Chciałam Wam pokazać tradycyjne słodycze z północy Francji. Udało mi się skorzystać z wyprzedaży pobliskiej fabryki i zakupiłam słodki arsenał Ch'ti.
O Ch'ti pisałam Wam już tutaj a teraz czas na małą ucztę wizualną:
CIEKAWOSTKA1:
Les Bêtises de Cambrai: Cukierki, którymi północ zajada się obecnie już nie tylko w tradycyjnym smaku mięty, są to cukierki wynalezione całkowicie przypadkowo w Cambrai i tam też produkowane do dziś. Bêtise po polsku oznacza pomyłkę. Pomyłka Cambrai okazała się na tyle smaczna, że nie tylko od 1850 Francuzi chętnie ją ssie, ale również od 1994 roku cukierki te znalazły się na liście Arcydzieła Ustnego i Niematerialnego Dziedzictwa Ludzkości.
Les Bêtises de Cambrai są rzeczywiście smaczne i przypominają trochę landrynki:)
CIEKAWOSTKA2:
La CHTI Gaufrette: Na każdym wafelku La CHTI Gaufrette znajduje się zwrot napisany w dialekcie północnej Francji.
CIEKAWOSTKA3:
Pain d'Epices au Miel: To miodowy piernik, który można zajadać na śniadanko i nie tylko. Na stronie internetowej producenta polecany jest Pain d'Epices au Miel lekko podtostowany i z odrobinką foie gras (pasztetu z tłustych wątróbek). Co powiecie na takie połączenie?:) Pasztet na pierniku??:D
FAKT1:
Te długie, francuskie słodycze są przepyszne.:) Można znaleźć je w wielu smakach i nie zawsze są obsypane cukrem. Lasso uzależniają i gdyby nie fakt, iż są drogie, to jadłabym je na okrągło:))
FAKT2:
Les Apérigaufres znajdziemy w różnych pikantnych smakach a mój ulubiony to Maroille i szczypiorek:) DYGRESJA SEROWA: Maroille jest serem mega zapachowym i pełnym smaku i absolutnie polecam każdemu spróbowanie tego sera nie tylko w herbatnikach. Powiem Wam tylko, że jak jechałam z Maroille'm w metrze, to ludzie się odsuwali:D Wyobraźcie sobie moc tego sera:))
PEACE
poniedziałek, 25 marca 2013
wtorek, 19 marca 2013
Mażę sobie...a Wy?:)
Zeszyty z moich lat szkolnych marginesy pełne miały zawsze różnego rodzaju długopisowej twórczości.
Szkoda, że nie mam już wglądu do mojej marginesowej krainy wyobraźni, bo pewnie bym odbyła świetną podróż sentymentalną.
Cały czas dziś męczył mnie ból głowy i jakoś tak długopis sami mi wskoczył do ręki. Na skrawku papieru powstało "Pre-Opening", bo do "Great Opening" wskoczyły jeszcze dwie postacie:)
Miło tak czasami powrócić do przykurzonych nieco pasji ze szczenięcych lat.
PEACE
Szkoda, że nie mam już wglądu do mojej marginesowej krainy wyobraźni, bo pewnie bym odbyła świetną podróż sentymentalną.
Cały czas dziś męczył mnie ból głowy i jakoś tak długopis sami mi wskoczył do ręki. Na skrawku papieru powstało "Pre-Opening", bo do "Great Opening" wskoczyły jeszcze dwie postacie:)
Miło tak czasami powrócić do przykurzonych nieco pasji ze szczenięcych lat.
poniedziałek, 18 marca 2013
Kokotka z grzybami i kurczakiem
Dziś obiad dla leniwych a więc z mikrofalówki. Kokotka pełna makaronu w sosie grzybowym z kurczakiem.
Trzy minuty podgrzewania i pyszne danie gotowe. Instrukcje na opakowaniu są tylko po francusku, ale jest też obrazek dla opornych:)
Muszę Wam powiedzieć, że takie mikrofalowe dania lubię ponieważ nie czeka na mnie zmywanie naczyń po posiłku. Oprócz tego przygotowanie jest szybkie i proste.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że mikrofalowe żarcie pełne jest soli i konserwantów i że nie powinno się zbyt często na nim polegać, ale od czasu do czasu przecież nie zaszkodzi:) Jedzenie z mikrofalówki wzbudza we mnie zawsze ciekawość i entuzjazm. Uruchamia mi się w jego obliczu syndrom jajka z niespodzianką:))
PEACE
Foto TAG
Maskotka zaprosiła mnie do zabawy fotograficznej i ja się bardzo ucieszyłam! Lubię robić zdjęcia i chętnie opowiem Wam troszkę więcej o sobie:)
Oto moje odpowiedzi na pytania:
1.Codziennie widzisz:
Każdego dnia widzę moją kotunię i czubki drzew za oknem.
2.Ubranie, w którym mieszkasz:
Mieszkam w dziwnym świecie, który mam pod skórą.
3.Ulubiona pora dnia:
Najbardziej lubię noc:P Za dniem raczej nie przepadam.
4.Coś nowego:
Yo Yo Ma Concerto for the New World z Dvorakiem i Herbertem. YAY :)))))))))))
5.Właśnie tęsknisz za:
Tęsknię za wolnością, ale we dwoje.
6.Piosenka, która chodzi Ci po głowie:
Aria Rusałki - Dvorak
7.Nagłówek Twojego tygodnia:
Spalam się...
8.Najlepszy moment tygodnia:
Wydech....................................................................................................................................
9.Kim chciałaś być jako dziecko:
Jako dziecko chciałam być tygrysem:)
10.Nie rozstajesz się z:
Nie rozstaję się z moją malutką przyjaciółką:)
11.Co można znaleźć na Twojej liście marzeń:
Chciałabym znaleźć się w innej galaktyce, na bezludnej wyspie, pośród gwiezdnego pyłu i ogromnych drzew z waty cukrowej...
12.Twoja miłość od pierwszego wejrzenia:
....Zgadnijcie, które z tych dwóch stworzeń skradło moje serce?:)
13.Coś co robisz cały czas:
Cały czas wyobrażam sobie różne rzeczy.
14.Zdjęcie tygodnia:
...chwila zadumy...
15.Ulubione słowo, wyrażenie:
Tu jestem w kropce gdyż naprawdę nie mam ulubionego słowa ani wyrażenia.
16.Najlepszy moment roku:
Najlepszy moment roku, to praktycznie każdy moment, kiedy zasiadam z szydełkiem w dłoni i tonę w włóczkach:)
17. Ktoś, kto zawsze potrafi Cię uszczęśliwić:
Pan Piwek i Złota Rybka zawsze potrafią mnie uszczęśliwić.
Zabawa jest dość czasochłonna, ale za to bardzo fajna:) Jeśli macie ochotę się pobawić, to podaję dalej do:
> Goya Rosé
> Kolorowa Kurka
> Kaczmarta
> Szpinakożerca
> Takie Tam
> Agnieszka eS.
> monikacookies85
...a najchętniej, to bym wszystkich Was zaprosiła a więc, jeśli ktoś jeszcze ma chęć się przyłączyć do zabawy, to zapraszam:)
PEACE
Oto moje odpowiedzi na pytania:
1.Codziennie widzisz:
Każdego dnia widzę moją kotunię i czubki drzew za oknem.
2.Ubranie, w którym mieszkasz:
Mieszkam w dziwnym świecie, który mam pod skórą.
3.Ulubiona pora dnia:
Najbardziej lubię noc:P Za dniem raczej nie przepadam.
4.Coś nowego:
Yo Yo Ma Concerto for the New World z Dvorakiem i Herbertem. YAY :)))))))))))
5.Właśnie tęsknisz za:
Tęsknię za wolnością, ale we dwoje.
6.Piosenka, która chodzi Ci po głowie:
Aria Rusałki - Dvorak
7.Nagłówek Twojego tygodnia:
Spalam się...
8.Najlepszy moment tygodnia:
Wydech....................................................................................................................................
9.Kim chciałaś być jako dziecko:
Jako dziecko chciałam być tygrysem:)
10.Nie rozstajesz się z:
Nie rozstaję się z moją malutką przyjaciółką:)
11.Co można znaleźć na Twojej liście marzeń:
Chciałabym znaleźć się w innej galaktyce, na bezludnej wyspie, pośród gwiezdnego pyłu i ogromnych drzew z waty cukrowej...
12.Twoja miłość od pierwszego wejrzenia:
....Zgadnijcie, które z tych dwóch stworzeń skradło moje serce?:)
13.Coś co robisz cały czas:
Cały czas wyobrażam sobie różne rzeczy.
14.Zdjęcie tygodnia:
...chwila zadumy...
15.Ulubione słowo, wyrażenie:
Tu jestem w kropce gdyż naprawdę nie mam ulubionego słowa ani wyrażenia.
16.Najlepszy moment roku:
Najlepszy moment roku, to praktycznie każdy moment, kiedy zasiadam z szydełkiem w dłoni i tonę w włóczkach:)
17. Ktoś, kto zawsze potrafi Cię uszczęśliwić:
Pan Piwek i Złota Rybka zawsze potrafią mnie uszczęśliwić.
Zabawa jest dość czasochłonna, ale za to bardzo fajna:) Jeśli macie ochotę się pobawić, to podaję dalej do:
> Goya Rosé
> Kolorowa Kurka
> Kaczmarta
> Szpinakożerca
> Takie Tam
> Agnieszka eS.
> monikacookies85
...a najchętniej, to bym wszystkich Was zaprosiła a więc, jeśli ktoś jeszcze ma chęć się przyłączyć do zabawy, to zapraszam:)
Zasady są następujące:
1. Odpowiedz na 17 pytań w formie zdjęcia, może być pojedyncze, kolaż, sfotografowany rysunek, print screen - ważne, aby odpowiedź była w formie graficznej, a nie tekstowej. Dozwolony jest krótki podpis pod zdjęciem.
2. Postaraj się, aby większość zdjęć była Twoja, a nie pobrana z Internetu z podaniem źródła. Tag będzie wtedy bardziej osobisty i ciekawy.
3. Otaguj siedem osób.
PEACE
sobota, 16 marca 2013
KONIEC GFC - Google Readera nie będzie zakładamy Bloglovin ♥
Google Reader z dniem pierwszego lipca przestanie istnieć. Nie będzie już list obserwowanych blogów i nie będzie można jednym kliknięciem dodać bloga do obserwowanych tak jak do tej pory. Nie musimy rwać włosów z głowy, gdyż automatycznie możemy skopiować swoje obserwowane blogi z Google Friends Connect do Bloglovin:).
Najpierw należy na Bloglovin założyć sobie profil. Zajmuje to zaledwie kilka sekund. Kiedy już mamy profil, wystarczy kliknąć w ten link, aby importować, obserwowane przez nas przy pomocy GFC, blogi do listy Bloglovin. Cała operacja trwa jedynie chwilkę.
Blogerzy masowo przenoszą swoje obserwowane blogi na Bloglovin a ekipa Bloglovin dokłada wszelkich starań, aby te przenosiny odbyły się bezstresowo i szybko.
Bloglovin to jeden z popularnych czytników blogów. W teju usłudze wyświetlają się nam posty z obserwowanych blogów tak samo jak w Google Readerze. Obserwowane blogi możemy sobie przypisać do grup lub po prostu nic z nimi nie robić i tylko cieszyć się listą i dostępnością postów naszych ulubionych autorów. Tutaj macie malutki filmik i wprowadzenie do usługi.
Przeniesienie listy obserwowanych blogów z Google Readera jest bajecznie proste dzięki Bloglovin . Ja już moje obserwowane blogi wszystkie przeniosłam do Bloglovin, gdzie również jestem jako ToTylkoJa. Zachęcam Was do przenosin na tę platformę, gdyż nie wymaga ona rozgryzania i jej prostota jest zachwycająca.
Czy już korzystacie z Bloglovin? Jaką inną, ciekawą alternatywę macie dla GFC oprócz Google+?
PEACE
Najpierw należy na Bloglovin założyć sobie profil. Zajmuje to zaledwie kilka sekund. Kiedy już mamy profil, wystarczy kliknąć w ten link, aby importować, obserwowane przez nas przy pomocy GFC, blogi do listy Bloglovin. Cała operacja trwa jedynie chwilkę.
Blogerzy masowo przenoszą swoje obserwowane blogi na Bloglovin a ekipa Bloglovin dokłada wszelkich starań, aby te przenosiny odbyły się bezstresowo i szybko.
Bloglovin to jeden z popularnych czytników blogów. W teju usłudze wyświetlają się nam posty z obserwowanych blogów tak samo jak w Google Readerze. Obserwowane blogi możemy sobie przypisać do grup lub po prostu nic z nimi nie robić i tylko cieszyć się listą i dostępnością postów naszych ulubionych autorów. Tutaj macie malutki filmik i wprowadzenie do usługi.
Przeniesienie listy obserwowanych blogów z Google Readera jest bajecznie proste dzięki Bloglovin . Ja już moje obserwowane blogi wszystkie przeniosłam do Bloglovin, gdzie również jestem jako ToTylkoJa. Zachęcam Was do przenosin na tę platformę, gdyż nie wymaga ona rozgryzania i jej prostota jest zachwycająca.
Czy już korzystacie z Bloglovin? Jaką inną, ciekawą alternatywę macie dla GFC oprócz Google+?
PEACE
piątek, 15 marca 2013
Szydełkowy Alien wylądował!
Uwaga! Uwaga! Na kosmicznym szydełku, przybył z planety Wyobraźni mały ufoludek. Choć posiada on zaledwie 9cm wzrostu, to w jego obcym serduszku jest dużo miłości. Ufoludek troche się jeszcze gubi w ludzkich zwyczajach i z wrażenia buzia mu się nie zamyka.
Moi Kochani, Obcy powstał z kordonku na szydełku 1,3mm. Wzór na obcego trafił już do sklepiku i można go nabyć TU.
Tradycyjnie, wzór jest w formacie pdf i napisany jest po angielsku i po polsku. Obcych, wykonanych przy pomocy tego wzoru, możecie swobodnie oferować na sprzedaż. Więcej informacji na temat samego wzoru przeczytać możecie tutaj.
*Lądowanie w parku*
Szydełko unosiło się i opadało z szelestem a mały ufoludek coraz ciekawiej rozglądał się wkoło. Zastanawiał się, dokąd zmierza jego pojazd? Mijały godziny i w końcu nowe miejsce wyłoniło się z nicości. W roju spadających gwiazd, dostrzegł ufoludek małą, niebieską planetę. Szydełko przyspieszyło i ufoludek mógł wreszcie dotknąć stopami tego, co jak mu się zdawało, było trawą. Po zielonych źdźbłach staczały się szybko połyskliwe kropelki porannej rosy. Zdawało się ufoludkowi, iż te dziwne obłe stworzenia, uciekają w popłochu i znikają pod ziemią, gdy ten tylko do nich się zbliża. Szedł ufoludek najostrożniej, jak tylko potrafił aż trawa ustąpiła twardej powierzchni.
Szydełkowy malec zatrzymał się na betonowej ścieżce. Podeszwom jego centymetrowych nóżek zrobiło się cieplej. Promienie słoneczne rozgrzewały betonową ścieżkę i wiele jej podobnych ścieżek wkoło.
Park o tej porze dnia świecił pustkami.
"Gdzie ja teraz pójdę?" zastanawiał się ufoludek "Nie ma nikogo". Jego szydełkowe oczy okryła mgła smutku i rozczarowania. Myślał bowiem, iż na Ziemi panuje nieco większy ruch. Przysiadł zrezygnowany dokładnie tam, gdzie stał i zaczął wpatrywać się w niebo. Minęło kilka godzin i nagle ścieżka rozedrgała się. Stopy Ziemian zdawały się być wszędzie. Od stóp do głów było bardzo daleko i nikt nie słyszał, wykrzykiwanych przez ufoludka powitań.
W obawie przed rozdeptaniem, ufoludek wskoczył w trawę i poczuł się nieco bezpieczniej. Nadal jednak był bardzo samotny.
Słońce zbliżyło się do ufoludka i pogładziło jego różową skórę. "Nie martw się" powiedziało "W końcu zajdę a wtedy ktoś z pewnością potknie się i upadnie. Ziemianie nie widzą w ciemnościach." Pokrzepiony wizją upadku ziemianina lub też ziemianki, ufoludek czekał zachodu słońca i układał sobie mowę powitalną, którą wygłosi gdy wreszcie jakaś ziemiańska głowa znajdzie się nieco niżej.
Kiedy słońce schowało się za horyzontem, ufoludek znów wyszedł na betonową ścieżkę. Tłumów już w parku nie było i tylko od czasu do czasu, ktoś przechodził obok.
Jeden z przechodzących ziemian, szedł wyjątkowo chwiejnie i traf chciał, że potknąwszy się o własne nogi, runął wprost przed ufoludkiem. "Witam, Przybywam w pokoju" wykrzyknął uradowany ufoludek wprost do ziemiańskiego ucha. Ziemianin szerzej otworzył oczy i spojrzał nie na ufoludka lecz na dużą szklaną butelkę, którą rozbił na ścieżce podczas upadku. "Już dziś nie piję"wymamrotał i podniósł się powoli, po czym otrzepał odzienie. Ufoludkowi ciężko było pogodzić się z faktem, iż został uznany za wymysł wyobraźni, ale postanowił nadal czekać na kogoś, kto go odnajdzie. Czuł się bowiem bardzo prawdziwy.
PEACE
Moi Kochani, Obcy powstał z kordonku na szydełku 1,3mm. Wzór na obcego trafił już do sklepiku i można go nabyć TU.
Tradycyjnie, wzór jest w formacie pdf i napisany jest po angielsku i po polsku. Obcych, wykonanych przy pomocy tego wzoru, możecie swobodnie oferować na sprzedaż. Więcej informacji na temat samego wzoru przeczytać możecie tutaj.
*Lądowanie w parku*
Szydełko unosiło się i opadało z szelestem a mały ufoludek coraz ciekawiej rozglądał się wkoło. Zastanawiał się, dokąd zmierza jego pojazd? Mijały godziny i w końcu nowe miejsce wyłoniło się z nicości. W roju spadających gwiazd, dostrzegł ufoludek małą, niebieską planetę. Szydełko przyspieszyło i ufoludek mógł wreszcie dotknąć stopami tego, co jak mu się zdawało, było trawą. Po zielonych źdźbłach staczały się szybko połyskliwe kropelki porannej rosy. Zdawało się ufoludkowi, iż te dziwne obłe stworzenia, uciekają w popłochu i znikają pod ziemią, gdy ten tylko do nich się zbliża. Szedł ufoludek najostrożniej, jak tylko potrafił aż trawa ustąpiła twardej powierzchni.
Szydełkowy malec zatrzymał się na betonowej ścieżce. Podeszwom jego centymetrowych nóżek zrobiło się cieplej. Promienie słoneczne rozgrzewały betonową ścieżkę i wiele jej podobnych ścieżek wkoło.
Park o tej porze dnia świecił pustkami.
"Gdzie ja teraz pójdę?" zastanawiał się ufoludek "Nie ma nikogo". Jego szydełkowe oczy okryła mgła smutku i rozczarowania. Myślał bowiem, iż na Ziemi panuje nieco większy ruch. Przysiadł zrezygnowany dokładnie tam, gdzie stał i zaczął wpatrywać się w niebo. Minęło kilka godzin i nagle ścieżka rozedrgała się. Stopy Ziemian zdawały się być wszędzie. Od stóp do głów było bardzo daleko i nikt nie słyszał, wykrzykiwanych przez ufoludka powitań.
W obawie przed rozdeptaniem, ufoludek wskoczył w trawę i poczuł się nieco bezpieczniej. Nadal jednak był bardzo samotny.
Słońce zbliżyło się do ufoludka i pogładziło jego różową skórę. "Nie martw się" powiedziało "W końcu zajdę a wtedy ktoś z pewnością potknie się i upadnie. Ziemianie nie widzą w ciemnościach." Pokrzepiony wizją upadku ziemianina lub też ziemianki, ufoludek czekał zachodu słońca i układał sobie mowę powitalną, którą wygłosi gdy wreszcie jakaś ziemiańska głowa znajdzie się nieco niżej.
Kiedy słońce schowało się za horyzontem, ufoludek znów wyszedł na betonową ścieżkę. Tłumów już w parku nie było i tylko od czasu do czasu, ktoś przechodził obok.
Jeden z przechodzących ziemian, szedł wyjątkowo chwiejnie i traf chciał, że potknąwszy się o własne nogi, runął wprost przed ufoludkiem. "Witam, Przybywam w pokoju" wykrzyknął uradowany ufoludek wprost do ziemiańskiego ucha. Ziemianin szerzej otworzył oczy i spojrzał nie na ufoludka lecz na dużą szklaną butelkę, którą rozbił na ścieżce podczas upadku. "Już dziś nie piję"wymamrotał i podniósł się powoli, po czym otrzepał odzienie. Ufoludkowi ciężko było pogodzić się z faktem, iż został uznany za wymysł wyobraźni, ale postanowił nadal czekać na kogoś, kto go odnajdzie. Czuł się bowiem bardzo prawdziwy.
PEACE
środa, 13 marca 2013
Makaron z sosem z kiwi - PYcHoTkA:))
Właśnie przygotowałam makaron świderki z sosem z kiwi i chcę się z Wami podzielić moim przepisem. Jest to danie do zrobienia w pięć minut a na prawdę smakuje wspaniale i podnosi nastrój:)
SKŁADNIKI SOSU: (na jedną porcję)
-2 małe ząbki czosnku lub 1 duży
- Czubata łycha śmietany 30%
-Oregano
-Odrobinka oleju
-2 kiwi
PRZYGOTOWANIE:
I Makaron świderki gotujemy w osolonej wodzie odcedzamy i odstawiamy na bok.
II
1. Siekamy czosnek na drobno i podsmażamy na odrobince oleju.
2.W między czasie obieramy kiwi i siekamy a potem jeszcze rozgniatamy widelcem na miazgę.
3. Dodajemy do smażącego się czosnku czubatą łyżkę śmietany i mieszamy przez chwilę.
4. Przyprawiamy sos szczyptą oregano
5. Wrzucamy do całości makaron i mieszamy przez chwilę.
Bon Appetit!
Podoba Wam się przepis? Jedliście już coś takiego? Ja jestem w szoku, że takie dobre wyszło:)
SKŁADNIKI SOSU: (na jedną porcję)
-2 małe ząbki czosnku lub 1 duży
- Czubata łycha śmietany 30%
-Oregano
-Odrobinka oleju
-2 kiwi
PRZYGOTOWANIE:
I Makaron świderki gotujemy w osolonej wodzie odcedzamy i odstawiamy na bok.
II
1. Siekamy czosnek na drobno i podsmażamy na odrobince oleju.
2.W między czasie obieramy kiwi i siekamy a potem jeszcze rozgniatamy widelcem na miazgę.
3. Dodajemy do smażącego się czosnku czubatą łyżkę śmietany i mieszamy przez chwilę.
4. Przyprawiamy sos szczyptą oregano
5. Wrzucamy do całości makaron i mieszamy przez chwilę.
Bon Appetit!
Podoba Wam się przepis? Jedliście już coś takiego? Ja jestem w szoku, że takie dobre wyszło:)
poniedziałek, 11 marca 2013
Zima:) -z ostatniej chwili
Wstaję sobie rano, przecieram oczy i wyglądam przez okno. Na zewnątrz zima:) Jeszcze wczoraj śniegu nie było. Nie zdziwiłam się jakoś bardzo, bo przecież 'w marcu jak w garncu'. Moje przeziębienie wpasowuje się ładnie w dzisiejszą aurę:)
Pozdrawiam Was serdecznie.
PEACE
Pozdrawiam Was serdecznie.
PEACE
niedziela, 10 marca 2013
Przy herbatce...posiedźcie ze mną
Dziś jak zwykle wybraliśmy się z mym lubym na rynek Wazemmes. Zmarzłam, ale oczywiście nie mogłam obyć się bez piwka w ulubionym pubie a raczej przed pubem. Lubię tak sobie przysiąść przy stoliczku na zewnątrz i patrzeć jak ludzie sobie chodzą. Poza tym, teoretycznie w pubie się nie pali, a więc przed pubem przyjemniej. Można przy piwie i papierosku podziwiać kolorowe stragany, które aż uginają się od różności. Sprzedawcy nawołują do zakupów gromkimi okrzykami. W tłumie przemykają żebrzące kobiety w kolorowych strojach. Za nimi drepczą gromadki dzieci. Obok pubu dwaj muzułmanie stoją z dużym, białym workiem i zbierają datki na budowę meczetu. Nawet brzydka pogoda ich nie odstrasza. Kilka metrów dalej, anarchiści sprzedają swoją gazetę La Brique. Witamy towarzysza z partii komunistycznej, który akurat nas wypatrzył i relaksujemy się dalej.
Mój luby idzie uzupełnić piwo. Do stolika podchodzi zziębnięty mężczyzna i coś mówi do mnie po francusku. "Sorry, I don't speak French" odpowiadam, po czym uśmiechamy się do siebie i pan zostawia mi swoje zakupy, abym popilnowała. Łatwiej wcisnąć się do zatłoczonego pubu bez wielkiej reklamówki. Życie toczy się swoimi torami. Przy stoliku obok następuje wonna konsumpcja jointa. Kończymy z lubym drugie piwo i wiatr gna nas szybko do ulubionego kebabu.
"Dzień dobry" słyszę za plecami. To wita się ze mną kelner. Zapamiętał sobie do perfekcji polskie powitanie i nastawia buzię po buziaka. Szybkie powitanie jeszcze z resztą kelnerów i właścicielem, po czym możemy już usiąść przy stoliku i cieszyć się ostatnim piwem i cieplutkim kebabem. Brodaty pan, który swój posiłek spożywa przy oknie, zagaduje nas i proponuje herbatę. Ciężko się wykręcić ponieważ pan nalega, a więc ulegamy. Myślę sobie "Ja sobie nie pogadam".Pan jednak bardzo się stara i coś tam wychodzi nam po angielsku. Okazuje się, iż pan dużo podróżował i zna również wielu Polaków. Na północy Francji niemal każdy ma jakiś znajomych polskiego pochodzenia. Polacy bowiem przyjeżdżali dawno temu na północ do pracy w kopalniach. Kopalnie zamknęły się a Polacy zostali.
Herbatka zostaje podana po turecku. Przypomina mi się, że przecież jesteśmy w arabskim kebabie. Kolejne minuty upływają na popijaniu złocistego napoju i rozmowie. Mężczyzna, który towarzyszy brodaczowi pochodzi z Senegalu i wraz z brodaczem tworzą zespół muzyczny. Grają sambę. Senegalczyk uczy mnie powitania w jednym z dialektów, ale niestety kilkanaście minut później nie potrafię go już powtórzyć. Jeśli zobaczę faceta za tydzień, to się zapytam jeszcze raz.
Czas zbierać się do domu. Wychodzę przed kebab i nabieram w płuca lodowatego powietrza. Pan, który wychodzi za mną wita się i nawiązuje pogawędkę po angielsku. Okazuje się, iż jest z Rumunii i w latach osiemdziesiątych odwiedził Polskę. Nadchodzi mój luby. Żegnamy się i szybkim krokiem zmierzamy do metra. Murek przed metrem jest pusty. Bezdomni dosyć mieli widocznie siedzenia na zimnie a więc zabrali swoje psy i poszli gdzieś, gdzie jest cieplej.
W domu czas na jaśminową herbatkę, zakupioną na rynku w arabskim markecie. To jedyna niezielona herbatka, jaką mieli. Bardzo smaczna i podana w domowym, pełnowymiarowym kubku z kotkiem. Mniam mniam:)
PEACE
Mój luby idzie uzupełnić piwo. Do stolika podchodzi zziębnięty mężczyzna i coś mówi do mnie po francusku. "Sorry, I don't speak French" odpowiadam, po czym uśmiechamy się do siebie i pan zostawia mi swoje zakupy, abym popilnowała. Łatwiej wcisnąć się do zatłoczonego pubu bez wielkiej reklamówki. Życie toczy się swoimi torami. Przy stoliku obok następuje wonna konsumpcja jointa. Kończymy z lubym drugie piwo i wiatr gna nas szybko do ulubionego kebabu.
"Dzień dobry" słyszę za plecami. To wita się ze mną kelner. Zapamiętał sobie do perfekcji polskie powitanie i nastawia buzię po buziaka. Szybkie powitanie jeszcze z resztą kelnerów i właścicielem, po czym możemy już usiąść przy stoliku i cieszyć się ostatnim piwem i cieplutkim kebabem. Brodaty pan, który swój posiłek spożywa przy oknie, zagaduje nas i proponuje herbatę. Ciężko się wykręcić ponieważ pan nalega, a więc ulegamy. Myślę sobie "Ja sobie nie pogadam".Pan jednak bardzo się stara i coś tam wychodzi nam po angielsku. Okazuje się, iż pan dużo podróżował i zna również wielu Polaków. Na północy Francji niemal każdy ma jakiś znajomych polskiego pochodzenia. Polacy bowiem przyjeżdżali dawno temu na północ do pracy w kopalniach. Kopalnie zamknęły się a Polacy zostali.
Herbatka zostaje podana po turecku. Przypomina mi się, że przecież jesteśmy w arabskim kebabie. Kolejne minuty upływają na popijaniu złocistego napoju i rozmowie. Mężczyzna, który towarzyszy brodaczowi pochodzi z Senegalu i wraz z brodaczem tworzą zespół muzyczny. Grają sambę. Senegalczyk uczy mnie powitania w jednym z dialektów, ale niestety kilkanaście minut później nie potrafię go już powtórzyć. Jeśli zobaczę faceta za tydzień, to się zapytam jeszcze raz.
Czas zbierać się do domu. Wychodzę przed kebab i nabieram w płuca lodowatego powietrza. Pan, który wychodzi za mną wita się i nawiązuje pogawędkę po angielsku. Okazuje się, iż jest z Rumunii i w latach osiemdziesiątych odwiedził Polskę. Nadchodzi mój luby. Żegnamy się i szybkim krokiem zmierzamy do metra. Murek przed metrem jest pusty. Bezdomni dosyć mieli widocznie siedzenia na zimnie a więc zabrali swoje psy i poszli gdzieś, gdzie jest cieplej.
W domu czas na jaśminową herbatkę, zakupioną na rynku w arabskim markecie. To jedyna niezielona herbatka, jaką mieli. Bardzo smaczna i podana w domowym, pełnowymiarowym kubku z kotkiem. Mniam mniam:)
PEACE
wtorek, 5 marca 2013
Szydełkowe kolczyki + koraliki + drewienko
Przedstawiam Wam dziś kolczyki, do których zrobienia wykorzystałam opakowanie po serze.
Czy zauważyliście, że ser czasami pakowany jest w opakowania z drewna? Jakoś szkoda wyrzucać mi było do śmieci właśnie takie fajne opakowanie i powstała para kolczyków z drewnianą duszą.
Moje drewienko pochodzi z Camembert des Champs. Z tego drewienka wycięłam małe krążki, które obrobiłam na szydełku. Następnie dodałam koraliki i tak powstały recyklingowe kolczyki w stylu bohemian?:) Są leciutkie i dosyć niewielkie, ale już się do nich bardzo przywiązałam.
Czy wykorzystujecie w swoich procesach twórczych drewienko z opakowania po serze? Co myślicie o tych kolczykach?
PEACE
Czy zauważyliście, że ser czasami pakowany jest w opakowania z drewna? Jakoś szkoda wyrzucać mi było do śmieci właśnie takie fajne opakowanie i powstała para kolczyków z drewnianą duszą.
Moje drewienko pochodzi z Camembert des Champs. Z tego drewienka wycięłam małe krążki, które obrobiłam na szydełku. Następnie dodałam koraliki i tak powstały recyklingowe kolczyki w stylu bohemian?:) Są leciutkie i dosyć niewielkie, ale już się do nich bardzo przywiązałam.
Czy wykorzystujecie w swoich procesach twórczych drewienko z opakowania po serze? Co myślicie o tych kolczykach?
PEACE
poniedziałek, 4 marca 2013
Pomadka do brązowych oczu
Osobiście jestem miłośniczką błyszczyków, ale pomadką od czasu do czasu również nie pogardzę:) Chciałam Wam dzisiaj pokazać pomadki, które według mnie ładnie pasują do brązowych oczu i ciemnych włosów.
Na pierwszy ogień daję Astor, Soft Sensation, Vitamins & Care numer 900. Pomadka ta ma ciemny różowy kolor, okraszony kolorem koralowym.
Następnie czas na Visions Lip Love Lipstick Johnny. Fiolet zmieszany bardzo apetycznie z różem. Usta nie wychodzą sine i ładnie się mienią, bo pomadka ma drobinki.
Ingrid Cosmetics możecie zobaczyć na fotce poniżej. Numer 54 Violette także ma drobinki i połyskuje, ale jest to już typowa silna, śliwka.
Golden Rose 78 jest beztroskim różykiem. Uwielbiam ten błyszczący odcień. Ta pomadka rozświetla całą twarz i naprawdę jest jedną z moich ulubionych.
Lubię również soczysty i żywy kolor czerwony i zapraszam go czasami także na usta. Eveline Moisturizing Anti Age Lipstick 542 to moja perełka, jeśli chodzi odcień czerwieni.
Bourjois 37 Ocre, to pomadka w kolorze bardzo jasnego brązu, w którym niemal widać pomarańcz. J'adore!!!:))
Dla porównania daję brązową Bell 4 Seasons z numerkiem 9.Ten brązik jest bardziej stonowany i pomadka tego koloru jest znacznie bardziej uniwersalna.
Na koniec pomadka bezimienna:) Producent napisał na jej spodzie Lipstick 1 i tyle:) Szkoda, że taka nieopisana jest ponieważ bym ją jeszcze kiedyś kupiła z pewnością. Pomadka ta opalizuje na złoto a sam kolor właściwy jest praktycznie niewidoczny.
Takie kolory pomadek do swoich oczu i włosów i do nieco ciemniejszej karnacji dobieram ja. Uważam, że w moim przypadku dobrze się sprawdzają. A Wy macie jakieś godne polecenia pomadki do brązowych oczu? Jakich pomadek najczęściej używacie? A może jesteście zdecydowanymi fankami błyszczyków?
Pozdrawiam Was kolorowo:)
PEACE
Subskrybuj:
Posty (Atom)