czwartek, 27 października 2011

Uderzenie w głowę

Własnie wróciłam z posiedzenia ze znajomymi mojego lubego. Nie powiem, źle nie było. Podjadłam, popiłam. Siedziałam jednak sama jak ten kołek. Bariera językowa daje się we znaki. Angielski we Francji to jak solony śledź na pustyni...nikt nie chce mieć z nim nic wspólnego:)...choć z pewnością nie wolno wrzucać wszystkich do jednego worka:))

PEACE

poniedziałek, 24 października 2011

Nadzieja?

Strącona w niebyt,
Okręcona wokół  słów, bez znaczenia,
Wiszę nad pustką,
Panicznie trzymam się niczego,
Oddycham za szybko, ciiichooo- myślę do siebie- musisz tak wisieć,
Ile jeszcze?- oddalam pytanie, bez huku opada, unosząc się,
Rozglądam się, okno, ściana, telewizor, kanapa,
Na kanapie poduszki, niebieska narzuta,
Nic,
Nic tylko to i podłoga i sufit i strach.
Ile jeszcze?- oddalam pytanie, bez huku opada, unosząc się.

piątek, 21 października 2011

Source Code -obejrzany/ zapamiętany/ polubiony

Kot łasi się do nogi jak szalony, ale i tak piszę...choć tylko jedną ręką. Skończyłam oglądać Source Code i choć za oknem średnio słonecznie, to mnie rozgrzewa przyjemnie wewnętrzna, własna energia. Miła odmiana po ostatnim dołku. Film mogę śmiało polecić na jesienne depresje. Jest akcja, wątek miłosny, ciepło drugiego człowieka, jest ciekawa fabuła i miłe zakończenie. Wszystko jak na mój gust być powinno, jest:)
Jeśli ktoś widział ten film: główny bohater w pewnym momencie pokazuje bilet konduktorowi i niby nic dziwnego, tyle że bilet ma już dziurki po kasowniku:P Przynajmniej tak mi się zdaje, że to właśnie widziałam:)) Jeśli tak, no to mamy również uroczą mini wpadkę, która w żadnym wypadku nie umniejsza mojej pozytywnej opinii.
W mojej skali różowo słoniowej daję osiem na dziesięć słoni. Więc trąby w górę i jest super:)))

wtorek, 18 października 2011

Ogromnie nudny post.............

Dopadła mnie dziś straszliwa nuda. Oby to była nuda ,a nie kolejny stan skrajnie depresyjny:) Wyszydełkowałam parę kolczyków, ale zamiast kolczyków, którym nie zrobiłam fotki daję fotę obcego. Tyle tylko, by zilustrować stan jaki mi dziś towarzyszy. Żeby tylko były jakieś drzwi, które mogę zamknąć, otworzyć, zapukać albo cokolwiek. Coś znaczącego na co mam wpływ. Choćby najmniejszy strzępek kontroli w tej całej mazi niczego.

sobota, 15 października 2011

Kolejny dzień się zaczyna

Kolejny dzień, ehhh. Nie chciało mi się wstawać, ale w końcu głód zapędził mnie do lodówki.  Chwilka na wrzucenie fotki szydełkowego pana młodego. Chwila kontemplacji. Chwila za chwilą. Już prawie 13.00, czas do piekarni po chleb. Później kto wie? Może wydarzy się coś spektakularnego.

piątek, 14 października 2011

Pierwsze spotkanie


Oto bohaterka  pierwszego wpisu a zarazem postać z logo mojego bloga - całkowicie wyszydełkowana panna młoda. Niewielka rozmiarem, ale iście królewskich rozmiarów gdy idzie o  temperament. Brak oczka nie przeszkadza a wręcz zdobi, gdy tylko ta drobniutka panienka podnosi swą szkarłatną woalkę. Rozpruła nie jedno włóczkowe serce a ostatecznie poślubiła eleganckiego pana młodego, którego fotka pojawi się w następnym poście.