Podróż zaczęliśmy wieczorem i pod osłoną nocy dotarliśmy do Łodzi:) Na lotnisku humory nam dopisywały:) Zaledwie kilka godzin dzieliło mnie od ukochanych, starych kątów.
W Polsce nieustannie coś się działo. A to obiad, a to znajomi. Doba zdecydowanie nie chciała się rozciągnąć:)
Wybraliśmy się do Manufaktury i tam uraczyliśmy się pyszną czekoladą z pijalni Wedel.
Innego dnia zawitaliśmy na Piotrkowską, która jest najdłuższą handlową ulicą Europy i która w tym roku była pięknie przyozdobiona. Mimo braku śniegu, dokoła roztaczał się świąteczny klimat.
Mnie i mężowi niezwykle podobały się świetlne dekoracje. Były gwiazdy, migające sopelki, bombki i choinki. Po prostu cała ulica migotała wesoło. Nawet deszcz nie był w stanie skraść cudnej atmosfery świąt, a gorąca pizza krzepiła wybornie:)
Świetnie bawiliśmy się również w jednym z pubów przy Piotrkowskiej. Kolorowe wnętrze sprzyjało ożywionym rozmowom i oczywiście skosztowaliśmy też najróżniejszych rodzimych piw:)
Bardzo spodobała mi się nowo powstała w centrum miasta wiata tramwajowa. Podobno zwana jest stajnią jednorożców:)
źródło:bryla.pl |
Nie zrobiłam jej zdjęcia, ale wklejam znalezione w necie.
Kiedy stałam pod tą wiatą, to miałam wrażenie, że jestem w bajce. Dach wiaty zrobiony jest z kolorowych witraży, które pięknie przepuszczają światło. Mnie te witraże skojarzyły się ze skrzydełkami motyli.
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Muszę powiedzieć, że po wyjściu z samolotu zaskoczyła mnie temperatura. Warszawa przywitała nas bardzo ciepło:) Łódź nie zostawała w tyle i także rozpieszczała nas ciepełkiem. Cieszyłam się, że nie spakowałam do walizki żadnych mocno zimowych ubrań, bo by się wcale nie przydały. Skorzystałam nawet z cieniutkich czerwonych połówek z polskiej szafy:) Czy w Waszych miastach też było tak cieplutko?
W jednym ze sklepów udało mi się trafić fantastyczną parę butów. Niebieskie botki Lasocki są strasznie wygodne i mają ekspresy z tyłu i z boku przez co szybko się je ubiera i idealnie dopasowuje do nogi. Właśnie je założyłam na wigilijną kolację:)
Na wigilijnym stole nie zabrakło mojej absolutnie ulubionej kaszy jaglanej i przepysznej kapusty z grochem. Były też pierożki, smażony karp, miruna, ryba po grecku, makiełki, różne ciasta, sery, wino i zupa owocowa. Ucztę rozpoczęliśmy lampką francuskiego szampana i podzieliliśmy się opłatkiem.
Było przepysznie i miło. Łamiąc się opłatkiem, mąż składał życzenia po polsku:) Uważam, że to bardzo fajny zwyczaj i pamiętam zaskoczenie męża, kiedy po raz pierwszy spędzaliśmy razem święta.
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Wolne chwile w domu poświęcałam nowym lalom, które w większości zamówiłam jeszcze będąc we Francji. Jadłam polskie przysmaki i oglądałam sobie telewizję. Jakże błogo się czułam! Na samo wspomnienie tłustego białego serka uśmiecham się od ucha do ucha:) Gdybym tylko miała dostęp do niepasteryzowanego krowiego mleka, to biały ser robiłabym sobie regularnie. Uwielbiam jeść na śniadanie kanapki z masłem i białym serem z odrobiną pieprzu i soli ....i z pomidorkiem....awwww...
Konik Cali Girl Topanga był moim marzeniem i zawitał w me progi wraz z lalą. Do tego przybyli: Special Force Action Figure żołnierz i zombiastycznie fajna lalka Zombie Girls.
Konik i California Girl udali się do SPA, a ja popijając szwedzki napój, próbowałam rozgryźć tajemnicę Pall Malli:) Okazał się, że mają nowy filtr z dziurką o.O
Konik brykał, a przystojny żołnierz wyskoczył z pudełka i zaczął pozować do zdjęć:)
Sami zobaczcie, jak się skończyła ta zabawa z aparatem.
Ja nie spodziewałam się takiej sesji zdjęciowej...
...ale owszem, bardzo byłam ciekawa, co kryje się pod wojskowym ubraniem?
Zaczęło się niezwykle niewinnie:)
Nagle jednak przystojniak zrzucił wojskowe odzienie i już ani myślał wracać do wojaczki.
W oko wpadła mu lalka Ashlynn Ella Ever After High, którą to lalką obdarował mnie mój luby. Były żołnierz złapał różę, łyknął soczku i oswobodził lalę z kartonowego pudełka.
Później nastąpiła wymiana długich spojrzeń. Gdyby nie fakt, iż po przybyciu do Niewielkiego Wymiaru utracone zostają wspomnienia ze starego życia, to kto wie? Być może narodziłaby się prawdziwa miłość od pierwszego wejrzenia?:)
Mya też ani myślała nudzić się w pudle.
Wolała machać pomponami i wesoło skakać przed swoim nagrobkiem:)
Zrobiło się prawdziwe zamieszanie i super patrzyło się na to wszystko i pstrykało zdjęcia:)
Aż ciężko uwierzyć, że zombiaczka potrafi się tak ożywić:D
Zwieńczeniem lalkowego eventu były wspólne zdjęcia Myi i Ashlynn.
Na koniec chcę Wam jeszcze pokazać lalkę z masy, która nie zdecydowała się na podróż do Francji i pozostała u swojej właścicielki. Nie mniej jednak bardzo chętnie stanęła przed obiektywem:)
Żałuję trochę, że moja podróż do Polski dobiegła końca i że trzeba było tak szybko wracać.
Siedząc w pubie na lotnisku, czekając na lot, miałam ochotę uronić kilka łez, ale zamiast tego pomyślałam sobie o Niewielkim Wymiarze i o Pannie Miau, która przecież z utęsknieniem czekała na nas we Francji.
Kiedy w nocy dotarliśmy do domu, to koteczka od razu przybiegła się przywitać. Miauczenie słyszeliśmy już na klatce schodowej:)
Dobrze jest też powrócić do Was i móc znów pisać, czytać Wasze komentarze, zaglądać do Was i gawędzić z Wami:)
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Właśnie leci The Dark Side of the Moon- Pink Floyd, a mamy jeszcze składankę Hanki Ordonówny- Miłość Ci Wszystko Wybaczy, Story of a Broken Heart Johnnego Cash'a i Wolne Loty Marka Bilińskiego i album Roxy Music.
Chwyciłam też w dłoń szydełko i już niedługo pokażę Wam moje nowe projekty:)
Póki co życzę Wam Szczęśliwego Nowego Roku i przesyłam moc uścisków!:))
PEACE