sobota, 15 listopada 2014

Widoczki z Burgundii: Mavilly- Mandelot i okolice

Witajcie po długawej przerwie:) Chciałabym, aby moja nieobecność była wywołana wielodniowym pobytem w Burgundii, ale tam dane mi było spędzić jedynie weekend. Kolejne dni balowałam chora w łóżku:P
Cały czas jeszcze dochodzę do siebie, a do tego walczę z bólem ósemki, którą muszę w końcu usunąć. Nie mogę się w ogóle zbytnio skupić na niczym, ponieważ praktycznie nie śpię przez to przeklęte zębisko i jestem trochę zakręcona. Wyobraźcie sobie, że jak dolny ząb mądrości się buntuje, to boli praktycznie pół dolnej szczęki i pół górnej, a do tego ucho i połowa szyi o.O Ja na nieszczęście mam jeszcze jeden z górnych zębów wrośnięty w zatokę i przy moich zatokach, to niestety również boli.... No to sobie ponarzekałam, a teraz do rzeczy:)))

Weekend w Burgundii spędziłam miło, w liczącym niewiele ponad stu mieszkańców, miasteczku Mavilly- Mandelot.
Wybraliśmy się z rodziną mojego lubego i ja po raz pierwszy zobaczyć mogłam uprawy winogron,od których roi się w całej Burgundii. Po prostu gdzie nie spojrzeć, tam winogrona i nic dziwnego w końcu, bo klimat regionu nadaje się do tego typu upraw idealnie.





































Mavilly- Mandelot zachwyciło mnie widokami i spokojną, nieco leniwą atmosferą i pstrykałam zdjęcia jak opętana:)

W pobliżu naszego domu mieliśmy cmentarz, który kończył się skarpą. Na dole znajdowała się winnica, a gdy spojrzeć nieco dalej, to widok na zalesione wzniesienia całkowicie zapierał dech w piersiach.




























Widzicie te fajansowe ozdóbki na grobie? One są we Francji bardzo popularne. Oprócz tego na grobach stawia się też malutkie, kamienne tabliczki, które wyglądają jak ramki na zdjęcia i na których znajdują się różne dedykacje. Co kraj to obyczaj:)

W każdym razie, wracając do samego miasteczka, to powiem Wam, że królowały w nim kamienne ściany i murki i wiele domów pokrywała, pnąca się bujnie, winorośl.




























W mur przed naszym domem wkomponowane były skamieliny i jedna służyła nawet jako dekoracja salonu.




























Miasteczko przypominało mi typową wioskę z francuskiego filmu.
Widziałam ludzi wracających z polowania, zostałam wylizana przez ogromne, czarne psisko, no i ta malownicza i bardzo francuska zabudowa.
Mavilly- Mandelot przywodzi mi w ogóle na myśl film 'Je vous trouve très beau', który swoją drogą bardzo Wam polecam. To super wzruszająca i ciekawa komedia i można ją oglądać wielokrotnie:)


Poniżej, na zdjęciu w górnym lewym rogu znajduje się pomnik, upamiętniający poległych w wojnie i jest on punktem centralnym głównego placu miasteczka: pomnik, troszkę betonu wkoło i cmentarz, to centrum Mavilly- Mandelot. Wierzcie mi, że w życiu nie byłam w tak błogo cichym centrum.




























Na poniższych zdjęciach uwieczniłam widoczki ze spaceru główną ulicą. Chodnika ulica nie ma, ponieważ ruch jest bardzo niewielki. Praktycznie zero samochodów, a jak już jakiś jedzie, to z rozsądną prędkością.


















































































Kiedy oddaliłam się nieco od centrum, to udało mi się napotkać kurki. Jedna nawet postanowiła zapozować do zdjęcia:)




























Z Mavilly- Mandelot wybraliśmy się do pobliskich miejscowości, większych i pełnych turystów. Przed stacją kolejową w Beaune trafiliśmy na taki specjalny wycieczkomat, który pomagał w opracowaniu trasy turystycznej:)




























Centrum Beaune było o wiele żywsze od naszego miasteczka. Na rynku chwilami ciężko było się przecisnąć przez tłum. Pustych uliczek było mało.




























Bardzo przydatna okazała się mapka, bo dzięki niej mogliśmy poruszać się bez zawirowań.




























Udało się nam natrafić na malunek na ścianie, pokazujący Louis'a de Funès na planie filmu Wielka włóczęga / La grande vadrouille (1966). Zobaczyliśmy też starodawne mury miasta.


Na zwiedzanie wszystkich atrakcji niestety nie mieliśmy czasu.
Być może jeszcze kiedyś powrócimy w tamte strony, kto wie?









Burgundia jest prawdziwym rajem dla miłośników wina.
Ja nie jestem wybitnym koneserem tego trunku i nie znam nawet nazw win, szczepów winogron i konkretnych winnic.
Nie mam aż takiej uciechy z przejeżdżania przez kolejne miasteczka i rozpoznawania ich z etykiet na butelkach.
Na degustacje win bardzo zapragnęłam się jednak wybrać. Szczególnie kręciła mnie ta u producenta.



Pierwszy raz ujrzałam na własne oczy piwnicę z beczkami win i byłam pod wrażeniem. Nie wiedziałam, że będzie tak czysto i mało horrorystycznie:))




Choć nie umiem wprawnie zakręcić kieliszkiem, wychwycić wszystkich nut zapachowych, oceniać wina po kolorze i tłustości, to i tak wiem, co mi smakuje bardziej, a co mniej:)
A Wy lubicie wina? Znacie się na nich? Byliście kiedyś w winnicy?





















Kiedy poszliśmy do restauracji, miałam okazję skosztować lokalnego wina i serów. Objadłam się jak prosię, bo posiłek składał się ze startera, dania głównego, serów i deseru.
Czy Wy jadacie takie złożone obiady? Ja raczej tylko jem główne danie i na jeden raz nie daję rady dużo zmieścić:))



































































































Uwielbiam malutkie wioski typu Mavilly- Mandelot i w nich mi się najlepiej wypoczywa. Wypad do sąsiednich miast jednak też był fajny.
Po ilości zdjęć możecie się zapewne zorientować, jak bardzo mi się w Burgundii spodobało:)






























































Cieszę się, że pogoda dopisała i miałam szansę nasycić oczy burgundzkimi widokami.











Dotrwaliście do końca?:)))) Ściskam Was i  przesyłam buziaki moją obolałą paszczęką:)

PEACE















40 komentarzy:

  1. Hello from Spain: beautiful pictures. Fabulous homes. Great destination. Keep in touch

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hi there:) I'm absolutely in love with this region even tho I didn't have that much time for sightseeing. Cool you like this ambience too:)
      xoxo

      Usuń
  2. Francja winem ponoć stoi :-)))
    Bardzo lubię Francję...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stoi i pić można do upadłego:D To chyba jedna z niewielu rzeczy, która jest tańsza we Francji niż w Polsce:))
      Buziaki!:))

      Usuń
  3. Witaj!.. nareszcie:)
    Nim się wszystkie fotki otworzą to napiszę niczym zrzędliwa ,,starsza siostra" żebyś z ósemką nie zwlekała bo usuwa się ją dość szybko, chyba że jesteś jakimś wyjątkiem :P Za to goi się potem dziura po niej z dwa tygodnie ale to już pikuś :) Zachęcam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Kochana! Oj wiesz co, ja właśnie należę do tych wyjątków. Górna ósemka poszła w pięć minut, ale dolną dentysta o posturze Pudzianowskiego usuwał mi przez kilka godzin, bo mam takie lekko zakręcone korzenie. Spocił się, naklął, ale się zaparł, bo nie mogłam iść na chirurgię akurat, bo musiałam za kilka dni wracać do FR. Pomoc dentystyczna tylko przychodziła i mówiła:'eeee,daj spokój, nie dasz rady, na chirurgię' ...Szczęka wypadła mi z zawiasów, bolało dodatkowo jak cholera, a do tego krew się lała. W końcu dentysta zęba mi przeciął na pół i wyciągnął część po części. Później rzez tydzień miałam szczękościsk, gorączkę mimo antybiotyku i porozrywane usta. Leżałam w łóżku na przeciwbólowych i trzęsłam się jak osika. Niezapomniane to było zdarzenie po prostu. Ta dziura to właśnie mi się tak zagoiła jak piszesz. Nic tam nie gmerałam i omijałam przy myciu zębów i poszło już z tą częścią okej.
      Mam jeszcze teraz nieszczęsną, lewą ósemkę na dole i górną po prawo i tym razem pójdę do chirurga i pod narkozą usunę oba.
      W sumie to niby nie powinno się krzyżowo usuwać, bo się mogą poprzesuwać zęby, ale tak w PL miałam robione i nic mi się nie poprzesuwało:)
      Tutaj dentysta nawet nie chce mi usunąć ósemki sam, tylko mnie właśnie wysyła do szpitala. Muszę więc najpierw znaleźć specjalistę, później iść na spotkanie z anestezjologiem i umówić wizytę. Powiem Ci, że chcę to jak najszybciej zrobić, ale mój luby będzie musiał chyba wziąć dzień wolnego, bo ja się sama nie dogadam:/
      Mój tutejszy dentysta mówi trochę po angielsku, ale jak miałam napad ósemki i nie było terminów u mojego, to poszłam do innego i on ni w ząb po prostu nie mówił:) Gdybym była sama, to za chiny bym nie skumała, co on ode mnie chce i co tam mi gada:)))

      Usuń
  4. Piękne miasteczko...miasteczka, ale to pierwsze minie zachwyciło :)))) Fajnie ,,spacerowało" się razem z Tobą :)) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To pierwsze też właśnie moje ulubione:) Taki mega spokój, a w ogóle w nocy to jest prawdziwa ciemność, a nie jak w mieście. Normalnie nic nie widać i są piękne gwiazdy na niebie i śpi się bardzo dobrze. Tak bym mogła mieszkać:) Cała przyjemność po mojej stronie:)
      Uściski!:))

      Usuń
  5. Nigdy nie byłam znawczynią win, ale półwytrawne lubiłam, a wytrawne piłam właśnie do wystawnego jedzenia w restauracji, bo można wtedy więcej zjeść ;-) Teraz nie piję w ogóle alkoholu i nie brakuje mi tego :-) Piękną wycieczkę miałaś :-) życzę dużo zdrowia!!! trzymaj się Kochana! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, przy wytrawnym bez konkretnego żarełka nie da rady:) Hihi, a ja i tak bym Cię porwała na szklaneczkę grzanego winka na rynku świątecznym w Lille:) Najpierw trochę sceptycznie podchodziłam, bo strasznie długa podróż, ale te widoki wszystko rekompensują:) Wzięliśmy szybką kolej i w jedną stronę poszło szybko, a w drugą miał pociąg ponad godzinę opóźnienia. Zeszło nam więc pięć godzin w samochodzie, później jeszcze kilka czekania na pociąg (bo byliśmy wcześniej), a na koniec dwie godziny w pociągu:)) Wiesz co było też fajne? Na stacji stało pianino i tak sobie czasem ludzie podchodzili i grali i niektórzy naprawdę fajnie nawet, a więc czekanie było urozmaicone:))
      Dzięki za życzenia, ściskam Cię mocno!:))

      Usuń
  6. Super wycieczka , ja na winach tez się nie znam , i koneser ze mnie żaden ,w sumie to ogolnie nie przepadam za alkoholem :)
    Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja powiem Ci, że dopiero tutaj we Francji zaczęłam trochę kumać te nuty zapachowe i kolor itp. Jak widzę znawców w akcji, to po prostu jestem w szoku i przy nich to jestem całkowity herbatnik do kwadratu:D Dzisiaj byłam na degustacji win (bo raz w roku taką wielką w Lille robią z setkami stoisk) i było fajnie, ale nadal zwyczajnie albo mi smakuje albo niezbyt mój gust, albo wybitnie mnie nie kręci:) W sumie to ja alkohol lubię, ale najbardziej to piwo i wódkę, a wino dopiero w dalszej kolejności. Nie przepadam jakoś strasznie za szampanem.
      Buziaki!:)

      Usuń
    2. Ale herbatniki są fajne :D , a z alkoholu jak tak pomyślałam to ewentualnie wiśniówka z sokiem grejpfrutowym to mi smakuje i mogłabym się napić :)

      Usuń
    3. Hihi:))) Oooo, nie znałam takiego połączenia. Jak będę miała okazję, to spróbuję sobie:)

      Usuń
  7. Ale fajna wycieczka, szkoda tylko, że ten ząb Cie boli, oby dentysta szybko przyniósł Ci ulgę :)
    Cudna jest ta okolica, mnie też by się tam podobało. Razem z moim lubym jesteśmy miłośnikami wina, choć bardziej zna się na nich mój małżonek, ja głownie rozróżniam to, co mi smakuje od tego, co nie smakuje ;) Uwielbiam czerwone wina, białe mogłyby nie istnieć (albo tylko istnieć czasami). Oj, chętnie wybrałabym się do takiej winnicy, fajnie byłoby poznać tajniki produkcji tego boskiego trunku :)
    Natomiast co do obiadów to mam to samo, co Ty, zjadam z reguły tylko jedno danie, bo na resztę nie mam już miejsca, chyba, że te dania są malutkie ;) Natomiast nigdy nie pogardzę deserem, nawet gdybym miała "pęc" :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mam przekichane z zębem. Muszę iść do chirurg ai pod narkozą machnąć dwie ostatnie za jednym razem. Mój dentysta tutaj nie chce mi usuwać tej ósemki sam, a poza tym ostatnio ponad trzy godziny siedziałam na fotelu z dolną ósemką właśnie o.O Już drugi raz tego nie przeżyłabym chyba:))) Mam akurat takie zakręcające się korzenie i ciężko jest mi wyrwać zęba. Górna poszła szybko, ale ta dolna, to była krwawa masakra:D
      Na pewno by Ci się spodobało. Miałabyś mega materiały zdjęciowe. Moim aparatem to widzisz tylko takie mogę foty zrobić. Te lepszej jakości są z telefonu lubego:))) Czujesz? Teraz telefony mają lepsze parametry niż mój aparat:D
      No to u nas też zna się mój luby, a ja po prostu albo lubię albo nie:))) Dzisiaj byliśmy na degustacji win i jak mnie mój luby prowadził i dawał to czy tamto do skosztowania, twierdząc, że to moje smaki, to rzeczywiście trafiał, a jak ja sama wybierałam, to często pudłowałam. Udało mi się tylko samodzielnie wyszukać jedno, które mnie urzekło smakiem po prostu i aż je kupiliśmy:)) Z tego co rozumiem, to lubię, bez wnikania w szczegóły, takie kobiece, delikatne wina:) Ja jestem zdecydowanie bardziej za białymi z kolei, choć nieraz piłam czerwone, które naprawdę mi mega smakowały. Na tej jednej degustacji w Burgundii właśnie znalazłam na przykład jedno czerwone wino, co mnie rozanieliło, a później usłyszałam cenę 65euro i obeszłam się smakiem:))) W każdym razie ono miało nutę różaną i było dość słodkawe i to konkretne to bym mogła pić butelkami:D W ogóle byłam z siebie bardzo dumna, bo rozpoznałam tą nutę jako jedyna:))) Pierwszy raz w życiu tak trafiłam!:))))
      Wiesz co, to robi wrażenie, jak widzisz te wszystkie beczki. Tajników Ci jednak nie zdradzą:) Wyobraź sobie, że w tej właśnie winnicy pani właścicielka się chwaliła, że miała polskich pracowników przy zbiorach. Podobno byli chudzi, ale silni jak nie wiem co i potrafili wypić też jak nie wiem co:D
      No właśnie ja niemalże pękłam:)))
      Buziaki!:)

      Usuń
    2. O kurczę, masz przerąbane z tymi zębami :(( Ja nigdy nie usuwałam ósemki więc nawet nie wiem, co tam mam za korzenie ;)
      No a to wino różane... Nie pamiętasz nazwy albo szczepu? Może poszukałabym coś podobnego, bo jestem bardzo ciekawa tych różanych nut :) Cena odstrasza, to fakt, ale jestem bardzo ciekawa tego smaku :)

      Usuń
    3. No:/ Takie zagięte sprawiają, że ząb się zapiera i nie chce wyjść,mimo że się już rusza od ciągnięcia:/
      Zrobiłam wywiad z mym lubym i tak: nazwy nie pamięta, ale wino jest z Pommard i to jest któreś z tych:
      domaine-parent-bourgogne.com (Teraz stronę odświeżają, ale pewnie niedługo będzie dostępna)

      Usuń
    4. Oooo dziękuję, dowiem się coś więcej o tych winach, może uda mi się ich spróbować :)
      A Ty się trzymaj zdrowo i bezboleśnie! :)))

      Usuń
    5. Bardzo proszę i tylko żałuję, że konkretnie nie umiem Ci powiedzieć, które to.
      Dzięki:) Za chwileczkę kolejna dawka przeciwbólasów i nasenna i uda mi się kilka godzinek przespać:)

      Usuń
  8. Wspaniała wyprawa, było co podziwiać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie polecam, a jak lubisz wino, to już w ogóle:) W życiu nie widziałam tylu winorośli na raz:)))
      Uściski!:)

      Usuń
  9. chwilami to sie kojarzy ze stanem mocno zaniedbanym, ;-)
    ot taka senna wioseczka pretendująca do miana miasteczka,
    lubie takie senne i nieśpieszne miejsca :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, tak właśnie wyglądały te niektóre miejsca, ale miało się wrażenie, że to dodaje malowniczości i że jakoś tak specjalnie to tak jest. Wiesz o co mi chodzi? Tak na przykład specjalnie dla dekoracji tylko była ta czarna pompa na zdjęciu, albo ta taka balia do ubijania winogron. Nawet te drzwi obierające się z farby wyglądały jakoś tak bajecznie, że nie chciało się uwierzyć, że to niespecjalnie:)
      Też lubię i w ogóle, to nie mieszkałam tak nigdy, ale wydaje mi się, że jak jest nie wiele więcej niż 100 mieszkańców, to praktycznie wszyscy się znają i jest tak kameralnie:)
      Uściski!:)

      Usuń
  10. Wspaniała wycieczka! Ależ Ci zazdroszczę :))) Z przyjemnością przeczytałam i obejrzałam zdjęcia. Może i mnie kiedyś los poniesie do Burgundii, I hope so :)
    Trzymam kciuki za pomyślne załatwienie sprawy z ósemką!
    Buźka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, fajnie było, choć jak już wróciłam do domku, to się ucieszyłam, bo wszędzie dobrze, ale jednak w domu to w domu:))) Polecam miejsce na wycieczki, bo w tych większych miastach można spokojnie po angielsku się dogadać i sobie znaleźć wszystko. Dzięki:) Jutro postaram się już zacząć działać konkretnie i mam nadzieję, że wkrótce pożegnam się z niesfornymi zębiskami:)
      Buziaki!:)

      Usuń
  11. Super wycieczka :)
    Z zębem zrób jak najszybciej porządek, żeby tak się nie męczyć.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę ją sobie zawsze miło wspominać:) Oj tak, muszę zdecydowanie, bo wściec się można.
      Uściski!:)

      Usuń
  12. Aż mi się trochę słabo robi jak czytam o wyrywaniu ósemek. Sama od kilku miesięcy próbuję się umówić na chirurgiczne usuwanie ósemek ale ciągle słyszę, że nie mają jeszcze podpisanego kontraktu z kasą chorych. Ostatnio poradzili mi, żebym spróbowała w innym mieście.
    Miasteczko jest przeurocze, szkoda tylko, że leży tak daleko. Wina w zasadzie nie piję bo jakiś czas temu zauważyłam, że boli mnie po nim głowa.
    Na obiad też nie lubię się tak opychać. Dla mnie zjedzenie dwudaniowego obiadu to przesada. Między zupą, a drugim daniem muszę mieć chociaż dwugodzinną przerwę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to nie wiem, czy też Cię bolą, czy jeszcze nie, ale mogę Ci jedynie polecić, abyś nie czekała, bo ten ból jest po prostu nieporównywalny z bólem innego zęba. Normalnie do innego wymiaru przenosi:) Jak sobie skręciłam kostkę, czy wybiłam palec, to nie bolało wcale tak bardzo w porównaniu z ósemką:) Jeśli Cię bolała ósemka i ból przeszedł, to przygotuj się na nawrót bólu i zaopatrz się w antybiotyk i przeciwbólowe.
      Wiesz co, niby z zasady jak głowa boli po winie, to znaczy, że wino niezbyt dobre. Tak samo z szampanem. Po dobrym nie będzie Cię bolała, a po kiepskim normalnie globus gigant:) Nie zrażaj się i wypróbuj jakieś inne wina. Ja z kolei po czerwonym mam często zgagę i nawet po takim wypasionym. Zawsze z czerwonym muszę sporo zjeść i wtedy jest ok:)
      Hihi, ja jak jest dwudaniowy z zupą, to zawsze dziękuję za zupę, bo w ogóle nie jestem fanką zupy i wolę takie bardziej 'ścisłe' rzeczy:D Jedna jest fajna rzecz we FR, że nie ma zupy na obiad. Ogólnie zupy jedzą zazwyczaj starsze osoby, albo jak ktoś jest chory to też się ratuje zupką:)
      Buziaki!:)

      Usuń
  13. Piękne zdjęcia. Lubię takie leniwe miasteczka. Zdecydowanie nie jestem zwolenniczką miast i tłumów :)
    Co do zębów to ja się do dentysty wybieram już od roku albo lepiej bo mi plomba wypadła, ale niestety mam niski próg bólu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki:) Te lepszej jakości są z komórki mojego lubego:))) Ja też jak mam wybór, to zawsze jadę do jakiejś wioski i im mniej ludzi, tym fajniej:)
      O raju:(( Dobrze, że Cię nie boli. Hihi, też mam niski prób bólu, ale teraz przez tą ósemkę sobie podnoszę poprzeczkę:D

      Usuń
  14. Yes, I read everything through the end via Google Translator, so even though I did not catch all the nuances, I got the main message. :) I am so sorry to hear your teeth hurt! It's not fun at all. I wish you a fast recovery! Your trip sounds truly wonderful! I loved all the photos - beautiful, picturesque and so peaceful. I do enjoy both cheese and wine (Justin and I even took cheese classes a few years back). I am not an expert by any means, but I enjoy exploring and I have a few favorites. We have quite a few vineyards and wineries here in the Washington State, but I have not visited one yet.

    I am so happy to hear that you had lovely time with your family. I missed you! Though I have not been online much lately myself. :))

    Tons of love xxxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cool:) Ehh, yes that is a horrible thing cuz I can't do anything about it but just finally get an appointment to remove it. Thank you:)
      It was really great and I was mesmerised especially by this small town (Mavilly- Mandelot).
      A few days ago I went for wine tasting in Lille. They organize it once per year and with hundreds of wine stalls from different regions of France it is really fun. I think you and Justin would love it too:) Cheese classes sound intriguing especially that I'm a hudge cheese fan.
      I just visited this very one cellar and I was surprised because I'd been expecting something more mysterious maybe older barrels some darker ambiance:))

      It's great to hear from you! Have a wonderful evening.
      xxxx

      Usuń
  15. Urocze miejsce :) piękne zdjęcia. Na pewno odpoczęłaś , pozwiedzałaś i miło spędziłaś czas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najbardziej właśnie mi się też podoba:) Dzięki:) Było bardzo pięknie tam i w tej miejscowości malutkiej, to w ogóle się czuło takie inne powietrze aż, rześkie, jakby lżejsze takie. Zupełnie inaczej niż w mieście.

      Usuń
  16. Ha! Widoczki cudne! Być może również zamieszkamy całą rodziną we Francji(3 lata-kontrakt), ale to ma być Strasburg :) Zobaczymy czy nam się uda wyjechać, Na razie pobieramy lekcje francuskiego i chociaż podoba nam się język to do łatwych nie należy:) Pozdrawiam!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak mi się podobały, że jeszcze z samochodu w drodze powrotnej próbowałam robić zdjęcia, ale w większości niestety nie wyszły dobrze:) Ooo, a ja jeszcze nie byłam nigdy w Strasburgu. Może mnie jeszcze los rzuci, kto wie?:) W sumie to z Lille nie mam jakoś strasznie daleko. Hihi, to prawda. Jak ja się trochę uczę i czytam odrobinę dłużej czytanki na przykład, to mnie mięśnie twarzy bolą:D
      Pozdrawiam Cię serdecznie i cieszę się, że dołączyłaś do grona obserwatorów. Uściski:))

      Usuń
  17. Ale, fantastyczna przygoda! ja też chcę do Burgundii. Uwielbiam wino w każdej postaci czy to, różowe, białe, czerwone. No pewnie, że byłam w winnicy i degustowałam, ale przyznam się szczerze, ze ciągle się uczę wydobywać smak wina. Dobrze, że mam grono znajomych którzy również smakują wino i tak czasami się spotykamy, pijemy, gawędzimy oczywiście przy dobrym winie. Swego czasu chciałam, kiedyś pracować na winnicy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super było, a jak się jeszcze znasz na winkach i tak lubisz, to muszę Ci przecież polecać Burgundię:))) No, winko w dobrym towarzystwie to coś super.
      Ooo, to wyobraź sobie, że w tej jednej winnicy podobno właśnie pracowali Polacy przy zbiorze winogron i pani właścicielka sobie bardzo ich chwaliła i nie omieszkała wspomnieć, że też potrafili dużo wypić:P

      Usuń