czwartek, 25 lipca 2013

Szczęśliwej drogi już czas...

Wkrótce przyjdzie mi żegnać ukochane kąty. Cóż, wszystko co dobre, szybko się kończy. Czas w Polsce upływa mi strasznie szybko.
Zdaje mi się, że dopiero co jechałam z Lille na lotnisko, a tu już lada chwila trzeba będzie się pakować i ruszać w drogę powrotną:











































































Nie mogę się oczywiście doczekać spotkania z ukochanym i z Panną Miau, ale mimo wszystko, jest mi trochę smutno:)

Oprócz wspaniałych zakupów zabiorę do Francji wiele miłych wspomnień. Mam nadzieję, że one właśnie pomogą mi tęsknić mniej i sprawią, że zamykając oczy, choć przez chwilę poczuję się błogo i radośnie.















Są rzeczy we Francji, które są lepsze niż w Polsce. Można by wymienić chociażby opiekę zdrowotną czy też opiekę socjalną. Francja jest kolorowa i bardzo piękna, ale to jednak Polska jest moim domem i jestem dumna z wielu rzeczy, które mamy w Polsce. Kocham polską przyrodę, polski język, polskie jedzenie i będzie mi brakowało nawet cholernych, dziurawych dróg.

PEACE

6 komentarzy:

  1. Widzisz a ja marze, żeby stąd wyjechać. Chociaż mam tu kochającą rodzinę to nie mam perspektyw na lepsze życie niż od wypłaty do wypłaty. Polska jest moim domem, ale ten dom nie daje mi nic chociaż oddaję mu sporą część moich zarobionych pieniędzy.
    Pomimo wszystko życzę Ci udanego lotu i obyś szczęśliwie dotarła na miejsce do Ukochanego i (zapewne) stęsknionej Panny Miau :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co, we Francji szaleje bezrobocie i kryzys daje się we znaki. Też nie jest jakoś cudownie, ale jednak rzeczywiście państwo dba lepiej o swoich obywateli i nawet o różnego rodzaju uchodźców i emigrantów.
      Nie dziękuję:) Tym razem jednak nie czeka mnie lot, tylko autostrady....brrrrr.... to wszystko dlatego tak, bo mam duży bagaż:D

      Usuń
    2. Najważniejsze, żebyś dotarła cała :) Pewnie będzie to dłużej trwało...

      Usuń
    3. Mam nadzieję, że będzie bez przykrych niespodzianek. Jestem już psychicznie przygotowana na ból nóg, pleców i brzucha i na kilkanaście godzin zamiast dwóch:( Wybór taki, bo samolotem przez cały nadbagaż wyszłoby mi straszliwie drogo, a tak to mogę zapakować sobie ile chcę:) Pamiętam, jak raz gdy z moim ukochanym jechaliśmy autokarem w nocy, to kierowca zasnął i wszyscy pasażerowie się najedli strachu, jak autobusem zarzuciło gwałtownie. Kierowca się obudził, kiedy autokar zjechał przez tą wypukłą linię przerywaną na pobocze, a więc mieliśmy wszyscy sporo szczęścia:D Tak sobie obiecywałam, że już się nie będę męczyć, ale jednak jeszcze ten jeden raz pojadę.

      Usuń
  2. Jak nikt inny wiem o czym mówisz.Przez pierwsze lata pobytu za granicą,nie tęskniłam za Polską.Teraz odezwało mi się wszystko ze zdwojoną siłą.Tęskni się za tym w czym siedzieliśmy przez większość naszego życia.Taki to już okropny nasz emigrancki los.Pewnie zdarzy się tak,że kiedy wrócę do Polski będę tęsknić za Irlandią,ale to już bedzie inna tęsknota;)
    Trzymaj się cieplutko i doleć szczęśliwie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, wiesz o co chodzi:) Ja zazdroszczę osobom, które po prostu w ogóle nie tęsknią i wszędzie im tak samo dobrze psychicznie.

      Żebym tak leciała, ale będę się tłuc drogami przez te wszystkie torby, które zabieram:D (Samolot to by się nie wzniósł:/ ) W ogóle to cały czas mi się wydaje, że czegoś zapomnę, że nie wezmę i biegam jak poparzona:))

      Usuń