Były karuzele, bombki, najróżniejsze Mikołaje, choineczki, czapki, śnieżne kule do potrząsania, nakręcane kolejki, skarpetki, a nawet...bociany???:) Tak, tak, w sklepie wisiały nawet pluszowe bociany. Być może to przez biało czerwony kolor, bo nie mam pojęcia, co ma bocian do świąt?:) Wszystko to błyszczało, poruszało się siłą baterii, dyndało, grało, gadało, uśmiechało się ze sklepowych półek i rozlewało się po duszy prawdziwą świąteczną magią wprost ze snu renifera Rudolfa:)
Byłam zachwycona:D Najmniej z tego wszystkiego podobały mi się ceny, bo niestety takie świąteczne szaleństwo to droga sprawa.
Nic nie kupiłam, ale za to obejrzałam chyba wszystko i jeszcze bardziej wpadłam w świąteczny nastrój.
Czy u Was w okolicy też są takie sklepy świąteczne?
❄ ❄ ❄ ❄ ❄ ❄ ❄ ❄ ❄ ❄ ❄ ❄ ❄ ❄ ❄ ❄ ❄ ❄ ❄ ❄
W trakcie spaceru po mieście wpadłam się ogrzać do Fnac'a. W tym sklepie znaleźć można dosłownie wszystko od książek, przez winyle, po gry, filmy i gazety. Są również zabawki... no i zakochałam się po uszy w żółwiku. Tak długo wierciłam Lubemu dziurę w brzuchu, aż się poddał i żółwik wrócił z nami do domu:D
...a właściwie to było to tak...
Pewnego dnia żółwik jechał sobie jak zwykle autobusem. Nikt nie zwracał na niego jak zwykle uwagi i sam żółwik też na nikogo się nie patrzył. Przykleił nosek do szyby i oglądał sobie świat. Wszystko było jak zwykle, do momentu aż na niebie pojawił się dziwny, okrągły obiekt.
Żółwik w zdziwieniu przetarł oczy łapkami. Obiekt jednak wcale nie zniknął, a przybliżył się i zawisł po drugiej stronie szyby tuż przed nim.
Nikt inny nie zwrócił uwagi na tą latającą niecodzienność. Być może niecodzienność zainteresowała się żółwikiem, bo to on jako jedyny ją zauważył? Nie wiadomo do końca, co tak naprawdę się wydarzyło, ale po dłuższej chwili wpatrywania się w gładką powierzchnię obiektu, żółwik poczuł, że już nie jest w autobusie. Zgiełk ucichł, a powietrze pachniało jakoś inaczej.
Żółwik pomyślał sobie, że dzień jest bardzo niezwykły i w tym momencie dotknął łapkami miękkiej trawy . Było to wspaniałe uczucie, zwłaszcza że trawa była świeżutka, pokryta delikatną rosą i gdzieniegdzie przyozdobiona kępkami smakowicie wyglądających kwiatków.
Świetnie było przechadzać się choćby i w kółko po takiej trawce. Po zatoczeniu kilku niewielkich okrążeń żółwik doszedł jednak do wniosku, że pójdzie przed siebie.
Tak też uczynił i po chwili napotkał istotę, jakiej wcześnie nie widział nawet z okien autobusu.
-Ehm?!- zachrząkała istota
-Ehm- odchrząknął żółwik. Pewnie to jakiś obcy język- pomyślał i przyjaźnie chrząknął jeszcze kilka razy.
-Przeziębiony?- przemówiła istota, po czym nalała żółwikowi filiżankę aromatycznej herbaty z pięknego złotego czajniczka, który stał na tacy na niewielkiej pufie.-Proszę, częstuj się- postawiła filiżankę na ziemi, a żółwik podziękował i zaczął chłeptać.
-A więc potrafisz mówić po żółwiemu?- żółwik podziwiał różową fizjonomię istoty i jej zwinność. Sam bowiem nie byłby w stanie tak zgrabnie wypełnić filiżanki herbatką.
-Po żółwiemu? Pewnie dopiero od niedawna jesteś w Niewielkim Wymiarze, co? Jak masz na imię?
-Na imię?
-No tak, ja na przykład mam na imię Nimarfe.- Różowa istota zatrzepotała długimi rzęsami i zmarszczyła złociste brwi. Oczekiwała odpowiedzi, ale żółwik jakoś nigdy wcześniej nie zastanawiał się nad imieniem. Imię nie było mu potrzebne, bo nikt się do niego nie zwracał. Ba, nikt go nawet nie zauważał.
-Jakoś tak myślę, że mam na imię Żółwik i do tej pory nie zdawałem sobie z tego sprawy.- Żółwik potrząsnął ramionami, bo nagle urósł sam w sobie. - Imię to bardzo przyjemna sprawa- wyszeptał, po czym już całkiem głośno dodał -Miło mi cię poznać Nimarfe. Nie wiem, jak długo tutaj będę, ale wierz mi, że zapamiętam cię na zawsze.
-Żółwiku, wszyscy jesteśmy tutaj na zawsze. Kto raz trafi do Niewielkiego Wymiaru, ten już nie wraca tam, skąd przybył. Niektórzy nawet nie mają pojęcia, skąd się wzięli.-Nimarfe czule poklepała żółwika po skorupie i dolała mu herbatki.
-Ja coś tam pamiętam, ale coraz słabiej.- Żółwik przekręcił główkę na jeden bok, potem na drugi bok i odetchnął- Właściwie dopiero teraz czuję się kimś.
-To bardzo dobrze- Nimarfe spojrzała w niebo i w tej właśnie chwili zerwała się wichura- Chyba będzie padać. Lepiej przenieśmy się do mojej lampy, zanim nas zmoczy.
-Mieszkasz w lampie? Jak się w niej mieścisz?- Żółwik nie znał wcześniej nikogo, kto mieszkałby w lampie. Ba, żółwik w ogóle nikogo wcześniej nie znał...chyba... Jakiż niezwykły był ten dzień!
-No wiesz co? Oczywiście mieszczę się i to całkiem nieźle zważywszy na to, że jestem wielkim magiem.
Pierwsze krople deszczu spadły na ziemię i część z nich wylądowała w różowo pomarańczowych włosach Nimarfe. Nie czekając na dalszy rozwój wypadków, magiczka pstryknęła długimi palcami i wraz z żółwikiem przeniosła się do lampy.
-Jak tu przestronnie! Zupełnie inaczej niż w mojej skorupie!- Żółwik nie miał pojęcia, że lampy mogą być tak niesamowicie ekstrawaganckie od środka.
-Drogi Żółwiku, witaj w moim domu i witaj w Niewielkim Wymiarze.
Następne godziny upłynęły Żółwikowi i Nimarfe na rozmowie. Żółwik dowiedział się, że Niewielki Wymiar to ogromne miejsce, które składa się z wielu galaktyk i że w ich obrębie podróżuje się szybciej, jeśli znajdzie się grzybki teleportacyjne. Nimarfe opowiedziała nowemu mieszkańcowi także o statkach kosmicznych, targowiskach i zachęciła do odwiedzenia gabinetu Doktor Werk. W końcu Żółwik porządnie chrząkał i zdążył trochę zmoknąć po bez wątpienia wyczerpujące podróży międzywymiarowej.
Żółwik czuł się szczęśliwy i czasami aż szczypał się ukradkiem po ogonku, a następnie uśmiechał się szeroko, gdy nowa rzeczywistość wciąż trwała. Bardzo nie chciał, żeby Niewielki Wymiar okazał się tylko snem.
Gdy po nocy, przespanej w magicznej lampie, obudził się wtulony w mięciutkie, pluszowe poduszki, to aż zapiszczał z radości. Był gotów żyć naprawdę!
❄ ❄ ❄ ❄ ❄ ❄ ❄ ❄ ❄ ❄ ❄ ❄ ❄ ❄ ❄ ❄ ❄ ❄ ❄ ❄
Jak podoba się Wam Żółwik?:) Czy nie jest absolutnie i całkowicie słodki?:)
Figurka PAPO Galapagos Tortoise 2014 seria Wild Animal Kingdom |
Ściskam Was serdecznie i życzę Wam bajecznie miłego weekendu:)
PEACE