Francuski ślub minął po francusku, ale na modłę polską. Wyobraźcie sobie, iż spotkałam polskiego księdza w miejscowości, w której odbywała się ceremonia. Tak się zagadaliśmy, że ksiądz zapomniał, że mam odprawiać mszę, ale na szczęście mój luby wkroczył w celu przypomnienia i ksiądz pobiegł do ołtarza i powitał oczekujących a następnie odbyło się, co się miało odbyć, po czym pojechaliśmy wszyscy do parku robić foty a później rzucić bagaże do hotelu i na drinka. Wieczorem było przyjęcie... Cieszę się, że już jestem w domu.
Dziękuję Ci Kurko ty moja za piękne wyróżnienie. Kurza stopa z całą pewnością mi szczęście przyniesie:)
PEACE
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz