Wyobraźcie sobie, że w parę dni temu skończyłam pracę nad tuniką. Muszę teraz jedynie przeprać ją i będzie gotowa do noszenia. Jednak zamiast prania zajęłam się słodką lalką Liv. Od bardzo dawna marzyłam o jednej, ale nawet przez myśl mi nie przeszło, że kiedyś znajdę ją w koszu z używanymi lalkami. W niedzielę wybrałam się na rynek z rupieciami i wygrzebałam tę bezwłosą piękność:) Była owinięta folią i wspaniałe ciałko z 14 punktami artykulacji skrywała pod przykurzoną sukienką i getrami. Miała nawet kapelusik:)
Chwyciłam cudną Liv z kosza i serce waliło mi jak oszalałe. Nie mogłam uwierzyć, że trzymam w rękach ten skarb. Głos uwiązł mi w gardle, gdy pytałam o cenę i okazało się, że za trzy Euro lalka Liv w pasiastej sukience i kapeluszu może być moja. Oczywiście nie zastanawiałam się ani sekundy:)
Lala na plecach ma napis: 2009 Spin Master Ltd. China, 01004SWMG, a ode mnie dostała imię Terra i nowe włosy.
Perukę zrobiłam z kordonka i włóczki i podoba mi się bardzo jej kolor oraz szalona objętość:) Terra też jest zadowolona z nowych włosów.
Terra w Niewielkim Wymiarze jest farmerką. Mieszka w lesie z dala od cywilizacji i uprawia przeróżne rodzaje roślin, a wśród nich niezwykle delikatne w smaku Guzikowce:)
Postanowiłam, że Terra zachowa swoje oryginalne ubranka i pozbyłam się tylko getrów, które nie bardzo pasowały mi do jej farmerskiego oblicza:) Co powiecie na tą lalę? Czy wam też podoba się jej delikatna buzia?
Chciałam Wam jeszcze pokazać kamizelkę szydełkową, którą już jakiś czas temu zrobiłam, ale którą dopiero teraz noszę, bo w końcu zrobiła się odpowiednia pogoda:)
Wzór na szydełkową kamizelkę znajdziecie w gazetce Simply Crochet, w numerze 19 z 2014 roku.
Ciuszek szybko się robi i naprawdę warto dać mu szansę, nawet jeśli nie jest się wprawionym w szydełkowaniu ubrań.
Myślę, że taka luźna kamizelka z frędzlami to idealny projekt dla początkujących szydełkowiczów i również świetny dodatek do garderoby.
Kamizelka jest bardzo wygodna i przewiewna i dobrze się nosi.
Nie obyło się bez małego kręcenia frędzelkami:D
Frędzle można sobie zrobić dowolnej długości i gęstości i ja na moich frędzlach dodatkowo zawiązałam supełki, aby się nić nie strzępiło.
Tu i ówdzie dodałam także koraliki dla ozdoby... Jak podoba się Wam ta kamizelka?
Witajcie:) Dzisiaj także siedzę przy robótce i powoli jest mego dzieła coraz więcej:))) Dziergam, przymierzam i obmyślam i jestem już za pasem.
Fajnie robi się rzeczy tak po prostu bez żadnych opisów, bo można sobie do woli fantazjować.
Zdecydowałam ostatecznie, że sukienka przybierze formę tuniki. Ażur na bank nie pozwoliłby ciuszka nosić na gołe ciało...no chyba że po domu:) Mam takie jedne spodnie, które widzę pod spodem, a na górę coś się wymyśli. W sumie to nie mam żadnego większego planu, co do zestawu z tą moją szydełkową twórczością. Wszystko okaże się już kiedy tunika będzie skończona:)
Nie samym szydełkiem jednak człowiek żyje i oprócz diety kordonkowej wdrażam ziemniaczaną. Chciałam się dziś z Wami podzielić przepisem na młode ziemniaczki w sosie śmietanowym.
Ja moje ziemniaczki w sosie śmietanowym przybrałam pomidorkiem, korniszonami i plastrami awokado, ale oczywiście można jeść w innym zestawieniu.
Sos jest pyszny i potrzeba zaledwie kilku minut, aby go zrobić. Z wielką radością przedstawiam Wam ten eksperyment kulinarny i gorąco polecam:)
PRZEPIS NA SOS ŚMIETANOWY DO MŁODYCH ZIEMNIAKÓW:
- ugotowane w mundurkach młode ziemniaczki
- cebula ze szczypiorem
- bazylia, sól, pieprz, czosnek granulowany (mały przetarty ząbek czosnku też się sprawdzi)
-śmietana 30% (2 czubate łyżki)
-szczodra łyżka masła
Kroimy cebulkę i szczypior na talarki. W garnuszku rozpuszczamy masło i podsmażamy na nim cebulkę do względnej miękkości.
Wyłączamy płomień i dodajemy śmietanę. Mieszamy dokładnie, aby śmietana się nie zważyła i dodajemy szczyptę czosnku, bazylii, soli i pieprzu. Włączamy malutki gaz i wszystko to razem podgrzewamy, mieszając. Sos gotowy:)
Ziemniaczki wykładamy na talerz i trochę rozdrabniamy nożem. Polewamy sosem. Na koniec posypujemy zielonym szczypiorem.
Bon appétit:))
Co myślicie o takim obiadku? Mnie młode ziemniaki z sosem śmietanowym smakują niesamowicie.
Cieszyliście się już młodymi ziemniaczkami? Te są moje pierwsze w tym roku:)
Ściskam Was serdecznie i życzę Wam spokojnego, pięknego wieczoru:)
PEACE
Cześć Kochani! Ostatnio w rękach od rana do wieczora mam szydełko:) Wyobraźcie sobie, że zabrałam się za szydełkową sukienkę i robię sobie ot tak na oko i czas leci ...Wczoraj nawet w nocy machałam na oślep, tak mnie wciągnęło:D Zobaczymy, co to wyjdzie:)) Dziergam z kordonka, a więc dzienne postępy są niewielkie, bo dodatkowo z natury jestem powolna. Mam nadzieję, że już wkrótce będę mogła Wam pokazać ten mój wytwór.
Oprócz dziergania jem i oglądam filmy i właśnie z czymś na ząb i dla oka przychodzę do Was dzisiaj.
Postanowiłam odgrzebać stary przepis na placuszki, które w PL robiłam z serka homogenizowanego, a tutaj sięgnęłam po jogurt. Wyszły przepysznie i na śniadanie są jak znalazł:)
PRZEPIS NA PLACUSZKI JOGURTOWE:
- jogurt (może być smakowy i z kawałkami owoców itp.)
- mąka
- jajko
- tłuszcz do smażenia
Zrobienie tych placuszków jest bajecznie proste i szybkie. Wyśmienicie smakują z dżemikiem i również z owocami albo z cukrem pudrem.
Mieszamy jogurt z jajkiem i mąką. Konsystencja musi być ściślejsza niż na naleśniki, bo inaczej placuszki będą się rozlewać i wyjdą cieniutkie. Naszą miksturę wykładamy na rozgrzany olej i smażymy po obu stronach. Po kilku minutach mamy pyszne, aromatyczne i pożywne śniadanko:) Polecam:))
Znacie takie placuszki? Robicie? A może Wam nie smakują?
△ △ △ △ △ △ △ △ △ △ △ △ △ △ △ △ △ △ △ △
..a teraz małe filmowe co nieco:)
April Apocalypse to urocza komedia romantyczna osadzona w świecie zombie. Nie ma w niej nic nad wyraz oryginalnego, ale wciąga i dobrze się ogląda. Nasz główny bohater podąża tropem miłości, a wokół niego zombie opanowują świat. Akcja jest wartka i sam koncept słodki jak mózg lodziarza. Na mojej skali sześć na dziesięć uroczo pulchniutkich, zombiastycznych słoników.
▽ ▽ ▽ ▽ ▽ ▽ ▽ ▽ ▽ ▽ ▽ ▽ ▽ ▽ ▽ ▽ ▽ ▽ ▽ ▽
Życzę Wam udanego weekendu i przesyłam całuski!:)
PEACE
Wiecie co? Zrobiło się u mnie gorąco i jakoś mi to specjalnie nie przeszkadza. Czuję nawet pęd ku swobodzie i zieleni, ale póki co udało mi się jedynie połazić po betonie. Lepsza jednak taka mała wycieczka niż żadna, prawda?:)
Postanowiłam się dowiedzieć po czym konkretnie chodzimy w mieście i na co się patrzymy każdego dnia i dlatego też przygotowałam dla Was ..... uwaga!....
CIEKAWOSTKI O BETONIE:
Czy wiedzieliście, że beton był w użyciu już w starożytności? Z niego powstały na przykład mosty w starożytnym Rzymie. Panteon również powstał z betonu i po dziś dzień jest największą budowlą betonową bez zbrojenia. Egipcjanie używali betonu jako spoiwa przy budowie piramid w Gizie.
W średniowieczu cement odszedł do lamusa, ale wraz z opatentowaniem formuły cementu portlandzkiego w 1824 roku, beton powrócił do łask i mamy go coraz więcej.
Zastanawialiście się w ogóle, czym dokładnie jest tajemnicza mieszanka w betoniarce? Zrobić dobry beton wcale nie jest tak łatwo. Trzeba dbać o proporcje składników, którymi są cement, kruszywo, woda i ewentualne dodatki. Te proporcje określane są przez specjalistów w laboratoriach i dzięki temu mamy beton o konkretnej klasie ścieralności, wodoodporny i żaroodporny, izolacyjny, a nawet kwasoodporny.
Istnieje wiele podziałów betonu ze względu na ciężar objętościowy, sposób zagęszczania i wbudowania i ze względu na właściwości. Kierunków rozwoju betonu jest aż dziesięć.
Beton jest jedynym materiałem używanym do budowy podwodnych konstrukcji. Buduje się z niego na przykład tamy.
W poście o wyprawie nad francuskie morze wspomniałam o zgubionym na plaży kolczyku. Postanowiłam działać i zrobiłam sobie nowe kolczyki, trochę podobne.
Wykorzystałam brązowe drewniane koraliki i szklane pomarańczowe. W ruch poszedł też sznurek i drucik.
Oprócz kolczyków postanowiłam założyć beret, na który wzór jest tu: szydełkowy beret na lato i przewiewne spodnie z bluzeczką wiązaną na szyi. Do tego sandałki i milutkie bolerko, które dobrze widać na fotkach na początku posta.
(Jeśli chcecie powiększyć zdjęcia: klikajcie na nich LPM i na bloggerowym podglądzie klik PPM i otwórz grafikę w nowej karcie)
Witajcie Kochani! Właśnie skończyłam malutki szydełkowy projekt. Przedstawiam Wam nowy kombinezon szydełkowy dla Arit. Powstał z kordonka na szydełku 1,5mm i jest nie tylko słodki, ale i wygodny i lala może w nim bez trudu pozować. Co powiecie na takie wdzianko?
Wzór na szydełkowy kombinezon trafił już do sklepiku.
Arit dostała nie tylko nowy kombinezon, ale również nowe kolczyki z cekinów. Wyobraźcie sobie, że udało mi się znaleźć w Zeemanie takie fajne paczki z różnościami:
Na ich widok zapiałam niczym kogut o poranku i udało mi się je kupić. Uwielbiam przydasie, a te były dodatkowo w dobrej cenie. Pewno powstaną jeszcze kolczyki w innych kolorach:)
Witajcie:) Pogoda dość letnia i jedynie lekko sweterkowa, a więc nadszedł dobry czas, aby odsłonić stopy. Sezon malowania paznokci u stóp wreszcie otwarty!:) Myślę, że na letnich stopach świetnie wygląda wszystko, co błyszczy i odbija promienie słoneczne. Delikatne paznokcie u stóp podobają mi się bardzo i postanowiłam pokazać Wam, co powstało u mnie przy użyciu różnych lakierów do paznokci... Starałam się uchwycić błysk, bo wierzcie mi, paznokcie dają teraz po oczach:D
Malujecie paznokcie u stóp przez cały rok, czy głownie latem? ...a może wcale nie malujecie? Ja latem maluję znacznie częściej, bo zakryte buty lubią zdzierać lakier i po dniu chodzenia nie bardzo podobają mi się moje paznokcie z poobdzieranym lakierem.
Macie ulubione kolory lakierów do paznokci u stóp?
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Lakiery, których użyłam to: baza pod lakier Miss Europe ( absolutnie rewelacyjna baza, która zasycha na dość matowo i na której lakier świetnie się trzyma), brokatowy lakier z drobinkami Yes Love D5, brokatowy lakier z drobinkami Wibo Futura Trend Edition 3, brokatowy lakier Golden Rose 318
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
W ciepłym słoneczku błyszczały nie tylko moje paznokcie u stóp, ale również i kolczyki. Dostałam je w prezencie jakiś czas temu i dopiero teraz przyszła na nie kolej. Kolczyki wyglądają trochę jak połówki koralików z bransoletek Shamballa, ale zrobione są z jednolitego tworzywa.
Lato tryska kolorami i przyjemnie jest być częścią tego kolorowego świata:)
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ Jestem miłośniczką słodkich zapachów, ale tym razem napiszę Wam słów kilka o kremie avocado i aloe vera.
Oriflame Feet Up overnight moisturising foot cream jest przyjemnym produktem do pielęgnacji stóp. Cieszę się, że dałam mu szansę.
Feet Up bardzo ładnie nawilża skórę stóp i delikatnie wygładza. Mnie zapach aloesowy nie przypadł jakoś wybitnie do gustu, ale na pewno może się podobać. Bardzo dobrze oceniam działanie tego kremu na lekko wysuszoną skórę stóp i polecam:)
Postanowiłam dziś także opowiedzieć Wam o nowym filmie zombie, jaki obejrzałam. Kiedy film się skończył, to miałam mieszane uczucia, czy w ogóle warto o nim wspominać. W końcu zdecydowałam, że tak, bo choć nie ma w nim dosłownie nic zaskakującego, ani krzty napięcia i sam pomysł nie jest nowy, to jednak oglądał się dość przyjemnie. Mało spójne postaci trochę psują frajdę, ale plusem filmu jest to, że możecie iść sobie po przekąskę do kuchni, bez konieczności wciskania pauzy...
Film 'Maggie' osadzony jest w świecie, który zasiedlają ludzie i zombie, z tym że ci drudzy są mało lubiani i nic dziwnego, bo nie tylko śmierdzą i mało estetycznie wyglądają, ale również nie mogą oprzeć się jedzeniu ludzkiego mięsa. Ojciec (Arnold Swarzenegger) jednoczy się z zainfekowaną śmiercionośnym wirusem córką i żyje sobie z nią na farmie, stając ewentualnie przed ciężkim wyborem. Wokół owego ciężkiego wyboru cały film tak naprawdę się obraca i nie spodziewajcie się zwrotów akcji. 'Maggie' dostał ode mnie pięć, mocno powolnych, trochę wycofanych i tandetnie różowych słoni. W skali dziesięciosłoniowej wynik ten jest owocem samej tematyki i przyzwoitej charakteryzacji. Poza tym przyjemnie by było mieszkać na farmie...
Dla równowagi chętnie bym dodała jakiś super fajny film z nowo obejrzanych, ale niestety nic mi się jakoś nie trafia. Z ogromną nadzieją podeszłam do filmu 'Ex Machina'. Nie przebił on 'Artificial Intelligence: AI' i uplasował się gdzieś mniej więcej tam gdzie 'EVA'.
Choć 'Ex Machina' miał swoje wielkie momenty, to i tak lepiej oglądało mi się uroczego robota, który chciał zostać prawdziwym chłopcem.
'Ex Machina' to film ciekawy i dość zaskakujący, aby zasłużyć na piękną słoniową siódemeczkę. Tematyka skombinowana z seksowną robotką i fajnymi efektami specjalnymi nie poruszyła mnie jednak dostatecznie mocno. Na pewno warto film 'Ex Machina' obejrzeć, ale w moim przypadku to film na raz.
Cześć Kochani! Dopada Was czasem romantyczny nastrój? Mnie się zdarza bujać w obłokach, pragnąć długich spojrzeń i śnić, że jestem księżniczką, ratowaną z kryształowej wieży:))
Znów mi w ręce wpadła świeżutka mięta i od niej zacznę ten romantycznie miętowy post:)) Uwielbiam aromatyczne ziółka i staram się wykorzystywać je na różne sposoby, aby nie było w kuchni nudno i monotonnie:)
Mam dla Was super prosty przepis na pyszny, odświeżający napój miętowy. Mnie smakuje bardzo i jestem ciekawa, czy i Wam przypadnie do gustu?
W garnku gotujemy wodę z cukrem, tak aby cukier się rozpuścił i dorzucamy garść liści miętowych. Całość gotujemy na malutkim ogniu jeszcze przez jakieś 15 minut. Zostawiamy pod przykryciem do wystygnięcia i w ten sposób uzyskujemy słodki syrop miętowy, który będziemy rozrabiać wodą.
Dozujemy syrop wedle uznania, aby był dla nas odpowiednio słodki. Pamiętamy o kostkach lodu.
Do napoju możemy również dodać trochę soku z cytryny (np. plasterek cytryny do szklanki).
FANTAZYJNE KOSTKI LODU: Częścią miętowych listków możemy przyozdobić kostki lodu. Wystarczy włożyć listki do maszynki do lodu, zalać wodą i wstawić do zamrażalnika.
Dacie szansę temu przepisowi? A może napój ze świeżej mięty nie jest dla Was żadną nowością i od dawna już robicie coś podobnego?
... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ...
Chciałam Wam także pokazać moją romantyczną stronę garderoby:)
Wybraliśmy się z lubym do restauracji. Znów naszła nas ochota na kuchnię indyjską, ale ja dla odmiany postanowiłam się troszkę wystroić:)
Mój luby nie zauważył różnicy, ale nawet jego brak reakcji nie był w stanie skraść nastroju, jaki dała mi kwiecista sukienka połączona z czerwonymi kowbojkami i cielisty błyszczyk do ust:)
W ruch poszła także jeansowa kurtka i milusi sweterek, którego widać tylko odrobinkę, ale który grzał cudnie. Do całości dodałam torebkę, którą nazywam mózgiem:) Jak się przyjrzycie, to zobaczycie fałdy, przez które torebka kojarzy mi się właśnie z powierzchnią mózgu:D
Co powiecie na taki zestaw ubraniowy? ...i muszę zapytać, czy moja torebka Wam też (być może mało romantycznie:P) kojarzy się z mózgiem?:)) Macie w swoich szafach ubrania, które przemawiają do waszego romantycznego ja?
W Niewielkim Wymiarze również dzieją się różne romantyczne historie:) Powstał nawet film z udziałem Lucy. Bardzo serdecznie zapraszam Was do obejrzenia.
Filmik jest animacją poklatkową (stop motion) i mam nadzieję, że się Wam spodoba taka króciutka, trzyminutowa historyjka:)
Na sam koniec mam dla Was niezwykle piękną, nastrojową piosenkę Little Girl Blue. Pamiętam, że kiedy usłyszałam ją po raz pierwszy w wykonaniu Niny Simone, to rozpłakałam się i cały czas wywołuje ona u mnie ogromne emocje. Posłuchacie ze mną?
Życzę Wam miłego wieczoru pod rozgwieżdżonym niebem:) PEACE