12.01.2017
Wieczorem stało się coś nie z tego świata. Chodzi o naszą malutką Bastet...
Około 19.00 zawitałam do kociej szafki z porcją pasztetu i kicia ładnie wyskoczyła, zjadła, pomruczała i popieściła się.
Później wcale nie chciała kryć się na powrót na sztućcach i wypuściła się w głąb mieszkania. Wylądowała pod łóżkiem i tak została do około 22.00. Wyszła na jedzenie suchej karmy i znów gdzieś się skryła. Po 23.00 odeszłam od komputera, żeby zrobić sobie drinka i kiedy sięgałam po butelkę i sok, zauważyłam, że jestem obserwowana.
Koteczka podeszła na wyciągnięcie ręki, a więc zalałam wódkę sokiem i kotka nadal była przy mnie. Usiadłam na podłodze i malutka zrobiła kroczek na przód. Położyłam ręce na ziemi najniewinniej jak tylko umiałam, a ta kochana sierotka widocznie walczyła z uczuciami. Strach zwyciężył połowicznie, bo nie podeszła po pieszczoty, ale usiadła i zaczęła mruczeć:) Serce mi pękało na milion kawałeczków. Wzruszyłam się, współczułam jej tego lęku i jednocześnie byłam z niej dumna. Po kilku minutach siedzenia razem, Bastet skupiła się na piłeczce i odrobineczkę śmielej niż zwykle zaczęła ją kulać. Przeniosła się pod stół, gdzie podrzuciłam jej zabawkową myszkę. Później spędziłyśmy razem jeszcze godzinę w dużym pokoju przed telewizorem. Ja na sofie, a kotka pod stołem obok:) chwilami zerkała na ekran, chwilami na mnie, a chwilami spała. W końcu wstałam i przeszłam do drugiego pokoju, a mój mały skarb mnie odprowadził:))
Cieszę się, że Bastet ma takie momenty, że garnie się do człowieka. Wydaje mi się również, że hałasy z zewnątrz trochę mniej ją przerażają.
Czwartkowy wieczór okazał się kolejnym kroczkiem na przód:)
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Bardzo Wam dziękuje za Wasze wsparcie i wszystkie miłe słowa pod poprzednimi postami z naszą nową dzidzią.
Gdyby Bastet wiedziała, jak wszyscy trzymacie za nią kciuki i jak jej kibicujecie, to na sto procent bardzo głośno by zamruczała z wrażenia:)
Piszecie między innymi, że jestem cierpliwa i macie rację:) Nie jest to jednak taka cierpiętnicza cierpliwość, bo wiem, że za barierą przerażenia i nieufności, kryje się bardzo uczuciowa, pełna miłości istotka. Czuję, że ta istotka bardzo chce zaistnieć i nie wyobrażam sobie, żebym mogła się od niej odwrócić i na przykład oddać z powrotem do domu zastępczego (choć kocia pani niania powiedziała nam, że gdyby się nam nie układało, to oczywiście można kotka wymienić). Bastet ma moje serce i pełne zaangażowanie.
Dzisiaj podczas wieczorowej zabawy myszką cichutko miauknęła:) Zdarzyło się jej to po raz trzeci odkąd jest u nas:))
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
W trakcie nocnego brykania wyprodukowała jeszcze kilka miauknięć i jeszcze śmielej poczynała sobie z zabawkami:)
13.01.2017
Poszłam spać bardzo późno, bo siedziałam z kicią:) Obserwowała mnie, próbowała podchodzić i nawet wskoczyła obok na sofę. Wstałam o nieprzyzwoitej porze i bardzo się zdziwiłam, bo malutka odwiedziła mnie sama, kiedy jadłam śniadanie. Dostała ode mnie nagrodę w postaci saszetki pasztetu i dała się wygłaskać.
Później już się nie ukrywała, a chodziła to tu to tam, obserwowała mnie i bawiła się zabawkami. Zniknęła w szafce kuchennej około 16.00 i kiedy ją otworzyłam, to natychmiast wyskoczyła:) Za tą odwagę dostała kilka kocich przysmaczków i znów pochodziła po mieszkaniu, po czym zaszyła się chyba pod łóżkiem w sypialni:)) Odgłosy zza drzwi nadal ją płoszą, ale już tylko te większe jak np. sąsiedzi otwierający drzwi, czy krzyczące dzieci.
Zapomniałam Wam powiedzieć, że mój Luby wyjechał w czwartek rano i wraca dziś wieczorem. Mam nadzieję,że Bastet się nie wycofa i być może nawet przyjdzie się przywitać, kto wie?:)) Póki co jest po ósmej i mała nadal siedzi w kryjówce:)
UPDATE: Kiedy Luby zamknął za sobą drzwi wejściowe, mała wyszła na parę sekund zobaczyć, co się dzieje i później pokazała się bardo przelotnie. Zjadła kilka przysmaczków z mojej dłoni i z zabawą poczekała, aż Luby poszedł spać. Przypuszczam, że w trakcie weekendu się rozkręci:)
14.01.2017
Bastet do Lubego przychodzi, kiedy dostaje od niego pasztet:) O dotykaniu nie ma jednak mowy.
Wielkim postępem jest to, że nie siedzi już w szafce.
Dzisiaj przybiegła do mnie na pasztet i kilkukrotnie na przysmaczki. Po każdej porcji jedzenia miziałyśmy się (Nawet położyła się obok i udeptywała mnie pazurkami...auch...ale wytrzymałam chwilę, po czym musiałam zabrać nogę, bo powtarzające się ukłucia zaczynały mi wyciskać łzy:))
Wybawiła się gałązką okręconą włóczką i biegała za piłeczkami. Kiedy Luby poszedł do sklepu, wskoczyła na sofę i przespała prawie dwie godziny. Ja na jednym krańcu sofy, a ona na drugim hihi:) Żałuję, że nie miałam pod ręką aparatu, bo spała słodko, z przednimi nóżkami wyciągniętymi do przodu i rozłożonymi palcami, a później na boku z czterema nóżkami wyciągniętymi do przodu i ułożoną na nich główką:)
Zauważyłam, że Bastet całkiem długo potrafi się skupić na zabawie. Moja obecność mniej ją onieśmiela. Kiedy przypadkowo natykamy się na siebie w drzwiach, to kicia nie czmycha w głąb pomieszczenia, ale przemyka obok mnie (ja zazwyczaj staję, albo idę mega powoli i daję jej czas na przemyślenie sprawy:)).
Wszystkie ruchy bezpośrednio przy niej nadal robię w znacznie zwolnionym tempie, a kiedy jestem obserwowana, to przyzwyczajam ją do większej dynamiki ruchu, ale i tak żyjemy obecnie powolutku:)
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Mam dla Was, oprócz tego kociego sprawozdania, przepis na pyszne i szybkie placuszki z kukurydzy. To danie nadaje się świetnie na obiad czy też na kolację. Cebulka i czosnek dodają pikanterii, a kukurydza słodyczy. Przyprawy dodatkowo zaostrzają smak.
SKŁADNIKI:
-kukurydza z puszki
-mąka
-jajko
-cebula
-czosnek
-olej roślinny do smażenia
-sól, pieprz, ostra papryka w proszku
-coś do rozdrobnienia składników (u mnie mikser rączka)
Najpierw w misce rozdrabniamy na masę cebulę i ząbek czosnku. Ten miks mieszamy z jajkiem i dodajemy kukurydzę a następnie wszystkie masze przyprawy. Gdy wszystko już się ładnie połączy, dodajemy mąki i dalej mieszamy, żeby nie było żadnych grudek itp.
Placuszki nakładamy łyżką na gorący olej. Rozpłaszczamy, aby były cienkie i obsmażamy z obu stron. W ten oto sposób powstają kukurydziane kąski:)
Jeśli jeszcze takich nie robiliście, to polecam. Na pewno warto też eksperymentować z różnymi przyprawami.
Co powiecie na taki obiad? Może być? Mnie bardzo smakuje i powiem Wam, że żałuję jedynie, że kotkom nie wolno jeść ludzkiej karmy, bo dopiero by były szaleństwa kuchenne:)
Przesyłam Wam cieplutkie uściski i życzę Wam bardzo miłego, relaksującego wieczoru.
PEACE
Zdjęcia kici urocze. Robi ogromne postępy. Miejmy nadzieję, że szybko zapomni o przeszłości i będzie z Wami bawić się i zasypiać na kolanach. Widać, że z natury jest ciekawska i ciekawość zwycięży strach. pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDzięki:) Wyobraź sobie, że dzisiaj wieczorem siedzi pod łóżkiem, ale myślę, że po prostu musi się przyzwyczaić do obecności Lubego, bo przez dwa dni go nie było. Odwiedziła mnie w kąciku do szycia, usiadłam z nią na podłodze i ona sobie chodziła dookoła mnie, ocierała się itp. i wyobraź sobie, że nie wiem, co jej strzeliło do łebka, ale poczułam łapki na plecach:D Ukróciłam delikatnie proceder, zanim doszło do bolesnej wspinaczki i być może panicznej ucieczki:))) W każdym razie to było dla mnie totalne zaskoczenie!
UsuńBuziaki!:))
JUż duże kroki Kochana poczyniliście ! Jak wspaniale mi jest czytać że już Bastet powoli się rozkręca i oswaja. Będzie co raz to lepiej. To jest teraz Wasza wspólna przygoda , która będzie z Wami na całe życie, Cudowne chwile Kochana:* Ja czekam na pieska którego chcemy adoptować, jednakże nie wiadomo jeszcze czy przeżyje... nie chcę nawet o tym myśleć :( Buziaczki :*
OdpowiedzUsuńPowoli i potrafi zaskoczyć też, bo dziś siedziałam z nią w kąciku i wyobraź sobie, że mimkała się i obchodziła mnie dookoła i w pewnej chwili poczułam łapki na plecach:D Masz rację, na zawsze sobie zapamiętam te wielkie przerażone oczka z początku i te wszystkie nawet najdrobniejsze osiągnięcia.
UsuńA co jest pieskowi? Chory jest?:( Trzymam kciuki, żeby przeżył i dołączył do Was!
Buziaki!:)
Sweet kitty and nice name!
OdpowiedzUsuńThank you:)) I do my best so she feels good with us. Living in a flat with people still terrifies her a little but she starts to get used to it slowly...also to the perks of being fed and she is our little stomach on legs:)
UsuńHugs!:))
Z tego co piszesz, Bastet coraz lepiej czuje się w Waszym domu. Jest piękną kotką. "Ach, te oczy, te oczy zielone!" robią wrażenie.( nie jestem fanka disco polo,ale ta piosenka robi u nas furorę)Myślę, że dokonałaś właściwego wyboru. Serce zawsze dobrze nam podpowiada. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńZdecydowanie jej się poprawia. Cały czas mam przed oczami zalęknionego kotka w klatce i cieszę się, że małymi kroczkami wszystko się jakoś układa. Wyobraź sobie, że dzisiaj wieczorem, kiedy poszłam jej dać pasztet, to nie tylko już wiedziała, o co chodzi, ale wyprodukowała takie ciche, jakby chroboczące miauczenie:) Hihi, ja nie znam tej piosenki, ale właśnie w tych oczach się zakochałam:)
UsuńBuziaki!:))
Czyli już za chwilę za chwileczkę będzie rozrabiać na całego :D'
OdpowiedzUsuńbuziaki :D
Na razie jeszcze jest bardzo nieśmiała, ale czekam z utęsknieniem, na ten moment, w którym wszystko się znormalizuje:)
UsuńBuziaki!:))
Szturmem zdobyłaś jej zaufanie, a Bastet na pewno czuje, że jej nie oddasz! Ona na pewno wie to najlepiej:)) Placuszki zrobię, a mąkę jaką dodać? kukurydzianą? czy może być zwykła pszenna?
OdpowiedzUsuńTak myślę, że czuje, że ja nie chcę jej nic złego zrobić, ale póki co ciężko jej się odnaleźć w nowej rzeczywistości...znaczy się już się odnajduje w karmieniu i pełnych miskach, ale hehe, jeszcze czeka nas sporo pracy:)
UsuńSuper, wiesz co, ja dałam taką zwykłą pszenną. Daj znać, czy Ci smakowały:)
Buziaki!:))
Widać że zaczyna się do Ciebie przekonywać pomału do przodu i niedługo będzie spała na twoim brzuchu tak jak robi to mój Kocurek :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kiedyś ten moment nastąpi, ale będę w siódmym niebie, jak po prostu da mi do siebie podejść) Na razie to ja, daję podejść do siebie:)
UsuńBuziaki!:))
cudownie czytać o Waszej wzajemnie
OdpowiedzUsuńrosnącej więzi :) placki spróbuję!
Zdecydowanie jest lepiej i za nic jej nigdzie nie oddam:)
UsuńPolecam placuszki, bo piorunem się robi, a bardzo fajnie smakują.
Buziaki!:))
Cierpliwość się opłaca, zwłaszcza jeśli nagrodą jest miłość takiej istotki, jak Bastet. Trzymam nadal kciuki za szybkie jej, u Ciebie, zadomowienie i ślę serdeczności!
OdpowiedzUsuńObie się do siebie przyzwyczajamy i rozgryzamy się wzajemnie:) Mam nadzieję, że da radę być może w ciągu następnego tygodnia zrobić z jakiś kroczek do przodu:)
UsuńBuziaki!:))
Słodka, malutka kruszynka się przyzwyczaja do Was. Bardzo się cieszę z postępów. Pisz, pokazuj, bardzo jej dopinguję, by wszystko się poukładało:)
OdpowiedzUsuńPowolutku jest lepiej i muszę Ci powiedzieć, że skrycie liczę na to, że gdzieś za tydzień, będzie mogła się pochwalić kolejnymi postępami:) Na razie chcę, żeby bardziej zaufała moim dłoniom i żeby bardziej oswoiła się z Lubym,bo przez te dni nieobecności bardzo się w stosunku do niego wycofała.
UsuńBuziaki!:))
Wspaniałe wiadomości, cieszę się niezmiernie, że Bastet tak szybko Ci zaufała. Wiem, jakie to jest ważne, sama mam dwa koty w domu przywiezione z Pl.
OdpowiedzUsuńJuż, wkrótce będzie z Wami spać na łóżku.
Placuszki kukurydziane wydają się smaczne, kochana z pewnością wykorzystam Twój wege przepis:)
Ja też się cieszę, że już jest lepiej,ale jeszcze długa droga przed nami. Nadal nie jest w pełni rozluźniona i nadal widać, że lęk i niepewność są. Wierzę z całych sił, że da się oswoić, jednak czuję, że nie szybko to nastąpi:) Póki co nie sypia już na sztućcach w szafce (chyba), a więc jest ogromny postęp:)
UsuńSuper, że przepis Ci się przyda:)
Buziaki!:))
Mała robi postępy, że hej! Jeszcze trochę czasu i będzie się czuła jak u siebie. Koty, szczególnie te skrzywdzone, bardzo wolno się adaptują, dlatego cieszy mnie ogromnie to, że ona już tak dokazuje :)) Buziaki dla Ciebie i głaski dla Bastet :)
OdpowiedzUsuńOj tak, naprawdę radzi sobie bardzo dobrze. Zaczyna też powoli wydawać odgłosy np. takie "nyu" albo dziś wieczorem przed lodówką takie chrapliwe, cichutkie miau:) Wiesz, no nadal przy zabawie musi być dystans i oczywiście nie ma mowy żebym stała lub się ruszyła jakoś w normalniejszym tempie, ale naprawdę już sam fakt, że mniej kryje się po kątach, jest bardzo obiecujący:) Mnie się nie spieszy, ale oczywiście bym chciała, żeby jak najszybciej stała się małym przytulaskiem dziobaskiem:)) Głaski przekażę po karmieniu, bo wtedy to sprawa raczej pewna i może będą nawet pomruczki?:) Buziaki!:))
UsuńБастет уже почти привыкла к новому дому)))
OdpowiedzUsuńОчень интересный рецепт, спасибо!
Bastet prawie przyzwyczaiłem się do nowego domu)))
Bardzo ciekawy przepis, dziękuję!
Powolutku idziemy do przodu, ale jeszcze to potrwa, zanim przestanie wpadać w panikę i w pełni nam zaufa. Ja się cieszę bardzo z każdego kroczku na przód i bardzo bym chciała, żeby Bastet odkryła nowe życie i pozytywną rzeczywistość:)
UsuńKukurydziane placuszki polecam:)Buziaki!:))
Jest coraz bardziej odważna i ciekawska, będzie dobrze. Niedługo Ci będzie wskakiwała na kolana :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, ciekawość i odwaga mnie bardzo cieszą. Oj, jak ja bym chciała, żeby tak było. Ona jest taka malutka, to najmniejszy dorosły kotek, jakiego widziałam. Na sofę wchodzi bardzo zabawnie, bo najpierw wczepia się przednimi łapkami, a później się podciąga:D
UsuńBuziaki!:))
I can ear corn from a can)a looot of it) so Iguess this recipe is something I have to try!
OdpowiedzUsuńI definetely recommend these, if you like corn. The corn taste and crunchiness are stll there after frying.
UsuńKisses!:))
Mi querida amiga como no te va a querer el gatito si no hay sitio mejor en el mundo para vivir, con tus cuidados y sobre todo con tu cariño sera el gato mas feliz del universo. Se notan tus cuidados esta muy guapo. Un enorme beso y se muy feliz.
OdpowiedzUsuńHola mi querida amiga:) Translator was tricky with your words but I think I got almost all:D Thank you for the kind words. I hope Bastet will notice soon that the paradise is safe for her and that she can trust us. She does have my heart and also my hubby loves her:)
UsuńUn enorme beso to you too:) Have a wonderful evening!:))
Dopiero teraz mogłam do Ciebie zajrzeć :/ .
OdpowiedzUsuńMiłość i cierpliwość z pewnością pomoże Bastet osiągnąć stan równowagi i kociego szczęścia . Może krąży wokół niej Duch Twojej poprzedniej Koteczki i tłumaczy, że to Dobry Dom i Dobrzy Ludzie ? Wierzę w takie rzeczy :)
Buziaki dla Ciebie i mizianki dla Panny Maluszki Bastet :)
Hej!:) Bardzo czekam na każdy jej krok w lepszą, bezstresową rzeczywistość. Ha, a ja ostatnio sobie gadałam z Panną Miau właśnie i prosiłam ją o pomoc. Powiem Ci, że siedziałam przed urną i prosiłam, żeby było lepiej i żeby pomogła małej Bastet. Panna Miau nie cierpiała innych kotów, ale teraz przecież już nie są dla niej konkurencją. Poza tym sama była oddawana do schroniska 2 razy. Myślę, że można liczyć na jej pomoc.
UsuńPanna Maluszka Bastet dostanie pogłaskową porcję wraz z porcją ośmielającego pasztetu:)) Buziaki!:))
Z nieukrywaną przyjemnością nadrobiłam zaległości u Ciebie. Wiedziałam, że prędzej czy później nowy kociak pojawi się w twych progach. Bastet wygląda prawie identycznie jak moja Nuts:)
OdpowiedzUsuńSpokojnie, nabierze śmiałości, tylko potrzebuje czasu:)
:)) No musiał się pojawić, bo wpadłam w bardzo nieciekawy stan emocjonalny. Oczywiście, że kojarzę Nuts i jej słodkiego pyniolka:)
UsuńJa to wiesz, bym chciała, żeby ona magicznie ozdrowiała, ale wiem, że trzeba czasu i jestem cierpliwa i pełna nadziei:)
Buziaki!:))
przepraszamże nie zawsze wczytuje sie w tekst ale wyrywam czas na chwile na zaglądanie do blogowych znajomych z mojego ciągłego "coś robię " , więc skupie sie na tym że koteczka cudnie sie prezentuje a placki wyglądaja apetycznie :)
OdpowiedzUsuńHehe, spoko:) Super, że wpadłaś.
UsuńBuziaki!:))
Slodka kruszynka <3 Widac ze juz malo brakuje a przelamie wszelkie opory :)
OdpowiedzUsuńBuziaki :)
No już jest naprawdę o niebo lepiej:)
UsuńBuziaki!:))
moje serce sie tak raduje, że szok :-) W dodatku czytając to, słuchałam piosenki "You raise me up" Josha Grobana ... To prawie o Twojej kotce... Obudziłaś ją ze snu... Podniosłaś. Teraz już będzie mogła chodzić po "górach" i "wzburzonych morzach" - dzięki Tobie. Poryczałam się <3
OdpowiedzUsuń:)) Powolutku się rozkręca i naprawdę bardzo się cieszę, że się znalazłyśmy. Kiedy patrzyła na mnie z klatki, to po prostu wiedziałam, że jest kochanym, uczuciowym stworzeniem. Nie miała szczęścia wcześniej w życiu, ale teraz będzie już zupełnie inaczej.
UsuńWłaśnie leży obok mnie na sofie i przysypia:))
Buziaki!:))
You are doing such a great job with your kitty! It does take a long time to build trust with ones who have had a tough time and you are doing that each day. Bravo!
OdpowiedzUsuńThose fritters look tasty. :)
~Jess
Thank you:) I'm trying very hard and each even the smallest step makes me extremely happy. I just know that behind the fear there is a very loving little cat person.
UsuńOh yes, they really are and look how easy to make too:)
Kisses!:))
Widać, że kicia coraz bardziej się przekonuje :) Jest na prawdę mega urocza i już nie wyobrażam sobie Ciebie bez niej :)
OdpowiedzUsuńPrzepis na placki koniecznie spróbuję :)
Ja tak samo nie wyobrażam sobie, żeby jej mogło nie być:)
UsuńSpróbuj, może Ci posmakują? Daj znać:)