piątek, 24 sierpnia 2012

Szydełkowy, tajemniczy gość O.o

Cóż to za stworzenie zawitało dzisiaj do szydełkowego domku?

Żaden z mieszkańców szydełkowej krainy nie był do końca pewien i dlatego właśnie szydełkowe stworzenie o strasznie hipnotyzującym spojrzeniu, postanowiło opisać się samo.

W tym celu czmychnął szydełkowy stworek wprost na klawiaturę i zaczął wystukiwać swoją historię, skacząc po przyciskach.


" Dawno, dawno temu, kiedy jeszcze nie było niczego, powstało coś niesamowitego, ale nie byłem to niestety ja" - tak stworek zaczął swoją opowieść.

" Nie wiadomo dokładnie skąd się wziąłem ani ile mam lat. Odkąd sięgam pamięcią, mieszkałem zawsze w ciepłych krainach, pełnych słońca. Raz nawet stałem się przywódcą kultu. Kapłan pewnego plemienia, którego nazwy lepiej nie wymawiać, pośliznął się na oślizgłym wężu i stracił nieco więcej niż tylko przytomność. Wtedy ja sam, we własnej osobie, zastąpiłem nieostrożnego kapłana podczas jednej ze strasznie strasznych ceremonii. Ostrożnie dosiadłem oślizgłego węża i wypowiedziawszy kilka magicznych formuł, których znam wiele, wzbudziłem ogólny podziw wśród zgromadzonego tłumu tubylców. Jeszcze tego samego wieczora zostałem wsadzony na łódkę z łupiny orzecha kokosowego i ku czci jednej z boskich boginek, podryfowałem wprost ku nowemu przeznaczeniu. Jako najwyższy szaman, miałem przywilej zabrania ze sobą w mą podróż jednego czaru wyspy. Do dziś noszę go w swoim sercu i chętnie dzielę się nim." - Stworzenie potarło serduszko na swojej piersi i uśmiechnęło się swoim różowym pyszczkiem. " Moje serduszko jest jak magiczna lampa Alladyna, którego zresztą spotkałem.  To właśnie ja poddałem Alladynowi pomysł na potarcie lampy" - Stopy stworzenia przestały na chwilę udeptywać klawiaturę a w jego oczach pojawiła się nostalgiczna mgiełka. Po chwili znów dało się słyszeć rytmiczny stukot klawiatury.

"Każdy słyszał o magicznej lampie. O moim serduszku słyszało niewielu. Ci którzy słyszeli i potarli je, przez długi czas oddychali czarem afrykańskiej wyspy. Plotką jest, jakoby po potarciu mego serduszka, ludzie cierpieli na pomieszanie zmysłów i spontaniczne ataki szaleństwa" - stworzonko przygryzło wargę i z błyskiem w oku postawiło kropkę po czym zachichotało, imitując napad kaszlu.

"Od zawsze na sercu leżało mi dobro każdego żywego stworzenia" - Oczy stworzonka zawirowały i trudno było stwierdzić szczerość tej wypowiedzi. Jednak liczy się to, co zapisane. Kontynuujmy więc opowieść tajemniczego stworzenia i zbliżajmy się do rozwiązania zagadki jego pobytu w szydełkowej krainie.
"To właśnie czynienie dobra gnało mnie przez świat. Kiedy na rozkaz Alladyna, dżin poniósł mnie na dno oceanu, spotkałem syreny i nauczywszy się ich śpiewu pozostawiłem im na znak wdzięczności, spisany szczegółowo wolumin z mymi przygodami. Zwykłym pomówieniem jest, jakoby syreny same wsadziły mnie do paszczy wieloryba i wysłały daleko. Wieloryb był po prostu głodny.
W wielorybie okazję miałem poznać małych krewetkowych ludzi. Przez wiele dni i nocy spożywaliśmy razem sfermentowane owoce morskie. Dzień od nocy w wielorybie trudno jest odróżnić i trudno odróżnić również krewetkowych ludzi od owoców morza." -stworzenie zrobiło pauzę w pisaniu i oblizało wargi.
"Samotność mą ukróciła czkawka wieloryba. Wypluty zostałem niedaleko brzegu pewnej krainy, zamieszkałej przez naród bardzo przyjazny, który wyłowił mnie z wody, osuszył i wystawił jako pamiątkę turystyczną za 10 euro na targu. Kupiec oczywiście znalazł się szybko i tak to po raz pierwszy zamknięty zostałem w walizce i trafiłem do luku bagażowego w samolocie, skąd oczywiście trafiłem prosto do nieba po udanej próbie ucieczki. Niebo było szybkim wspomnieniem. Zaledwie kilka ptaków i trochę chmur wspominam z tej wyprawy. Spotkawszy się z ziemią rozpocząłem pieszą wędrówkę. Pośród wozów bezkonnych gnałem co sił i tak oto znalazłem się w szydełkowej krainie.
Przez otwarte okno wpuściłem się sam." - stworzenie widocznie zasapane kończyło swoją historię i podpisało się " Wielki Kot Miauczek"




PEACE

8 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. :)) Dzięki. Stopy wymyśliłam z puff stitch (niestety nie wiem jak to jest po polsku), bo chciałam żeby miał palce:))

      Usuń
  2. a mi się straszliwie te oczy podobają!!! jest prześliczny!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale odlot ... przeczytałam ;)... i pomyślałam sobie, że Twoja agorafobia, jak wszystko z resztą, ma swoje dobre strony :)
    A kotek ... no absolutnie w moim stylu, idealny, taki jak lubię ... i też robi Ci się kreska w miejscu łączenia okrążeń ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja za bardzo dobrych stron nie widzę agorafobii:)

      No:)) hihi, się robi:)

      Usuń
  4. ... nie widzisz a są ;) Jesteś przez to sobą - wyjątkową osobą, jedyną taką, masz alternatywne światy w głowie, powołujesz je do życia, bez Ciebie by ich nie było, nie powstały by, a są, w mojej głowie już się zagnieździły, funkcjonują nawet lepiej niż np. Argentyna, a ogólnie 70% połaci naszej pięknej planety ;) To jest super ... i pamiętaj - wszystko co się nam przydarza ma swoje uzasadnienie ;)
    ... no ... mam fazę wykluczeniowo - refleksyjną ... wybacz ;)
    pozdrówki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak byłam mała to miałam wymyślony język i tylko ja go rozumiałam...w sumie nic to, bo najlepiej mi się przebywało w samotności z pudełkami kartonowymi, z których godzinami budowałam różne cosie i z gumowymi smerfami (kiedyś wszędzie były do kupienia te smerfy- jedne niebieskie a inne granatowe:)) i bandą żołnierzyków, które mieszkały z resorakami. Jak zaginął mój ulubiony, pluszowy piesek po spacerze z babcią, to szukałam go przez kilka dni...ludzie Sabę skradli.Pudełka lepsze są od ludzi:)) Wolę swoje światy, ale miło by było móc uczestniczyć w świecie tu i teraz...

      Nie przepraszaj, bo ja Twe fazy lubię bardzo:))

      Buziaki:))

      Usuń