środa, 8 lutego 2012

Ach jak przyjemnie...

Dzisiaj, przepełnione spokojną błogością, upłynęło na wizycie w Lille w Quicku i na późniejszym pogryzaniu ficelle. Bardzo lubię te miniaturowe bagietki, ale jednak nie tak bardzo jak same bagietki. Teraz wieczór ciągnie się powolutku. Szydełkuje się kocyk dla kota. W końcu każdy z domowników coś szydełkowego posiada, tylko panna miaucząca jeszcze nie. A panna miaucząca, zerka swoimi dużymi zielonymi oczami, cóż to się wyprawia i pomrukuje, zakopana w puchate motki włóczek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz