sobota, 28 listopada 2015

Magicznie świąteczny sklepik w Lille i słodki żółwik:)

Pisałam Wam ostatnio, że mnie ciągnie do świąt i że w Lille wszystko już udekorowane. Wczoraj znalazłam w mieście taki sklepik, w którym można kupić tylko świąteczne przedmioty:)
Były karuzele, bombki, najróżniejsze Mikołaje, choineczki, czapki, śnieżne kule do potrząsania, nakręcane kolejki, skarpetki, a nawet...bociany???:) Tak, tak, w sklepie wisiały nawet pluszowe bociany. Być może to przez biało czerwony kolor, bo nie mam pojęcia, co ma bocian do świąt?:) Wszystko to błyszczało, poruszało się siłą baterii, dyndało, grało, gadało, uśmiechało się ze sklepowych półek i rozlewało się po duszy prawdziwą świąteczną magią wprost ze snu renifera Rudolfa:)
Byłam zachwycona:D Najmniej z tego wszystkiego podobały mi się ceny, bo niestety takie świąteczne szaleństwo to droga sprawa.
Nic nie kupiłam, ale za to obejrzałam chyba wszystko i jeszcze bardziej wpadłam w świąteczny nastrój.

Czy u Was w okolicy też są takie sklepy świąteczne?
❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄
 W trakcie spaceru po mieście wpadłam się ogrzać do Fnac'a. W tym sklepie znaleźć można dosłownie wszystko od książek, przez winyle, po gry, filmy i gazety. Są również zabawki... no i zakochałam się po uszy w żółwiku. Tak długo wierciłam Lubemu dziurę w brzuchu, aż się poddał i żółwik wrócił z nami do domu:D

...a właściwie to było to tak...



Pewnego dnia żółwik jechał sobie jak zwykle autobusem. Nikt nie zwracał na niego jak zwykle uwagi i sam żółwik też na nikogo się nie patrzył. Przykleił nosek do szyby i oglądał sobie świat. Wszystko było jak zwykle, do momentu aż na niebie pojawił się dziwny, okrągły obiekt.
Żółwik w zdziwieniu przetarł oczy łapkami. Obiekt jednak wcale nie zniknął, a przybliżył się i zawisł po drugiej stronie szyby tuż przed nim.

Nikt inny nie zwrócił uwagi na tą latającą niecodzienność. Być może niecodzienność zainteresowała się żółwikiem, bo to on jako jedyny ją zauważył?  Nie wiadomo do końca, co tak naprawdę się wydarzyło, ale po dłuższej chwili wpatrywania się w gładką powierzchnię  obiektu, żółwik poczuł, że już nie jest w autobusie. Zgiełk ucichł, a powietrze pachniało jakoś inaczej.
Żółwik pomyślał sobie, że dzień jest bardzo niezwykły i w tym momencie dotknął łapkami miękkiej trawy . Było to wspaniałe uczucie, zwłaszcza że trawa była świeżutka, pokryta delikatną rosą i gdzieniegdzie przyozdobiona kępkami smakowicie wyglądających kwiatków.
Świetnie było przechadzać się choćby i w kółko po takiej trawce. Po zatoczeniu kilku niewielkich okrążeń żółwik doszedł jednak do wniosku, że pójdzie przed siebie.
Tak też uczynił i po chwili napotkał istotę, jakiej wcześnie nie widział nawet z okien autobusu.

-Ehm?!- zachrząkała istota

-Ehm- odchrząknął żółwik. Pewnie to jakiś obcy język- pomyślał i przyjaźnie chrząknął jeszcze kilka razy.

-Przeziębiony?- przemówiła istota, po czym nalała żółwikowi filiżankę aromatycznej herbaty z pięknego złotego czajniczka, który stał na tacy na niewielkiej pufie.-Proszę, częstuj się- postawiła filiżankę na ziemi, a żółwik podziękował i zaczął chłeptać.
-A więc potrafisz mówić po żółwiemu?- żółwik podziwiał różową fizjonomię istoty i jej zwinność. Sam bowiem nie byłby w stanie tak zgrabnie wypełnić filiżanki herbatką.
-Po żółwiemu? Pewnie dopiero od niedawna jesteś w Niewielkim Wymiarze, co? Jak masz na imię?
-Na imię?
-No tak, ja na przykład mam na imię Nimarfe.- Różowa istota zatrzepotała długimi rzęsami i zmarszczyła złociste brwi. Oczekiwała odpowiedzi, ale żółwik jakoś nigdy wcześniej nie zastanawiał się nad imieniem. Imię nie było mu potrzebne, bo nikt się do niego nie zwracał. Ba, nikt go nawet nie zauważał.
-Jakoś tak myślę, że mam na imię Żółwik i do tej pory nie zdawałem sobie z tego sprawy.- Żółwik potrząsnął ramionami, bo nagle urósł sam w sobie. - Imię to bardzo przyjemna sprawa- wyszeptał, po czym już całkiem głośno dodał -Miło mi cię poznać Nimarfe. Nie wiem, jak długo tutaj będę, ale wierz mi, że zapamiętam cię na zawsze.
-Żółwiku, wszyscy jesteśmy tutaj na zawsze. Kto raz trafi do Niewielkiego Wymiaru, ten już nie wraca tam, skąd przybył. Niektórzy nawet nie mają pojęcia, skąd się wzięli.-Nimarfe czule poklepała żółwika po skorupie i dolała mu herbatki.
-Ja coś tam pamiętam, ale coraz słabiej.- Żółwik przekręcił główkę na jeden bok, potem na drugi bok i odetchnął- Właściwie dopiero teraz czuję się kimś.
-To bardzo dobrze- Nimarfe spojrzała w niebo i w tej właśnie chwili zerwała się wichura- Chyba będzie padać. Lepiej przenieśmy się do mojej lampy, zanim nas zmoczy.
-Mieszkasz w lampie? Jak się w niej mieścisz?- Żółwik nie znał wcześniej nikogo, kto mieszkałby w lampie. Ba, żółwik w ogóle nikogo wcześniej nie znał...chyba... Jakiż niezwykły był ten dzień!
-No wiesz co? Oczywiście mieszczę się i to całkiem nieźle zważywszy na to, że jestem wielkim magiem.
Pierwsze krople deszczu spadły na ziemię i część z nich wylądowała w różowo pomarańczowych włosach Nimarfe. Nie czekając na dalszy rozwój wypadków, magiczka pstryknęła długimi palcami i wraz z żółwikiem przeniosła się do lampy.
-Jak tu przestronnie! Zupełnie inaczej niż w mojej skorupie!- Żółwik nie miał pojęcia, że lampy mogą być tak niesamowicie ekstrawaganckie od środka.
-Drogi Żółwiku, witaj w moim domu i witaj w Niewielkim Wymiarze.
Następne godziny upłynęły Żółwikowi i Nimarfe na rozmowie. Żółwik dowiedział się, że Niewielki Wymiar to ogromne miejsce, które składa się z wielu galaktyk i że w ich obrębie podróżuje się szybciej, jeśli znajdzie się grzybki teleportacyjne. Nimarfe opowiedziała nowemu mieszkańcowi także o statkach kosmicznych, targowiskach i zachęciła do odwiedzenia gabinetu Doktor Werk. W końcu Żółwik porządnie chrząkał i zdążył trochę zmoknąć po bez wątpienia wyczerpujące podróży międzywymiarowej.
Żółwik czuł się szczęśliwy i czasami aż szczypał się ukradkiem po ogonku, a następnie uśmiechał się szeroko, gdy nowa rzeczywistość wciąż trwała. Bardzo nie chciał, żeby Niewielki Wymiar okazał się tylko snem.
Gdy po nocy, przespanej w magicznej lampie, obudził się wtulony w mięciutkie, pluszowe poduszki, to aż zapiszczał z radości. Był gotów żyć naprawdę!

❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄
Jak podoba się Wam Żółwik?:) Czy nie jest absolutnie i całkowicie słodki?:)
Figurka PAPO Galapagos Tortoise 2014 seria Wild Animal Kingdom



























Ściskam Was serdecznie i życzę Wam bajecznie miłego weekendu:)


PEACE

czwartek, 26 listopada 2015

Film 'The Martian' i projekt szydełkowego stwora (bjd)

Szydełkuję zawzięcie i obmyślam szydełkowego stworka, który będzie w stanie pozować tak, jak prawdziwa osoba...a może nawet lepiej?:P
Największym wyzwaniem są dla mnie stawy, które pozwalają stworkowi zginać kończyny o 180 stopni, a nie jedynie 90. Chcę także, aby stworek był w stanie utrzymywać pozy na stałe przy wykorzystaniu gumy jako szkieletu. Jest to dla mnie wyzwaniem, ale myślę, że wszystko jest na dobrej drodze:) Udało mi się rozwiązać już kilka problemów konstrukcyjnych i powoli stworek przyjmuje ostateczny kształt.
Zwieńczeniem pracy będzie głowa, której zarys istnieje na razie jedynie w moim umyśle. Dodam tu i tam trochę detali i być może na przestrzeni kilku tygodni uda mi się tchnąć życie w to małe stworzonko:)



Póki co, chciałam Wam pokazać to jedno zdjęcie, na którym możecie zobaczyć, jak spędzam wolny czas:)



Pracuję szydełkiem 1,5mm i używam niezwykle przyjemnego kordonku MAXI i  bawię się bardzo dobrze:)


A co Wy porabiacie?


-          -          -         -          -          -          -         -          -          -          -         -          -          -          -      
Dzisiaj przy szydełkowaniu włączyłam sobie film 'The Martian'. Jest to przygodowy dramat science fiction i postanowiłam Wam o nim napisać, bo naprawdę mi się bardzo spodobał.
Głównym bohaterem jest astronauta Mark Watney, który w wyniku wypadku zostaje uwięziony na Marsie. Usiłuje przetrwać i wysłać sygnał na Ziemię, że żyje. Jest bardzo zdeterminowany i sprytny. Walczy z przeciwnościami losu, a uzbrojony jest w poczucie humoru, wiedzę i kosmiczne oprzyrządowanie.
Film ten pozwala przeżyć całe spektrum emocji i bardzo dobrze się ogląda. Akcja toczy się szybko i można się uśmiechnąć, wzruszyć i po prostu świetnie spędzić czas na oglądaniu.

Na skali dziesięcio-słoniowej 'The Martian' dostaje u mnie siedem i pół bardzo prężnych i kosmicznie różowych słoni:)
Dodam jeszcze, że w roli głównej Matt Damon...och bardzo lubię jego oczy i w skafandrze kosmicznym wygląda bardzo ładnie:)) Polecam!:)
-          -          -         -          -          -          -         -          -          -          -         -          -          -          -  

Życzę Wam moi Kochani nieziemsko miłego dnia i ślę buziaki!:)

PEACE

poniedziałek, 23 listopada 2015

Z pleneru i z szafki na buty ❤

Witajcie Kochani:) Wczoraj padał pierwszy śnieg i nic z niego dziś nie zostało, ale temperatura spadła dość znacząco i czuć w powietrzu lekko zimową atmosferę.

Zaledwie kilka dni temu mogłam ubrać jedynie sweter i było mi bardzo ciepło. Słońce świeciło, nie padało i ogólnie było nawet dość wiosennie.
Teraz sweter z kwadratu babuni grzecznie leży w szafie, a do akcji wkroczyła prawie nieprzemakalna kurtka i kosmicznie błyszczące kalosze:) Zrobiła się  idealna pora na mitenki i gruby szalik. Mogę też śmiało stwierdzić, że ciepły sweter to podstawa:)







Zastanawiam się, czy teraz będzie już tylko zimniej? Być może pogoda jeszcze nas zaskoczy.

A jak jest u Was? Macie śnieg?


Marzą mi się białe święta w Polsce i mam nadzieję, że uda mi się na takie właśnie święta trafić. Chociaż zostało jeszcze trochę czasu, to ja jestem już niezwykle podekscytowana, bo te wczorajsze opady śniegu jakoś tak świątecznie mnie nastroiły:)

Najchętniej już ubrałabym choinkę, ale jeszcze trochę poczekam:D Nie jest to łatwe, ponieważ w wielu sklepach choinki już stoją. Na ulicach mamy świąteczne dekoracje i w ogóle wszystko zachęca do tego, aby święta zacząć przygotowywać już teraz:)


Panna Miau o świętach nie myśli, tylko wyleguje się w szafce na buty i udaje futrzane pantofle:)

Jest trochę zamyślona, trochę zaspana i taka nader zrelaksowana, a ja mam frajdę, kiedy mogę podpatrywać jej pomysły:D

Ściskam Was serdecznie i przesyłam buziaki, a Panna Miau macha do Was łapką!:))


PEACE

niedziela, 22 listopada 2015

Nimarfe dostała cały szydełkowy zestaw :)

Ostatnio szydełkowałam głównie dla Arit, a Nimarfe było trochę przykro. W końcu postanowiłam i dla niej coś wyczarować. Pomachałam szydełkiem w prawo, w lewo, do góry, do dołu i w końcu powstał zestaw szydełkowych ubranek.
W zestawie jest ozdobny kołnierz, mały topik, gorset, szorty i buciki.

Arit aż zapiszczała z radości, kiedy tylko ubrała swój nowy strój i teraz biega po Niewielkim
Wymiarze w nowych ciuszkach:)
Wybiera te ciepłe lokacje, choć jako mag z pewnością mogłaby się w magiczny sposób rozgrzać nawet w niezwykle mroźnych krainach:)

Powoli właśnie taka mroźna kraina pojawia się za moim rzeczywistym oknem.

Temperatura spada i nie brakuje również deszczu, a przed chwilą zaczął padać śnieg. Mimo wszystko jest bardzo przyjemnie, bo tak jakoś prywatnie, cicho i spokojnie.

W taką pogodę miło słucha się deszczu, dzierżąc kubek herbaty w dłoniach i miło również jest wybrać się do krainy wyobraźni i płynąć, płynąć i płynąć bardzo daleko.

Właśnie się zastanawiam, co bym robiła, gdybym nie miała żadnego hobby? Pewnie w domu miałabym wysprzątane na błysk? Może leżałabym i pachniała i całymi dniami gadałabym przez telefon? Nie potrafię sobie wyobrazić mojego życia bez szydełka i bez Niewielkiego Wymiaru:) Byłoby mi też smutno, gdyby nagle zniknęły filmowe zombiaki:D

Najlepsze jest to, że jakiekolwiek się ma zainteresowania, to można je rzucić w twarz przygnębieniu, a nawet depresji:)

Jak podoba się Wam nowe ubranko Nimarfe?


Wzór trafił do sklepiku:
Monster High clothes: 5 cool pieces
Jak zwykle jest po angielsku i po polsku.






❤     ❤     ❤     ❤     ❤     ❤     ❤     ❤     ❤     ❤     ❤     ❤     ❤     ❤     ❤     ❤     ❤     ❤     ❤

Kto chciałby zamieszkać na takiej wyspie, gdzie "metal nie zakwita krwią, ani też na wyspie tej nikt nie sadzi drzew kolczastych, drutów."? Ja chętnie bym zamieszkała i patrzyłabym w niebo gdzie "tylko spadają race gwiazd, na szczęście":)
❤     ❤     ❤     ❤     ❤     ❤     ❤     ❤     ❤     ❤     ❤     ❤     ❤     ❤     ❤     ❤     ❤     ❤     ❤  
Życzę Wam moi Kochani miłego dnia i przesyłam uściski!:)

PEACE


czwartek, 19 listopada 2015

Dlaczego ludzie lubią słodkie rzeczy? + Niezwykle słodka kreacja szydełkowa 1:6

Czy zdarza się Wam czasem zapiszczeć z zachwytu lub choćby rozpłynąć się w uśmiechu na widok pluszowego misia, małej foczki czy baraszkującego szczeniaczka? Dlaczego lubimy patrzeć na słodkie zwierzątka i nawet pewne przedmioty mogą stać się obiektem naszego zachwytu?

Podobno za nasze reakcje odpowiedzialna jest ewolucja. W ciągu milionów lat matka natura zakodowała w nas miłość do tego co wydaje się bezbronne niczym noworodek. Nasz zachwyt jest formą instynktu macierzyńskiego.
Reagujemy z jednakową czułością nie tylko na młode naszego własnego gatunku. Podświadomie wychwytujemy wskazówki takie jak nieproporcjonalnie duża głowa, duże czoło, pucułowate policzki, Wzruszają nas również ogromne oczy, umiejscowione w okolicy poprzecznego środka twarzy oraz to co miękkie i delikatne.
Te cechy w naszym mózgu odbierane są jako wzór dziecka i dają nam poczucie satysfakcji i radość. Czujemy się zmotywowani do poszukiwania, głaskania tulenia i chronienia słodkich rzeczy.

Dzięki temu specjalnemu kodowi gatunek ludzki przetrwał, wciąż się rozwija, uwielbia Betty Boop, Hello Kitty i mięciutkie króliczki:D

εїз     εїз     εїз     εїз     εїз     εїз     εїз     εїз     εїз     εїз     εїз     εїз     εїз     εїз     εїз     εїз     εїз     εїз

Co słodkiego ostatnio widzieliście?:) Ja wczoraj oglądałam kompilację z kotkami na youtube 。 ◕‿◕。

εїз     εїз     εїз     εїз     εїз     εїз     εїз     εїз     εїз     εїз     εїз     εїз     εїз     εїз     εїз     εїз     εїз     εїз


Na koniec przygotowałam dla Was niezwykle słodkie zdjęcia Arit w nowym stroju:)

Niewielkowymiarowianka wybrała się na spacer po lesie i trafiła do jaskini wypełnionej po brzegi cudownymi słodkościami.
Najpierw nie zamierzała niczego zjadać, ale jednak nie udało jej się przejść obojętnie obok lukrowanych ciast i serniczków.
Słodka uczta przyprawiła Arit o zawrót głowy. Nie wiedziała ona gdzie sięgać najpierw. Po prawo i po lewo piętrzyły się smakołyki. Gdzie nie spojrzeć znajdował się a to zastawiony stoliczek, a to koszyczek z cukierniczą zawartością. Nie brakowało również słodziutkich owoców takich jak poziomki, maliny i aromatyczne pomarańcze.
Kto by pomyślał, że w zwykłej, omszałej jaskini można najeść się do syta? Tak, tak, w życiu nigdy nic nie wiadomo:)

Wzór na tą szydełkową kreację  po angielsku i po polsku można znaleźć w sklepiku: FairyTaleDream top&skirt.
Chciałam, aby było delikatnie i bajecznie słodko. Dlatego wykorzystałam cytrynowy, różowy i czerwony kordonek. Dodałam także różowe koraliki.
Czy taka słodycz Wam się podoba?:)

εїз     εїз     εїз     εїз     εїз     εїз     εїз     εїз     εїз     εїз     εїз     εїз     εїз     εїз     εїз     εїз     εїз     εїз

Teraz już się z Wami żegnam i ślę Wam moc słodkich buziaków i ściskam Was serdecznie.

PEACE

poniedziałek, 16 listopada 2015

Bajkowa, słodka sukienka szydełkowa dla lalki Monster High

Arit ziewnęła przeciągle i rzuciła mętne spojrzenie niedokończonym planom robota. Gdyby niedokończony robot zechciał rozwiązać kilka problemów konstrukcyjnych sam, to Arit mogłaby wreszcie iść spać. Niestety robot był niedokończony bardzo uparcie i ani myślał cokolwiek sam wymyślać. Ciężko myśleć, kiedy istnieje się tylko na papierze. W inżynierskiej głowie rozszalał się mętlik.
Nagle świat zawirował. Deska kreślarska zniknęła, a Arit znalazła się pośród cudownie pachnących kwiatów.
Na sobie, zamiast stroju roboczego, miała bajkową sukienkę.

Co się stało? Gdzie podziała się inżynierska pracownia?
Arit po chwili przestała się nad tym zastanawiać, bo nowa sceneria podziałała na nią niezwykle kojąco. Po jej ciele przebiegł delikatny dreszczyk. Usiadła pośród kwiecia i wtuliła się w piękno chwili.
Jak podoba się Wam nowa miniaturowa sukienka? Szydełkowy wzór można znaleźć w sklepiku: Sweet Dress pattern.
♡     ♡     ♡     ♡     ♡     ♡     ♡     ♡     ♡     ♡     ♡     ♡     ♡     ♡     ♡     ♡     ♡     ♡     ♡     ♡     ♡     ♡

Życzę Wam pięknych chwil, w które można się wtulić i spokojnego dnia.

PEACE
♡     ♡     ♡     ♡     ♡     ♡     ♡     ♡     ♡     ♡     ♡     ♡     ♡     ♡     ♡     ♡     ♡     ♡     ♡     ♡     ♡     ♡

sobota, 14 listopada 2015

☮ Pokój ☮ (po zamachu terrorystycznym w Paryżu)

Wczoraj siedzieliśmy sobie ze znajomymi w pubie. Mój mąż grzebał w telefonie, przeglądał wiadomości i nagle okazało się, że coś dzieje się w Paryżu.
Kiedy wróciliśmy do domu, włączyliśmy telewizję. Oglądając sprawozdanie z ataku terrorystycznego, zaczęliśmy się zastanawiać, czy wszystko w porządku u naszej rodziny i znajomych. Wstrząsnęło nami, to co zobaczyliśmy.
Cały czas jesteśmy smutni i jednoczymy się w pragnieniu pokoju na świecie. Nie ma w nas nienawiści. Rozumiemy, że terroryści, to po prostu źli ludzie i że zło nie ma określonego koloru skóry ani narodowości.

Miałam Wam dziś napisać o szydełkowych robótkach, ale to będzie innym razem. Dziś odbył się jeden marsz, jutro w naszej okolicy będzie kolejny. Jesteśmy razem jako ludzie. Nie dzielimy się.

Pozdrawiam Was serdecznie moi Kochani. Życzę Wam pokoju i miłości.


PEACE

środa, 11 listopada 2015

Śnieżynki szydełkowe diagramy (wzory)

Choć za oknem śniegu jeszcze nie ma, to postanowiłam zrobić kilka szydełkowych śnieżynek. To na pewno nie koniec, bo takie maleństwa bardzo wciągają:)

Szydełkowe śnieżynki powstały na szydełku 1,25mm z kordonka MAXI w kolorze ecru i lekko usztywniłam je krochmalem. Można te maleństwa powiesić, albo położyć na stole czy komodzie. Największa śnieżynka z powodzeniem posłuży za małą, świąteczną serwetkę.

Śnieżynki stały się prezentem i na twarzy obdarowanej osoby wywołały uśmiech. Zrobiło mi się wtedy bardzo miło:)




























Uwielbiam dostawać prezenty, ale wspaniale jest również je dawać, szczególnie kiedy spotykają się z pozytywną reakcją:))





Postanowiłam podzielić się z Wami i zamieścić wzory na szydełkowe śnieżynki.
Są to diagramy, które znalazłam w sieci i pewnie jeszcze jakieś inne schematy na szydełkowe śnieżynki pojawią się w przyszłości.

Póki co, zapraszam Was do częstowania się tymi kilkoma. Może się Wam przydadzą?




Ta śnieżynka bardzo mi się podoba, bo nawet przy minimalnym usztywnieniu nie jest strasznie gibka.

W zaledwie kilku krokach można stworzyć to efektowne maleństwo:)

Ja akurat pominęłam małe pikotki na bokach, ale z pikotkami będzie jeszcze fajniej:)


Ta duża szydełkowa śnieżynka sprawdzi się świetnie w roli podkładki pod niewielki stroik świąteczny ze świeczką, pod miseczkę ze świątecznymi przekąskami itp.



Te dwie śnieżynki świetnie wyglądają w duecie. Najmniejszych nie trzeba praktycznie usztywniać wcale. Większej śnieżynce usztywnianie bardzo służy, w dużej mierze ze względu na wystające pikotki. Obie te świąteczne śnieżynki są takie klasyczne i milutkie:)



A Wam które szydełkowe śnieżynki podobają się najbardziej?

❆           ❆           ❆           ❆           ❆           ❆           ❆           ❆           ❆           ❆           ❆           ❆
Życzę Wam wszystkiego dobrego i przesyłam moc ciepłych uścisków:)

PEACE
❆           ❆           ❆           ❆           ❆           ❆           ❆           ❆           ❆           ❆           ❆           ❆

wtorek, 10 listopada 2015

Cooties i kulinarne wyzwanie urodzinowe = eskalopki z indyka w papilotce i zapiekanka ziemniaczana a'la gratin dauphinois + małe ciasto urodzinowe z lukrem

Ostatnio wpadł mi w ręce film Cooties. To miła komedia w klimatach zombie, w której dzieci przemieniają się w krwiożercze bestie i atakują nauczycieli.

Obsada jest ciekawa. W jednej z głównych ról występuje Elijah Wood (Frodo) i możemy spotkać również Jorge Garcia ("Hurley'a" z serialu "Lost").
Fajerwerków nie ma, ale film ogląda się dobrze i można się uśmiechnąć. Dlatego Cooties ma u mnie 6 na 10 różowych słoni. Polecam, jeśli akurat nie macie nic lepszego do oglądania:)

*          *          *          *          *          *          *          *          *          *          *          *          *          *

Zombie jedzą mózgi, a mój luby dostał na kolację urodzinową eskalopki z indyka w papilotce. Mógł wybrać sobie dowolne danie z książki kucharskiej "Pascal kontra Okrasa"i padło na delikatnego indyka i ziemniaczki w stylu gratin dauphinois:)


Oryginalny przepis książkowy nieco zmodyfikowałam. Moja wersja na to pyszne danie jest dostosowana do dwóch osób i sięgnęłam po nieco inne składniki:)



Wychodzi naprawdę super i bardzo Wam polecam:))






ESKALOPKI Z INDYKA W PAPILOTCE I ZIEMNIAKI ZAPIEKANE ZE ŚMIETANĄ:

Składniki:

-filety z piersi indyka (ok 300g)
-śmietana 30%
-musztarda Dijon
-świeży czosnek
-oliwa z oliwek
-zioła prowansalskie
-przecier pomidorowy
-kilka czarnych oliwek
-kilka suszonych pomidorów
-bazylia
-białe wytrawne wino
-2 czerwone papryki (średniej wielkości)
-papryka łagodna w proszku
-zmielona gałka muszkatołowa
-4 sporej wielkości ziemniaki
-sól i pieprz
-olej roślinny do smażenia
-papier do pieczenia

Najpierw myjemy filety z indyka i oczyszczamy z błonek itp. Później nasze filety masujemy dwoma posiekanymi ząbkami czosnku, ziołami prowansalskimi i na koniec olejem.  Układamy na talerzu, zakrywamy folią i wstawiamy w tej marynacie na noc do lodówki.
Następnego dnia nasze filety są pełne smaku i aromatu:)
Wystawiamy filety z lodówki i pozwalamy im dojść do temperatury pokojowej. W tym czasie można sobie przygotować ziemniaczki.
Kiedy filety mają dobrą temperaturę kroimy je sobie w średniej grubości, ukośne paski. Te paski odstawiamy na bok i zabieramy się za przygotowanie szybkiej marynaty, w której nasze paski będziemy obtaczać.
Bierzemy miskę i wrzucamy do niej: 100g śmietany. 2 łyżeczki musztardy, łagodną paprykę, bazylię. sól i pieprz. Wszystko mieszamy i do tej marynaty wrzucamy nasze paski kurczaka. Niech się moczą, a my w tym czasie zabieramy się za paprykę.
Paprykę kroimy w trójkąciki i smażymy na oleju aż będzie dość miękka, ale uważamy żeby nie przedobrzyć. Chcemy, żeby skórka od niej nie odchodziła.
Smażąc paprykę, sięgamy po blachę do pieczenia i wykładamy ją papierem do pieczenia, tak aby dało się na połowie papieru ułożyć składniki, przykryć je drugą połową i jeszcze końce pozaginać, aby powstała torebeczka.
Otwieramy nasz przecier pomidorowy i pokrywamy papier na formie cienką warstwą przecieru. Przecier doprawiamy odrobinką soli i pieprzu. Na przecierze układamy cienką warstwę suszonych pomidorów, pokrojonych w paseczki. Pamiętamy, aby w międzyczasie mieszać paprykę:)
Na pomidorach układamy kawałki indyka w marynacie. Na indyku pokrojone w talarki oliwki i jak już papryka się podsmaży odpowiednio, to dodajemy paprykę. Zakrywamy papierem nasze warstwy i papier zaginamy na brzegach, aby się nam nie porozwijał.
Taką kompozycję wstawiamy do rozgrzanego piekarnika (180 stopni Celsjusza) na około 25 minut.
ZAPIEKANE ZIEMNIAKI:
Ziemniaki obieramy i kroimy obieraczką na cieniutkie plasterki.
W misce rozrabiamy: 100g śmietamy, 2 łyżki wina, szczodrą ilość gałki muszkatołowej, troszkę pieprzu i soli.
Do tej mieszanki dodajemy nasze plasterki ziemniaczane i wszystko dokładnie mieszamy. Następnie bierzemy naczynie żaroodporne i układamy jedną warstwę ziemniaczków z sosem. Posypujemy ją ziołami prowansalskimi. Wykładamy resztę ziemniaków z sosem i znów sypiemy ziołami prowansalskimi. Następnie całość wkładamy do rozgrzanego piekarnika (180 stopni Celsjusza) na około 25 minut.
Tak przygotowane ziemniaczki są ciekawą alternatywą dla ziemniaków tłuczonych, czy też dla puree. Są delikatne w smaku i świetnie komponują się z soczystym i aromatycznym indykiem.
Ja do całości podałam jeszcze pocięte w cząstki pomidorki koktajlowe.

Co powiecie na takie danie? Skusicie się?

*          *          *          *          *          *          *          *          *          *          *          *          *          *

Urodzinowe kucharzenie zaczęłam jednak nie od dania głównego, a od ciasta. Małe ciasto urodzinowe było niespodzianką i postawiłam na prostotę, która jest gwarancją sukcesu:)
Oto przepis na miniaturowe ciasto urodzinowe.  Ciasto jest szybkie i proste w przygotowaniu. Mam nadzieję, że się Wam ten przepis przyda, a może już coś podobnego robicie?

PROSTE CIASTO URODZINOWE:
-jedno jajko
-8 łyżek mąki
-8 łyżek cukru
-2 łyżki śmietany 30%
-około 2 łyżek wody
-6 łyżek oleju roślinnego
-2 łyżeczki proszku do pieczenia
-1 łyżeczka waniliowego cukru lub parę kropelek waniliowego ekstraktu do ciasta

W misce mieszamy wszystkie suche składniki: przesiewamy sitkiem mąkę z proszkiem do pieczenia, dodajemy cukier i cukier waniliowy.
W drugiej miseczce rozrabiamy trzepaczką jajko i olej. Do tego dodajemy rozrobioną z wodą śmietanę. Mieszamy do połączenia.
Suche składniki dodajemy do mokrych i i mieszamy dokładnie trzepaczką, aż powstanie dość gęsta masa.
Przygotowujemy małą foremkę lub naczynie żaroodporne. Przecieramy masłem wnętrze i osypujemy mąką. W ten sposób ciasto nie przywrze do foremki i da się bardzo łatwo wyciągnąć. Wlewamy zawartość miski do formy i wstawiamy do rozgrzanego piekarnika (180 stopni  Celsjusza) na około 30 minut. Od około 25 minuty warto otwierać piekarnik i sprawdzać, czy wszystko w porządku.
Po upieczeniu ciasto dobrze przebić drewnianym patyczkiem. Jeśli po wyjęciu patyczek jest suchy, to znaczy, że ciasto się pięknie upiekło.
Warto naszą małą formę ułożyć na większej blaszce, bo jeśli coś nam wykipi podczas pieczenia, to obędzie się bez mycia całego piekarnika.
Ciasto odstawiamy do wystygnięcia i zabieramy się za lukier. (Jeśli coś wykipiało, to wystarczy odciąć nożyczkami i można sobie zjeść:))

LUKIER:
-1 białko jajka
- cukier puder/ zwykły cukier

Lukier można zrobić ze zwykłego cukru.
Jeśli właśnie nie mamy cukru pudru, a mamy zwykły cukier, to przed dodaniem go do białka ucieramy go w moździerzu, aż zrobi się z niego cukier puder:)

Białko ubijamy trzepaczką i dodajemy do niego stopniowo cukier. Cały czas ubijamy i tworzymy dość gęstą, białą masę, która pozwoli nam na polanie ciasta.




Ciasto polewamy lukrem na niedocelowym talerzu. Część lukru nam spłynie. Zachowujemy ten lukier i dodajemy do niewykorzystanego  lukru, Przyda się nam on do dalszego dekorowania.
Ciasto posypujemy startą na tarce czekoladą i wstawiamy do lodówki już na docelowym talerzyku. Gdy lukier nieco stężeje, zabieramy się za wyciskanie dekoracyjnych wężyków z torebki cukierniczej. Ja zrobiłam torebkę z trójkąta równoramiennego, wyciętego z papieru do pieczenia, ale można też zrobić z torebki foliowej.
Po ostatecznym udekorowaniu ciasto znów wkładamy do lodówki. Niech sobie w niej stoi do momentu podania.

*          *          *          *          *          *          *          *          *          *          *          *          *          *

Jak to wszystko zgrać i jeszcze się wystroić?:)) Można w niedługim czasie przygotować urodzinową kolację z własnej roboty ciastem i również zadbać o siebie:)

Zaczęłam od ciasta. Gdy ciasto się piekło, nakryłam stół i przygotowałam zapiekankę ziemniaczaną do wstawienia do piekarnika.
Wyciągnęłam ciasto. Wstawiłam zapiekankę i przygotowałam indyka do wstawienia do piekarnika. Cały czas zmywałam na bieżąco.
Wzięłam kieliszek wina pod relaksujący prysznic:) Po prysznicu wstawiłam do piekarnika mięso, a zapiekankę owinęłam kocami i odstawiłam, aby nie wystygła.
Zabrałam się za robienie makijażu i strojenie:) Kiedy mięso było już gotowe, to trzymałam je do momentu podania w wyłączonym piekarniku, aby nie ostygło. Otworzyłam papier nożyczkami przed podaniem, gdy solenizant wrócił do domu:) Zaserwowałam wino i schłodzoną w lodówce wodę. Rozpoczęliśmy urodzinową kolację i było bardzo miło i smakowicie.
Solenizant był zadowolony:) Tego rodzaju kolacja urodzinowa nadaje się bez wątpienia nie tylko na urodziny:)
Myślę,że jeszcze nieraz sięgnę po przepis na eskalopki z indyka w papilotce. Jestem zachwycona soczystością indyka, przygotowanego w ten sposób, Marynata czosnkowa dała mięsu cudowny smaczek i wzbogaciła je. Dlatego tą modyfikację będę zapewne stosować w przyszłości.
Uwielbiam, kiedy mój mąż jest zadowolony i te urodziny będziemy oboje bardzo pozytywnie wspominać:)
Mam nadzieję, że zaciekawiłam Was przepisami i że je wypróbujecie. Będzie mi bardzo miło, jeśli pokażecie mi swoje dania.

Pozdrawiam Was moi Kochani i życzę Wam miłego dnia:) Trzymajcie się cieplutko!:))

PEACE

sobota, 7 listopada 2015

Szydełkowe monokini dla Arit

W Niewielkim Wymiarze nie ma jasno zarysowanych pór roku. W niektórych zakątkach po prostu zawsze pada śnieg, a gdzie indziej jest zawsze ciepło. Są pustynie, lasy, morza, bagna i wszystko to, co znają Ziemianie, a nawet więcej.
Dziś Arit ubrała swoje nowe monokini i wybrała się na plażę. Pływała w pomarańczowej wodzie, wypoczywała na pomarańczowym piasku i jadła zimne przekąski.

Jak podoba się Wam ten miniaturowy, szydełkowy kostium? Wzór po angielsku i po polsku trafił już  do sklepiku: MonsterHigh monokini.
_      _      _      _      _      _      _      _      _      _      _      _      _      _      _      _      _      _      _      _

Gdybyście w tym momencie mogli wybrać się w dowolne miejsce we Wszechświecie, to gdzie byście chcieli się znaleźć?:)
_      _      _      _      _      _      _      _      _      _      _      _      _      _      _      _      _      _      _      _

Tyle jest wspaniałych miejsc na Ziemi i w Kosmosie. Pod wodą kryje się całkiem inny świat. To niesamowite, na ile pięknych rzeczy człowiek może spojrzeć. Obok tych wszystkich cudów są też. rzeczy, których nie można odwidzieć, na które łatwiej jest nie spoglądać.
Patrzmy jednak z miłością i empatią na cały świat, bo pielęgnując te uczucia w naszych sercach, zmieniamy rzeczywistość na lepsze.

Lepszej rzeczywistości życzę nam wszystkim i ściskam Was moi Kochani serdecznie!:)

PEACE

środa, 4 listopada 2015

Miniaturowe ciasta i ciastka + szafa cukiernicza DIY (skala 1:6 - playscale)

Ostatnio w Niewielkim Wymiarze chodzą słuchy o tajemniczej cukierni "Smaczne Chwile".
Podobno pojawia się ona w okolicy Wietrznej Doliny i oferuje nie tylko kawę i przepyszne ciasta, ale również naleśniki, owoce oraz lody i zupę owocową.
Niektórzy twierdzą, że to tylko złudzenie optyczne, powstałe na skutek zmiany ciśnień. Jak jednak wytłumaczyć cudowne poczucie sytości, którego doświadczają Ci, którym cukiernię udało się odwiedzić?


Mam nadzieję, że już wkrótce będę Wam mogła napisać więcej o tajemniczej cukierni na łamach Laleczkowa.



Póki co chciałam Wam pokazać szafę cukierniczą i różne miniaturowe słodkości, którymi można się w cukierni uraczyć:)


Okrągłe, miniaturowe ciasta powstały z kawałków korka od butelki. Również z korka zrobiłam podłużne ciasto. Do malowania korkowych ciast użyłam lakierów do paznokci. Posypkę długiego ciasta zrobiłam z fusów kawy i okruszków chleba. Dekoracja na żółtym serniku to zbitki zrobione z przezroczystego kleju i fusów kawy.
Resztę słodkości zrobiłam z masy solnej i do malowania użyłam plakatówek. Na sam koniec dałam ochronną warstwę przezroczystego lakieru do paznokci.
Puszki z napojami to zwinięte paski folii aluminiowej. Etykiety wycięłam ze starej gazety.
Miniaturowa szafka zrobiona jest ze starych, kartonowych opakowań.
Strasznie fajnie robiło się ten miniaturowy projekt recyklingowy.

Jak się Wam podobają takie miniaturowe słodycze?

Ja, gdy zerkam na te mini ciastka, to mam ochotę zjeść prawdziwe.
Dziś jednak przekornie wsunęłam na śniadanie, smażoną na masełku, jajecznicę z szalotką:) Też była pyszna:))


Życzę Wam miłego dnia i przesyłam uściski!:))



PEACE


wtorek, 3 listopada 2015

Szydełkowy sweter z kwadratu babuni z pomponami + 'Night of the Living Deb'

Witajcie Kochani:) Dziś wyjawię Wam, co znajdowało się przez kilka ostatnich dni na moim szydełku.


Sweter z kwadratu babuni przed chwilką otrzymał pompony i jest skończony. Szybciutko pstryknęłam zdjęcia,bo chciałam go Wam pokazać.

Dzięki wełnie jest cieplutki i milutki i naprawdę wspaniale jest się w niego wtulić, a Wam się podoba?
✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿
Postanowiłam także podzielić się danymi technicznymi, ponieważ może ktoś z Was zechce sobie taki sweterek z kwadratu na szydełku zrobić?

Użyłam szydełka 8mm.

Kwadrat babuni jest robiony jednym wzorem do wielkości ok 94cm. Następnie jest jedno okrążenie słupkami i w tym okrążeniu rogi kwadratu to: 3płs, 2oł, 3płs.

Sam kwadrat jest robiony ze zbitek słupków. Między zbitkami nie ma oczka łańcuszka. Każdy róg kwadratu to jedna zbitka (3sł), 2oł, jedna zbitka (3sł).

Kiedy mamy już kwadrat gotowy, to składamy go na pół i zszywamy od dolnych rogów ku zagięciu. Robimy to po obu stronach, aby uformować rękawy. Ja zatrzymałam się 15cm przed zagięciem, a więc można powiedzieć, że moje otwory na ręce to około 30cm.

Następnie rozkładamy sweter, aby jeden otwór na rękę był po prawo a drugi po lewo. Możemy sobie przymierzyć i obrabiamy teraz największy otwór słupkami. Ja zrobiłam 6 okrążeń słupków. Później zrobiłam rękawy z słupków. Pierwsze okrążenie przerabiałam normalnie, a każde kolejne naprzemiennie BL, FL. Każde okrążenie zaczynałam 3oł i moje ostatnie przerobione oczko z danego okrążenia łączyłam ze szczytowym oczkiem z tych trzech oł i kolejny słupek już był przerabiany FL.

Moje rękawy składają się z 13 okrążeń.


Na koniec dodane jest wiązanie z pomponami i dwie dziurki na guziki. Guziki to koraliki obrobione włóczką.

Przy robieniu swetra warto wziąć pod uwagę to, że on się rozciągnie i robić taki wymiar robótki, żeby się nie okazało na przykład, że rękawy nam dyndają:)

Jeśli nie bardzo wiecie o co chodzi z front loops (FL) i back loops (BL), to tutaj jest filmik: 'front loops i back loops'.
✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿ ✿
Podczas szydełkowania obejrzałam sobie film 'Night of the Living Deb', Jest to horrorystyczna komedia w klimatach zombie i nawet jeśli nie przepadacie za zombiakami, to możecie przy tym filmie trochę się rozerwać.
Główna bohaterka trafia do klubu, a z klubu do domu przystojniaka. Rano okazuje się, że ulice miasteczka pełne są krwiożerczych istot, a spędzona z przystojniakiem noc, to niekoniecznie początek wspaniałej znajomości. Sprawy przybierają ciekawy obrót, gdy niefortunna para decyduje się zjednoczyć siły i wspólnie wyrusza w podróż.
Daję filmowi 'Night of the Living Deb' sześć i pół słonia. Nie jest to kino wysokich lotów, ale dobrze się ogląda. Zdarzają się zabawne i zaskakujące momenty i w jednej z ról występuję Ray Wise:)

Widzieliście już ten film? Planujecie zobaczyć? A może wcale nie kręcą Was romantyczne komedie z zombiastycznym smaczkiem?:)

Trzymajcie się cieplutko!

PEACE