środa, 30 grudnia 2015

Wspominki ze świątecznego wyjazdu do Polski:)

Witajcie Kochani:) Jestem już z powrotem we Francji. Czas, spędzony w Polsce, leciał jak szalony. Nie udało mi się wybrać w niektóre miejsca i  zobaczyć wszystkich, z którymi chciałam się spotkać, ale było bardzo fajnie.
Podróż zaczęliśmy wieczorem i pod osłoną nocy dotarliśmy do Łodzi:) Na lotnisku humory nam dopisywały:) Zaledwie kilka godzin dzieliło mnie od ukochanych, starych kątów.































W Polsce nieustannie coś się działo. A to obiad, a to znajomi. Doba zdecydowanie nie chciała się rozciągnąć:)

Wybraliśmy się do Manufaktury i tam uraczyliśmy się pyszną czekoladą z pijalni Wedel.

Innego dnia zawitaliśmy na Piotrkowską, która jest najdłuższą  handlową ulicą Europy i która w tym roku była pięknie przyozdobiona. Mimo braku śniegu, dokoła roztaczał się świąteczny klimat.

Mnie i mężowi niezwykle podobały się świetlne dekoracje. Były gwiazdy, migające sopelki, bombki i choinki. Po prostu cała ulica migotała wesoło. Nawet deszcz nie był w stanie skraść cudnej atmosfery świąt, a gorąca pizza krzepiła wybornie:)

Świetnie bawiliśmy się również w jednym z pubów przy Piotrkowskiej. Kolorowe wnętrze sprzyjało ożywionym rozmowom i oczywiście skosztowaliśmy też najróżniejszych rodzimych piw:)

Bardzo spodobała mi się nowo powstała w centrum miasta wiata tramwajowa. Podobno zwana jest stajnią jednorożców:)
źródło:bryla.pl

Nie zrobiłam jej zdjęcia, ale wklejam znalezione w necie.

Kiedy stałam pod tą wiatą, to miałam wrażenie, że jestem w bajce. Dach wiaty zrobiony jest z kolorowych witraży, które pięknie przepuszczają światło. Mnie te witraże skojarzyły się ze skrzydełkami  motyli.




 _   _   _   _   _  _    _   _   _   _   _  _    _   _   _   _   _  _    _   _   _   _   _   _   _   _   _  _    _   _   _   _
Muszę powiedzieć, że po wyjściu z samolotu zaskoczyła mnie temperatura. Warszawa przywitała nas bardzo ciepło:) Łódź nie zostawała w tyle i także rozpieszczała nas ciepełkiem. Cieszyłam się, że nie spakowałam do walizki żadnych mocno  zimowych ubrań, bo by się wcale nie przydały. Skorzystałam nawet z cieniutkich czerwonych połówek z polskiej szafy:) Czy w Waszych miastach też było tak cieplutko?

W jednym ze sklepów udało mi się trafić fantastyczną parę butów. Niebieskie botki Lasocki są strasznie wygodne i mają ekspresy z tyłu i z boku przez co szybko się je ubiera i idealnie dopasowuje do nogi. Właśnie je założyłam na wigilijną kolację:)

Na wigilijnym stole nie zabrakło mojej absolutnie ulubionej kaszy jaglanej i przepysznej kapusty z grochem. Były też pierożki, smażony karp, miruna, ryba po grecku, makiełki, różne ciasta, sery, wino i zupa owocowa. Ucztę rozpoczęliśmy lampką francuskiego szampana i podzieliliśmy się opłatkiem.

Było przepysznie i miło. Łamiąc się opłatkiem, mąż składał życzenia po polsku:) Uważam, że to bardzo fajny zwyczaj i pamiętam zaskoczenie męża, kiedy po raz pierwszy spędzaliśmy razem święta.
_   _   _   _   _  _    _   _   _   _   _  _    _   _   _   _   _  _    _   _   _   _   _   _   _   _   _  _    _   _   _   _

Wolne chwile w domu poświęcałam nowym lalom, które w większości zamówiłam jeszcze będąc we Francji. Jadłam polskie przysmaki i oglądałam sobie telewizję. Jakże błogo się czułam! Na samo wspomnienie tłustego białego serka uśmiecham się od ucha do ucha:) Gdybym tylko miała dostęp do niepasteryzowanego krowiego mleka, to biały ser robiłabym sobie regularnie. Uwielbiam jeść na śniadanie kanapki z masłem i białym serem z odrobiną pieprzu i soli ....i z pomidorkiem....awwww...


Konik Cali Girl Topanga był moim marzeniem i zawitał w me progi wraz z lalą. Do tego przybyli: Special Force Action Figure żołnierz i zombiastycznie fajna lalka Zombie Girls.
Konik i California Girl udali się do SPA, a ja popijając szwedzki napój, próbowałam rozgryźć tajemnicę Pall Malli:) Okazał się, że mają nowy filtr z dziurką o.O











Konik brykał, a przystojny żołnierz wyskoczył z pudełka i zaczął pozować do zdjęć:)


Sami zobaczcie, jak się skończyła ta zabawa z aparatem.


Ja nie spodziewałam się takiej sesji zdjęciowej...

...ale owszem, bardzo byłam ciekawa, co kryje się pod wojskowym ubraniem?






Zaczęło się niezwykle niewinnie:)

Nagle jednak przystojniak zrzucił wojskowe odzienie i już ani myślał wracać do wojaczki.




W oko wpadła mu lalka Ashlynn Ella Ever After High, którą to lalką obdarował mnie mój luby. Były żołnierz złapał różę, łyknął soczku i oswobodził lalę z kartonowego pudełka.

Później nastąpiła wymiana długich spojrzeń. Gdyby nie  fakt, iż po przybyciu do Niewielkiego Wymiaru utracone zostają wspomnienia ze starego życia, to kto wie? Być może narodziłaby się prawdziwa miłość od pierwszego wejrzenia?:)

Mya też ani myślała nudzić się w pudle.



Wolała machać pomponami i wesoło skakać przed swoim nagrobkiem:)


Zrobiło się prawdziwe zamieszanie i super patrzyło się na to wszystko i pstrykało zdjęcia:)










Aż ciężko uwierzyć, że zombiaczka potrafi się tak ożywić:D



Zwieńczeniem lalkowego eventu były wspólne zdjęcia Myi i Ashlynn.

Na koniec chcę Wam jeszcze pokazać lalkę z masy, która nie zdecydowała się na podróż do Francji i pozostała u swojej właścicielki. Nie mniej jednak bardzo chętnie stanęła przed obiektywem:)


Żałuję trochę, że moja podróż do Polski dobiegła końca i że trzeba było tak szybko wracać.

Siedząc w pubie na lotnisku, czekając na lot, miałam ochotę uronić kilka łez, ale zamiast tego pomyślałam sobie o Niewielkim Wymiarze i o Pannie Miau, która przecież z utęsknieniem czekała na nas we Francji.


Kiedy w nocy dotarliśmy do domu, to koteczka od razu przybiegła się przywitać. Miauczenie słyszeliśmy już na klatce schodowej:)


Dobrze jest też powrócić do Was i móc znów pisać, czytać Wasze komentarze, zaglądać do Was i gawędzić z Wami:)

 _   _   _   _   _  _    _   _   _   _   _  _    _   _   _   _   _  _    _   _   _   _  
  
Teraz Panna Miau mruczy, a ja słucham sobie płyt, które upolowaliśmy w antykwariatach:)


Trafiły się nam wspaniałe rarytasy w świetnym stanie.

Właśnie leci The Dark Side of the Moon- Pink Floyd, a mamy jeszcze składankę Hanki  Ordonówny- Miłość Ci Wszystko Wybaczy, Story of a Broken Heart Johnnego Cash'a i Wolne Loty Marka Bilińskiego i album Roxy Music.


Chwyciłam też w dłoń szydełko i już niedługo pokażę Wam moje nowe projekty:)




Póki co życzę Wam Szczęśliwego Nowego Roku i przesyłam moc uścisków!:))


PEACE



środa, 16 grudnia 2015

Moja mała choineczka i wyjazd do Polski

Witajcie Kochani, Właśnie pakuję walizkę, bo jutro wylatuję do Polski. Nie będzie mnie już do świąt i odezwę się do Was znowu dopiero w okolicach nowego roku:)

Bardzo się cieszę, że dane mi będzie odwiedzić stare kąty i spędzić czas w polskim domu. Będę za Wami tęsknić, ale na pewno święta zlecą strasznie szybko. Praktycznie cały czas będę w ruchu i ani się obejrzę, a czas będzie wracać do Francji.
Zrobię trochę zdjęć i podzielę się z Wami wrażeniami.



Póki co, chcę Wam pokazać moją tegoroczną choinkę:)


Zawisły na niej wszystkie ozdoby, jakie zgromadziłam na przestrzeni tych kilku lat mieszkania we Francji. Na razie jest ich stosunkowo niewiele, ale mi się nie spieszy:)



W tym roku zrobiłam zaledwie kilka skromnych gwiazdeczek, które widzieliście w poprzednim poście i choinkową serwetkę, która leży sobie pod choinką .
Zawiesiłam też kilka orzechów przyozdobionych malutkimi wstążeczkami z papierowego sznurka.

Do tego dodałam parę ptasich piórek i koralików, które cięte są trochę tak jak kryształ i fajnie odbijają światło lampek choinkowych.


Drewniane ptaszki, które na co dzień siedzą na meblach, skorzystały z okazji i przeniosły się na moje sztuczne drzewko:) Rozsiadły się pośród dekoracji i zaczęły radośnie ćwierkać. Choć choineczka jest już wiekowa, to jest to jej francuski debiut. Ptaszki poczuły się jak w domu, bo same również przyfrunęły prosto z Polski.

Tak więc choinka stoi sobie swojska i ciepła i taka po prostu malutka i milutka.


Być może nie jest tak elegancko jak w sklepowych witrynach, ale mnie się podoba i mam nadzieję, że podczas naszej nieobecności Panna Miau będzie podziwiała choinkę z daleka:D Super będzie móc cieszyć się świąteczną atmosferą jeszcze po powrocie.





Pod drzewkiem przycupnął ktoś zielony, ale wcale nie elf...







Czy widzicie już, kto to taki?



Na głowie ma czapeczkę, ale nie taką mikołajową, a kucharską. Odziany jest w biały strój a w rączce dzierży wałek.

Z pewnością nie jest to święty Mikołaj...



Magię świąt poczuł mój malutki zombie kucharz i to właśnie jemu przypadło szczytne miejsce przy drewnianym pieńku.


Życzę Wam udanych, spokojnych Świąt pełnych błogości i zadowolenia. Wszystkiego dobrego!:)

Do zobaczenia za kilkanaście dni!:)

PEACE
Wesołych Świąt, Merry Christmas, Frohe Weihnachten, Joyeux Noël, Feliz Navidad, feliz Natal, С Рождеством, З Різдвом, Boldog Karácsonyt, God jul, Geseënde Kersfees, Gëzuar Krishtlindjet, عيد ميلاد مجيد, Eguberri, শুভ বড়দিন, З Калядамі, Sretan Božić, Maayong Pasko, 聖誕節快樂, 圣诞节快乐, Veselé Vánoce, panyengo ya Khirisimasi, Glædelig jul, Häid jõule, Maligayang Pasko, hyvää joulua, Bo Nadal, Καλά Χριστούγεννα, შობა, મેરી ક્રિસમસ, m Kirsimeti, חַג מוֹלָד שָׂמֵח, मेरी क्रिसमस, Zoo siab heev Christmas, Selamat Hari Natal, Nollaig Shona, Gleðileg jól, メリークリスマス, לעבעדיק ניטל, Merry keresimesi, ಮೆರ್ರಿ ಕ್ರಿಸ್ಮಸ್, Bon Nadal, រីករាយថ្ងៃបុណ្យណូអែល, 메리 크리스마스, Jwaye Nwèl, Priecīgus Ziemassvētkus, Среќен Божиќ, മെറി ക്രിസ്മസ്, Selamat Hari Krismas, Merry Krismasy, मेरी ख्रिसमस, Շնորհավոր Սուրբ Ծնունդ:, کریسمس مبارک, Срећан Божић, yuul, Krismasi, නත්තලක්, димоғчоқӣ Мавлуди Исо, สุขสันต์วันคริสต์มาส, மெர்ரி கிறிஸ்துமஸ், మెర్రీ క్రిస్మస్, Mutlu Noeller, میری کرسمس, Merry Rojdestvo, Nadolig Llawen, Giáng sinh vui vẻ, Buon Natale

niedziela, 13 grudnia 2015

Szydełkowa serwetka z choinkami - schemat i kilka ozdób:)

Czekam na święta, a w między czasie troszkę dziergam:)
Pod moją choinką znajdzie się ta oto szydełkowa serwetka z choinkami, którą zrobiłam z kordonków MAXI.

Kiedy zobaczyłam wzór choinkowej serwetki, to po prostu musiałam ją zrobić:) Wydała mi się bardzo świąteczna i taka ciepła. Jednym słowem milutka:) Od razu przyszło mi do głowy, że środek i brzeg będą śnieżno białe, a choineczki tradycyjnie zielone. Uważam, że wyszło sympatycznie:)

Czy Wam też się podoba taka świąteczna serwetka z choinkami?




























Postanowiłam dać Wam schemat serwetki. Może się przyda?Znalazłam go w sieci. W oryginale są koraliki, ale ja je pominęłam. Zmodyfikowałam odrobinkę sam brzeg, bo zamiast koralików dałam pikotki. Również trochę inaczej łączyłam choinki, bo najpierw przerabiałam elementy wszystkie do momentu łączenia gałązek i te gałązki, które się łączą robiłam za jednym okrążeniem. Pieńki też są robione w jednym okrążeniu, a dochodziłam do każdego pieńka, robiąc oczka ścisłe, w oczka z poprzedniego okrążenia.
Tak mi było łatwiej:)


(Otwierajcie obrazek w podglądzie i następnie PPM i 'otwórz grafikę w nowej karcie'. Wtedy będzie w pełnym wymiarze:))





Oprócz serwetki zrobiłam też kilka ozdób choinkowych. Powstała taka wiktoriańska choineczka i dwie śnieżynki. Ta mniejsza jest robiona złotawym, cieniutkim kordonkiem.

Już niebawem pokażę Wam moją tegoroczną choinkę:) Ubieram wcześniej, bo chcę się nią nacieszyć przed świątecznym wyjazdem do Polski:))

A czy Wy już ubieracie swoje choinki, czy czekacie do ostatniej chwili?:)

Ślę Wam buziaczki i moc uścisków!:)

PEACE

sobota, 12 grudnia 2015

Prosta sukienka z rękawa + 'Zombie Cats from Mars'

Witajcie Kochani, Dziś chcę Wam szybciutko pokazać sukienkę, jaką uszyłam dla Lucy z dzianinowego rękawa starej bluzki,
Sukienka jest obszyta szwem kocykowym, aby się nic nie strzępiło i brzegi są podwinięte, a następnie również podszyte ręcznie.
Detale wykonałam szydełkiem 1,5mm z kordonka. Dodałam stare drewniane koraliki.

Naszyjnik, który Lucy ma na sobie powstał jako uzupełnienie kreacji.

W nowym stroju Lucy wybrała się do biblioteki, gdzie popijając słodki napój, przeglądała  stare księgi i czytała niesamowicie ciekawe legendy Niewielkiego Wymiaru.

Jak podoba się Wam nowy strój Lucy?:)

Zrobienie tej sukienki jest proste. Po odcięciu rękawa wystarczy wyciąć po obu stronach dość długie otwory na ręce.
Kiedy otwory są już obszyte i krawędzie podwinięte, dolne części otworów zszywamy (ja zszyłam je szwem kocykowym) razem (powstają takie dwa skrzydełka po bokach) i zaginamy do przodu. Następnie wystarczy te skrzydełka złączyć (ja zrobiłam to półsłupkami) i sukienka jest prawie gotowa. Zostaje wyszydełkowanie samej góry z tyłu i z przodu i przeciągnięcie sznureczka w celu stworzenia wiązania (najpierw zrobiłam obszycie szwem kocykowym, aby mieć później zaczepienie dla kordonka). Można też pominąć szydełkowanie i po prostu doszyćsznureczek lub jakąś tasiemkę i w ten sposób zrobić wiązanie lub też podszyć tunelik w przodzie i tyle i przeprowadzić sznureczek.
.     .     .     .     .     .     .     .     .     .     .     .     .     .     .     .     .     .     .     .     .     .     .     .     .     .     .  
Na sam koniec jeszcze tylko opowiem Wam o filmie, który ostatnio zobaczyłam. Tytuł 'Zombie Cats from Mars'  brzmiał bardzo obiecująco:)
Rzeczywiście okazało się, że film jest o morderczych kotach, które przybyły z Marsa, aby opanować Ziemię.


Głównym bohaterem filmu jest outsider Billy i na niego spada misja uratowania miasteczka przed zagładą.

Bardzo chciałam dać temu filmowi bardzo dużo różowych słoni, ale niestety w miarę oglądania było coraz gorzej.
Postacie wydały mi się mało spójne i chwilami wiało po prostu nudą.
Jedynym plusem 'Zombie Cats from Mars' były proste i w tej prostocie zabawne efekty specjalne:) Praca kamery była nawet nie najgorsza, ale chwilami nawet tu było po prostu kiepsko.

'Zombie Cats from Mars' dostaje ode mnie niestety tylko trzy różowe słonie. Pozostałych siedem zapadło w śpiączkę...:/

...a mogło być tak pięknie:) ....ehhhh....

Jeśli Was korci, aby obejrzeć, to pamiętajcie, że tego czasu nikt Wam nie zwróci, ale z drugiej strony koty są puchate, świecą im oczy i przyleciały z Marsa:) Ogólnie rzecz biorąc, polecam ten film jedynie jako ciekawostkę, a jeśli chcecie obejrzeć coś o morderczych kotach, to jest wiele innych produkcji, które być może Was nie wystraszą, ale na pewno rozbawią i nie zanudzą:))


















 .     .     .     .     .     .     .     .     .     .     .     .     .     .     .     .     .     .     .     .     .     .     .     .     .     .     .

Życzę Wam miłego wieczoru i przesyłam cieplutkie pozdrowienia:)

PEACE

czwartek, 10 grudnia 2015

Miniaturowe okulary Hagi + coś na ząb i francuskie rzeźnicze spostrzeżenia + Game of Thrones

Pamiętacie, jak Haga zawitała do Niewielkiego Wymiaru? Minęło już trochę czasu, ale obiecałam tutorial na miniaturowe okulary i w końcu go napisałam:)

Jeśli macie ochotę się dowiedzieć, jak zrobić miniaturowe okulary Hagi, to zapraszam Was do warsztatu w Laleczkowie:

Okrągłe okulary DIY



_          _          _          _          _          _          _          _          _          _          _          _          _          _      

Przepisów dziś nie będzie, ale postanowiłam połechtać Wasze podniebienia widokiem mojego wczorajszego obiadu:) Cudownie aromatycznemu i delikatnemu za razem rillette nie sposób się oprzeć, zwłaszcza gdy ma się jeszcze do dyspozycji chrupiący chlebek i słodziutkie pomidorki koktajlowe. Pasztet z kaczki to też nie lada rarytas, a pikantną kiełbaskę wieprzowo-kurczakową śmiem porównać do cienkich plasterków siódmego nieba:)
Przy okazji tego apetycznego zdjęcia chciałam Wam napisać kilka słów o francuskich sklepach rzeźniczych. W supermarketach na przykład można sobie popatrzeć na oprawione króliki z głowami i oczami. Są również najróżniejsze owoce morza takie jak kałamarnice czy kraby. Wiele mięs występuje w całości i jest to jedna z różnic, jakie mi przychodzą do głowy, kiedy sobie porównuję polskiego rzeźnika z francuskim. U rzeźnika, u którego zrobiliśmy te pyszne zakupy, w szafie chłodniczej wystawione były oskubane kury z nieoskubanymi głowami i bażant wciąż jeszcze ozdobiony opierzonym kuperkiem. U rzeźnika obok były świńskie głowy w towarzystwie giczek i ogonów, a nieopodal można było spojrzeć w oczy oprawionym łbom owczym.
Francuski sklep garmażeryjny zdecydowanie może konkurować z niejednym domem strachów i na pewno pomaga ludziom uświadomić sobie, co jedzą:)

Jakie najbardziej 'niezwykłe' rzeczy widzieliście u rzeźnika?
_          _          _          _          _          _          _          _          _          _          _          _          _          _    

Na sam koniec muszę Wam napisać o serialu, który wypełnił mi pustkę po The Walking Dead. 5 sezonów Game of Thrones obejrzałam w zaledwie kilka dni, bo po prostu nie mogłam oderwać się od przygód rodzin królewskich, intryg na dworze, bitew i magicznego świata, do którego ów serial przenosi.
Nie wiem, dlaczego wcześniej nie zabrałam się za oglądanie? W każdym razie nadrobiłam zaległości i przy okazji przypomniały mi się czasy, gdy namiętnie grałam a WoWa:P
Za super przygody, piękną kolorystykę, cudny, bajkowy świat i fajną oprawę muzyczną daję serialowi Game of Thrones tłuściutką dziewiątkę różowych słoni. Słoń dziesiąty padł z emocji:)

Mój mąż stwierdził, że  powinien był mnie nagrać, jak przeżywam serialowe akcje:D
Oglądaliście Game of Thrones? Obejrzycie? Ja bardzo polecam, bo to niesamowita wyprawa do krain fantasy. Absolutny odlot na smoczym grzbiecie:)
_          _          _          _          _          _          _          _          _          _          _          _          _          _
Ściskam Was mocno i znikam!:) Wszystkiego dobrego.

PEACE  

wtorek, 8 grudnia 2015

Szydełkowy obcy (BJD) Keelix

Cześć Kochani:) Ostatnie dni upłynęły mi na dopieszczaniu Keelix'a i oto wreszcie jest w Niewielkim Wymiarze i już zdążył zapozować do kilku zdjęć.




















Dzięki ruchomym stawom Keelix może robić różne sztuczki i utrzymanie póz nie sprawia mu trudności. Maluszek korzysta więc z każdej okazji i figluje ile wlezie.

Praktycznie cały czas jest w ruchu i muszę Wam powiedzieć, że jego artykulacja jest naprawdę bardzo dobra.


Jak Wam się podoba malutki kordonkowy  Keelix?


Wzór trafił do sklepiku i jak zwykle jest po angielsku i po polsku:




Życzę Wam miłego dnia i ślę cieplutkie pozdrowienia. 


Buziaki!:)


PEACE

wtorek, 1 grudnia 2015

Niesamowita mini historia + Błyskawiczna zupka kapuściana + Film The Gift

Witajcie Kochani:) Wyobraźcie sobie, że nie miałam zupełnie czasu na szydełkowanie, bo w Niewielkim Wymiarze wydarzyła się historia, którą musiałam po prostu niezwłocznie opisać.
Do tego nabyłam prawie pięciokilową kapustę i szatkowanie i dalsze ceregiele zajęły mi dużą część dnia.
Za kilka dni będę miała nowy, pyszny zapas kapusty kiszonej, a więc było warto, ale teraz boli mnie nadgarstek:D


Podczas oporządzania kapusty trafił mi się bardzo fajny film i o nim za chwilkę też Wam wspomnę, ale najpierw pokażę Wam nowy wynalazek kulinarny:)

Przy okazji kiszenia kapusty zrobiłam placuszki głąbuszki, na które przepis jest tutaj: placuszki z głąba kapusty. Z kawałków liści, które nie załapały się na siekanie wymyśliłam natomiast taką bardzo prostą zupkę.

Liście kapusty posiekałam w paseczki i wrzuciłam do małej ilości wrzątku, w którym wcześniej ugotowałam parę ząbków czosnku. Całość doprawiłam ostrą papryką, pieprzem i solą. Kiedy kapusta stała się lekko miękka, wyłożyłam zupkę do miseczki i dodałam odrobinkę oleju sezamowego. Jestem zachwycona tą zupką z kapusty, bo gotuje się prosto i błyskawicznie, a smakuje wybornie i cudnie rozgrzewa:) Co powiecie na taki zupkowy dodatek do placuszków głąbuszków?:)

A i jeszcze wymyśliłam do placuszków głąbuszków nowy sosik . Przecisnęłam przez praskę dwa ząbki czosnku i i zmieszałam je bardzo dokładnie ze śmietanką 30%. Do tego dodałam odrobineczkę soli i suchej bazylii i gotowe:))

_   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _
Film, który oglądałam przy szatkowaniu kapusty to The Gift. Bardzo długo na niego czekałam i miałam nadzieję, że się nie rozczaruję.
Powiem Wam, że The Gift sprawił mi bardzo miłą niespodziankę. Okazał się zaskakujący, ciekawy i dający do myślenia mimo swojej w sumie mało skomplikowanej fabuły.
Głównymi bohaterami filmu są Robyn i jej mąż Simon oraz Gordo, który chodził kiedyś z Simonem do szkoły. Mężczyźni spotykają się po latach, ale nie wszystko idzie tak, jak można by się spodziewać. Dalszy splot wydarzeń zmienia życie całej trójki.

Film ten można podsumować jednym zdaniem: Karma powraca:) Ode mnie ten thriller dostaje osiem na dziesięć tajemniczo różowych słoni, Bardzo Wam polecam!
A może już widzieliście film The Gift?
_   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _
Teraz pragnę Was jeszcze serdecznie zachęcić do zapoznania się z moją skromną produkcją nie filmową co prawda, ale doprawioną zdjęciami:)

W Niewielkim Wymiarze zawiązała się przyjaźń i doszło do niesamowicie niebezpiecznej walki.

Zapraszam Was na krótkie opowiadanie pod tytułem 'Najlepszy kompan'

Dowiecie się, co się przydarzyło Żółwikowi i Nimarfe, która jest naprawdę wielkim magim ogniowym:)







_   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _   _
Ściskam Was gorąco i przesyłam pozytywną energię:)

Trzymajcie się!:)

PEACE