niedziela, 17 kwietnia 2016

Na ostrym dyżurze w szpitalu w Lille i szydełkowa zapowiedź:)

Witajcie Kochani, Miałam Wam dzisiaj napisać o pysznym jedzonku, ale postanowiłam podzielić się z Wami wydarzeniami z wczoraj.
Wszystko zapowiadało miły wieczór, bo była i ładna pogoda i chęć na aromatycznego kurczaka curry w ulubionej restauracji. Nawet wystroiłam się trochę i w tak cudnych okolicznościach przyrody stała się rzecz najmniej oczekiwania.
Złamałam zęba na chrupiącej przystawce. Przepyszna wegetariańska samosa zapędziła mnie wprost na ostry dyżur do szpitala. Na nic bowiem zdały się moje prywatne wysiłki i ułamany kawałek zęba nie chciał sam wyjść.
Przemiły pan dentysta raz dwa uporał się w odłamkiem i teraz już jedynie pozostaje mi wykonanie stylowej koronki na ułamanego zęba:)


O dłuższym pobycie w szpitalu pisałam Wam już kiedyś tu przy okazji przepisu na cudownie pyszny chłodnik: Pobyt w szpitalu we Francji.
Dziś napiszę parę słów o tym, jak w państwowym szpitalu w Lille wygląda ostry dyżur i w ogóle sam szpital.
Od razu w oczy rzucił mi się porządek. Kompleks szpitalny, solidnie oświetlony z zewnątrz, błyszczał czystością od środka. Pani w recepcji była bardzo miła i błyskawicznie po okazaniu dokumentów i wypełnieniu formularza skierowała mnie dalej. Trafiłam do sali, w której była równie miła obsługa. Po angielsku wyjaśniłam, kiedy ząb mi się złamał i w jaki sposób. Uśmiechnięta pani pielęgniarka zadzwoniła do dentysty i już po kilku minutach siedziałam w poczekalni. Kolejki nie było, a więc czekałam króciutko. Młodziutki lekarz dał mi znieczulenie i w parę sekund było po wszystkim. Na koniec wystarczyło jeszcze kilka formalności i teraz siedzę w domu z tymczasowym wypełnieniem, łykam proszki przeciwbólowe i jestem bardzo zadowolona z wizyty.
Nie sądziłam, że w szpitalu późnym wieczorem będzie tak spokojnie. Na korytarzu widziałam jedynie kilka poturbowanych osób na ruchomych łóżkach i podejrzewam, że jest to kwestia organizacji pracy i dysponowania przestrzenią.
Kiedy byłam w podobnej, dentystycznej sytuacji w Polsce, to przed gabinetami była mała wystawa wszelkiego rodzaju obrażeń, które najwyraźniej nie zasługiwały na natychmiastową interwencję lekarską i jedynie nieciekawie wyglądały? Innym razem zdarzyło mi się czekać bardzo długo, w wąziutkiej i zatłoczonej poczekalni na wykonanie badań. Priorytetem nie byłam wtedy bez żadnego wątpienia, ale zastanawiałam się czy te kilkadziesiąt osób wkoło mnie naprawdę może sobie siedzieć godzinkę, dwie, trzy i czy im się przez ten czas nie pogorszy?
Estetyka szpitalnych wnętrz we Francji i w Polsce również nieco kontrastuje. Oczywiście bez wątpienia ostatnimi laty w Polsce wiele się zmieniło. Moje wspomnienia jednak pochodzą sprzed kilku dobrych lat:)
Po tej zębowej przygodzie wracałam do domu niczym zombie:) Byłam wyczerpana od tych wszystkich atrakcji i jedynie przypływ adrenaliny pozwolił mi się doczłapać. (W tle na foto część kompleksu szpitalnego)

Cóż to był za wieczór! A teraz jest bardzo spokojnie i rzec by można, że dość nawet leniwie.
Szydełkuję sobie, oglądam wiadomości i popijam Pastis.

Zgadniecie, co powstaje z kolorowych kordonków?:) Powiem tylko, że nie jest to serwetka ani firanka:)


Życzę Wam miłego dnia i ślę uściski i buziaczki!:)


PEACE


44 komentarze:

  1. Рада, что помощь стоматолога была оказана очень быстро и всё закончилось благополучно! Красивый процесс вязания, это, наверно, уже что-то летнее)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. спасибо for the king words:) I'm now just waiting to give it a full fix but so far so good:) You guessed rigt! It's going to be a summer accessory.
      Hugs!:))

      Usuń
  2. Ale miałaś przygodę! Chociaż wcale nie zazdroszczę :P
    U nas to jest tragedia, można po parę godzin czekać na SOR, człowiek się wykrwawia a obok przechodzą obojętnie. O kulturze to już nie wspomnę.
    Kiedyś leżałam w szpitalu to dla pielęgniarki był problem nas odpiąć od kroplówki żebyśmy mogły pójść do wc, więc musiałyśmy czekać PARENAŚCIE godzin. Koleżanka nam zemdlała, osunęła się z łóżka, dzwonków brak, opiekunek też a pokój miałyśmy na przeciwko recepcji. My podłączone do kroplówek, no tragedia, nim nam się udało znaleźć pomoc minęła dłuższa chwila, potem ją reanimowano :( Już nie wspominam o tym, że chcieli mnie wziąć na czyjąś operację. NIGDY WIĘCEJ szpitali.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, no przygoda to była rzeczywiście i powiem Ci, że naprawdę się cieszę, że tak szybko to wszystko poszło, a pan dentysta był delikatny i miły i aż tak bardzo się nie bałam:)
      WOW!!! Ja to jak mi przy poprzedniej wizycie w szpitalu spłynęła kroplówka, to najpierw pielęgniarka przyszła zobaczyć, a później pojawiła się po jakichś 20 minutach i mnie odpięła i były dzwonki (myślę, że działające, bo nie musiałam używać) takie wiszące nad łóżkiem przy łapce do podciągnięcia się:/ Bardzo współczuję Tobie i tej koleżance:(( Jakie szczęście, że obie wyszłyście cało z tego szpitala! Z tym wzięciem na cudzą operację, to aż jest niewyobrażalne, jak z jakiegoś strasznego filmu. Z całego serca Ci życzę zdrowia i żebyś nigdy nie musiała leżeć w szpitalu.
      Buziaki!:))

      Usuń
  3. Z pewnością to był niezapomniany wieczór, chociaż pewnie nie tak chciałabyś go zapamiętać. Współczuję Ci złamanego zęba i tego co wycierpiałaś.
    Co do robótki to podejrzewam, że może to być jakaś część garderoby. Może chusta?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och tak, nie zapomnę na pewno:D Już dzisiaj jest lepiej. Wczoraj tylko miałam trochę gorączkę, a dziś po prostu jestem taka oklapnięta. Używam takiego fajnego płynu do płukania ust, który również po zabiegach jest zalecany i myślę, że on sporo pomaga. Hihi, no wiesz co, trafiłaś bez pudła! Tak, to właśnie będzie chusta:)
      Buziaki!:))

      Usuń
  4. Czysty szpital i miły personel - dla naszych szpitali to chyba nieosiągalny standard. Niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci, że to robi wrażenie i od razu się człowiek czuje, że jest w dobrych rękach i jest mniej strasznie.
      Buziaki!:))

      Usuń
  5. hmmmmmmmmm taka kolorowa to może narzuta na łóżko? a jeśli do noszenia to spódnica? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi, jako narzutę myślę, że można też będzie wykorzystać, to co robię, ale to będzie właśnie coś do noszenia, tylko że nie spódnica a chusta:)
      Uściski!:))

      Usuń
  6. Oj Ty bidulko... No przykro czytać, że miałaś problem zębowy. To nie było miłe - domyślam się. Z drugiej strony ciekawe informacje na temat opieki medycznej we Francji. W Polsce nie jest źle, jeśli nie potrzebujesz nagłej wizyty u specjalisty. Ja przez wiele miesięcy nie mogłam dostać się do lekarza foniatry, mając duże problemy z głosem i strunami głosowymi. To znaczy owszem - mogłam sobie pójść w terminie bliższym, ale prywatnie. Państwowo... to sobie można jedynie za darmo pomarzyć. Naturalnie zależy też do jakiego specjalisty chcesz się udać..., ale fakt pozostaje faktem, że jest dużo problemów. Ja nie wiem, że rzekomo powinno być coraz lepiej, a za czasów mojego dzieciństwa jakoś nie pamiętam takich wielkich zmagań w celu dostania się do lekarzy. A ponoć PRL był taki tragiczny... Życzę zdrówka i aby już więcej nie przydarzały się takie zębowe czy inne incydenty. :-) Co wyłoni się z nadmienionej włoczki... Hmmm... Na pewno coś ślicznego... :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zęby to zdecydowanie nie jest moja mocna strona, ale takiego złamania wzdłuż zęba, to się nie spodziewałam wcale:)
      To jest bardzo niesprawiedliwe, że się tak długo czeka państwowo, bo przecież w tym czasie to może się pogorszyć i komplikacje mogą się porobić. W ogóle we Francji jest ciekawostką to, że jest ograniczona prawnie ilość danych lekarzy.
      Ja to z czasów dzieciństwa też nie kojarzę jakichś wielkich kolejek do lekarzy. Szło się do gabinetu, dostawało skierowanie i szło się do specjalisty bez żadnych ceregieli. Tak to pamiętam ja właśnie też.
      Hihi, no już mam nadzieję, że niedługo skończę dzierganie, bo dziś na nic innego nie mam zbytnio siły i urządzam dzień dzierganiowo- internetowo-filmowy:D
      Buziaki!:))

      Usuń
  7. W takim szpitalu leczenie to przyjemność. Miałaś szczęście, że to się stało we Francji, a nie w Polsce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście takie otoczenie bardzo wpływa nawet na samopoczucie. Jak wkoło jest czyściutko, wszyscy są mili i zorganizowani, to od razu się robi lepiej i raźniej.
      Buziaki!:))

      Usuń
  8. To się nazywa atrakcyjny sobotni wieczór! ale i tak możesz być zadowolona, bo w swojej pierwszej ojczyźnie w podobnym wypadku musiałabyś prawdopodobnie brać razem z proszkami od bólu coś silnego na nerwy, jeżeli się tu coś zmieniło, to tylko na gorsze, wierz mi!
    Odpoczywaj i dziergaj! ... a może to będzie ponczo?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi, no wrażenia miałam niesamowite:D Jestem zadowolona i naprawdę wdzięczna za taką szybką i fachową pomoc i za miłą atmosferę. Hehe, a tutaj autentycznie ta cała atmosfera była idealnym uspokajaczem.
      Wiesz co, jestem przekonana, że to co się teraz w PL dzieje, to nic dobrego nie przyniesie.
      Hihi, to będzie część garderoby, ale nie ponczo tylko coś bardziej roztrzepanego:))
      Buziaki!:))

      Usuń
  9. Mi querida amiga siento mucho lo de tu diente y espero que te cure y te quede muy bien. por cierto en las fotos estas muy guapa, un beso y un abrazo muy grandes.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thank you my dear amiga:) I hope to fix the tooth asap but it's ok for now with the painkillers and I concentrate on crocheting:) Un beso y un abrazo muy grandes to you too!:) Have a beautiful day!:))

      Usuń
  10. Omg, I hate it to visit my dentist! ><
    Hope everything will be nice from now on)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I'm definetely used to but still it's so much not fun:/ I should be fixed within several weeks I think and for now I'm waiting for the appointment with the regular dentist to plan a crown or something.
      Hugs!:))

      Usuń
  11. Bardzo Ci współczuje, choć jak widać znosisz to po bohatersku. Mam nadzieję, ze dostaniesz odszkodowanie od restauracji. W końcu to Francja. U nas nie byłoby nawet warto o tym marzyć. Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi, no staram się jakoś przetrwać do końca tej przygody. Póki co pewno koronka mnie czeka. Wiesz co, myślę, że ten ząb może musiał być już nadwyrężony wcześniej. Nie będę się domagać odszkodowania ani nic, bo to moja ulubiona restauracja:))
      Buziaki!:))

      Usuń
  12. Jak widać wegetariańskie jedzenie nie jest takie zdrowe ;) Mam nadzieję, że już Cię nic nie boli, trzymaj się dzielnie. Ja bym potwornie spanikowała, gdybym złamała ząb, ale chyba jeszcze bardziej z powodu wizyty w szpitalu. U nas jest totalny bajzel i to chyba nigdy się nie zmieni :/ Pamiętam moje przygody z pobytem w szpitalu, choć wolałabym o nich zapomnieć. W Polsce nic nie jest normalne.
    Zachwyciła mnie Twoja stylizacja na pierwszym zdjęciu, normalnie kolory i zestawienie wszystkiego bomba! A na szydełku robi się kamizelka czy ażurowa bluzeczka? :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi, no nie?:))) Biorę cały czas proszki i używam płynu do płukania paszczy i jest znośnie. Wczoraj jedynie trochę miałam gorączkę, a dziś tylko słaba trochę jestem. Za tydzień idę do dentysty i zobaczymy, co dalej.
      Hihi, no ja spanikowałam, bo to ułamane nie chciało wyjść i ciągnęłam, ciągnęłam, a tu nic i nie mogłam się domknąć, ani nawet zjeść nic po drugiej stronie:D
      Ja miałam nadzieję, że przez te kilka lat, to się pozmieniało w PL, no ale widać nie bardzo:/ Anielique wcześniej napisała w komentarzu, że ją chcieli wziąć na czyjąś operację o.O To mi obrazuje ten bajzel:(
      Dziękuję:) To będzie coś do ubrania, ale tym razem bardziej z akcesoriów. Dziergam chustę:)
      Buziaki!:))

      Usuń
  13. Ale przygoda...powiem Ci, że ja na szczęście (tfu, tfu) nie miałam "okazji" wylądować w szpitalu, ale mnie polskie realia szpitalne przerażają. Któregoś dnia odwiedziłam babcię bo była na zabiegu i potem musiała dwa dni leżeć w szpitalu. To co zobaczyłam to aż mnie ciary przeszły. Stalowe łóżka z obdrapaną farbą, kolory...wiadomo szpitalne. Jedna kobieta praktycznie obok drugiej. Jak ludzie mają zdrowieć kiedy ich oczy skierowane są na pożółkłą ścianę? Drugim razem mojego Adriana przyjmował lekarz w swoim gabinecie szpitalnym. To była tylko wizyta kontrolna, bo ogólnie musiał chodzić do niego prywatnie. Na korytarzu stare kanapy ze "skóry" jak z autobusów z lat 90tych, skrzypiące drzwi i linoleum na podłodze. Oczywiście nie wszędzie tak jest, ale ja mam jakieś złe skojarzenia :)
    Obstawiam, że to co dziergasz to jakieś ponczo :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie też z moich wizyt w szpitalu w PL pamiętam odrapane ściany i poodbijane metalowe łóżka i jeszcze niedziałąjące przyciski w ścianach. Jak opisujesz tą poczekalnię, to aż mnie ciarki przechodzą. Blisko, bo coś do ubrania, ale nie będzie to ponczo tylko chusta:)
      Buziaki!:))

      Usuń
  14. Może sukienka?
    Przygodę niezbyt miłą miałaś.
    Co do ostrego dyżuru to chciałam napisać, że nie miałam przyjemności ale jednak miałam.
    Niestety z synem trafiłam jak miał pół roku. Może dzięki temu, że to karetka nas przywiozła na miejsce a nie sami przyjechaliśmy wszystko odbyło się szybko i sprawnie. I wizyta u lekarza i prześwietlenie.
    Mam nadzieję, że nigdy więcej nie będę musiała tam się znaleźć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie chusta:) No taka to przygoda, ale wszystko się dobrze skończyło. Jak dobrze, że i u Ciebie i synka wszystko poszło w porządku. Życzę Tobie i synkowi dużo zdrówka i właśnie żebyście już nigdy nie musieli lądować w szpitalu.
      Buziaki!:))

      Usuń
    2. Dziękuję :)
      Będzie bardzo kolorowa chusta :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  15. Witaj no swoje przeżyłaś. Ale z jednym się zgodzę różnice szpitalowe. Ja byłam w zeszłym roku w szpitalu w Birmingham. Kolejka była długa ale co pół godziny sprawdzano stan naszego zdrowia, przynoszono wodę, herbatę lub kanapki. A gdy trafiłam na salę dla chorych poraziła mnie czystość i intymność każdy był zasłonięty parawanem automatycznym. Normalnie czułam się jak w serialu ostry dyżur. A gdy byłam w Polsce no cóż w moim szpitalu komuna się zatrzymała i nie chce wyjść. Owszem jest czysto ale ludzie na przystawkach w korytarzu leżeli. Ehh

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej!:) No to rzeczywiście super z tymi parawanami i że tak dbali o czekających! Niesamowite to jest i bardzo profesjonalne i ludzkie zarazem. Tak chorować na pewno jest mniej źle.
      Mnie z polskiego szpitalnego korytarza przychodzi jeszcze do głowy wspomnienie ludzi wspierających się o ściany i człapiących do ubikacji. Oprócz tego opryskliwa salowa:/ No tak to już jest i miejmy nadzieję, że się będzie zmieniać na lepsze w PL. Uważam, że chociaż takie parawany by mogli ustawić, już nawet nie automatyczne. Po prostu byłaby choć odrobinka prywatności w zatłoczonych salach. No i żeby jeszcze personel był empatyczny i uśmiechnięty, bo to przecież nic nie kosztuje.
      Buziaki!:))

      Usuń
  16. Oj widze ze przygody Cie nie omijaja!!! A robotka to moze szalik? Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi, no działo się:) Jesteś bardzo blisko, to będzie chusta:) Buziaki!:))

      Usuń
  17. Oh no, so sorry to hear about your misadventure! I once broke a tooth over a slice of freshly baked bread! Sounds nuts, I know. No ER involved though, fortunately. You look lovely - beautiful in all your colorful layers! Have a great week and stay safe and sound. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, doesn't sound more nuts than samosa:D It was just slightly crispy:)) Thank you. Have a great week too:)) Hugs!:))

      Usuń
  18. Lovely post dear! Have a great day! xx

    OdpowiedzUsuń
  19. ha - parawany to pamiętam tylko na porodówce ;P
    zęba szkoda - toż to podstawa zdrowego bytu :)))
    a barwy chusty takie jamajkowe - super energia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to dobrze, że chociaż tam są:) No szkoda, ale już trudno. Może da się zrobić koronkę:) Hihi, dzięki:) Jutro może uda mi się ją napiąć i gotowe.
      Buziaki!:))

      Usuń
  20. Miałam okazję znaleźć się w szpitalu na pewnym zabiegu i stwierdzam, ze juz poprawiło się wszystko na lepsze. Kiedy rodziłam dziecko, na sam widok toalet i brudnej pościeli, miałam odruch wymiotny. Co do obsługi, no cóż, mieliśmy PRL, w którym każdy pracował i ten kompetentny i ten niekompetentny, miły, niemiły, ojej, do dziś w sklepie się spotykam z chamskim traktowaniem klienta. A co do Ciebie, dobrze, że cała sytuacja tak się zakończyła. W szklance widzę piwko, ja też lubię, likier? może Twój by mi zasmakował, bo z tych polskich to może Soplica i to mało:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to dobrze, że miałaś pozytywne wrażenia teraz. Ze sklepami to prawda. Nieraz są wciąż mało przyjemni sprzedawcy i to nawet wcale nie jacyś starej daty, ale młode osoby. Nie mówią dzień dobry ani do widzenia i nie uśmiechają się, a tylko burczą. Na początku mój luby w szoku był, ale teraz to już się przyzwyczaił:) No też się cieszę, że już nie mam tego kawałka, bo mogę swobodnie zamykać usta i jest gites:) W szklance mam pastis, taki anyżowy trunek, który się rozrabia z wodą. Podobny do tego co mam jest Ricard, ale ten jest delikatniejszy i polecam, nawet jak nie przepadasz za anyżem. Zresztą wpadaj do mnie, to Ci zaserwuję:) Soplicę też lubię i też nie jakoś dużo, żeby głowa nie bolała:D
      Buziaki!:))

      Usuń
  21. Bardzo dziękuję za zaproszenie:) Pozdrowienia!:))

    OdpowiedzUsuń
  22. ja stawiam na chuste albo ...spódnice! :)

    OdpowiedzUsuń