Tegoroczne święta W Polsce były ogromnie miłe i tylko troszkę szkoda, że brakowało śniegu i dopiero po świętach odrobinkę poprószyło.
W Lille śniegu nie ma nadal, ale jest zimno:) Stoją dekoracje świąteczne i wielkie koło i ryneczek świąteczny, ale wracając do pobytu w Polsce...
...Udało mi się załapać na pyszną zupę owocową z migdałami i ulubioną kapustę z grochem i jagiełki. Oprócz tego były jeszcze pierożki i karpik, ale jakoś do karpika cierpliwości mi zabrakło:)
Jako ciekawostka pojawiły się również kasztany, a do tego różnorodne przekąski.
Na zdjęciach widać choinkę, którą ubrałam przed Wigilią i jak widzicie, ta jest bardzo tradycyjna i zupełnie inna niż moja francuska.
Dostałam różne fajne prezenty. Wśród nich znalazła się pięknie opakowana paczka od Justyny.
Justyna obdarowała mnie dwiema świetnymi chustami i własnej roboty naszyjnikiem z filcowych kuleczek.
Dostałam też słodkości i kotkową kartkę:))
Byłam całkowicie zaskoczona tymi wszystkimi cudeńkami.
W ogóle sporo fajnych rzeczy w tym roku znalazłam pod choinką i żałowałam, że walizka nie jest z gumy:D
Stylizacji poświątecznych zbyt wielu nie będzie, bo w tym roku zakupów ubraniowych zrobiłam strasznie mało, ale pokażę Wam w przyszłości fajowe pudełka drewniane, które dostałam i golarkę do ubrań, o której już od dawna po cichutku marzyłam:) To bardzo przydatny wynalazek i trzeba uważać, aby nie porobić dziur w swetrach, ale przy odrobinie wprawy można zminimalizować ryzyko i odświeżyć odzież wręcz niesamowicie.
Póki co, oto moje nowe szarawary i czerwony sweterek z ciuszka. W sweterku jestem zakochana i oczywiście w szarawarach też.
W Deichmannie udało mi się dorwać parę czerwonych bucików. Jestem w nich na pierwszym zdjęciu i również do szarawarów się sprawdziły:)
W przyszłym roku postaram się przytargać ze sobą do Francji mój starusieńki sznur bursztynów, a na razie musiałam się z nim rozstać.
Bardzo go lubię i chciałam chociaż raz założyć:)
Chyba nieźle pasuje?
Pod szarawarami mam ciepłe rajtuzy i w taki to sposób udało mi się nie zmarznąć, choć szarawary są przewiewne.
Na podróż do Francji doczekały się dwie pary ocieplaczyków na nogi. Niby są podobne, ale jednak różne. Diabeł tkwi w szczegółach.Jedną parę możecie tutaj obok zobaczyć w mojej Wigilijnej odsłonie.
Okazało się, że dogadały się z butami i stworzyły fajną, cieplutką całość.
Podobają się Wam?
Co opowiecie na taki zestaw?
Druga para ocieplaczy jest tu poniżej i zauważcie, że choć wzór jest ten sam, to kolory inne.
Spódniczkę wygrzebałam z czeluści szafy i też ją wzięłam ze sobą.
Oba swetry zdecydowałam się zachować w moich polskich zasobach. W ten sposób mogłam zaoszczędzić dużo miejsca w walizce. Za rok znów sobie w nich pochodzę:)
Na zdjęciu obok jest pierścionek ptaszkowy, który udało mi się wypatrzeć na ryneczku za jedynie 1 euro.
Musiał być mój:))
W Polsce natomiast kupiłam te kolczyki ze stworkami, przypominającymi rybki:) Są pełne uroku, delikatne, kolorowe i leciutkie. Stworki są zrobione ze szkła i nie są całkowicie identyczne, co bardzo mi się podoba.
Szkoda, że nie mam teleportera. Dopiero wróciłam z Polski, a już tęsknię. Jestem chwilami zła na siebie, ale jednak serce nie sługa. Zobaczymy, co przyszłość przyniesie?
Ściskam Was serdecznie i już prawie noworocznie:)))
PEACE





















