środa, 28 sierpnia 2013

Jemy nemy?

Dziś na obiadek zrobiłam sobie wietnamskie nem. Uwielbiam te zawijasy i nawet Lidlowe gotowce z kurczakiem smakują mi bardzo.
Jeśli więc macie ochotę na coś ciekawego, a nie jedliście jeszcze nem, to warto wybrać się do sklepu i takowe zakupić. Można zjeść je po polsku! TAK:) Kwaskowy smak idealnie pasuje do nemów i nawet gotowy, rybny sosik Nuoc-mâm, który dołączony jest do nemów z Lidla jest kwaskowy w smaku.

Moje lidlowe nemy podgrzewałam przez 12 minut na patelni. W międzyczasie przygotowałam do nich mizerię (posolone ogórki i śmietanka).


















Na talerzu oprócz nemów znalazły się kiszone ogórki z Polski i polskie, marynowane grzybki:) Wyszło pysznie.
Mizerię zostawiłam sobie na koniec i idealnie ukoiła ona mój żołądek, likwidując kwaśność wywołaną ogóreczkami, grzybkami i sosem nemowym:)

Jako fanka gotowego jedzenia polecam Wam nemy kurczakowe z Lidla ponieważ bardzo przypominają mi one te oryginalne, przygotowywane przez wietnamskich kucharzy. Oczywiście, jeśli uważacie na spożycie soli, to bądźcie ostrożni, ponieważ i ten gotowy produkt zawiera soli dużo. Jednakże od czasu do czasu z pewnością Wam nie zaszkodzi:)



















W paczce z Lidla są cztery sztuki nemów, a ja dałam radę z moimi polskimi dodatkami zjeść jednorazowo trzy. Myślę, że może być to danie dla dwóch osób lub dla jednej bardzo wygłodniałej:)

Znacie nemy? Lubicie? Z czym jecie?

Bon appétit:)

10 komentarzy:

  1. pierwsze slysze,
    moze sie pokusze, przyda sie gdy nie bedzie mi sie chcialo gotowac,do czego mozna to porownac smakiem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam do spróbowania:) Smakiem one się różnią w zależności od tego, co jest w środku. Te z kurczakiem mają smak kurczaka i warzyw i są ogólnie delikatne i nie takie strasznie mięsne. Można powiedzieć, że to w ogóle są sajgonki:)

      Pozdrowionka!:)

      Usuń
  2. Ja uwielbiam nemy chociaż zawsze nazywałam je sajgonkami!:)))
    Do niedawna przy swojej firmie miałam zaprzyjaźniony barek wietnamski więc sajgonki jadałam baaaardzo często:) Zazwyczaj z sosem winnym i surówką z kapusty. Niestety już nie prowadzę tam firmy i dawno ich nie jadłam... i właśnie mi smaka narobiłaś ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie tak można nazwać moim zdaniem, choć te sajgonki polskie to są dość duże z tego co pamiętam, a oryginały są właśnie wielkości tej lidlowej:)
      Mniam, z surówką z kapusty też dobre:)

      Oblukaj te lidlowe jak coś, bo autentycznie mi smakują one i to bardzo. No, a jak masz ochotę na oryginałki,to zapraszam do siebie. Możemy wybrać się do knajpki albo na ryneczek. Byłoby mi bardzo miło:)

      Buziaki!:)

      Usuń
  3. A ja właśnie wróciłam z lidla z porcją sajgonek (bo tak tutaj się nazywają). Opakowanie to samo :) Uwielbiam je i często jemy z Adrianem z frytkami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojej, niezły zbieg okoliczności:) Życzę Wam smacznego:))

      Buziaki!:)

      Usuń
  4. to chyba są sajgonki co nie? kiedyś robiłam je sama. Jeśli się mylę co do nazwy i to co ty jadłaś to jest co innego to mnie popraw:P Mi bardzo smakują:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak myślę, że sajgonki, bo nawet Justyna znalazła w Lidlu je i opakowanie jest identyko tylko z napisem sajgonki:) Ja ostatnio się zajadam i jeszcze samosa mi bardzo smakuje z takich zawijasków:)

      Buziaki!:)

      Usuń
  5. A mnie bardzo intryguje słoik z ogórami ... Saint Eloi - ogórki kwaszone :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o ironio firma FR, ale ogórki przywiezione z PL:D

      Usuń