Karnawał zaczął się już jakiś czas temu, ale co tam, opisuję, bo lepiej późno niż wcale.
W niedzielę przed Mardi Gras, na kolorowy tłum w Dunkierce spadło ponad ponad pół tony śledzików. Z balkonu Hôtel de Ville rzucał sam burmistrz miasta i radni. Ludzie rozgrzani muzyką i alkoholem polowali na śledzia zaciekle. Swoją drogą Francuzi uwielbiają tę tradycję z rzucaniem rzeczy z wysoka. Weźmy chociaż rzucanie łyżek czy też rzucanie kotów. W każdym razie po śledziu nastąpiły radosne dni zabawy i pochód z Rezue Papą, gigantyczną kukłą. Warto wspomnieć, że figury gigantów to również część tradycji we Flanders. Każde z miast północy szczyci się olbrzymem i to nie jednym. Przeważnie towarzyszy mu rodzina.
Oprócz powodzi kolorów i oryginalnych kostiumów można zaobserwować, że uczestnicy karnawału noszą ze sobą specjalne, wzorzyste parasolki. Jest to swojego rodzaju drwina z mieszkańców pobliskiego Bergues, którzy zwykli nosić przy sobie parasol.
Na uwagę zasługuje też tradycja ubierania strojów płci przeciwnej. To z kolei symbolizuje totalną wolność i łamanie konwenansów.
Wklejam znaleziony w necie filmik:
I tak od stycznia do kwietnia trwa zabawa:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz