Witajcie Kochani, Miałam Wam dzisiaj napisać o pysznym jedzonku, ale postanowiłam podzielić się z Wami wydarzeniami z wczoraj.

Wszystko zapowiadało miły wieczór, bo była i ładna pogoda i chęć na aromatycznego kurczaka curry w ulubionej restauracji. Nawet wystroiłam się trochę i w tak cudnych okolicznościach przyrody stała się rzecz najmniej oczekiwania.
Złamałam zęba na chrupiącej przystawce. Przepyszna wegetariańska samosa zapędziła mnie wprost na ostry dyżur do szpitala. Na nic bowiem zdały się moje prywatne wysiłki i ułamany kawałek zęba nie chciał sam wyjść.
Przemiły pan dentysta raz dwa uporał się w odłamkiem i teraz już jedynie pozostaje mi wykonanie stylowej koronki na ułamanego zęba:)
O dłuższym pobycie w szpitalu pisałam Wam już kiedyś tu przy okazji przepisu na cudownie pyszny chłodnik:
Pobyt w szpitalu we Francji.
Dziś napiszę parę słów o tym, jak w państwowym szpitalu w Lille wygląda ostry dyżur i w ogóle sam szpital.
Od razu w oczy rzucił mi się porządek. Kompleks szpitalny, solidnie oświetlony z zewnątrz, błyszczał czystością od środka. Pani w recepcji była bardzo miła i błyskawicznie po okazaniu dokumentów i wypełnieniu formularza skierowała mnie dalej. Trafiłam do sali, w której była równie miła obsługa. Po angielsku wyjaśniłam, kiedy ząb mi się złamał i w jaki sposób. Uśmiechnięta pani pielęgniarka zadzwoniła do dentysty i już po kilku minutach siedziałam w poczekalni. Kolejki nie było, a więc czekałam króciutko. Młodziutki lekarz dał mi znieczulenie i w parę sekund było po wszystkim. Na koniec wystarczyło jeszcze kilka formalności i teraz siedzę w domu z tymczasowym wypełnieniem, łykam proszki przeciwbólowe i jestem bardzo zadowolona z wizyty.
Nie sądziłam, że w szpitalu późnym wieczorem będzie tak spokojnie. Na korytarzu widziałam jedynie kilka poturbowanych osób na ruchomych łóżkach i podejrzewam, że jest to kwestia organizacji pracy i dysponowania przestrzenią.
Kiedy byłam w podobnej, dentystycznej sytuacji w Polsce, to przed gabinetami była mała wystawa wszelkiego rodzaju obrażeń, które najwyraźniej nie zasługiwały na natychmiastową interwencję lekarską i jedynie nieciekawie wyglądały? Innym razem zdarzyło mi się czekać bardzo długo, w wąziutkiej i zatłoczonej poczekalni na wykonanie badań. Priorytetem nie byłam wtedy bez żadnego wątpienia, ale zastanawiałam się czy te kilkadziesiąt osób wkoło mnie naprawdę może sobie siedzieć godzinkę, dwie, trzy i czy im się przez ten czas nie pogorszy?
Estetyka szpitalnych wnętrz we Francji i w Polsce również nieco kontrastuje. Oczywiście bez wątpienia ostatnimi laty w Polsce wiele się zmieniło. Moje wspomnienia jednak pochodzą sprzed kilku dobrych lat:)
Po tej zębowej przygodzie wracałam do domu niczym zombie:) Byłam wyczerpana od tych wszystkich atrakcji i jedynie przypływ adrenaliny pozwolił mi się doczłapać. (W tle na foto część kompleksu szpitalnego)

Cóż to był za wieczór! A teraz jest bardzo spokojnie i rzec by można, że dość nawet leniwie.
Szydełkuję sobie, oglądam wiadomości i popijam Pastis.

Zgadniecie, co powstaje z kolorowych kordonków?:) Powiem tylko, że nie jest to serwetka ani firanka:)
Życzę Wam miłego dnia i ślę uściski i buziaczki!:)
PEACE