środa, 31 maja 2017

Makaron z owocami + miniaturowy sweterek

Witajcie Kochani, Pogoda u mnie jest bardzo słoneczna i dlatego też z podwójną przyjemnością jem szybkie dania na zimno. Wczoraj był makaron z owocami i specjalnie dla Was zrobiłam zdjęcia i postanowiłam spisać bardzo prosty przepis na ów owocowy makaron.

MAKARON Z OWOCAMI


SKŁADNIKI:

-średnio dojrzały banan
-truskawki
-nektarynka
-śmietana 30%
-cukier
-ugotowany makaron świderki







Kroimy owoce w nie bardzo drobne cząstki, dodajemy szczodrą ilość śmietany i cukier. Mieszamy delikatnie i wstawiamy nasze owoce do lodówki.

Cukier się rozpuści i składniki połączą się smakowo i schłodzą.

Mieszankę owocową przekładamy na wystudzony makaron i voila:)

Danie jest bardzo szybkie w przygotowaniu (czekamy jedynie na schłodzenie w lodówce) i dzięki bananowi i śmietanie można się nim najeść. Oprócz tego fajne jest wizualnie ze względu na różnorodną kolorystykę:)
Lubicie słodkie dania obiadowe? Macie ulubiony mix owocowy, który jecie z makaronem?
  ❤          ❤          ❤          ❤          ❤          ❤          ❤          ❤           ❤          ❤          ❤          ❤

Chcę Wam także pokazać miniaturowy sweter, jaki ostatnio wydziergałam dla Barbie.
Użyłam kordonka i szydełka 3,25mm. Guziczki wycięłam z opakowania po żelu pod prysznic. Dziurki w guzikach wypaliłam rozgrzaną igłą, a krawędzie opiłowałam. Guziki podmalowałam lakierami do paznokci.
Sweter bardzo zainteresował Minkę i postanowiła w nim zapozować:)
Co powiecie na taki ciuszek?
 ❤          ❤          ❤          ❤          ❤          ❤          ❤          ❤           ❤          ❤          ❤          ❤

Ślę Wam buziaki i cieplutkie uściski.

PEACE

PS. Wczoraj w lalkowym kalendarzu był Dzień Lalkowego Malucha i z tej okazji prezentuję fotkę z Festiwalu Muzyki Ziemniaczanej.
Zenobia, Lisia i Lucynka świetnie się bawiły i gdyby tylko mogły, to pewnie tańczyłyby do samego rana.

wtorek, 30 maja 2017

Jak utrzymać cień na tłustych powiekach? + Błyszczyk z błyskiem +Majteczki na szelkach

Witajcie Kochani, Dziś chcę się z Wami podzielić moim wielkim odkryciem...
Do niedawna tłuste powieki sprawiały, że cienie spływały, gromadziły się w załamaniach i nie utrzymywały się dłużej niż parę godzin. Nie narzekałam jakoś specjalnie, ale było mi trochę przykro, bo lubię malować oczy. W końcu postanowiłam spróbować czegoś nowego i dać sobie szansę na trwały makijaż oczu. Nabyłam w sieci Eyeshadow Primer Wet n Wild - Photofocus -  E8511"Only a matter of prime". Była to najtańsza baza pod cienie do powiek i doszłam do wniosku, że jak nie sprawdzi się, to trudno.

Okazało się, że odnalazłam prawdziwy hit! Kolor nałożony na ten primer do cieni utrzymuje się w moim przypadku spokojnie przez kilkanaście godzin.
Baza Wet n Wild pozwoliła mi cieszyć się podmalowanym okiem nawet w upale na plaży.
Uważam, że jest to absolutnie rewelacyjny produkt i jeśli też lubicie malować oczy, ale macie problem z tłustymi powiekami, to naprawdę polecam Eyeshadow Primer Wet n Wild.

Do bazy używam obecnie małej paletki cieni Sweet as Candy Wet n Wild.

Cienie do powiek są  przyjemnie błyszczące i opisane tak, że górny kolor idzie niby na łuk brwiowy, brąz na zgięcie powieki, a róż na powiekę. Ja na łuk brwiowy nie nakładam, ale bywa, że mieszam sobie tą biel z różem na powiecie lub też daję głównie biel i delikatnie przecieram różem.

Na sam koniec muszę Wam jeszcze powiedzieć o fajnym błyszczyku do ust. Nadaje błysku moim ustom na powyższych zdjęciach i do tego słodko pachnie:)
Glam & Sexy Gloss to błyszczyk do ust od Bell. Mój jest w kolorze 67. Utrzymuje się na ustach jak to błyszczyk, ale spokojnie można sobie go nałożyć na poprawkę bez użycia lusterka, bo jest delikatny.
Cena tego kosmetyku również jest niezwykle atrakcyjna. Choć nie jestem fanką błyszczyków z drobinkami, to ten zdecydowanie mi się spodobał.

A Wy używacie w ogóle błyszczyków? Może wolicie pomadki? Znacie primer od Wet n Wild?
*          *          *          *          *          *          *          *          *          *          *          *          *          *          *
Pamiętacie lalę z ostatniego posta? Chwyciłam za kordonki i szydełko i wydziergałam dla niej parę majteczek i szelki...

Jak się Wam podoba taki komplecik?:)

Zanim lala przebrała się w nowe ubranko, to wzięła kąpiel i wyglądała bardzo słodko, pokryta mydlinami:)





*          *          *          *          *          *          *          *          *          *          *          *          *          *          *
Życzę Wam bardzo miłego dnia i ślę moc buziaków!

PEACE


niedziela, 28 maja 2017

Morskie opowieści:)

Witajcie Kochani, W piątek wróciłam znad szybkiego wypadu nad morze. Znów wybraliśmy się do Berck ( Berck we wrześniu, Berck w marcu), lecz tym razem było bardzo ciepło i tłoczno. Wyjechaliśmy z Berck tuż przed weekendem, ale i tak upał i szeroka plaża zwabiły rzesze turystów.
O choćby najmniejszej krzcie prywatności nie było mowy dosłownie nigdzie (no z wyjątkiem łazienki i sypialni...)

W piątek z promenady roztaczał się widok na ścisłą zabudowę leżakowo - ręcznikową. A jeszcze w luźniejszy czwartek z perspektywy Lubego było tak:

...i tak:)

Wyobraźcie sobie, że bez tego mini namiotu nie wyszłabym na słońce, bo dzień wcześniej w mniejszym upale zdążyłam się już przyrumienić przez filtr 50.
Zaważyłam, że sporo osób pojawiło się właśnie z takim schronieniem.  Dodatkowo przyjemny wiaterek łagodził żar.
Z perspektywy namiotowej świat wyglądał następująco:

Największą atrakcją były w moim przypadku spacery i to właśnie podczas nich zrobiłam najwięcej zdjęć.
Nieustannie zachwycają mnie falochrony w Berck. Jest ich bardzo dużo i calutkie zrobione są z głazów, na których zielenią się wodorosty.






































Te falochrony tworzą bardzo szczególną atmosferę. Człowiek ma się ochotę uszczypnąć i upewnić czy aby na pewno nie śpi, bo krajobraz jest nierzeczywiście bajkowy. Wielkie kamienie piętrzą się tak majestatycznie, jakby wiedziały, że dzięki nim fale nie wedrą się na uporządkowany przez ludzkie dłonie, ląd.

Wieczorem zajrzałam do ulubionych fok.
Pływały sobie w wodzie obok wielkiego kamienistego falochronu a'la molo.

Za dnia w foczym świecie było dla mego aparatu zdecydowanie przejrzyściej i wtedy przyjrzałam się jeszcze bliżej całemu stadu.

Na powyższym foto możecie zobaczyć, jak odpływ odsłania falochronowe molo i jak powstaje wyspa, na której wylegują się foki.
A niżej są z kolei zdjęcia z foczej wyspy i okolic:

Foki chętnie pozowały do zdjęć, a ja starałam się jak najbliżej je podejrzeć.Cisnęłam mój zoomik niemiłosiernie:)

Nieopodal fok uwijało się mewie stado...

W ogóle mew było pełno wszędzie i niektóre uchwyciłam bliżej:

Jeśli będziecie meli chętkę na francuskie i niekoniecznie południowe morze, to z czystym sumieniem polecam właśnie Berck. Plaża jest fajna, nie brakuje restauracji i sklepów i są dzikie foki. Do tego całkiem rozsądne ceny.

-          -          -          -          -          -          -          -          -          -          -          -          -          -          -
Barbie również ma do opowiedzenia morską historię.
Zaczęło się od wyprawy na plażę... O tym jednak będzie innym razem:)

Chcę Wam jeszcze pokazać lalę, jaką wypatrzyłam w jednym ze sklepów. Kosztowała zaledwie 4euro i po prostu nie mogłam jej nie zabrać do domu...







































Brudna i bez majteczek, ale za to bardzo pogodna lala planuje obecnie wizytę w spa i z pewnością pokaże się Wam już bardzo niebawem w nowej odsłonie:)

-          -          -          -          -          -          -          -          -          -          -          -          -          -          -
Dziś niedziela i prawie udało mi się napisać ten post w sobotę. Niestety wypadła mi wizyta u dentysty i cięcie dziąsła:/ Wybaczcie, jeśli wyszło trochę bez ładu i składu. Brzydko spuchłam i męczy mnie gorączka, ale po prostu bardzo chciałam się do Was odezwać:)

Wolicie morze czy góry? Jak podoba się Wam moja mała lala?:)



Buziaki!:))

PEACE

niedziela, 21 maja 2017

Miniaturowa walizka, ubranka i buty-DIY

Witajcie Kochani, Ostatnimi czasy nie czuję się najlepiej, ale Barbie za to ma się świetnie:) Postanowiła wybrać się na wakacje i specjalnie w tym celu zaopatrzyła się w pojemną walizkę...

Miniaturowa walizka powstała z tektury po opakowaniach i z materiału ze starej spódniczki. Rączka jest zrobiona z drutu od zacisku foliówki.
Barbie zabrała się za pakowanie. Nie było łatwo, bo w końcu nie mogła zabrać niewystarczającej liczby ubrań...
"Ugh, ugh!"- postękiwała usiłując domknąć klapę bagażu.
Niestety, trzeba było reorganizacji. Czerwona bluza za nic nie chciała wejść! "Spokojnie, można ją przecież założyć na siebie"- Barbie odetchnęła z ulgą. Na szczęście za oknem wcale nie było upału.

 Rach ciach i walizka dopięta!

Kilka głębokich oddechów i Barbie odzyskała spokój...


Jak podoba się Wam ta miniaturowa walizka?






Co powiecie na nowe ubranka? Spodnie mają ozdobione boki nogawek, a bluza jest całkiem prosta. Koronkowa koszulka bez ramiączek zdecydowanie najłatwiejsza była do uszycia, ale szyłam ją w rękach. Reszta z kolei to zasługa maszyny.
Buty lalki powstały na szydełku i mają korkowe podeszwy. Dzięki temu można je bez obaw zmoczyć. Kartonowe podeszwy robi się łatwiej, ale lepiej przy nich unikać wody, a więc tym razem padło na korek od butelki.


Jak myślicie, gdzie Barbie spędzi wakacje?


Życzę Wam bardzo miłego, relaksującego dnia i dużo energii na zbliżający się poniedziałek.

PEACE


PS. 15.05 był Dzień lalek Bebe. Tak się składa, że mieszka u mnie trochę lalkowych maluszków.  Ze sporym opóźnieniem prezentuję Wam więc tych najmłodszych Niewielkowymiarowian:)