Moi Kochani, Przypominam Wam, że pierwszego lipca nie będzie już można obserwować blogów przez Google Reader. Zachęcam Was do skopiowania listy obserwowanych blogów na platformę Bloglovin.
Skopiować listę obserwowanych blogów możecie jednym kliknięciem. Więcej o tym co i jak TUTAJ.
Będzie mi bardzo miło, jeśli dodacie mnie na Bloglovin >> i zostaniemy w kontakcie:)
Posty wrzucam także dość często do czytnika Google Plus i jeśli macie ochotę, to zapraszam do dodania mnie do kręgów:
Korzystam także z Facebooka i tam również czasem zamieszczam info o nowych postach na blogu i konkursach, w których uczestniczę itp. Możecie śmiało zapraszać mnie do znajomych:
Happyafterblog Totylkoja
PEACE
sobota, 29 czerwca 2013
piątek, 28 czerwca 2013
Magia przytulania ♥
Dzisiaj będzie nieco sentymentalnie i ckliwie i jakoś tak mięciutko i mrucząco przyjemnie.
Kot, który przytula swojego właściciela robi to w pełni bezinteresownie z potrzeby bliskości. Takie przytulanie jest całkowicie wspaniałe i nie sposób się choćby troszeczkę nie rozkleić, szczególnie gdy z głośników płynie Les Vieux Jaquesa Brela.
Zachęcam Was do posłuchania piosenki i do przytulenia kogoś bliskiego i kochanego i niekoniecznie włochatego:)
PEACE
sobota, 22 czerwca 2013
Francja po japońsku:)
Wczoraj w Lille z okazji święta muzyki do późnych godzin nocnych rozlegała się muzyka. Grali profesjonaliści i amatorzy. Na ulicach roiło się od fanów muzyki i dobrej zabawy. Nie tylko na scenach, ale i przed pubami i restauracjami można było posłuchać różnych utworów. Moje serce podbili muzycy, którzy grali sobie przy otwartych oknach na pierwszym piętrze w jednej z kamienic.
Dłuższy pobyt na świeżym powietrzu i spacer po zakątkach Lille pobudziły mój apetyt i postanowiliśmy z mym lubym udać się do japońskiej restauracji.
Naszą kolację rozpoczęła surówka ze słodkiej kapusty, przyozdobiona koktajlowym pomidorkiem i kilkoma plasterkami zielonego ogórka. Następnie przyszła kolej na zupkę z grzybami i szczypiorkiem i na dania główne. Ja uraczyłam się kurczakiem z papryką, a mój luby wybrał tuńczyka i łososia na patyku. Do dań głównych dostaliśmy jeszcze po miseczce ryżu. Nie obyło się także bez sake. Dla mnie była to pierwsza styczność z sake i muszę Wam powiedzieć, iż z pewnością nie ostatni raz kosztuję tego tradycyjnego, ryżowego trunku.
Na zdjęciach poniżej japońska zupka, w której wytropiłam tofu i dwa rodzaje grzybków: pieczarki i grzybki moon.
Poniżej są dania główne. Mój kurczak podany został na gorącym talerzu w kształcie krówki. Ryż ugotowany został bez soli i na lekko lepko, co niewątpliwie pomagało w jedzeniu go pałeczkami.
Wyobraźcie sobie, że sake ma podobno wiele właściwości zdrowotnych i pobudza także pracę mózgu. Picie sake wpływa korzystnie na układ krwionośny i również zmniejsza ryzyko powstania osteoporozy.
Uraczona tak pysznym posiłkiem z zaciekawieniem wpatrywałam się w kompozycję z patyczków, która wisiała na ścianie przede mną. Cóż, sake podziałało:)
W restauracji bardzo podobała mi się obsługa, ponieważ dania dostaliśmy szybko, mimo iż klientów było wielu. Oprócz tego jedliśmy u prawdziwych Japończyków, którzy rozmawiali między sobą po japońsku i robili fajne tło:) Nie wspomnę już nawet, jak to miło jest spędzić czas tylko we dwoje. Dzień wczorajszy zaliczam do bardzo udanych i będę go sobie z przyjemnością wspominała. Kiedyś nie doceniałam takich wspólnych wyjść do restauracji i Francja jako kraj wina, sera i świetnego jedzenia rozwinęła chyba we mnie nowe zamiłowanie.
Życzę Wam miłego wieczoru i przesyłam same serdeczności.
PEACE
Dłuższy pobyt na świeżym powietrzu i spacer po zakątkach Lille pobudziły mój apetyt i postanowiliśmy z mym lubym udać się do japońskiej restauracji.
Naszą kolację rozpoczęła surówka ze słodkiej kapusty, przyozdobiona koktajlowym pomidorkiem i kilkoma plasterkami zielonego ogórka. Następnie przyszła kolej na zupkę z grzybami i szczypiorkiem i na dania główne. Ja uraczyłam się kurczakiem z papryką, a mój luby wybrał tuńczyka i łososia na patyku. Do dań głównych dostaliśmy jeszcze po miseczce ryżu. Nie obyło się także bez sake. Dla mnie była to pierwsza styczność z sake i muszę Wam powiedzieć, iż z pewnością nie ostatni raz kosztuję tego tradycyjnego, ryżowego trunku.
Na zdjęciach poniżej japońska zupka, w której wytropiłam tofu i dwa rodzaje grzybków: pieczarki i grzybki moon.
Poniżej są dania główne. Mój kurczak podany został na gorącym talerzu w kształcie krówki. Ryż ugotowany został bez soli i na lekko lepko, co niewątpliwie pomagało w jedzeniu go pałeczkami.
Wyobraźcie sobie, że sake ma podobno wiele właściwości zdrowotnych i pobudza także pracę mózgu. Picie sake wpływa korzystnie na układ krwionośny i również zmniejsza ryzyko powstania osteoporozy.
Uraczona tak pysznym posiłkiem z zaciekawieniem wpatrywałam się w kompozycję z patyczków, która wisiała na ścianie przede mną. Cóż, sake podziałało:)
W restauracji bardzo podobała mi się obsługa, ponieważ dania dostaliśmy szybko, mimo iż klientów było wielu. Oprócz tego jedliśmy u prawdziwych Japończyków, którzy rozmawiali między sobą po japońsku i robili fajne tło:) Nie wspomnę już nawet, jak to miło jest spędzić czas tylko we dwoje. Dzień wczorajszy zaliczam do bardzo udanych i będę go sobie z przyjemnością wspominała. Kiedyś nie doceniałam takich wspólnych wyjść do restauracji i Francja jako kraj wina, sera i świetnego jedzenia rozwinęła chyba we mnie nowe zamiłowanie.
Życzę Wam miłego wieczoru i przesyłam same serdeczności.
PEACE
piątek, 21 czerwca 2013
Bikini dla małego biustu
Przyznam się Wam na wstępie, iż już od jakiegoś czasu nosiłam się z zamiarem napisania o bikini dla niewielkich piersi, ponieważ sama takie właśnie posiadam. Wiem, że dla wielu dziewczyn mały biust jest ogromnym problemem i starają się go powiększyć lub zamaskować. Kiedy wpiszemy w wyszukiwarce internetowej 'bikini dla małych piersi', to wyskakuje nam masa artykułów na temat optycznego powiększania biustu przy pomocy staników push up i sztywnych miseczek. Autorzy tych artykułów chyba zakładają z góry, iż małe piersi są powodem do wstydu i że należy je jakoś 'naprawić', a nie wyeksponować. Po przeczytaniu kilku tego rodzaju plażowych poradników, złapałam się za głowę i postanowiłam wreszcie dołożyć swoje trzy grosze.
Moja metoda doboru bikini jest nieco inna i całkowicie nie polega na wypychaniu stanika silikonowymi wkładkami, poduszkami i innymi wynalazkami. Co więcej, nie polecam usztywnianych staników na plażę ponieważ są niewygodne, hamują swobodę ruchów i jest w nich gorąco. Nosząc taki sztywny stanik, ja czuję się zwyczajnie zgnieciona fizycznie i mentalnie.
Myślę, że mały biust najlepiej wygląda w tradycyjnym plażowym staniczku, złożonym z dwóch trójkącików i sznureczka. Można znaleźć takie trójkątne góry w wielu rozmiarach i warto wybrać niezbyt duży, który ładnie będzie się układał. Dół trójkącika można leciutko pofalować (czerwony staniczek) lub zostawić bez fałdek (staniczek z koralikami). Warto zwrócić również uwagę na krój retro (staniczek w kropki), który pozwala na zdjęcie ramiączek i opalanie się bez pasków.
Jeśli chodzi o kolory, to panuje całkowita dowolność. Ja na przykład lubię wzorki i trochę błysku, ale uważam, że jednokolorowe bikini także świetnie podkreśla urodę każdego biustu.
Niezależnie od tego, czy mamy małe czy duże cycuszki, ważne jest, aby dobrze zawiązać naszą górę w przypadku bikini wiązanego. Jeśli zbyt słabo zawiążemy paseczek na szyi, to bikini może odstawać i uzyskamy dodatkowo wygląd 'na zwisanego'. Jeśli zawiążemy paseczki na szyi zbyt mocno, to konstrukcja będzie się nam wżynała w ciało.W przypadku małego biustu będzie nam do tego staniczek podjeżdżał do góry i ugniatał nasz cenny ładunek.
Jest jeden krój stanika, którego nie polecam, jeśli chcemy wyeksponować mały biust. Stanik sportowy nie tylko nie pozwala fajnie się opalić, ale dodatkowo spłaszcza. Jest on dla mnie mało kobiecy jako plażowe wdzianko i ten typ stanika omijam szerokim łukiem.
Mym skromnym zdaniem naprawdę nie ma powodu, aby właścicielki małych biustów czuły się ograniczone estetycznie do push up i sztywnej michy. Nie ma się co wstydzić małych piersi i odgradzać ich od świata bezmiarem materiału i faktur. Warto biust bez względu na jego wymiary polubić i zaakceptować, a jeśli ktoś żartuje sobie z naszego wyglądu, to tak na prawdę nie nasze piersi mu przeszkadzają czy włosy czy cokolwiek innego. Niektórzy po prostu czują się lepiej, kiedy wymyślają wady u innych, a kluczem do dobrego samopoczucia jest samoakceptacja. Życzę Wam udanych zakupów i dużo uśmiechu oraz miłości do siebie i innych.
PEACE
Moja metoda doboru bikini jest nieco inna i całkowicie nie polega na wypychaniu stanika silikonowymi wkładkami, poduszkami i innymi wynalazkami. Co więcej, nie polecam usztywnianych staników na plażę ponieważ są niewygodne, hamują swobodę ruchów i jest w nich gorąco. Nosząc taki sztywny stanik, ja czuję się zwyczajnie zgnieciona fizycznie i mentalnie.
Myślę, że mały biust najlepiej wygląda w tradycyjnym plażowym staniczku, złożonym z dwóch trójkącików i sznureczka. Można znaleźć takie trójkątne góry w wielu rozmiarach i warto wybrać niezbyt duży, który ładnie będzie się układał. Dół trójkącika można leciutko pofalować (czerwony staniczek) lub zostawić bez fałdek (staniczek z koralikami). Warto zwrócić również uwagę na krój retro (staniczek w kropki), który pozwala na zdjęcie ramiączek i opalanie się bez pasków.
Jeśli chodzi o kolory, to panuje całkowita dowolność. Ja na przykład lubię wzorki i trochę błysku, ale uważam, że jednokolorowe bikini także świetnie podkreśla urodę każdego biustu.
Niezależnie od tego, czy mamy małe czy duże cycuszki, ważne jest, aby dobrze zawiązać naszą górę w przypadku bikini wiązanego. Jeśli zbyt słabo zawiążemy paseczek na szyi, to bikini może odstawać i uzyskamy dodatkowo wygląd 'na zwisanego'. Jeśli zawiążemy paseczki na szyi zbyt mocno, to konstrukcja będzie się nam wżynała w ciało.W przypadku małego biustu będzie nam do tego staniczek podjeżdżał do góry i ugniatał nasz cenny ładunek.
Jest jeden krój stanika, którego nie polecam, jeśli chcemy wyeksponować mały biust. Stanik sportowy nie tylko nie pozwala fajnie się opalić, ale dodatkowo spłaszcza. Jest on dla mnie mało kobiecy jako plażowe wdzianko i ten typ stanika omijam szerokim łukiem.
Mym skromnym zdaniem naprawdę nie ma powodu, aby właścicielki małych biustów czuły się ograniczone estetycznie do push up i sztywnej michy. Nie ma się co wstydzić małych piersi i odgradzać ich od świata bezmiarem materiału i faktur. Warto biust bez względu na jego wymiary polubić i zaakceptować, a jeśli ktoś żartuje sobie z naszego wyglądu, to tak na prawdę nie nasze piersi mu przeszkadzają czy włosy czy cokolwiek innego. Niektórzy po prostu czują się lepiej, kiedy wymyślają wady u innych, a kluczem do dobrego samopoczucia jest samoakceptacja. Życzę Wam udanych zakupów i dużo uśmiechu oraz miłości do siebie i innych.
PEACE
środa, 19 czerwca 2013
Nienawiść - O co w tym chodzi?
Poświęciłam chwilę, aby przeanalizować zjawisko nienawiści. Pewnie nie zaprezentuję żadnych niezwykle odkrywczych stwierdzeń, ale i tak dam Wam do poczytania moje luźne przemyślenia na temat tego konkretnego uczucia.
Wiele lat temu szansę na przetrwanie mieli jedynie najsilniejsi. Warunki fizyczne jednostki oraz zdolność logicznego myślenia wpływały na powodzenie plemiennego polowania na mamuta czy też inne zwierze, zamieszkujące dzicz. Słabsi umierali z głodu i z powodu chorób i wykluczani byli z plemienia. Pojawiali się silni i bezwzględni wodzowie, których modele znaleźć możemy również we współczesnym świecie. Narodziły się religie, które nie tylko wyjaśniały zjawiska atmosferyczne i budowały poczucie przynależności, ale które również sprzyjały powstawaniu coraz to nowych konfliktów i które po dziś dzień zagrzewają do fanatycznego szerzenia 'jedynej prawdy' i 'reformowania' tego, co jest inne.
Czyżby nienawiść, zakorzeniła się tak głęboko, iż skłonni jesteśmy nienawidzić, nie znając nawet tych, którzy są celem naszej nienawiści i nie czując potrzeby głębszego ich poznania? Wiele osób nienawidzi już na pierwszy rzut oka. Nienawidzimy na przykład bezdomnych ponieważ są brudni i brzydko pachną. Nienawidzimy narkomanów ponieważ roznoszą choroby itd itp. Generalizujemy, budujemy stereotypy i rzucamy się w wir nienawiści. Wyciągamy wnioski i przyklejamy plakietki. Porządkujemy rzeczywistość wokół nas. Łatwo nienawidzić całej grupy, która staje się naszym przysłowiowym, słabszym współplemieńcem lub też zagrożeniem z ostrymi kłami, które gotowe w każdej chwili rozpruć nasz światopogląd. Łatwo także nienawidzić jednostek słabszych, gdy sami stoimy na silniejszej pozycji i nie narażamy się na porażkę. Najpewniej (choć niekoniecznie najlepiej) czujemy się z tym, co znamy i co nam wpojono. Człowiek z natury lubi schematy i to co poza nie wykracza, staje się potencjalnym zagrożeniem. Można więc stwierdzić, że nienawidzimy ze strachu.
Dlaczego ludzie czują się lepiej, kiedy nienawidzą innych? Niskie poczucie własnej wartości i trudna sytuacja życiowa, to chyba główny katalizator nienawiści wobec innych. Skoro bowiem nam się nie układa, a XY jest w naszym przekonaniu beznadziejny, głupi i paskudny, to w sumie z nami nie jest aż tak źle, prawda? On czy ona to już w ogóle straszne zera i dzięki temu my wciąż możemy być choćby o szczebelek wyżej. Do nienawiści pcha nas także zazdrość. Kiedy nasza pozycja w stadzie staje się zagrożona, to nasze frustracje wyładowujemy na tych, którym wiedzie się lepiej. Detronizując ich (choćby i tylko wewnętrznie w naszych myślach), poprawiamy nasze położenie.
Można śmiało stwierdzić, że nienawiść jest uczuciem, które pozwalało przetrwać najsilniejszym i które przyczyniało się do kontynuacji rasy ludzkiej. Obecnie jednak mamy możliwość leczenia wielu chorób i ratujemy życie nawet osobom, które nie są w stanie polować na mamuty. Jaki więc sens ma nienawiść w naszej rzeczywistości? Czy jeśli będziemy pracować nad naszą empatią i tolerancją, to przyszłe pokolenia będą mogły cieszyć się światem, na którym panuje równość, miłość, zrozumienie i chęć niesienia pomocy?
PEACE
poniedziałek, 17 czerwca 2013
Szydełkowy króliczek -Maluszek z kordonku WZÓR
Wiosenny króliczek mierzy cztery i pół centymetra i wykonany został w różnego koloru kordonków przy pomocy szydełka Tulip1.3mm.
Zachęcam Was do zrobienia wiosennego króliczka ponieważ wzór jest prosty, a rezultat bardzo pogodny.
- WZÓR KRÓLICZKA -
GŁOWA:
1. 4oł połącz oś, aby utworzyć okrąg,1oł,
2. 12płs w okrąg, oś, 1oł,
3. (płs,2płs w jedno) na około, oś, 1oł: total 18
4. (płs, płs,2płs w jedno) na około, oś, 1oł: total 24
5. (płs, płs, płs,2płs w jedno) na około, oś, 1oł: total 30
6-9. Płs na około, oś, 1oł: total 30
10. ( zmniejszyć, płs, płs, płs) na około, oś, 1oł: total 24
11. (zmniejszyć, płs, płs) na około, oś, 1oł: total 18
12. (zmniejszyć, płs, płs, płs, płs) na około, oś, 1oł: total 15
Zakończ i wypchaj.
CIAŁO:
1. 4oł połącz oś, aby utworzyć okrąg,1oł,
2. 12płs w okrąg, oś, 1oł,
3. (płs,2płs w jedno) na około, oś, 1oł: total 18
4. (płs, płs, płs, płs, płs, 2płs w jedno) na około, oś, 1oł: total 21
5-7. Płs na około, oś, 1oł: total 21
8. (zmniejszyć, płs, płs, płs, płs, płs) na około, oś, 1oł: total 18
9. (zmniejszyć, płs, płs, płs, płs) na około, oś, 1oł: total 15
10. Płs na około, oś, 1oł: Total 15
Zakończ i wypchaj.
NOGA (zrób dwie):
1. 4oł połącz oś, aby utworzyć okrąg,1oł,
2. 10płs w okrąg, oś, 1oł: total 10
3-4.Płs na około, oś, 1oł: total 10
5. (płs, płs, zmniejszyć) na około, oś, 1oł: total 8
Wypchaj zanim przejdziesz do kolejnego punktu.
6 (płs, płs, zmniejszyć) na około, oś, 1oł: total 6
Zakończ i zaszyj otwór w nóżce.
RĘKA (zrób dwie):
1. 4oł połącz oś, aby utworzyć okrąg,1oł,
2. 6 płs w okrąg, oś, 1oł,
3-7. Płs na około, oś, 1oł: total 6
Zakończ i nie wypychaj. Zaszyj otwór w rączce.
UCHO (zrób dwa):
1. 4oł połącz oś, aby utworzyć okrąg,1oł,
2. 12płs w okrąg, oś, 1oł,
3-4. Płs na około, oś, 1oł: total 12
5. Zmniejszyć, płs w pozostałe 10 oczek, oś, 1oł: total 11
6-7. Płs na około, oś, 1oł: total 11
8. Zmniejszyć, płs w pozostałe 9 oczek, oś, 1oł: total 10
9. Płs na około, oś, 1oł: total 10
PYSZCZEK:
1. 2oł plus jedno (total 3)
2. W drugie oczko od szydełka ( oczko na szydełku liczy się jako pierwsze) robimy dwa półsłupki
3. W kolejne oł (zostało nam jedno wolne tylko) robimy 4płs
4. W oł gdzie już są dwa płs zrobione dorabiamy jeszcze 2. W ten sposób mamy w dwóch oczkach łańcuszka w sumie osiem półsłupków. Zakończamy i doszywamy pyszczek do główki pozostałym po zakończeniu kordonkiem.
Na końcu wyszywamy nosek i doszywamy oczka. Zanim przyszyjemy do główki uszka, możemy je przeszyć w kilku miejscach kordonkiem w innym kolorze.
PODPOWIEDŹ: Zawsze po zakończeniu zostawiaj zapas kordonku, aby móc zaszyć otwór w nóżce i rączce i doszyć głowę do ciała i uszka do głowy. Zapas kordonku pozwoli także przewlec go przez elementy i uciąć tak, aby zakończenie nie było widoczne.
Kokardka powstała na widelcu:) Tak:)) Przepis na tę malusieńką kokardkę znaleźć możecie na przykład na blogu Justyny: kokardka.
Życzę Wam miłego szydełkowania i zapraszam również na moje pomocnicze filmiki wideo. Jeśli dopiero zaczynacie przygodę z szydełkiem i macie jakiekolwiek wątpliwości odnośnie szydełkowych ściegów, to dział VIDEO Szydełkowanie znajdziecie w pasku bocznym, w górnym lewym rogu bloga. Wysyłajcie również linki do zdjęć Waszych króliczków:)
PEACE
piątek, 14 czerwca 2013
Francja elegancja czyli Stylist z metra
W metrze francuskim znaleźć można różnego rodzaju, darmowe gazetki, a wśród nich na przykład Stylist.
Stylist jest magazynem o modzie i trendach. Znajdziemy w nim także ciekawostki takie tak ta o kocie, który został aresztowany za rozprowadzanie telefonów komórkowych w więzieniu. Kocisko, z telefonem przymocowanym do pleców taśmą klejącą, pokonywało więzienne korytarze i ułatwiało więźniom komunikację. Pomysłowe?:) Takich faktów wyczytać można kilka w każdym numerze Stylist.
Większość gazety to fotki ciuszków i dodatków, które warto mieć w swojej garderobie.
Dowiedzieć możemy się również, jakie perfumy i kosmetyki są obecnie na topie.
Przeglądając tę gazetkę, mam wrażenie, iż ludzi z północy Francji nie obchodzą aż tak bardzo najnowsze trendy i wolą postawić na oryginalność. Oczywiście nie brakuje na ulicach ludzi metek, ale moim zdaniem nie jest to przeważająca większość. W magazynach francuskich możecie również zobaczyć modelki w mocnym makijażu, ale w realu (w moich okolicach przynajmniej) góruje raczej nieco bardziej naturalny wygląd. Zdarzają się wyjątki, ale większość kobiet maluje się dyskretnie.
Jeśli chodzi o mnie, to jak już zdążyliście się przekonać, w ogóle nie podążam za modą. Na gazetkę lubię jednak popatrzeć i mam nadzieję, że bez względu na Wasze stanowisko w sprawie trendów, również przyjemnie Wam było zobaczyć fotki i podpatrzeć francuskie, modowe pisemko.
PEACE
Stylist jest magazynem o modzie i trendach. Znajdziemy w nim także ciekawostki takie tak ta o kocie, który został aresztowany za rozprowadzanie telefonów komórkowych w więzieniu. Kocisko, z telefonem przymocowanym do pleców taśmą klejącą, pokonywało więzienne korytarze i ułatwiało więźniom komunikację. Pomysłowe?:) Takich faktów wyczytać można kilka w każdym numerze Stylist.
Większość gazety to fotki ciuszków i dodatków, które warto mieć w swojej garderobie.
Dowiedzieć możemy się również, jakie perfumy i kosmetyki są obecnie na topie.
Przeglądając tę gazetkę, mam wrażenie, iż ludzi z północy Francji nie obchodzą aż tak bardzo najnowsze trendy i wolą postawić na oryginalność. Oczywiście nie brakuje na ulicach ludzi metek, ale moim zdaniem nie jest to przeważająca większość. W magazynach francuskich możecie również zobaczyć modelki w mocnym makijażu, ale w realu (w moich okolicach przynajmniej) góruje raczej nieco bardziej naturalny wygląd. Zdarzają się wyjątki, ale większość kobiet maluje się dyskretnie.
Jeśli chodzi o mnie, to jak już zdążyliście się przekonać, w ogóle nie podążam za modą. Na gazetkę lubię jednak popatrzeć i mam nadzieję, że bez względu na Wasze stanowisko w sprawie trendów, również przyjemnie Wam było zobaczyć fotki i podpatrzeć francuskie, modowe pisemko.
PEACE
czwartek, 13 czerwca 2013
Proste nie znaczy nudne - kolczyki słomiane
Naszedł mnie iście słomiany zapał i przyjrzałam się bliżej słomie, która kiedyś zdobiła kwiatki, a która obecnie leżała nieco sfatygowana w moim przyborniku.
Każdym źdźbłem okręciłam podwójnie jednego kolczyka i końcówkę zabezpieczyłam klejem do wszystkiego, który ku mej uciesze okazał się schnąć szybko i nie zostawił po sobie śladu.
Kolczyki słomiane są leciutkie i ciekawie się prezentują. Można z powodzeniem założyć je do wiosennych i letnich kreacji.
Ten prosty projekt upcyklingowy sprawił mi wiele radości i narodził się praktycznie błyskawicznie.
Zachęcam Was do spróbowania sił w okręcaniu i przesyłam buziaki:)
PEACE
środa, 12 czerwca 2013
Makrama czyli bransoletki z muliny
Makrama istniała już w starożytnych czasach, a dla mnie zaistniałą wczoraj, kiedy to wyplotłam swoje pierwsze w życiu bransoletki przyjaźni z muliny.
Oczywiście nie wymyśliłam sobie sama wiązań i korzystałam z tutoriali. Platforma Youtube jest istną skarbnicą wiedzy i jeśli chcecie sobie coś wypleść, a nigdy w życiu nie mieliście do czynienia z muliną, to jest tam wiele bardzo czytelnych przewodników po świecie muliny.
Ja moich bransoletek nie chciałam wiązać, a więc wymyśliłam zapięcie.
Tak oto prezentują się na nadgarstku i myślę, że właśnie razem fajnie wyglądają.
Są bardzo wygodne i bez trudu mogę je sama założyć i zdjąć, a więc zapięcie się sprawdza w stu procentach.
Osobiście uwielbiam takie dłubanki i wszelkiego rodzaju rękodzielnicze wyzwania, a więc świetnie się bawiłam w niteczkami. Jeśli chcecie się wyciszyć i opróżnić umysł, to polecam Wam wyplatanie meksykanek.
Do zrobienia moich bransoletek przyjaźni użyłam muliny bawełnianej Ariadna, która produkowana jest w Polsce.
Mulina ta jest mięciutka i bardzo przyjemna w dotyku i idealnie uzupełniła tym pozytywnym aspektem moje doświadczenie z wyplataniem.
Ważne jest również to, iż ta mulina nie farbuje. Kiedyś bowiem kupiłam kordonek niewiadomego pochodzenia na ryneczku i strasznie barwił mi dłonie podczas szydełkowania. Wyobraźcie sobie więc farbującą mulinę w różnych kolorach w bransoletce. Masakra... Ta mulina jest naprawdę ok:)
Jeszcze na sam koniec pragnę Wam podsunąć inspirującą muzyczkę, przy której możecie się zrelaksować, nie tylko wyplatając.
PEACE
Oczywiście nie wymyśliłam sobie sama wiązań i korzystałam z tutoriali. Platforma Youtube jest istną skarbnicą wiedzy i jeśli chcecie sobie coś wypleść, a nigdy w życiu nie mieliście do czynienia z muliną, to jest tam wiele bardzo czytelnych przewodników po świecie muliny.
Ja moich bransoletek nie chciałam wiązać, a więc wymyśliłam zapięcie.
Tak oto prezentują się na nadgarstku i myślę, że właśnie razem fajnie wyglądają.
Są bardzo wygodne i bez trudu mogę je sama założyć i zdjąć, a więc zapięcie się sprawdza w stu procentach.
Osobiście uwielbiam takie dłubanki i wszelkiego rodzaju rękodzielnicze wyzwania, a więc świetnie się bawiłam w niteczkami. Jeśli chcecie się wyciszyć i opróżnić umysł, to polecam Wam wyplatanie meksykanek.
Do zrobienia moich bransoletek przyjaźni użyłam muliny bawełnianej Ariadna, która produkowana jest w Polsce.
Mulina ta jest mięciutka i bardzo przyjemna w dotyku i idealnie uzupełniła tym pozytywnym aspektem moje doświadczenie z wyplataniem.
Ważne jest również to, iż ta mulina nie farbuje. Kiedyś bowiem kupiłam kordonek niewiadomego pochodzenia na ryneczku i strasznie barwił mi dłonie podczas szydełkowania. Wyobraźcie sobie więc farbującą mulinę w różnych kolorach w bransoletce. Masakra... Ta mulina jest naprawdę ok:)
Jeszcze na sam koniec pragnę Wam podsunąć inspirującą muzyczkę, przy której możecie się zrelaksować, nie tylko wyplatając.
PEACE
wtorek, 11 czerwca 2013
Karnawałowy pochód
Karnawał we Francji to okazja do defilad i w niedzielę również przez moje miasto przetoczyło się wiele orkiestr dętych i kilka traktorów z naczepami, załadowanymi lokalną dzieciarnią. Nie zabrakło także charakterystycznych, francuskich figur olbrzymów.
Tego słonecznego dnia na twarzach wszystkich gościł uśmiech.
Było na co popatrzeć i czego posłuchać. W repertuarze muzycznym znalazły się szlagiery francuskie i również tradycyjna muzyka belgijska. Kolorowe kostiumy uczestników parady idealnie odzwierciedlały radosny charakter imprezy. Można było zakupić balony, konfetti i przekąski i naprawdę miło spędzić czas.
Oto kilka fotek, które zrobił dla Was mój luby:
Jak na leniwca przystało, ja całemu karnawałowi przyglądałam się, siedząc sobie wygodnie i popijając pyszne, zimne, belgijskie piwo.
Korzystałam z pięknej pogody ponieważ już następnego dnia nie było tak ładnie i do łask powróciła kurtka i grubsze rajstopki.
Przy okazji możecie zobaczyć wypożyczalnię rowerów:)
Wyobraźcie sobie, że bardzo wiele osób właśnie takimi rowerami porusza się ponieważ jest to szybki i ekologiczny, a także i tani środek transportu.
Na koniec przesyłam Wam karnawałowe buziaki i serdeczne pozdrowienia i życzę Wam i sobie więcej pogodnych dni, wypełnionych relaksem i zadowoleniem.
PEACE
Tego słonecznego dnia na twarzach wszystkich gościł uśmiech.
Było na co popatrzeć i czego posłuchać. W repertuarze muzycznym znalazły się szlagiery francuskie i również tradycyjna muzyka belgijska. Kolorowe kostiumy uczestników parady idealnie odzwierciedlały radosny charakter imprezy. Można było zakupić balony, konfetti i przekąski i naprawdę miło spędzić czas.
Oto kilka fotek, które zrobił dla Was mój luby:
Jak na leniwca przystało, ja całemu karnawałowi przyglądałam się, siedząc sobie wygodnie i popijając pyszne, zimne, belgijskie piwo.
Korzystałam z pięknej pogody ponieważ już następnego dnia nie było tak ładnie i do łask powróciła kurtka i grubsze rajstopki.
Przy okazji możecie zobaczyć wypożyczalnię rowerów:)
Wyobraźcie sobie, że bardzo wiele osób właśnie takimi rowerami porusza się ponieważ jest to szybki i ekologiczny, a także i tani środek transportu.
Na koniec przesyłam Wam karnawałowe buziaki i serdeczne pozdrowienia i życzę Wam i sobie więcej pogodnych dni, wypełnionych relaksem i zadowoleniem.
PEACE
sobota, 8 czerwca 2013
Pudełko z książki telefonicznej:) Projekt Upcykling
Rolowałam, kleiłam, wyginałam i zaplatałam aż w końcu książka telefoniczna zamieniła się w pudełeczko na różne różności.
Wciągnęło mnie to wyplatanie z papierowej wikliny i z pewnością jeszcze coś zrobię tą metodą.
Mimo iż pudełko wyszło całkowicie koślawe, to mnie się podoba i wciąż można w nim sporo drobiazgów zmieścić, a więc nie jest źle.
Potraktujcie mą twórczość wyrozumiale ponieważ jeszcze w życiu nic nie wyplatałam:)
Do sklejania rureczek użyłam kleju z mąki kukurydzianej i przygotowałam go w sposób następujący:
Do miseczki wsypujemy troszkę mąki kukurydzianej i dajemy odrobinę soli, aby klej nam się nie zepsuł. Całość zalewamy wrzącą wodą i mieszamy solidnie.
Takiego kleju używam też jako krochmalu do na przykład serwetek świątecznych i wierzcie mi, że sprawdza się wyśmienicie w obu rolach.
Co powiecie na takie wykorzystanie gazet, książek telefonicznych i wszelkiego rodzaju innej makulatury?
PEACE
Mimo iż pudełko wyszło całkowicie koślawe, to mnie się podoba i wciąż można w nim sporo drobiazgów zmieścić, a więc nie jest źle.
Potraktujcie mą twórczość wyrozumiale ponieważ jeszcze w życiu nic nie wyplatałam:)
Do sklejania rureczek użyłam kleju z mąki kukurydzianej i przygotowałam go w sposób następujący:
Do miseczki wsypujemy troszkę mąki kukurydzianej i dajemy odrobinę soli, aby klej nam się nie zepsuł. Całość zalewamy wrzącą wodą i mieszamy solidnie.
Takiego kleju używam też jako krochmalu do na przykład serwetek świątecznych i wierzcie mi, że sprawdza się wyśmienicie w obu rolach.
Co powiecie na takie wykorzystanie gazet, książek telefonicznych i wszelkiego rodzaju innej makulatury?
PEACE
piątek, 7 czerwca 2013
Piękna serwetka szydełkowa- schemat
Jakiś czas temu udało mi się wyszukać jeden z najpiękniejszych wzorów szydełkowych, jaki kiedykolwiek widziałam. Praca nad serwetką została już ukończona i sami oceńcie, czy ten wzór nie jest wyjątkowy? Mamy ananasy i wachlarze i te wszystkie elementy jakoś tak magicznie do siebie pasują.
Serwetkę robi się dość szybko i najlepiej po ukończeniu przeprać ją i naciągnąć delikatnie. Po takim zabiegu i bez usztywniania prezentuje się nasza robótka następująco:
Schemat pochodzi z francuskiego czasopisma, ale niestety nie wiem z jakiego. W każdym razie macie go tutaj:
( Klikajcie w foto, aby powiększyć lub otwórzcie w nowym oknie).
Moja serwetka powstała z kordonku w kolorze ecru, ale z całą pewnością w każdym kolorze będzie wyglądała fajnie.
Myślę, że na przykład z czerwonego lub żółtego kordonku wyjdzie super.
Jeśli szukacie efektownego wzoru i dość łatwego w wykonaniu, to myślę, że ten was nie rozczaruje.
W serwetce mamy słupki przerabiane górą i jeśli nie jesteście pewni, jak takie słupki wykonać, to zapraszam na mój wideo tutorial: TUTAJ, z którego właśnie na przykładzie tej konkretnej serwetki dowiecie się wszystkiego o słupkach przerabianych górą.
Jeśli nie wiecie, jak zrobić słupki podwójnie nawijane, to również zapraszam do obejrzenia filmiku instruktażowego: TUTAJ.
Życzę wam miłego szydełkowania:)
PEACE
Serwetkę robi się dość szybko i najlepiej po ukończeniu przeprać ją i naciągnąć delikatnie. Po takim zabiegu i bez usztywniania prezentuje się nasza robótka następująco:
Schemat pochodzi z francuskiego czasopisma, ale niestety nie wiem z jakiego. W każdym razie macie go tutaj:
Moja serwetka powstała z kordonku w kolorze ecru, ale z całą pewnością w każdym kolorze będzie wyglądała fajnie.
Myślę, że na przykład z czerwonego lub żółtego kordonku wyjdzie super.
Jeśli szukacie efektownego wzoru i dość łatwego w wykonaniu, to myślę, że ten was nie rozczaruje.
W serwetce mamy słupki przerabiane górą i jeśli nie jesteście pewni, jak takie słupki wykonać, to zapraszam na mój wideo tutorial: TUTAJ, z którego właśnie na przykładzie tej konkretnej serwetki dowiecie się wszystkiego o słupkach przerabianych górą.
Jeśli nie wiecie, jak zrobić słupki podwójnie nawijane, to również zapraszam do obejrzenia filmiku instruktażowego: TUTAJ.
Życzę wam miłego szydełkowania:)
PEACE
niedziela, 2 czerwca 2013
Wesołe stopy z Yes Love i biżu
Moje stopy dostały dzisiaj nowe, kolorowe lakiery do paznokci Yes Love.
Lakier z drobinkami to Yes Love D5, a soczysta zieleń to K027. Kiedy je zobaczyłam, to od razu mi się spodobały, a że cena była atrakcyjna bo zaledwie 1 Euro za buteleczkę, to szybciutko wylądowały one w mojej torebce.
Do lakieru z brokatem podchodziłam na początku dość sceptycznie, ale okazało się, iż schnie w miarę szybko i bez trudu się nakłada. Zielony Yes Love z kolei schnie niczym błyskawica i nie smuży się w ogóle. Dwie warstwy dają delikatny, ale nie mdły kolor.
Do całości dorzuciłam trochę żółtego lakieru Inglot 976.
Mam straszliwą słabość do stóp i do stopowej biżuterii:) Też lubicie pierścionki na stopy? Ja całkowicie nie jestem w stanie się im oprzeć i noszę, kiedy tylko mam okazję.
Lubię różnorodność i nawet infantylne serduszko sprawia mi wiele radości: TUTAJ ( Pokazałam Wam serduszkowy pierścionek przy okazji posta pielęgnacyjnego, gdzie możecie również zobaczyć w pełnej krasie żółtego Inglota).
Powracając do lakierów Yes Love i zostawiając mój fetysz stóp nieco w tyle, to jestem ogromnie zadowolona z zakupu i teraz tylko czekam na ciepłe dni w sandałkach:)) Mam nadzieję, że lakiery zaskoczą mnie przyjemnie swoją trwałością i że dorównają Inglotowi, który bez większych problemów wytrzymuje tydzień na moich paznokciach.
Podobają Wam się zielone lakiery do paznokci i brokatowe? Znacie markę Yes Love?
PEACE
Lakier z drobinkami to Yes Love D5, a soczysta zieleń to K027. Kiedy je zobaczyłam, to od razu mi się spodobały, a że cena była atrakcyjna bo zaledwie 1 Euro za buteleczkę, to szybciutko wylądowały one w mojej torebce.
Do lakieru z brokatem podchodziłam na początku dość sceptycznie, ale okazało się, iż schnie w miarę szybko i bez trudu się nakłada. Zielony Yes Love z kolei schnie niczym błyskawica i nie smuży się w ogóle. Dwie warstwy dają delikatny, ale nie mdły kolor.
Do całości dorzuciłam trochę żółtego lakieru Inglot 976.
Mam straszliwą słabość do stóp i do stopowej biżuterii:) Też lubicie pierścionki na stopy? Ja całkowicie nie jestem w stanie się im oprzeć i noszę, kiedy tylko mam okazję.
Lubię różnorodność i nawet infantylne serduszko sprawia mi wiele radości: TUTAJ ( Pokazałam Wam serduszkowy pierścionek przy okazji posta pielęgnacyjnego, gdzie możecie również zobaczyć w pełnej krasie żółtego Inglota).
Powracając do lakierów Yes Love i zostawiając mój fetysz stóp nieco w tyle, to jestem ogromnie zadowolona z zakupu i teraz tylko czekam na ciepłe dni w sandałkach:)) Mam nadzieję, że lakiery zaskoczą mnie przyjemnie swoją trwałością i że dorównają Inglotowi, który bez większych problemów wytrzymuje tydzień na moich paznokciach.
Podobają Wam się zielone lakiery do paznokci i brokatowe? Znacie markę Yes Love?
PEACE
Subskrybuj:
Posty (Atom)