wtorek, 29 listopada 2016

Zupa bananowa -przepis + Pani Ziemniak:)

Witajcie Kochani, Lubicie banany? Jeśli tak, to mam dla Was coś bardzo smakowitego:) Zupa bananowa z curry jest idealna na poprawę nastroju i napełni Was energią. Przepis na zupę bananową przyszedł mi do głowy, kiedy zakupione dzień wcześniej banany nieprzyzwoicie dojrzały. Nie przepadam za jedzeniem takich dojrzałych bananów, a wyrzucać szkoda.
Zupa z bananów okazała się przepyszna i po prostu muszę podzielić się z Wami recepturą.


SKŁADNIKI:
-banany
-cebula
-masło
-tłusta śmietana (30%)
-curry
-cynamon
-tymianek
-sól (opcjonalnie)
-sok z cytryny
-coś do mielenia składników (u mnie rączka)


PRZYGOTOWANIE:
Cebulę kroimy i podsmażamy na maśle aż się zeszkli. Zmniejszamy płomień. Dorzucamy pokrojone banany, curry (sporo), cynamon (trochę), tymianek (trochę), opcjonalnie sól i do tego dodajemy trochę soku z cytryny. Gotujemy, aż składniki się połączą.
Następnie wyłączamy ogień i mielimy zupę na gładką masę. Do naszej masy dodajemy szczodrą ilość śmietany. Mieszamy dokładnie i zupa gotowa:)


















Co powiecie na taką szybką zupę krem z bananów?:) Wypróbujecie przepis?

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Na sam koniec, jeszcze pokażę Wam figurkę, którą dostałam do zestawu w barze Quick. Kiedy, się tam wybraliśmy po zakupach, to nie miałam pojęcia, że stanę się posiadaczką wielce urokliwej Pani Ziemniak:D
Powiedzcie sami, czyż nie jest po prostu śliczniutka? ...i do tego gra na banjo:))

Quick jest belgijską siecią barów burgerowych i we Francji jest tak samo popularny jak McDonald's. W ofercie są różne burgery, frytki i w menu pojawiają się sezonowe kanapki, podobnie jak i u konkurencji. Bardzo lubię od czasu do czasu wrzucić tam coś na ząb i tym razem trafiłam na naprawdę fajną zabaweczkę.

Życzę Wam miłego wieczoru i ślę moc buziaczków!:)

PEACE

sobota, 26 listopada 2016

Odrobinka malutkiej magii:) - czyli strój na baśniową miarę...

Witajcie Kochani, Wyobraźcie sobie, że Lucy ostatnio bardzo interesuje się baśniami i w bibliotece spędza sporo czasu na czytaniu opasłych tomów. Żeby jeszcze lepiej mogła wczuć się w zaczarowany klimat, dostała ode mnie nowe ubranko.
Sukienka ma szydełkowy karczek i uszyta jest z kawałka spódniczki, którą już dawno znalazłam po w resztkach po ryneczku staroci i którą z myślą wykorzystania na niewielkowymiarowy pożytek, przytaszczyłam do domu. Wreszcie zadebiutowała w roli miniaturowej kreacji:)
Tiara powstała z koralików, które nanizałam na stary miedziany drucik (pozostałość po jakimś elektrycznym urządzeniu, które rozbroiłam wieki temu)
Z koralików zrobiłam także długi naszyjnik z cekinowym wisiorkiem, a ten krótki to druciki od zamykania od chleba. Jedną jego część obrałam z plastiku i owinęłam materiałem, a drugi drucik pozostawiłam w czerwonej otoczce, zakręciłam i nasunęłam na naszyjnik.
Jako ostatnie, zrobione zostały miniaturowe buciki.  Najpierw ze starego kartonu wycięłam wewnętrzne podeszwy, a później wyszydełkowałam góry butów, dokleiłam je do podeszew i dokleiłam również kartonowe podeszwy zewnętrzne. Na końcu buciki udekorowałam skrawkami materiału, koralikami, resztkami kordonka i cekinami w kształcie serduszek:)
Podczas sesji fotograficznej, w bibliotece zapadł zmierzch i Lucy trochę się przestraszyła. Szybko zapaliła świecę i dokończyła czytać opowiadanie o smokach, które podobno kiedyś żyły na Zienii i wieczorową porą uwielbiały wygrzewać się przy ognisku. Niewielkowymiarowiankę przeszył dreszcz, ponieważ biblioteczne zbiory bez wątpienia dostarczyłyby smokowi dużo cudownego ciepła.
"To tylko bajka, to tylko bajka..."-powtarzała sobie w myślach, odkładając smocze historie na półkę i szukając nowych, ekscytujących historii.


Czy Wy też dajecie się nieraz tak wciągnąć książce, że musicie się sprowadzić na ziemię?:)

Jak podoba się Wam nowy strój Lucy?


Przesyłam Wam uściski i życzę bardzo miłego wieczoru:)

PEACE

czwartek, 24 listopada 2016

Szydełkowy sweterek z dekoltem w łódkę (włóczka zpagetti) + Jak w naturalny sposób zlikwidować grzyba na ścianie

Witajcie Kochani! Z bawełnianej włóczki typu zpagetti ( Phildar Copacabana) zdecydowałam się zrobić na szydełku ażurowy sweterek.


Użyłam szydełka 9mm. Zaczęłam od 90 oczek łańcuszka i pracowałam naokoło aż dotarłam do miejsca, gdzie podzieliłam robótkę na przód i tył i przerabiałam dalej ku górze po 45 oczek. Zeszyłam przód i tył na ramionach i obrobiłam półsłupkami, robiąc dwa zmniejszenia na bokach. Na sam koniec dodałam rękawy (zaczynając pod pachą od 45 półsłupków). Wzorki oddzieliłam okrążeniem z półsłupków i każde okrążenie z półsłupków posiada o 3 półsłupki mniej od poprzedniego ( 2 zmniejszenia na początku i jedno na końcu). Końcówka rękawów to dwa rządki półsłupków i kombinacja: *słupek, oczko łańcuszka, pominięte oczko * na około. Finalne 3 okrążenia to półsłupki.
Tego rodzaju sweter to świetny projekt, bo po prostu nie może nie wyjść. Przy szydełkowaniu szydełkiem większej, od podanej na naszej włóczce, grubości, trzeba jedynie wziąć pod uwagę to, że nasza robótka będzie dość rozciągliwa.

Jak podoba się Wam taki sweter z włóczki spaghetti?:))
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Muszę się z Wami również podzielić rewelacyjnym sposobem na likwidację grzyba w domu! Wyobraźcie sobie, że u mnie na jednej ścianie występuje właśnie taka czarna pleśń i nie tylko szpeci, ale również nie jest zdrowa. Zmywanie wodą pomaga na krótko, ale walka z grzybem jest wygrana nawet kiedy szerokim łukiem ominiemy chemię i kiedy sięgniemy po naturalne składniki.




















 Za kuchennymi szafkami mam spokój od ponad roku, a więc mikstura, o której Wam zaraz opowiem, autentycznie działa. Zanim jednak wyjawię jej tajemnicę, to powiem Wam jeszcze, że:

-bezwzględnie należy zaopatrzyć się maskę (ja kiedyś tego nie zrobiłam i później źle się czułam, bo po prostu nie da się "zbytnio nie oddychać")

-w trakcie usuwania pleśni należy wietrzyć pomieszczenie i również po zabiegu najlepiej pozostawić otwarte okna na co najmniej kilka godzin

-ubranie robocze należy odłożyć do prania, a samemu wziąć prysznic


Gzybobójczy środek przygotowujemy w butelce z dyfuzorem. Nalewamy do niej zwykłego białego octu i dodajemy zaledwie około 5 kropelek olejku z drzewa herbacianego.

Ścianę spryskujemy i zostawiamy na jakieś pół godziny. Później trzemy ścianę starym zmywakiem do naczyń i robimy to, dopóki nie uznamy, że grzyb odszedł od ściany. Po tym zabiegu ścieramy czarny osad, aż ściana będzie czysta. Biegamy w tą i z powrotem do źródła bieżącej wody, opłukujemy zmywak i cierpliwie pozbywamy się odczepionego od ściany grzyba. Możemy w międzyczasie jeszcze prysnąć tu i ówdzie, jeśli uznamy, że ściana zaczyna wysychać. Chcemy, aby grzyb jak najmniej się pylił. Oczyszczone miejsca spryskujemy naszą grzybobójczą miksturą.

Odgrzybioną ścianę musimy następnie osuszyć, czyli nie dosuwamy do niej żadnych mebli etc. Nawet jeśli wydaje się pozornie sucha, to nie ulegamy pokusie, bo nasze wysiłki spełzną na niczym. Po jakichś 24 godzinach możemy naszą ścianę powrotnie zagospodarować, ale i tak warto, aby nic do niej nie przylegało.

Zmywak wyrzucamy do śmieci. pomieszczenie odkurzamy i dobrze wietrzymy. Jeśli grzyb znajduje się przy oknach, to okna i ramy okienne od razu myjemy.

Ten oto sposób na grzyba na ścianie jest przeze mnie sprawdzony i okazał się skuteczny. Jak widzicie, nie użyłam żadnych środków chemicznych, a czarny grzyb odszedł w zapomnienie:) Zachęcam Was do wypróbowania tej prostej metody, jeśli i u Was w domu zadomowił się taki nieproszony gość.
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Życzę Wam miłego dnia i przesyłam moc buziaczków!:)

PEACE


sobota, 19 listopada 2016

Szybki sos z sera pleśniowego - Prosty przepis na danie z ryżem + Malutkie buciki na mini stopy:)

Witajcie Kochani, Dziś chcę Wam podać bardzo fajny przepis na sos z sera pleśniowego. Nie tylko sos świetni smakuje z z ryżem, ale jest również bardzo szybki w przygotowaniu. Może to danie Wam posmakuje?

SKŁADNIKI:
- ser pleśniowy krowi typu Camembert ( Le Carre)
- cebula
- pomidory koktajlowe (lub zwykły pomidor)
- czosnek ( u mnie jest granulowany)
- śmietana 30%
- kukurydza z puszki
- olej roślinny
- pieprz
- tymianek
- ugotowany ryż Basmati
-coś do zmielenia składników ( u mnie rączka)
Zaczynamy od zmielenia razem pomidorów i cebuli. Gładką masę wrzucamy na olej i smażymy. Po kilku minutach dodajemy ser pleśniowy i trochę śmietany. Doprawiamy do smaku pieprzem, czosnkiem i tymiankiem. Kiedy ser się ładnie rozpuści, dorzucamy kukurydzę i jeszcze przez chwilę trzymamy całość na ogniu.
Gotowym sosem polewamy ugotowany ryż i voila:)

Z tej tutaj ilości składników, którą widzicie na zdjęciu, wyszły mi dwie porcje.

Lubicie pleśniowe sery? Ja bardzo i dlatego też wpadłam na pomysł zrobienia takiego sosu. Dacie mu szansę?:)








    ❤          ❤          ❤          ❤          ❤          ❤          ❤          ❤          ❤          ❤          ❤          ❤        
Zabawiłam się również w szewca i zrobiłam buciki dla Barbie:) Takie tam malutkie coś, ale cieszy oko:)

Podeszwy zrobiłam z kawałka puszki po napoju i później dodałam tekturę, a na koniec wierzchnią część podeszwy, również z tektury, ale obklejoną materiałem i z podklejonymi kawałkami wstążki. Wstążkę zebrałam na środku i dokleiłam takie jakby ćwieki, które wycięłam ze starej ozdobnej taśmy.
Obcasy powstały z przypiłowanych pod kątem patyczków po szaszłykach. Tyły butów są z dwóch kawałków kartonu i oba te kawałki zostały obklejone innymi rodzajami materiału.
Kartonowe boczki podeszew i obcasy pomalowałam lakierem do paznokci.

Lala jest zadowolona i biega w tą i we w tę:)

Lubicie chodzić w butach na obcasie? Ja nie bardzo, ale recyklingowe obcasy w wersji mini robiło się bardzo fajnie:)

Życzę Wam miłego wieczoru i przesyłam buziaki! Trzymajcie się cieplutko:)

PEACE

czwartek, 17 listopada 2016

Bajecznie szydełkowo i serialowo:)

Witajcie Kochani,
Zima u nas zbliża się wielkimi krokami, bo choć śniegu jeszcze nie widać, to wiatr wieje, deszczyk pada i na niebie na dobre zadomowiły się chmury. Czuć w powietrzu przyjemne orzeźwienie...

...i kapelusza lepiej pilnować, bo może odfrunąć:)

W taką pogodę bardzo przyjemnie siedzi się przed ekranem i ogląda filmy. Ostatnio zaczęłam nowy serial pod tytułem "The Dead Zone" (2002-2007). Bazuje on na powieści Stephen'a Kinga i opowiada o przygodach John'a Smitha, który po latach spędzonych w śpiączce, budzi się i odkrywa w sobie niezwykłe zdolności. Nawiedzają go wizje przyszłości i jest w stanie również poznać przeszłość. Dzięki temu, w każdym odcinku dzieje się coś ciekawego i John nigdy się nie nudzi. Mimo że śpiączka mocno skomplikowała jego życie osobiste, to John się nie poddaje, pomaga innym i nadal utrzymuje kontakt z byłą narzeczoną, która choć wyszła za innego, to nadal darzy byłego uczuciem. Serial jest mało skomplikowany i idealnie wypełnia czas na przykład podczas szydełkowania:) Ode mnie dostaje 6,5 słonia i polecam Wam, jeśli akurat nie macie nic lepszego do oglądania:)
A może już widzieliście ten serial? Podobał się Wam?


W jesienną pluchę rozwesela mnie także Drumia (Zombie Princess) i jej nowy strój:)

Przy szydełkowaniu tego ubranka inspirowałam się Alicją w Krainie Czarów. Co powiecie na moją interpretację tematu?:) Mam nadzieję, że wzbudza w Was pozytywne emocje:)

Wzór na strój dla lalki Zombie Princess trafił do sklepiku i tradycyjnie jest po angielsku (American English terminology) i po polsku. W sklepiku możecie też zobaczyć więcej zdjęć.

Teraz już się z Wami żegnam i życzę Wam przyjemnego wieczoru:)

PEACE

niedziela, 13 listopada 2016

Nowa mini kreacja szydełkowa + miniaturowy tort urodzinowy z kremem

Witajcie Kochani:) Arit długo stała przed wejściem do jaskini. Nigdy nie wiadomo bowiem, co czai się w  okrytym ciemnością korytarzu? Lepiej zachować ostrożność...W końcu jednak ciekawość wzięła górę nad rozsądkiem i Niewielkowymiarowianka postawiła pierwsze kroki na wilgotnym kamieniu. Wędrowała w głąb, wiedziona dziwnym przeczuciem. Po kilku minutach, jej ciało pokryła gęsia skórka. Być może był to efekt niskiej temperatury, a być może po prostu dreszcz emocji, jaki towarzyszy nam, gdy zmierzamy w nieznane?  Jak by nie było, odważnie parła przed siebie, wodząc dla równowagi palcami po oślizgłej ścianie. Dotarła do oświetlonej poświatą księżyca, niewielkiej komnaty. Przez szczelinę w sklepieniu wpadały płatki śniegu, ale prawdziwą atrakcją było duże lustro w drewnianej oprawie. Kto je tu zostawił i dlaczego?

Arit zbliżyła twarz do błyszczącej tafli, która szybko zaparowała. Zza białej mgły patrzyła para dużych zielonkawych oczu.

"Czy to ja?"- echo odezwało się miękko i dźwięczało  przez długą chwilę w niewielkowymiarowych uszach, po czym zamilkło i słychać było już tylko oddech, odbijający się od szkła kojącymi falami.

Jeśli nawet lustro nie było magiczne, to w niezwykle magiczny sposób zniechęciło Arit do odkrycia tajemnicy odbicia. Roztoczyło czar, który powstrzymał dziewczynę przed otarciem kropelek pary.
Każdy potrzebuje w życiu odrobiny magii, a odnaleźć można ją nie tylko w mrocznej jaskini, ale również w tym co pozornie najzwyklejsze.

Wzór na sukienkę i czapeczkę trafił do sklepiku i tam też możecie zobaczyć więcej zdjęć. Jak podoba się Wam ten strój? Lubicie magię i niezwykłości?

Na szydełkowaniu  upłynęły mi ostatnie dni, a do tego zrobiłam Lubemu torcik urodzinowy:) Po raz kolejny korzystałam z przepisu na miniaturowe ciasto. Możecie go znaleźć w zeszłorocznym poście: 'Miniaturowy tort urodzinowy'.
Do pełni szczęścia brak mi jedynie takiej okrąglutkiej metalowej foremki do pieczenia, ale może kiedyś będę miała? W każdym razie,tegoroczny tort był grubszy, bo z dwóch ciast i zamiast lukru był krem, a do tego warstwy nasączyłam Cassisem.

Chętniej jecie ciasta z kremem, czy wolicie bez?

Przesyłam Wam buziaczki i życzę miłego dnia!:)

PEACE

środa, 9 listopada 2016

Klimatyczny mini strój z tuniką + film "Room"

Witajcie Kochani:) Dziś chcę Wam pokazać miniaturowy strój dla lalki. Składa się on z sukienki i tuniki. Całość inspirowana jest Gwiezdnymi Wojnami.

Sukienka powstała z kawałka podszewki. Jest lekko pofarbowana niebieską farbą akrylową i gnieciona. Do sukienki dorobiłam na szydełku kordonkowy pasek z metalową sprzączką.

Miniaturowa tunika z kolei powstała z kawałka zielonego materiału, przypominającego płótno. Detale na niej namalowałam rozcieńczoną wodą farbą akrylową i kiedy farba wyschła, użyłam żelazka.

To ubranko spodobało się lali, a Wy co na nie powiecie?
✿           ✿          ✿          ✿          ✿          ✿          ✿          ✿          ✿          ✿          ✿          ✿          ✿  
Absolutnie muszę Wam jeszcze wspomnieć o filmie "Room" (2015).  Brie Larson gra w nim zatroskaną matkę, która z całych sił stara się o lepsze życie dla siebie i swojego pięcioletniego dziecka. Od początku do końca jest ciekawie, niesamowicie i również wzruszająco.
Na dramat "Room" trafiłam całkowicie przypadkowo i zaintersował mnie od pierwszych minut. W miarę oglądania było wiadomo coraz więcej i szczęka opadła mi, kiedy wreszcie zorientowałam się, o co chodzi. Nie powiem Wam więcej i radzę Wam nie czytać recenzji, ani nie oglądać zapowiedzi itp. Zróbcie sobie niespodziankę i dajcie się zaskoczyć. Ode mnie film ten dostaje 9,5 różowego słonia. Fabuła jest wciągająca, postacie zbudowane bardzo fajnie, gra aktorska super i na bank ściśnie Was w dołku chociaż parę razy. Zobaczycie świat z innej perspektywy i miło spędzicie prawie dwie godziny przed ekranem.
źródło: www.telegraph.co.uk

A może już widzieliście "Room"?
✿           ✿          ✿          ✿          ✿          ✿          ✿          ✿          ✿          ✿          ✿          ✿          ✿
Życzę Wam pogody ducha i przyjemnie spokojnego dnia:)

PEACE

sobota, 5 listopada 2016

Szkatułka z łupiny orzecha - mały projekt DIY:)

Witajcie Kochani, Wyobraźcie sobie, że w ręce wpadły mi orzechy włoskie, a wraz z nimi pomysł na wykorzystanie łupinek orzecha. Postanowiłam zrobić małe pudełeczko z miniaturową zawartością.

Zaczęłam od zrobienia malutkiego zawiasu z metalu po puszce i drucika z opakowania po chlebie tostowym.
Ów zawias wkleiłam i następnie zrobiłam z wykałaczki i sznurka zamykanie, które także dokleiłam do środka.  Pudełeczko wyściełałam materiałem, dodałam sznurkową obwódkę i udekorowałam modelinowymi różyczkami i listkami i tajemniczą gałązką z drutu i koralików.

Do takiego lokum wprowadził się miniaturowy modelinowy ludzik z ruchomymi stawami. Przy jego robieniu miałam dużo zabawy i musi być on niewątpliwie jakimś cudownym stworzeniem, które czeka tylko, aż ktoś uchyli wieczko szkatułki z łupin orzecha...







Podobno ludzik potrafi spełniać życzenia!:)

...Czego byście sobie zażyczyli, gdybyście znaleźli takie dziwne pudełeczko z łupiny od orzecha?:)
Co powiecie na recyklingowy projekt pudełeczka z łupinek orzecha?

Jak podoba Wam się mały stworek?



Robiliście kiedyś szkatułki z łupin orzechów? Chcecie zrobić? Co włożylibyście do Waszej orzechowej szkatułki?


Życzę Wam cudownego spełnienia marzeń bez względu na to, czy macie pod ręką złotą rybkę lub dżina, czy też nie:) Pozdrawiam Was serdecznie i ślę moc uścisków:)

PEACE


czwartek, 3 listopada 2016

Wężowe oblicze Barbie - ogon z silikonu

Witajcie Kochani:) Ostatnie dni spędzam na chorowaniu i jakoś tak nie za bardzo mam siłę cokolwiek zrobić. Stać mnie jedynie na podstawowe prace domowe oraz na leżenie w łóżku i granie w Simsy Średniowiecze... Postanowiłam więc pokazać Wam dzisiaj moją eksperymentalną lalkę. Kiedy do mnie trafiła, to była pomalowana odblaskowym, różowym mazakiem. Te ślady zmobilizowały mnie, do dokonania zmian i powołania do życia wężowej Meliny, która włada silnym głosem i zamieszkuje leśne zakątki Niewielkiego Wymiaru.
Melina wyglądała najpierw tak:
W tej wersji smucił mnie trochę materiałowy ogon, bo brakowało mi oślizgłości:) Doszłam do wniosku, że użyję białego silikonu budowlanego i podaruję Melinie nowy ogonek.
Żałuję jedynie, że nie użyłam wiązki drutu, bo wtedy ogon stwarzałby o wiele więcej możliwości... W każdym razie, gdy całość wyschła, Melina wylądowała na półce i dopiero bardzo niedawno doczekała się na nowe, namalowane łuski i zielone usteczka, oraz bardziej pasującą biżuterię...i parę modelinowych sutków...bo w końcu, skoro spędza czas z nagim torsem, to ów element wydał mi się niezwykle uzasadniony:)
Obecnie więc moja Barbie wąż prezentuje się następująco:

Po popsikaniu twarzyczki zabezpieczającą warstwą lakieru (jest to podkład,ale ładnie zabezpiecza plastik), buzia zaczęła błyszczeć. Najpierw mnie to denerwowało, a później doszłam do wniosku, że w przypadku węża, błyszczenie jest okej:))

Silikonowy ogon jest fajną alternatywą dla beznogich lalek. Żałuję, że nie potrafię ładniej malować, ale bardzo się starałam. Użyłam farb akrylowych i pędzelka od liner'a Miss Sporty.
Czuję, że to jeszcze nie koniec przeróbek:)) Co Wy byście dodali, zmienili, poprawili itp.?:)

Życzę Wam miłego dnia:)
Buziaki!:))

PEACE