Kolejny dzień, ehhh. Nie chciało mi się wstawać, ale w końcu głód zapędził mnie do lodówki. Chwilka na wrzucenie fotki szydełkowego pana młodego. Chwila kontemplacji. Chwila za chwilą. Już prawie 13.00, czas do piekarni po chleb. Później kto wie? Może wydarzy się coś spektakularnego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz