Witajcie Kochani, Zacznę od początku...A więc, wczoraj rano wybraliśmy się z Lubym do jednej z kocich rodzin zastępczych. W internecie zobaczyliśmy kotkę, której opis idealnie pasował do moich oczekiwań ("uwielbia się przytulać, jest przyjazna"). Przekroczyliśmy próg domu kociej niani i w tym momencie przez chwileczkę, przez ułamek sekundy zobaczyliśmy nasze wypatrzone futerko na żywo. Kiedy kicia nas zobaczyła, to od razu zaczęła uciekać. Nie tylko nam nie dawała do siebie podejść, ale również kociej niani sprytnie się wymykała...cóż...najwidoczniej nie była nam pisana. Być może czuła pismo nosem i wolała po prostu zostać wśród kolegów i koleżanek? U niani było około 20 kotów, a więc niewątpliwie nie było nudno. Niektóre koty spały na kanapie i na stołach, a inne chodziły sobie. Wskazałam na dużą klatkę z figlorajem, stojącą na blacie. "A tam co jest?"-zapytałam, po czym pani niania pogmerała we włochatym kocim domku i wyjaśniła, że to dwa kociątka. Jeden zarezerwowany, a drugi rasowo wyglądający kotek syjamski, wolny. Ładny był ten syjamski...ale...po drugiej stronie pokoju, także na blacie stała mniejsza klatka. Wewnątrz tejże klatki kuweta i miska z wodą i jedzeniem, a w rogu takie małe coś o wielkich, bacznych oczach. "A tego można zobaczyć?"-coś pchnęło mnie ku nieszczęsnej istotce. Drzwi klatki skrzypnęły i moją ręka wylądowała na miękkim futerku. Dowiedziałam się, że kotek to dziewczynka, że przyjechał z cmentarza i że ma osiem miesięcy. U pani niani mała włochata istotka była od dziesięciu dni i nie kładła już uszu po sobie, ale nadal była całkowicie nieśmiała i przerażona na widok ludzkich stóp. Pani niania wyciągnęła ją z klatki i pokazała świeżą ranę po kastracji...bez szwów, bo kotka już się nimi zajęła... "Zapytaj, jak dbać o tą ranę?"-wyszeptałam do Lubego i zabrałam się za miętolenie skulonego na powrót w klatce ciałka. Do domu wróciliśmy już z transporterkiem pełnym rozdygotanego szczęścia.
Najpierw koci kącik urządziliśmy w kuchni, ale mała czmychnęła z transportera do kuwety i gdy nie udało jej się dokopać do Chin, zamarła. Postanowiliśmy dać jej trochę prywatności i wtedy przepadła gdzieś bez śladu...
Szukaliśmy i szukaliśmy, aż końcu znalazła się w kuchennej szafce, przy kratce wentylacyjnej. Trzeba było interweniować, żeby się nie przeziębiła. Sukces! Jednak przerażenie rzuciło ją w kierunku drugiej szafki i tym razem leżała sobie we wnęce. Usiadłam więc w rozsądnej odległości i zabrałam się za czytanie na głos "Alicji po drugiej stronie lustra". Przeczytałam kilka rozdziałów i zabrałam się za głaskanie. Kicia nie protestowała i przysnęła z moją ręką pod brodą...no ale ciało mi zdrętwiało i delikatnie usunęłam się z kuchni na obiad.
Po obiedzie po kici nie było ani śladu! Przepadła, zniknęła! Luby poszedł do sklepu po Betadine (lekarstwo do smarowania rany), a ja zamartwiałam się, bo przecież kicię trzeba było odnaleźć i opatrzyć.
Wpadłam na chytry plan. Zamiast odsuwać pralkę, Luby uzbroił się w telefon, włączył latarkę i pstrykał zdjęcia w najciemniejszych zakamarkach. Udało się namierzyć zgubę! Siedziała między ścianą a plastikowymi pojemniczkami na jedzenie. Koci sprzęt przenieśliśmy do cichego pokoju. Tam też urządziłam naprędce niezwykle prywatną, kartonową sypialnię z miękką poduszką.
Opróżniliśmy szafkę kuchenną i Luby sprawnie złapał kicię i przełożył do transporterka. Splunęła, syknęła, ale już później było ok. Po otwarciu transporterka nieustannie przestraszona pomknęła za pudło w drugim pokoju. Chwycona stamtąd przez Lubego otrzymała wreszcie lekarstwo i dała się pogłaskać na kolanach i wpuścić do pudełka z poduszką.
Upatrzyła sobie jednak w tym samym pokoju miejsce o wiele bardziej niedostępne, z którego wydostanie jej jest niemożliwe. Z tejże kryjówki wypuściła się wieczorem na kilka spacerków krajoznawczych i tam leżała dziś rano po nocy pełnej eksploracji:)
Mam nadzieję, że dziś wieczorem się już troszkę bardziej kicia oswoi, bo gdy widywałam ją wczoraj to gadałam do niej i patrzyłam w oczy jedynie przelotnie, głęboko mrugając. Czuję, że to wyjątkowy kot i że tkwi w nim potencjał super przytulanki. Musi jedynie przestać się bać i przyzwyczaić do naszej obecności. Urzekło mnie jej rezolutne spojrzenie, takie niemalże ludzkie i rozumne.
Spodobało mi się, że pomimo bycia dzikim kotem, nie atakowała. Pomyślałam, że również rana na brzuchu nie sprzyja wylewności, bo chory kot szuka kryjówki, aby nie paść ofiarą predatora. Wzięłam tą kotkę, bo poczułam do nie coś, czego nie poczułam do żadnego malucha z pozostałej dziewiętnastki.
Kiedy wczoraj wieczorem przyglądała mi się przez chwilę, siedząc pod stołem, to doszłam do wniosku, że będzie dobrze:)
Macie jakieś pomysły na imię? Takie jakieś żeby brzmiało po polsku, ale jednak do wymówienia i napisania dla Francuzów:D
...a to foto z ostatniej chwili:)
Kotka jest już posmarowania maścią i teraz wypoczywa w kuchennej szafce na pojemniczku na sztućce:)
Ślę Wam buziaki kociaki!:)
PEACE
Piękne ma oczy :)
OdpowiedzUsuńMój też jest mistrzem kryjówek... Siedział w koszyku na parapecie, otwarłam okno, żeby troszkę przewietrzyć. Czując powiew chłodu mój wspaniały SYBERYJSKI kot zabrał swoje piękne futro i pobiegł schować się pod kołdrę :P
Właśnie to spojrzenie mnie przyciągnęło:)
UsuńHihi,podobno zimno jest teraz w PL i nie dziwota, że się zabunkrował pod kołdrą:))
Moja cały czas chyba siedzi na tych sztućcach. Nie chcę jej przeszkadzać, to nie otwieram szafki:) Mam nadzieję, że jak się ściemni, to wyjdzie chociaż na jedzenie i picie.
Buziaki!:))
Piękna szylkretka, jak dobrze, że zdecydowaliście się ją wziąć! W tym domu tymczasowym i tak juz zaczyna się robic przekocenie, koty potrafią przebywać na tymczasie i po kilka lat. Mała ma na pewno swoją historię. Nie wygląda na dzikiego kota, racze na przerażonego byłego bezdomniaczka. Dziki kot nie da się wziąć na ręce. Koteczka ma prawdziwe szczęście, aby było jak najwięcej takich ludzi jak wy!
OdpowiedzUsuńJest bardzo malutka, a jak się skuli, to jest autentycznie wielkości świnki morskiej:) No, podobno nie tak dużo ludzi chce otwierać dom tymczasowy i robi się tłok.
UsuńWiem tylko, że żyła na cmentarzu i najpierw poszła na kastrację i jak dotarła do domu tymczasowego to miała całkowicie położone uszka. 10 dni tam była i siedziała właśnie w klatce i wyciągnęła sobie szwy. Pani niania z klatki wydobywała ją za kark i nie przykładała do siebie, a Luby daje radę ją wyłuskać z dziur i uspakajamy ją najpierw na kolanach, a później Luby ją przykłada blisko do siebie i tak może przenieść np. do pokoju na smarowanie maścią. Też jej się zdarzy drapnąć, ale to nie jest specjalnie, a po prostu z przeraźliwej próby nie dania się chwycić. Nie ruszalibyśmy jej gdyby nie to, że trzeba 2 razy dziennie posmarować brzuszek. Też mi się wydawało, że dziki kot by warczał i szalał pazurkami, ale podobno tak też się zdarza. Miałam kiedyś okazję zgarnąć z ulicy kotka, którego mama zmarła i wiesz co, on nie miał wcześniej "ludzkiego" domu, ale był tak wyczerpany i chory, że też się wcale nie bronił, nie drapał ani nic. U weta dał sobie zrobić zastrzyki i spał praktycznie cały czas na mnie z przerwami na ssanie żarełka z palca. Później urosły mu zęby i zaczął sam jeść i przez cały ten czas nie pokazał ani krzty agresji. Tak sobie myślę, że i ta nasza koteczka może po prostu za słaba jest, żeby walczyć, więc po prostu daje się dotknąć. Na razie cały czas siedzi w ukryciu, a wczoraj wieczorem trochę chodziła, ale ostrożnie, gotowa do ucieczki. Raz szłam do łazienki i się na nią natknęłam, więc zwolniłam, a ona nie wiedziała w którą stronę zwiewać, ale w końcu prysnęła do pokoiku z kocim kącikiem:D Czekam na przygody dzisiejszego wieczoru:D
Bardzo dziękuję za miłe słowa:) My jesteśmy pełni nadziei i cieszymy się z każdego odgłosu, mruknięcia, a wczoraj kicia nawet dwa razy zamiauczała:))...najpierw się zerwałam, żeby zobaczyć, czy nic jej nie jest, ale hihi...widać po prostu miała ochotę zamiauczeć:D
Pozdrowienia!:))
Śliczna koteczka. Na razie jest wystraszona, ale z czasem jej przejdzie. Widzę. że długo nie wytrzymałaś bez kotka. To takie uzależnienie. Ale nie poddawajcie się, zobaczysz przyzwyczai się do Was. Powodzenia.
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu naszej kruszynki:) Bliska byłam załamania jakiegoś i do tej pory mnie jeszcze trzyma stres. W ogóle, to jak przyniosłam transporterek z kicią do domu, to od razu mnie prawie przestał kręgosłup boleć. To musi być znak po prostu. Hihi, nie nie poddamy się na pewno, ale gdyby nie trzeba było jej smarować ranki, to byśmy ją zostawili w spokoju, a tak musimy ją wyciągać z kryjówek:D Buziaki!:))
UsuńМилашка))) Поздравляю вас с новым членом семьи))) Надеюсь, что кошечка к вам быстро привыкнет)))
UsuńCutie))) Gratulacje dla nowego członka rodziny))) Mam nadzieję, że kot przyzwyczaja się do ciebie szybko)))
спасибо:) Ona jest kochana chociaż bardzo zalękniona jeszcze. Na razie głownie trzeba ją samemu brać, ale za jakiś czas pewnie przestanie się chować.
UsuńBuziaki!:))
Śliczna jest, dla mnie od pierwszego spojrzenia z powodu koloru futerka byłaby Plamką,ale imię muszą nadać właściciele. Życzę sukcesów.:))
OdpowiedzUsuńDzięki:) Hihi, plamka brzmi zabawnie:)) Na razie kicia siedzi pod łóżkiem:D
UsuńBuziaki!:))
Widać u niej jeszcze przerażenie w wielkich, pięknych oczach,ale skoro dała się wziąć na ręce- jest dobrze i z każdym dniem będzie coraz lepiej. Spodobał mnie się ten fragment, w którym opisałaś,że intuicja podpowiedziała Ci,że to jest własnie ten kot, a raczej kotka, którą odnalazłaś dla siebie w tej "kociarni". To piękny moment, gdy patrzymy na gromadkę kociąt i szczeniąt, coś - jak napisałaś- popycha nas do jednego z maleństw i myślimy- ten ( lub ta)!
OdpowiedzUsuńA z imieniem się nie spiesz.To bardzo ważne,żeby pasowało. Imię samo przyjdzie, wyłoni się i przylgnie do kotki niczym "drugie futerko". Życzę Ci wiele radości z koteczki, bo to ,że ona u Was dobrze się czuje to już widać z opisywanych przez Ciebie zdarzeń. Pozdrawiam serdecznie. Buziaki.
Orany, mówię Ci, jak ona się boi. Każdy nasz ruch wprawia ją w przerażenie. Trzeba być baaaaaardzo powolnym i meeeega spokojnym. Tak jakoś mnie rzuciło w jej stronę, ale naprawdę był duży wybór i wiekowy i w ogóle pod względem wyglądu i wielkości. Dzisiaj cały dzień była w szafce na sztućce, a na koniec uciekła pod łóżko, bo wyszła na sekund kilka do kuwety i "do wszystkim" próbował ją Luby złapać na smarowanko Betadine:) W końcu trzeba było zdjąć materac:D Na razie tworzę imionkowy spis, ale nic tak na sto procent nie pasuje:) Buziaki!:))
UsuńNie wiem, czy to pomoże Ci w wyborze imienia, ja mam w domu trzy koty:
OdpowiedzUsuńMiśkę, Rysia i Marysię :)
Miśka i Rysiaczek są znajdami przyniesionymi do domu takie maleńkie kociątka, a Marysia jest owocem (mojego niedopilnowania) Miśki i Ryśka :))) i jest najfajniejsza ;-)
Twoja też się oswoi, tylko potrzeba trochę czasu :)))
Hihi, fajne mają imiona Twoje kotki:) Myślę, że jak już się zorientuje, że nie chcemy jej zjeść, zgładzić itp. to będzie coraz lepiej:))
UsuńBuziaki!:))
Jaka śliczna przyzwyczaji się do Was :)
OdpowiedzUsuńJest malutkim kłębuszkiem nerwów na razie:))
UsuńBuziaki!:))
Trzymam kciuki za szczęśliwą adaptację.
OdpowiedzUsuńMy mamy szczeniaka od paru tygodni, uparty jak to terier, ale jakoś się socjalizuje powoli.
A kot, wiadomo - musi mieć swój intymny świat, do którego dopiero dopuści człowieka. I wtedy jest to zaszczyt!
I w jednym i w drugim przypadku możemy sobie obie życzyć "worka cierpliwości" :)
To ja za Was trzymam kciuki też. Super, że macie pieseczka! Hihi, oj tak, zdecydowanie będziemy bardzo zaszczyceni, bo nam tęskno do tego kociego świata:)
UsuńCierpliwości więc nam życzę i ślę buziaki!:))
Twoja Niunia ma przenikliwe spojrzenie -
OdpowiedzUsuńzupełnie takie piękne jak Ty :DDD
Haha, mam nadzieję że jednak będzie mniej znerwicowana ode mnie, jak już się zaadaptuje:D Buziaki!:))
UsuńOjej, toż to istne cudo! I jaka podobna do kotki mojej siostry, Szelki :)) Szylkretowe koty mają niezwykły urok!
OdpowiedzUsuńFajnie, że macie nową kicię, a kicia znalazła przyjazny i kochający dom.
A co do imion to bardzo podoba mi się nasza zwykła Tosia :)
Taki mały dziabąg:) Ha, szelka to jest sprytne imię dla Szylkretki! My też się bardzo cieszymy i każda interakcja sprawia nam wielką frajdę. Choćby najmniejsza:)
UsuńTosia fajne imię, ale odpada przez "si":D Pewno by się skończyło na "Tosa", "Tosja", "Toshja" etc. Luby by "Tosia" dał radę, ale inni to chyba, może nie:))
Buziaki!:))
Pierwszego dnia Prezes wbił się za kanapę i piszczał żałośnie, nie chciał jeść, ani pić. Zwyczajnie się pobeczałam. Był taki malutki, że mieścił się w moim kapciu, rozmiar 36. Myślałam, że za wcześnie zabrano go od matki. Ale na drugi dzień już było dobrze, szybko się przyzwyczaił. Myślę, że i Twoja kruszynka wkrótce Was zaakceptuje i się oswoi. Zwierzaki wyczuwają dobrych ludzi. Pozdrowionka.
OdpowiedzUsuńO rany, bidulek! A wyrósł na takiego dostojnego kawalera! Pięknie go odchowałaś. Tak myślę, że nasza musi po prostu przestać się nas bać, bo mieszkanie już poznała w nocy (słychać było, jak zwala rzeczy:))
UsuńBuziaki!:))
Jak cudownie! myślę, że ten drżący kłębuszek już trochę oberwał razów w swoim krótkim życiu, na szczęście pojawiliście się Wy i nie przestraszyliście się kociego cierpienia....Tak ciekawie opisałaś, jak czytałam to uśmiechałam się i jednocześnie łzy kręciły mi się w oczach. Dobrej nocy dla Waszej trójki:))
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia, ale zdecydowanie jest przerażona. Dzisiaj wieczorem wleciała pod łóżko Luby się z nią zamknął,zdjął materac i wyłowił jakoś, ale nie obyło się bez drapania:) Później ją posmarowałam i trzymaliśmy najpierw u Lubego na kolanach, a później u mnie. Rozluźniła się, mruczała, trochę jej się zwężały od czasu do czasu źrenice, ale była strasznie czujna.Została ze mną po otwarciu drzwi i wymiękła, kiedy Luby chciał mi nakryć baaardzo powoli i delikatnie nogi kołdrą. W życiu nie widziałam tak znerwicowanego zwierzęcia, ale będzie dobrze. To dopiero będzie jej druga noc:) Właśnie przemknęła obok mnie do kuchni i z powrotem i przez chwilkę na mnie popatrzyła. Cieszę się jak głupia z tego spojrzenia:)) Dobrej nocy Kochana!:))
Usuńkyaaa! why is it so cute& I like small kitties) Actually, I've never been into cats, but lately I find them cute
OdpowiedzUsuńHehe, she is still terrified but I see purrrre cutness in here too:D I'm happy you like her:) High five to your kitten:) Hugs!:))
UsuńKochana , jeście cudowni ! Absolutnie jestem wzruszona Waszą postawą i normalnie Kocham CIę za to ! Dziękuję, że dałaś Kotce nowy Kochający dom, na ostatnim zdjęciu po oczkach widzę, że jest szczęśliwa bo harta już na zabawę. Te oczka jak dwie Jagódki i nazwałabym ją Jagoda hihih :) Buziaczki Dla Całej Waszej Rodzinki Kochana :*
OdpowiedzUsuńJa bez kota się nie odnajduję:) Hihi, Jagoda brzmi słodko:) Właśnie ogarniałam trochę kuchnię i po wyjściu natknęłam się na to nasze jagodowe maleństwo. Siedziało w korytarzu i patrzyło. Przykucnęłam i zawołałam delikatnie, ale zwiała:D Teraz kątem oka widzę, że weszła do kuchni skorzystać z toalety i prysnęła migiem z powrotem:)) Buziaki!:))
UsuńHola mi querida amiga. Un gato especial para una persona especial y maravillosa. Es muy guapo y pronto sabrá que es el gato mas afortunado del mundo. Un beso muy grande.
OdpowiedzUsuńHola Lola, Thank you for the nice words. Today we were bonding in the cabinet where she likes to be and she cuddled and seemed to be very relaxed:) Yet she didn't dare to go out:)) Un beso muy grande to you too mi querida amiga!:))
UsuńAle kogel-mogel :) Fajna kicia :)
OdpowiedzUsuńOj tak, wymieszane ma kolory niesamowicie na całym ciałku. Nawet poduszki łapek ma i czarne i różowe:D Dzięki:))
UsuńPozdrowienia!:))
Biedna kicia...ile musiała najeść się strachu nim do Was dotarła.
OdpowiedzUsuńŻyczę Wam, aby jak najszybciej przekonała się o Waszym dobrym serduszku :-)
Właśnie też coraz więcej podejrzewam złych przeżyć. Dzisiaj jak ją karmiłam i głaskałam w szafce, to zauważyłam, że ma strupki w okolicy karku i na jednej nodze i kawałek uszka z futerkiem jej odpadł (Wcześniej musiał się trzymać na strupku może?) Myślę, że powoli coś jej świta, ale nadal za nic nie opuści kryjówek sama no chyba, że biegiem do kuwety lub w nocy, jak śpimy:))
UsuńBuziaki!:))
Piękna, cudowna! Masz racje ma wspaniałe oczy...mi ostatnio chodzi po głowie imię Delilah...kojarzy mi się z taką elegantką a ta koteczka na taką wygląda i pewnie będzie z niej niezły miziak tylko trzeba dać jej czas :)
OdpowiedzUsuńTe oczy zauważyłam od razu. Była jak figura woskowa w klatce i tylko te wielkie, okrągłe oczka się ruszały i bacznie:) Och tak, Delilah brzmi bardzo elegancko! Tak czuję, że jak już się uspokoi, to będzie się przytulać jako pierwsza:)
UsuńBuziaki!:))
Jak do dla mnie to może być Fika lub Sadza:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHihi, na razie fika jak trzeba zaaplikować lekarstwo:))) Serdeczne pozdrowienia!:))
UsuńAle słodziutka kicia! Czytając jej przygody, przypomniały mi się pierwsze chwile Luny w naszym domu. Luśkę wzięliśmy z ogłoszenia. Okazało się, że urodziła się pod samochodem na pobliskim osiedlu. Szybko jednak ktoś się nią zaopiekował (wydaje mi się, że przenieśli te kotki do piwnicy ale miały spory kontakt z ludźmi). Pierwszego dnia też się chowała po kątach i wchodziła za meble. Nawet ostatnio znaleźliśmy zdjęcie na którym Lusia siedzi pod szafą. Teraz już by się tam nie zmieściła. Lusi szybko przeszło to chowanie bo już na drugi dzień chodziła za mną jak cień. Twoja kicia pewnie więcej przeszła niż Lusia i potrzebuje trochę więcej czasu.
OdpowiedzUsuńNiedawno czytałam książkę E. Cherezińskiej pt."Harda" i tam główna bohaterka nazwała swoje rysie Zgrzyt i Wrzask aby nikt, pomijając rodaków, nie mógł ich zawołać. Tak mi się to skojarzyło kiedy pisałaś, że szukasz imienia, które będzie łatwe do wymówienia dla Francuzów :)
Dzisiaj przy mizianiu w szafce odkryłam, że ma strupki w okolicy karku i na nóżce i kawałek uszka z futerkiem jej odpadł i dlatego też jestem coraz bardziej przekonana, że przeszła przez jakieś straszne rzeczy. Na razie cały czas spędza właśnie w szafce, ale czuję, że w końcu się przełamie, bo w szafce na bank jest trochę nudno, a do tego na sztućcach twardo:) O rany, Luby wczoraj, żeby ją posmarować maścią, musiał materac z łóżka zdjąć:D Taki kontakt z ludźmi podobno jest dla kota bardzo ważny szczególnie na początku. Może Lusia rzeczywiście przez to trochę mniej się bała? Super w ogóle, że się tak szybko zadomowiła u Was!
UsuńHehe, no, z tym imieniem mam zagwostkę:D Wiesz co, mój Luby to by wymówił ten wrzask bez problemu i ze zgrzytem też by sobie poradził, ale nie mam sumienia proponować takich imion:))))
Buziaki dla Ciebie i pogłaski dla Lusi!:))
Wiesz, kiedy obejrzałam jej fotki i zobaczyłam TE oczy, od razu pomyślałam, że ona ma TWOJE oczy. Nie wiem jak to ująć, ale bardzo do Ciebie pasuje i myślę, że Wasze "energie" już wkrótce się zespolą, jakkolwiek to dziwnie brzmi :-) Ja bym ją nazwała Helenka :-) Nie mam pojęcia dlaczego :P
OdpowiedzUsuńOjej, bardzo dziękuję:) Helenka powiadasz? Kojarzy mi się z małą dziewczynką lub z kimś słodkim z piekła rodem (od hell):P
UsuńBuziaki!:))
What a wonderful cat and a wonderful story!!! So happy for you. Your kitty looks a lot like our Bagirka!!! :)
OdpowiedzUsuńThank you:) She really is a darling. Awww, I like the name of your kitty!:)
UsuńHugs!:))
Na razie wygląda na wystraszoną, ale pewnie szybko uda Ci się ją oswoić.
OdpowiedzUsuńMiłość, przytulanie i rozmowy. Uważam, że do zwierząt należy dużo mówić. Głos uspokaja.
Pozdrawiam :)
Cały czas jest jeszcze bardzo czujna i nieufna i dziś o żadnym tuleniu nie było mowy:) Jedynie rano przy smarowaniu i wieczorem popróbujemy po drugiej porcji Betadine. Jak ją widzę, to właśnie do niej gadam i opowiadam jej różne historie:))
UsuńBuziaki!:))
piękniutka jest :) niech sie dobrze chowa :)
OdpowiedzUsuńOj Kochana, ona to się chowa aż za dobrze:D Hihihi, na szczęście zablokowałam wejście za pralkę:))
UsuńSłodka kicia :)
OdpowiedzUsuńTrzeba trochę czasu, żeby się oswoiła i będzie dobrze :)
Buziaki
Oj tak, nie pędzę i po prostu pozwalam jej powolutku odkrywać nowy świat:)
UsuńBuziaki!:))
Those eyes are so pretty and I love the markings. :) Good luck!
OdpowiedzUsuń~Jess
Hehe, doesn't she look like a mix of cat and lion with these markings?:)
UsuńMale kocie szczescie <3 napewno za wasza milosc odplaci sie miloscia ...tylko trzeba troszke poczekac :)
OdpowiedzUsuńBędziemy cierpliwie czekać i może już za tydzień, dwa maluszek przestanie żyć w przerażeniu:))
Usuń