Wyjątkowo piękny okazał się wczorajszy dzień. Słoneczko prażyło prawie jak w tropikach i udało mi się wyjść na majówkowy spacerek. Choć sam spacer wzdłuż kanału nie należał do szczególnie tropikalnych, to udało mi się uchwycić na zdjęciach kilku uroczych przedstawicieli ptasiej fauny, których za chwileczkę Wam przedstawię.
Zapraszam Was zatem na pieszy rejs:)
GÓRA: Po lewo ja, a po prawo mój luby. DÓŁ: Po lewo kaczka, a po prawo ja.
Bez kaczki zmierzamy z mym lubym w kierunku ukrytej w cieniu ławeczki.
Po drodze mijamy samotną czaplę.Woda przyciąga bowiem nie tylko kaczki. Inne ptaszki także pragną się nieco ochłodzić i złowić jakiś smaczny kąsek.
Kilka metrów dalej mijamy kaczą parkę. Kaczor kłapie dziobem, a kaczororowa drepcze za nim.
Całej scenie przygląda się ciekawie, siedząca na boi i strosząca piórka, mewa o pomarańczowym dziobku i równie pomarańczowych nóżkach. Słoneczko świeci cudownie, a bezczelny kaczor swym kwakaniem śmiał przerwać mewią siestę.
Czas wypoczynku nadchodzi także i dla mnie i mego lubego. Docieramy do nadgryzionej zębem czasu, drewnianej ławeczki i rozsiadamy się na niej wygodnie.
Z ławeczki widok mamy wprost na wodę.
Nie tylko ptaszki korzystają z uroków kanału. Po wodzie pływają na przykład mieszkalne barki. W tych długich łodziach bez trudu można się wspaniale urządzić i wiele osób w taki właśnie sposób mieszka.
Przed jedną z takich mieszkalnych barek zasiadła sobie ciekawska sroczka o błyszczących ślepkach. Po pokładzie łodzi biegał pies, a od czasu do czasu spod pokładu wyłaniali się ludzie. Było więc na co popatrzeć.
Barki mogą bez problemów podróżować kanałem, a bezproblemowość ową zawdzięczają sprytnej śluzie, której model skonstruował sam Leonardo Da'Vinci.
Na śluzie w najlepsze wypoczywają sobie gołębie. Swoimi szarawymi piórkami całkiem nieźle kamuflują się na tle potężnych, metalowych wrót.
A mieszkalna łódź w całej okazałości prezentuje się tak:
Fajnie mieć taki mobilny dom, ale ja chyba wolałabym kampera, ponieważ kiedy podróżuję drogą wodną, to towarzyszy mi zawsze choroba morska, a poza tym nie umiem pływać:)
Spędzanie czasu we dwoje, to miła odmiana od monotonnej samotności i przyznam, że trochę mi było smutno wracać do domu, ale w końcu trzeba było podnieść się z ławeczki i ruszyć z powrotem.
Rumianki i mewy oraz kaczuszki i czaple, a nawet gołębie i słoneczne mlecze pomachały na do widzenia i powoli zniknęły, ustępując miejsca ceglanym budynkom.
Po wczorajszym dniu pozostało wspomnienie miłego miejsca, skąpanego w słońcu i pełnego pozytywnych wibracji. Tym wspomnieniem dzielę się z Wami Kochani i życzę Wam miłego dnia.
PEACE