wtorek, 28 października 2014

Prywatne tropiki - sadzimy awokado z pestki:))) + inne różności

Dzisiaj piszę do Was z tropików:D Ogrzewanie włączyli w końcu, ale akurat dzisiaj nie ma, za oknem jak na złość szaleje mroźna wichura, do kompletu wyłączyli nam ciepłą wodę... jak to więc możliwe, że ja sobie siedzę w takim egzotycznym klimacie?
Jakiś czas temu postanowiłam wyhodować własne awokado z pestki. Eksperyment udał się i dwie roślinki już wsadzone zostały do doniczek z ziemią:)


Zanim podzielę się z Wami sposobem na wyhodowanie awokado, to chciałam pokazać bliżej same roślinki, tropikalną serwetę rozgwiazdę i doniczki, które zrobiłam specjalnie dla nowych roślinek.

Jako doniczki posłużyły mi opakowania po gotowym makaronie serowym (takim do podgrzewania w mikrofalówce). W spodach opakowań wypaliłam dziurki rozgrzanym szpikulcem do szaszłyków i na szydełku zrobiłam pasujące osłonki. Postanowiłam, że osłonki będą troszkę krótsze niż same doniczki i w ten sposób nie będą się moczyć, jeśli mi się kwiatki trochę przeleją.
Zachęcam Was w ogóle do wykorzystywania plastikowych opakowań, jako doniczki, bo naprawdę świetnie się w tej roli sprawdzają. Ich przyozdabianie sprawia dużo uciechy, i przy okazji robimy doby uczynek dla środowiska:)))

Serweta rozgwiazda powstała trochę wcześniej, jeszcze przed pomysłem tropikalnego kącika i powiem Wam, że specjalnie jej nie naciągałam, ani nie krochmaliłam, ani nic. Rozgwiazda bowiem kojarzy mi się jakoś tak bardziej miękko, trochę falująco i taką właśnie pozostawiłam tą serwetkę:) Podpasowała akurat do całości i nawet znalazły się muszelki:)))






















































W każdym razie, jak tylko umiałam, starałam się stworzyć egzotyczny kącik i sami powiedzcie, jak mi to wyszło?

-    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -

Teraz już zapraszam na poradnik krok po kroku ' Jak wyhodować awokado z pestki?' :

- Z awokado wyciągamy pestkę i myjemy, a następnie bierzemy trzy wykałaczki i wbijamy w pestkę tak, aby można ją było zawiesić na brzegach jakiegoś pojemnika. Pestka jest miękka i wykałaczki wejdą bez trudu. Powinna wisieć 'dupką' do dołu! 'Dupkę' można trochę ściąć, ale minimalnie, mega minimalnie, aby ułatwić korzonkom wyjście z pestki. Nie trzeba tego jednak robić.

- Pestkę zawieszamy w pojemniku (może być słoik, obcięta butelka plastikowa itp, itd.). Pojemnik wypełniamy wodą, aby około połowa naszej pestki była zakryta. Poziom wody uzupełniamy regularnie (Ja używam zawsze do kwiatków odstanej wody i taką polecam również i tu)

- Czekamy......czekamy.....czekamy. Po 5-6 tygodniach pestki puszczą korzonki i pestka zacznie się otwierać. Następnie zobaczymy, nieśmiało wychylającą się spomiędzy połówek pestki, łodyżkę. Jeśli pestka tak średnio się rozchyliła i łodyżka ma wyraźny problem z wydostaniem się, to można mega delikatnie pestce pomóc bardziej się rozchylić. Trzeba być bardzo delikatnym, aby nie rozerwać pestki, a jedyne leciusieńko rozchylić.

- Nasza roślinka rośnie, a my pamiętamy, aby uzupełniać poziom wody. To bardzo ważne, aby korzonki nie wyschły.

- Przesadzanie do doniczki: Roślinka jest gotowa kiedy już trochę podrośnie. Jedna z moich zaczęła mieć takie jakby narośle na korzeniach, które były zawiązkami bocznych korzonków, a druga po prostu zdawała się być gotowa, bo miała także korzenie dobrze rozwinięte.
Roślinki trafiły do ziemi uniwersalnej. W doniczkach zrobiłam drenaż z kamyczków. Od kilku tygodni maluszki rosną i cieszą się nowymi domkami.

Wyhodowanie awokado z pestki udało mi się właśnie w powyżej opisany sposób i ów sposób gorąco Wam polecam.

Można zasadzić w wodzie więcej niż jedną pestkę i wtedy mamy większą szansę powodzenia:)

Czasami z jednej pestki wyrasta wiele łodyżek:)

Znacie ten sposób hodowania awokado? Próbowaliście? A może spróbujecie?
























































-    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -

Na koniec przygotowałam jeszcze zdjęcia ubioru. Chciałam Wam pokazać, jak fajnie szyfonowa bluzka łączy się z grubaśnym, wełnianym swetrem:) ...w tych moich tropikach od razu robi się cieplej:D




















































-    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -

...aaaaaaaaaaaa i obiecałam zaprezentować tegoroczne ozdoby na Halloween:

Dostałam taką oto pogodną Kalanchoe w pomarańczowej doniczce z kotem, dynią i nietoperkiem:)

To moja pierwsza roślina tej odmiany i bardzo się z niej cieszę. Wiem, że przekwitnie, ale i same listki mi się będą podobały.


Kalasia stoi sobie z w gromadce moich gruboszy. W tle widać drzewko szczęścia i kawałeczek patyczaka:)











Pozwólcie, że Wam przedstawię kucharza zombie.

To z kolei moja pierwsza figurka zombie i powiem Wam, że przez cały rok będzie stała:))))

Zombie pochodzi z serii ZombieZity i jestem w nim zakochana:)

Ten prezent halloweenowy sprawił mi wiele radości, bo jest zombiastycznie świetny:)


....rusza mu się główka...hiiiiihiiiiihihihii:D





-    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -

To już wszystko na dziś:)) Życzę Wam miłego dnia i pogody ducha.

PEACE

czwartek, 23 października 2014

Dziś ciuszki i duszki...

Cześć Kochani! Wyobraźcie sobie, że u mnie w domu tak zimno, że spokojnie można siedzieć w dwóch swetrach...jednocześnie o.O Po cichutku liczę, że włączą ogrzewanie, a póki co rozgrzewam się herbatką od Joli. Na blogu Joli (Tymonina-art) udało mi się wygrać nagrodę niespodziankę i powiem Wam, że od widoku samej zawartości prezentu już mi się zrobiło gorąco z wrażenia, a do pięknej modelinowej całości jeszcze dostałam herbatki:)))

Dziełem Joli jest cudny wisior kwiatowy i to on podyktował resztę stroju. Nawet szydełkową czapkę udało mi się dobrać jakoś. Ucieszyłam się, bo inaczej mózg z pewnością by mi zamarzł.
Na zdjęciach debiutują moje ślubne buciorki, cieplusia, ciemno szara spódnica i biała bluzka z koronkowymi tasiemkami.
Gdy na termometrze domowym widzę 16 stopni, to wierzcie mi, że już sama ta liczba mocno mną wstrząsa. W sumie dobrze, że nie minus  szesnaście:)))

W każdym razie powiedziałam w tytule, że będą duszki, no i oto tutaj na zdjęciu poniżej duszek od Joli pilnuje moich herbatek:)

Na sam koniec mam dla Was jeszcze bardzo strasznie straszną piosenkę ze strasznie znanego filmu, bo przecież zbliża się Halloween:)


Wiem, że wiele osób nie sięga po ten zwyczaj i przykładowo skupia się od razu na Wszystkich Świętych. Powiem Wam, że ja nie robię w Halloween nic ogromnie szalonego, ale jakoś urozmaicam sobie ten dzień. W tym roku mam parę dekoracji, które jeszcze nie doczekały się zdjęć, ale postaram się pokazać:) W zeszłym roku napisałam: Szybki domowy poradnik halloweenowy. Jeśli szukacie błyskawicznych pomysłów na Halloween, to możecie zerknąć.

Co myślicie o moim stroju i jak to jest u Was z Halloween? W Waszych miastach też tak zimno??

....a i jeszcze jedno... W poniedziałek wyszedł już drugi epizod piątego sezonu The Walking Dead... Jeśli jesteście fanami tego serialu, tak jak ja, to już pewnie o tym wiecie... ale jeśli lubicie zombiaki, a serialu nie znacie, to bardzo go Wam polecam:))

Teraz już ciepło Was ściskam i przesyłam pozdrowienia!:)

PEACE

poniedziałek, 20 października 2014

Creative Blog Tour - Poznajmy się lepiej:)


Do zabawy Creative Blog Tour zaprosiła mnie Efa z bloga PROSTE jak DRUT.


------Kim jest Efa?------

Efa to pogodna, przyjazna i pełna wigoru dziewczyna, która szydełkuje, dekupażuje, koralikuje i uwaga.... zajmuje się budowlanką! Nie tylko jest w stanie wydziergać pełne uroku szydełczaki, przemienić starą butelkę w małe dzieło sztuki, zaskoczyć cudną biżuterią z koralików, ale również chętnie wyburzy ściany w Waszych mieszkaniach, chwyci piłę i wyczaruje nowe meble, a nawet wykopie studnię!

Na jej blogu znajdziecie zdjęcia prac szydełkowych, wykonanych metodą decoupage, biżuterię z koralików oraz szydełkowe tutoriale, a także zdjęcia wnętrz, które dzięki Efie zyskały nowe oblicze i zdjęcia własnoręcznie wykonanych mebli, a nawet przydatne wskazówki blogowe. Mówię Wam, że jest na co popatrzeć i co poczytać. Bez wątpienia będziecie się zachwycać i niejedna rzecz Was zaciekawi.

Śmiało mogę stwierdzić, że niezły z Efy oryginał i na pewno spodoba się Wam w jej blogowych progach.

✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿


Creative Blog Tour to zabawa, dzięki której można poznać się bliżej, dowiedzieć się czegoś więcej o sobie.
Aby się przedstawić w tej zabawie, trzeba odpowiedzieć na kilka pytań. Następnie nominujemy do zabawy 1-3 blogi, a ich właściciele także odpowiadają na ten sam zestaw pytań, oraz podają zabawę dalej:)


✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿

Oto moje odpowiedzi:

1. Nad czym obecnie pracuję ?

Jestem właśnie w trakcie szydełkowania kordonkowej chusty. Będzie duża, chabrowa, z frędzlami, może pojawią się jakieś cekiny? Mam nadzieję, że wyjdzie fajowo:)

2. Czym moja praca różni się od innych ?

W moje wytwory wkładam całe serce, staram się je zawsze maksymalnie dopieścić i są one odbiciem mojej osobowości.
Nigdy nie zmusiłam się do zrobienia czegoś, co średnio mi się podoba i nigdy tego nie zrobię. Bez względu na to czy jest to coś szydełkowego, z koralików, czy też uszytego, to jest w tym czymś cząstka mnie, moja energia, moje spojrzenie na rzeczywistość, wrażliwość. Tworzenie to mój sposób na wyrażanie siebie i sposób na rzeźbienie świata.
Myślę, że większość twórców tak podchodzi do swoich prac. Bardzo trudno przychodzi mi zachwalanie siebie...:)

3. Dlaczego tworzę i piszę bloga ?

Bez wątpienia wiąże się to z pewnego rodzaju ekshibicjonizmem:) Lubię się dzielić pomysłami, tutorialami, pokazywać swoje prace, pisać o miejscach, które odwiedzam, potrawach, które gotuję, filmach, muzyce, ciuchach itp. Dlatego nie mogłam ograniczyć mojego bloga jedynie do rękodzieła i stał się on blogiem rękodzielniczo-lifestylowym.
Dzięki blogowaniu mogę rozmawiać z Wami, poznawać Was i Wasze opinie. Ten kontakt z blogosferą jest dla mnie ogromnie cenny.

4. Jak wygląda mój proces tworzenia ?

Zaczyna się od wizji:) Nie wiem skąd biorą się moje pomysły. Po prostu czasem nachodzi mnie na stworzenie czegoś konkretnego, siadam i zabieram się do pracy. Wpadam w taki trans, z którego na przykład nawet głód nie jest mnie w stanie wyrwać. Wszystko dokoła staje się odległym tłem. Często przy tym moim tworzeniu nieźle nabałaganię:) Rozkładam włóczki, materiały, koraliki, druciki, patyczki i co tam akurat chcę sobie wykorzystać i masę różności również całkiem zbędnych. Jak przykładowo używam farb, to często mieszam je sobie na ręce, bo mi tak wygodniej, a jak zabraknie miejsca na ręce, to mieszam na stopie itd.:) Kiedy już jest po wszystkim, to czuję się nieco zagubiona i wtedy rodzi się nowa myśl.

✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿

Powiem Wam, że strasznie ciężko było mi w ogóle wziąć udział w zabawie, bo akurat dwa dni temu wyszłam za mąż:) Hihihi! Nie pisałam wcześniej, bo do ostatniej chwili nie było pewne, co i jak pójdzie. Wolałam nie zapeszać, nie myśleć, nie wyobrażać sobie i po prostu wziąć byka za rogi. Wiecie, całe zamieszanie z przygotowaniem sprawiło, że nie mogłam się w pełni skupić na blogowaniu. Pisanie mi szło średnio sprawnie. Czas bardzo szybko leciał... Nominowałam wszakże dwie osoby, aby było parzyście:)))

Do powiedzenia mam wiele właściwie o każdym z Was, a o Wielu z Was już wspominałam wcześniej. Mijają dni, miesiące i lata i niektórzy z Was są ze mną od czasów prehistorycznych, a niektórych z Was dopiero poznaję:) Dziś moimi gośćmi są: Gocha i Beva .


------Gocha------

Na moje zaproszenie do zabawy Creative Blog Tour odpowiedziała Gocha z bloga Pieskie Szycie.
Często do niej zaglądam i zawsze widzę coś fajnego. Gocha jest mistrzynią maszyny, uszyje dosłownie wszystko ( na przykład piękne ekotorby) i potrafi bez trudu okiełznać filc, dzianinę i materiały, których nazwy są dla mnie czarną magią. Do tego jest wielbicielką psów i nawet posiada dwa słodkie labradory, które trenuje, a dla równowagi ma również kota. Wyobraźcie sobie, że uszytki Gochy bardzo często przyozdobione są psimi motywami. Można u niej nawet zamówić coś z naszywką bądź haftem konkretnego pupila!

Na blogu znajdziecie wiele fantastycznych prac, skierowanych nie tylko ku ludziom. Gocha szyje także dla psów. Złoty z niej człowiek i jej psiaki mają piękne posłanka, własne pokrowce do auta, torebki, dużo fajnych zabawek i tonę miłości!
Wyobraźcie sobie, że gdy jeden z jej piesków zachorował, to uszyła mu nawet specjalne nosidło-szelki, aby mógł łatwiej schodzić ze schodów i dostosowała mieszkanie do jego potrzeb. Taka to jest właśnie osoba: wrażliwa, kreatywna i pomysłowa. Blog Gochy obfituje w psie zdjęcia i jeśli macie ochotę poznać jej włochatą rodzinkę, to na blogowych stronach znajdziecie ją w komplecie. Na koniec powiem Wam jeszcze tylko, że Gochy Miśka jest ratownikiem, a dorastająca Bromba póki co poznaje świat i pewno pójdzie w ślady doświadczonej Miśki.

U Gochy roi się od przygód szyciowych i psio-ludzko-kocich.  Polecam, bo  Gochowe posty często bawią, wzruszają i po prostu zachwycają.



------Beva------

Obojętna wobec zaproszenia do tej fajnej zabawy nie pozostała także Beva z bloga Beva Handmade. Bardzo się cieszę, że zaproszenie przyjęła i że mogę Wam o niej napisać. Jest to kobieta ogromnie ciepła i twórcza . Włada szydełkiem wprawnie niczym Zorro szpadą i robi też frywolitki, a do tego szyje! Ciach, ciach i kolejne cudeńko wychodzi spod jej rąk. Nawet druty nie są jej obce i w makramie potrafi się odnaleźć. Na swoje hobby znajduje czas, mimo iż jest zabieganą mamą pierwszoklasistki, a do tego jeszcze mamą kocią! Czarno- biała kotka Lusia bardzo lubi pozować do zdjęć i na blogu często ją zobaczycie:)

Na bank będziecie pod wrażeniem, wykonanych przez Bevę szydełkowych serwetek, przytulaśnych amirugumi i frywolitkowych dzieł, a także uszytków.
Z Bevą często nadajemy na tych samych falach. Ostatnio na przykład obie nas naszło na szydełkowe mandale. Oprócz tego nasze gusta muzyczne w sporej mierze się pokrywają i obie lubimy stare, tajemnicze cmentarze. Różni nas za to choćby fakt, iż Beva jest pasjonatką aktywnego wypoczynku, a ja z kolei jestem raczej typem leniwca i czasem bardzo trudno jest mi się ruszyć z kanapy.
Na blogu Bevy zawsze dużo się dzieje i muszę Wam powiedzieć, że zachwyca mnie dokładność, z jaką Beva dzierga i widać naprawdę, że wie, co robi. Zresztą tak samo dopracowane są rzeczy, które wychodzą spod Bevowej maszyny.

Beva tworzy rzeczy piękne i na blogu uprawia czasem prywatę, a więc jeśli chcecie Bevę i jej pasje poznać lepiej, to warto wnikliwie przejrzeć jej bloga.

✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿   ✿

Pozdrawiam Was Wszystkich serdecznie i dziękuję Wam, że jesteście ze mną w blogowym świecie, że mnie odwiedzacie, komentujecie i że dajecie mi się poznać. Wasze słowa są dla mnie ważne i po prostu jestem szczęśliwa, kiedy mogę także zawitać u Was. Trzymajcie się cieplutko w te chłodne dni:)

PEACE

sobota, 11 października 2014

Eyzee z odległej galaktyki:)

Pozwólcie, że dziś przedstawię Wam coś nie z tej ziemi, a raczej kogoś...)

Eyzee jest malutkim, bo liczącym sobie zaledwie 20cm (szydełko 1,5mm), kosmitą. Uwielbia zabawy i pozowanie do kamery:)



































Wzór w całości opracowany przeze mnie i dostępny w sklepiku, ale teraz wróćmy do samego Eyzee. Otóż, nie uwierzycie, że zaprzyjaźnił się nie tylko z moimi lalami, ale również i z Panną Miau! Od razu przypadli sobie do gustu i popędzili ku intergalaktycznej przygodzie do dużego pokoju i nawet dalej.


































Czy malutki Eyzee Wam się podoba? Jak wyobrażacie sobie życie na innych planetach? Być może myślicie, iż w kosmosie jesteśmy sami?

Mnie wydaje się, iż sami nie jesteśmy, bo jak tu marnować tyle przestrzeni?:))
Myślę, że wygląd 'obcych' zależy od warunków na ich planetach, grawitacji i od sposobu życia. Jeśli na przykład obcy porozumiewaliby się telepatycznie, to może nie mieliby potrzeby posiadania strun głosowych, ani nawet ust? Być może niektórzy obcy nie mają wcale cielesnej formy, a są jedynie kulą energii? A może są i tacy, którzy tak jak w filmie Noc Pełzającego Strachu aka Noc Pełzaczy, zamieszkują ciała innych gatunków?

Ciekawe, jak przebiegnie pierwsze spotkanie Ziemian z obcą cywilizacją? Czy będzie pokojowe? Ktoś okaże się agresywny? A może wierzycie, iż rząd ukrywa przed nami prawdę i obcych poznaliśmy już dawno, a niektórych nawet zdążyliśmy pokroić i dokładnie przebadać?

Czy wyruszymy kiedyś na podbój kosmosu i czy uda nam się zamieszkać na innych planetach? Jak myślicie?

_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _

Na koniec chcę jeszcze tylko podzielić się z Wami filmowymi klimatami. To moje ufoludkowe perełki i wiem, że o Futuramie już wspominałam w przeszłości, ale piać z zachwytu nad tą produkcją mogę bez przerwy:D

-  Invasion of the Body Snatchers (1956 i 1978)- Są to, pełne napięcia, ekranizacje książki The Body Snatchers Jacka Finney'a. Miodzio po prostu, a w tej wersji z 1978 występuję Donald Sutherland i Jeff Goldblum.

- Body Snatchers (1993)-  Motyw ten sam co wyżej. Duplikaty zastępują prawdziwych ludzi, ale całość rozgrywa się w miasteczku wojskowym. Klimat nieco inny niż dwie poprzednie wersje, ale wciąż jest na co popatrzeć. Kwestia, wypowiedziana przez Meg Tilly: 'Where ya' gonna' go?... Where ya' gonna run?... Where ya' gonna' hide? Nowhere. Cause there's no one like you left.' jest to mistrzostwo po prostu jak dla mnie i najlepszy moment filmu.

- The Invasion (2007) z Nicole Kidman-  to najsłabszy według mnie remake, ale nadal warto obejrzeć, bo główny wątek fajny.

- The World's End (2013)- Świetna komedia! Po latach,grupa przyjaciół powraca do rodzinnego miasteczka, aby odbyć maraton po pubach. Okazuje się jednak, że z miasteczkiem jest coś nie w porządku...:)

- Night of the Creeps (1986) - To horror mojego dzieciństwa i zawsze będę darzyć go ogromnym sentymentem. Kapsuła z pasożytami z kosmosu spada na ziemię i wredne pełzaki rozłażą się po okolicznym miasteczku, atakują i gnieżdżą się w ludzkich mózgach... i nawet w kocim mózgu...ojej pamiętam jakie wrażenie robiła na mnie scena z kotem:))) SUPER FILM:)

- Futurama- cały serial jest po prostu genialny i słów mi brak, aby opisać, jak bardzo go uwielbiam. Filmy też polecam:) Wszystko zaczyna się od tego, że zgnębiony przez życie dostawca pizzy zostaje zahibernowany i odmrożony w odległej przyszłości. Fajnie by było znaleźć się na jego miejscu:)

- The Blob (1958 i 1988) - Blob z obcej planety pożera wszystko, co stanie mu na drodze i rośnie i rośnie i rośnie i filmy są naprawdę zabawne:) Miło wspominam szczególnie tego drugiego Bloba, bo po raz pierwszy zobaczyłam go jako mały brzdąc...pamiętam, że ten glut wydawał mi się strasznie nieprawdopodobny i zastanawiałam się, czy naprawdę mógłby istnieć:))

- The Thing ( 1951 i 2011) -  Zarówno oryginał jak i remake są całkiem przyjemne. Wątek w obu identyczny. Na Antarktyce z lodu zostaje wydobyty statek kosmiczny...i....zaczyna się walka o przetrwanie...

- The Thing (1982) - Obcy zabija naukowców stacji arktycznej i podszywa się pod nich .... ach ta muzyka! To kolejny z filmów mojego dzieciństwa i scena z psami zawsze mnie niemal doprowadzała do łez. Strasznie mi było tych psów szkoda i choć film oglądałam wielokrotnie, to nadal scenę z psami mam ochotę oglądać przez palce. W każdym razie Film świetny.

Macie jakieś swoje ulubione filmy z ufoludkami? Czy któreś wywarły na Was szczególne wrażenie? Być może były tak super lub tak beznadziejne, że nigdy ich nie zapomnicie?:)

_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _


PEACE


poniedziałek, 6 października 2014

Hippie stylizacja z jesienną czapką +szybkie i pyszne bananowe śniadanko

Witajcie Kochani! Jak Wam mija dzień? U mnie w głowie rodzi się plan chusty szydełkowej na chłodniejsze dni, a póki co chciałam pokazać Wam jesienną czapkę szydełkową. Już jakiś czas temu ją skończyłam robić, ale na te pogody teraźniejsze nadaje się bardzo dobrze. Taka lżejsza czapka świetnie sprawdza się w roli jesiennego dodatku, a do tego naprawdę przyjemnie grzeje.

Do czapeczki dobrałam kolczyki z kolorowymi, drewnianymi papugami. Bardzo je lubię, bo są lekkie i przyjemnie dyndają bez obciążania uszu. Biedne papużki skazane zostały na śmietnik, a mnie udało się je uratować. Wystarczyło wymienić bigle i papugi odzyskały pogodę ducha:) 
Podobają się Wam te papuzie kolczyki? No i co powiecie o czapce? Może być?

Do czapki i kolczyków zarzuciłam bluzkę, wykończoną koronką i cekinami, ukochaną bluzę staruszkę i spodenki, które udało mi się nabyć na Braderie de Lille. Wyszedł wygodny, kolorowy zestaw codzienny w hipisowskim stylu, czyli tak jak lubię:) Czy do Was ta całość przemawia?
Na koniec mam dla Was jeszcze śniadanko bananowe. Raczej nie jest to nawet przepis, bo to śniadanie nie wymaga żadnych niemalże zabiegów. Wystarczy zrobić sobie tosty i na te tosty położyć plasterki banana. Kiedy plasterki już mamy na chlebku, to ostatnim krokiem jest polanie naszego śniadanka syropem klonowym. To śniadanie jest błyskawiczne w przygotowaniu, a do tego zdrowe i sycące. Jest też fajną alternatywą na przykład dla kanapek z dżemem. Wiem, że sporo z Was lubi banany i jeśli jeszcze takiego bananowego śniadanka nie próbowałyście, to gorąco polecam:)
U mnie na talerzu, jako dodatek śniadaniowy, również bananki na krakersach. Też pychotka:))

Być może takie bananowe śniadanie nie jest Wam wcale obce? A może jeszcze jakoś inaczej przygotowujecie bananowe kanapki?

❂   ❂   ❂   ❂   ❂   ❂   ❂   ❂   ❂   ❂   ❂   ❂   ❂   ❂   ❂   ❂   ❂   ❂   ❂   ❂   ❂   ❂   ❂   ❂   ❂ 
  




PEACE