niedziela, 23 listopada 2014

Moja lala ma nowe ubranko! + akcja wywiadowcza Kasi:)

Witajcie Kochani! Moja lalunia dostała nowe ubranko:) Muszę Wam pokazać ten pogodny zestaw, bo zarówno mnie jak i lali przypadł on bardzo do gustu:))
Spódniczka z falbankami jest przyozdobiona kwiatuszkiem z koralikowym środkiem, a top za to jest bardzo prosty. Całość wykonałam z kordonka, na szydełku 1,3mm. Użyłam trzech różnych kolorów i udało mi się wykorzystać resztkę kordonka z przepływem. Do zrobienia kwiatka okazał się on jak znalazł.





































Wzór został już ostatecznie opracowany i trafił do sklepiku, a Arit po prostu sama pcha się przed obiektyw i tylko chce, żeby jej robić zdjęcia:) Być może niedługo pojawią się jakieś nowości w Laleczkowie?:))
W każdym razie znów zrobiło się bardzo słonecznie i pogodnie w lalkowym świecie. Do Niewielkiego Wymaru szarówka nie dochodzi i jedynie za moim pełnowymiarowym oknem pogoda typowo jesienna.





































No i na koniec chciałabym podziękować Kasi z bloga Seledynowa Codzienność za wyróżnienia: The Versatile Blogger Award i Nieperfekcyjna Pani Domu.

....i lecimy... najpierw The Versatile Blogger Award, a więc 7 faktów o mnie, a więc:

1. Nie bardzo lubię chodzić w jeansach, bo czuję się obciśnięta.

2. Uwielbiam śmietanę 30% i mogłabym ją jeść łyżkami.

3. Mam bzika na punkcie frytek francuskich na tłuszczu:)

4. Jak coś zacznę robić, to lubię jak najprędzej skończyć i nie ważne, czy to coś przyjemnego, czy też coś, co po prostu muszę zrobić.

5. Nie lubię zapuszczać paznokci, ale bardzo lubię malować nawet takie króciutkie.

6. Jestem fanką serialu 'The Walking Dead'

7. Chętnie ubieram się na cebulkę.

W poście o bezach przeczytacie jeszcze 11 innych faktów, no i zapraszam po prościutki przepis, jeśli nie macie takowego, a lubicie bezy:)

Teraz Nieperfekcyjna Pani Domu, czyli odpowiadam na 10 pytań:

1. Dwa obowiązki domowe, które lubię wykonywać?

Właściwe to zależy, na co mam akurat ochotę. Generalnie lubię nawet odkurzać, jak mnie najdzie:))

2. Dwa obowiązki domowe, których nie lubię wykonywać?

Nie lubię wynosić śmieci i nie przepadam jakoś szczególnie za zmywaniem.

3. Czy lubię gotować? Jeśli tak, to jaka jest moja ulubiona potrawa?

Nie zawsze mi się chce gotować, ale jak mam akurat nastrój odpowiedni, to bardzo chętnie robię placki ziemniaczane, kopytka, pierogi i zasmażaną kapustę kiszoną własnej roboty....mniam, palce lizać:))) Lubię też kuchenne eksperymenty i sobie wymyślam potrawy takie jak na przykład makaron z sosem kiwi:)

4. Moje dwa triki a’la Perfekcyjna Pani Domu?

Usuwam kamień z miseczek, spodków itp. wrzącym roztworem octu z wodą. Działa cuda.

Kiedy gotuję makaron, to doprowadzam wodę w garnku do wrzenia, wkładam makaron i wyłączam płomień. Zostawiam przykryty garnek  z makaronem na kilka minut i mam pyszny makaron al dente.

5. Dwóch ulubieńców domu?

Ehmmm...kot i mąż?:)

6. Mieszkanie czy dom?

Marzę o domu z ogródkiem, a w tym ogródku...ehhh... własny warzywniak i może dla jaj parę kurek.

7. Kto prowadzi domowy budżet?

Ja z moimi zdolnościami matematycznymi zdecydowanie się nie nadaję do podliczania czegokolwiek i dlatego nie prowadzę budżetu domowego:)

8. Pedantka czy bałaganiara?

Bałaganiara do kwadratu, ale ze skłonnościami do pedanterii.

9. Jak wyglądałby mój wymarzony dom?

Mój wymarzony dom byłby odgrodzony od rzeczywistości i dzieliłabym go z kotkiem i pieskiem i byłby pełen drewnianych mebli i ręcznie zrobionych przedmiotów. Na podłogach w pokojach królowałyby deski, a w kuchni i łazience miałabym białe płytki.
Uwielbiam mieszać stare z nowym i tak wyglądałyby wnętrza. Byłoby bardzo kolorowo i sielsko:)
Z okien domu miałabym widok na ogródek, gdzie na pewno posadziłabym dużo drzew, krzaczków, kwiatków, ziółek, pnączy i wszystkiego co jadalne, a więc byłby to widok taki trochę tajemniczy i bajkowy.
Jak już całkiem puszczę wodze fantazji, to w pobliżu domu miałabym czystą, przyjemnie szumiącą rzeczkę, która karmiłaby mnie pysznymi rybami:)) Może nawet postawiłabym sobie przydomową wędzarenkę?:)
Chciałabym też bardzo mieć baterie słoneczne i w razie sprzyjającej rzeczki, koło młyńskie do wytwarzania elektryczności.

10. Tradycja wyniesiona z domu, którą praktykuję do dziś?

Na myśl przychodzi mi ubieranie choinki ozdobami gromadzonymi przez lata, różnorodnymi i kolorowymi. Co roku sama robię ozdoby choinkowe i moja kolekcja powolutku się powiększa:)




To tyle o mnie i wiecie co? Będzie mi bardzo miło, jeśli zechcecie odpowiedzieć na pytania i podać fakty o sobie. Możecie to zrobić w komentarzu lub u siebie na blogu. Chętnie dowiem się więcej o każdym z Was i dlatego nie nominuję konkretnych osób. Po prostu nie potrafię się zdecydować:)))) Mam nadzieję, że dacie się wciągnąć do zabawy:))

....aaaa, no i co powiecie na słoneczną kreację lali? Może być?

Ściskam Was serdecznie i przesyłam pozytywną energię!



PEACE

środa, 19 listopada 2014

Krótko i żółto: trochę inna ja i nowa opaska

Dzisiaj chciałam Wam pokazać nową opaskę szydełkową. Powstała z żółtej włóczki i skutecznie rozjaśnia szarość jesiennego dnia:)
Do opaski dopasowałam sobie nawet lakier do paznokci:P

W każdym razie opaska wyszła taka w stylu lat 80 i mój luby uparcie twierdzi, że ja utknęłam w tym okresie.

Chyba jednak nie do końca tak jest.
Muzykę z tych lat owszem lubię, ale za to nie lubię na przykład wybitne poduszek na ramionach. Te poduszki mi się nieodzownie kojarzą z latami osiemdziesiątymi i pamiętam, że zawsze je wypruwałam:) Wydawało mi się, że mnie one bardzo zniekształcały i czułam się jak zawodnik futbolu amerykańskiego:P


Opaska stała się dodatkiem do ciepłego stroju ze spódniczką mini. Chyba pierwszy raz mnie widzicie w takiej krótkiej długości. Spódniczkę wygrzebałam z czeluści szafowych i stwierdziłam, że do tej białej kurtki fajnie wygląda. Przy grubych rajtuzach nawet mnie jakoś nie podwiało specjalnie, a więc stój na chłody się nadaje:)














































Jestem strasznie ciekawa Waszej opinii na temat całości. Co myślicie o tej żółtej opasce? Podoba się Wam w ogóle, czy raczej nie?


Pozdrawiam Was serdecznie!
PEACE

sobota, 15 listopada 2014

Widoczki z Burgundii: Mavilly- Mandelot i okolice

Witajcie po długawej przerwie:) Chciałabym, aby moja nieobecność była wywołana wielodniowym pobytem w Burgundii, ale tam dane mi było spędzić jedynie weekend. Kolejne dni balowałam chora w łóżku:P
Cały czas jeszcze dochodzę do siebie, a do tego walczę z bólem ósemki, którą muszę w końcu usunąć. Nie mogę się w ogóle zbytnio skupić na niczym, ponieważ praktycznie nie śpię przez to przeklęte zębisko i jestem trochę zakręcona. Wyobraźcie sobie, że jak dolny ząb mądrości się buntuje, to boli praktycznie pół dolnej szczęki i pół górnej, a do tego ucho i połowa szyi o.O Ja na nieszczęście mam jeszcze jeden z górnych zębów wrośnięty w zatokę i przy moich zatokach, to niestety również boli.... No to sobie ponarzekałam, a teraz do rzeczy:)))

Weekend w Burgundii spędziłam miło, w liczącym niewiele ponad stu mieszkańców, miasteczku Mavilly- Mandelot.
Wybraliśmy się z rodziną mojego lubego i ja po raz pierwszy zobaczyć mogłam uprawy winogron,od których roi się w całej Burgundii. Po prostu gdzie nie spojrzeć, tam winogrona i nic dziwnego w końcu, bo klimat regionu nadaje się do tego typu upraw idealnie.





































Mavilly- Mandelot zachwyciło mnie widokami i spokojną, nieco leniwą atmosferą i pstrykałam zdjęcia jak opętana:)