piątek, 31 stycznia 2014

Zielono mi - nowi przybysze

Kiedy kilka dni temu krzątałam się po kuchni, zauważyłam że kilka z leżących na blacie białych cebulek, zaczęło kiełkować. Bidulki tak kurczowo trzymały się życia, że nie mogłam ich wyrzucić. Główki miały mało jędrne i nawet jedna z nich zaczęła nieśmiało wypuszczać korzonki. Pobiegłam szybko po starą doniczkę, którą wypełniała równie stara ziemia i rozpoczęłam reanimację. Na początku nękały mnie trochę wyrzuty sumienia, że cebulkom do zaoferowania miałam jedynie taki domek, ale w końcu lepszy rydz niż nic. Na dnie doniczki ułożyłam dla drenażu kilka kamyczków, umyłam cebulki i oczyściłam z ewentualnej pleśni, po czym przeprowadziłam je do nowego lokum.
Białe cebulki w doniczce mają się dobrze i mocno podejrzana jakość gleby im nie przeszkadza. Rosną jak szalone, a ja podlewam je każdego dnia do podstawka pod doniczką. W ten sposób mogą sobie pić ile chcą. Jedynie pierwsze podlanie było strasznie obfite, ponieważ stara ziemia była okrutnie sucha i przypominała raczej pył.

Cebulkowego szczypiorku przybywa dosłownie z godziny na godzinę, ale ja nie spieszę się ze zbiorami. Chcę żeby maluchy rosły sobie szczęśliwie i mam nadzieję, że będą się trzymać przez długi czas.







Zachęcona cebulowym eksperymentem, rozważam na poważnie zasadzenie innych roślinek. Być może tym razem sięgnę po różne pestki i zobaczę, co z tego wyjdzie?:)
Chciałabym również w przyszłości posadzić bluszcz, tak żeby piął się po ścianie. To dopiero by był pokojowy ogródek:) ...no i marzy mi się paprotka:))

Przedstawiam Wam przy okazji innych, zielonych mieszkańców moich czterech ścian:


Lubicie roślinki doniczkowe? Macie w domu? Rozmawiacie z nimi???

PEACE


CIEKAWOSTKI ZE ŚWIATA ROŚLIN:

1. Bazylia ma szerokie działanie lecznicze. Pomaga na układ trawienny i również w walce z depresją, niepokojem czy też bezsennością. Do tego odstrasza owady i można odkażająco pocierać listkami bazylii miejsce po użądleniu. Kąpiel z dodatkiem liści i kwiatów bazylii działa energetyzująco, a dodanie jej do płukanek do włosów gwarantuje ożywienie koloru.

2. Rozmaryn wspomaga pamięć i poprawia nastrój.

3. Lubczyk, wykopany wraz z nacią z ziemi 1 października o szóstej rano, przynosi zgodę w małżeństwie i pomaga zażegnać problemy między partnerami. Wpleciony we włosy panny młodej, przynosi młodej parze szczęście.

4. Paprocie rosły już w czasach prehistorycznych, a hodowane w domu wpływają pozytywnie na nasze życie.

5. Surowe owoce jarzębiny są toksyczne, ale można przygotować z nich napar moczopędny i na żylaki, oraz likier czy też dżem.

PEACE


24 komentarze:

  1. Ja przez sezon zimowy zasilam się kiełkami. Znasz to? Potrzebna jest do tego kiełkownica no i kiełki brokuła, lucerny te lubię najbardziej, ale i soi,kapusty i inne. Polecam :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo lubię kiełki:)) Rzeżuchę wcinam chętnie i te z pszenicy i soi też. Ja hodowałam zawsze w talerzu na wacie namoczonej Kurcze z brokuła i lucerny nigdy nie jadłam i z kapusty też nie. Ciekawa jestem, jak smakują. Natchnęłaś mnie do zasadzenia. Muszę tylko postarać się gdzieś o nasionka:)

      Usuń
  2. Ja lubię roślinki, najchętniej zamieszkałabym w oranżerii :)) Ale obecnie mam tylko skrzydłokwiat i kilka fiołków afrykańskich, kwitną jak szalone od wiosny do jesieni. Kiedyś miałam piękny bluszcz, to bardzo fajna roślina i niewymagająca, a zazieleni dużą część pokoju :) Natomiast paprotki... strasznie się sypią, wciąż trzeba sprzątać, nie przepadam za nimi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skrzydłokwiat jest fajny, a fiołki afrykańskie też, bo są takie milutkie:) Racja z paprotkami i właśnie tylko to sypanie mnie zawsze denerwowało, ale nic nie poradzę na to, że jestem opętana myślą o paprotce:D Bluszcz to spróbuję gdzieś w parku znaleźć i wziąć gałązkę, ale z paprotką, to będzie trudniej:))

      Usuń
  3. Moja mama też ma takie chabazie u siebie, ja nie lubię miec na parapecie, ale u kogos mi sie podobaja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi, ja bym chętnie zastawiła cały parapet, ale nie mam niestety w domu parapetów:/ Kiedyś ciężko mi było pamiętać o podlewaniu, ale odkąd mam moje własne kwiatki, to traktuję je strasznie osobiście i jak małe osoby, które trzeb odżywić:)

      Usuń
  4. Nie ma to jak wychodowana samemu cebulka do kanapki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że nie ma we Francji białego sera, bo mi się marzy kanapka z białym serem i szczypiorkiem:D

      Usuń
  5. Mnie co jakiś czas marzą się zioła w kuchni ale szczerze mówiąc nie za bardzo umiem się roślinkami opiekować. Nigdy nie wiem czy trzeba już podlewać czy jeszcze nie.
    A jeśli chodzi o ciekawostki o roślinach to dodam, że owoce śnieguliczki też są lekko trujące (wiem to bo koledzy mojej córki poczęstowali ją tymi ślicznymi białymi kuleczkami, córka twierdzi, że są niesmaczne).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co, ja też nie jestem specem, ale zawsze czytam w necie, jak się zajmować konkretnym maluchem i obserwuję zachowanie moich kwiatków. Najgorzej jest przelać, ale z przysuszenia da się odratować:) Własne zioła też bym chciała hodować, zwłaszcza że mój luby bardzo lubi gotować i z pewnością by się mu spodobał taki ziołowy ogródeczek:)
      No ładni koledzy. Dobrze, że były niesmaczne, bo jeszcze by Ci dziecko struli.

      Usuń
  6. Mam kilka kwiatków, ale nie za wiele :) W kuchni natomiast na ścianie mam doniczkę z kwiatkiem, którego gałązki z listkami ciągną się przez całą długość ściany :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, zazdroszczę Ci tego w kuchni:)) Też mam niewiele, ale jak zakupię wreszcie ziemię, to będę prowadzić eksperymenty ogrodnicze:D

      Usuń
  7. do roślinek mam słabą rękę niestety - wolę cięte :)
    trzymają się u mnie jedynie kaktusy - które uwielbiam nie tylko za to, że ze mną wytrzymują :)
    no i zioła do kuchni - to zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kaktusy też bardzo lubię:)) Oj tak czułam, że lubisz świeże zioła w kuchni:)) Ja też lubię, ale jakoś jeszcze we Francji żadnych nie hodowałam.
      Buziaki!:))

      Usuń
  8. Najwięcej mam w domu kaktusów, rosną sobie pięknie na południowym parapecie a w styczniu zawsze zakwita mi mamilaria, ma śliczne maleńkie białe kwiatuszki. Natomiast kwiatem, który kwitnie u mnie niemal bez przerwy jest skrzydłokwiat, pięknie rozrośnięty okaz, który zdobi duży pokój. A jeśli chodzi o kiełki, to mnie najbardziej smakują kiełki rzodkiewki, które również sama sobie hoduję. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamilaria jest super. Przypomina mi trochę mojego brodatego kaktusa:) Strasznie ubolewam nad tym, że nie mam w domu parapetów. Ustawiam na meblach w pobliżu okien, ale to nie to samo:) Muszę się zebrać do zasadzenia kiełków, pewnie jednak dopiero w PL kupię sobie nasionka. Ehhh, muszę poczekać:)
      Pozdrowienia!:))

      Usuń
  9. Cebule wystarczy wsadzić do n. słoika z woda, tak żeby piętka była zamoczona:)
    a kiełki można też zrobić w zwykłym słoiku nie trzeba kiełkownicy- przepis znajdziesz u mnie na blogu kulinarnym:)
    zapraszam i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A myślisz, że taka wsadzona do ziemi będzie rosła dłużej? Jest w ogóle jakaś szansa, że zostanie na zawsze? Na pewno zajrzę na Twój przepis, bo ja kiełki to tylko sadziłam tak, że dawałam watę namoczoną i na tej wacie, w miseczce rosły.
      Uściski!:)

      Usuń
  10. Normalnie mnie rozczuliłaś;)))Jak cudnie opisałaś reanimację zwykłej cebuli(mam nadzieję,ze się cebula nie pogniewa;)))
    Ja chyba jestem dziwna,bo nie lubie kwiatów doniczkowych w domu.Mam dwa,bo je dostałam,ale żebym się nimi zbytnio przejmowała to nie.One chyba wiedzą,że jestem trochę wredna i przystosowały się do życia w trudniejszych warunkach,bo mają się całkiem dobrze;))
    Pozdrawiam i ściskam mocno;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)) Cebula się nie gniewa:) Hihi, ja też kiedyś nie trzymałam, bo zapominałam je podlewać i było mi ich szkoda.Teraz pamiętam i marzy mi się dżungla domowa:))
      Buziale!:)

      Usuń
  11. Mi ostatnio kaktus umarł... :-(
    W ogóle u mnie w mieszkaniu roślinki słabo się trzymają. To chyba kwestia oświetlenia, bo dość ciemno jest. Marzy mi się przeprowadzka, ale na razie jest to dopiero w fazie planów na przyszłość. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :( Zawsze przeżywam, jak mi coś usycha. Masz rację, że światło dużą gra rolę. Niestety właśnie z tego powodu mi smutno, że nie mam parapetów, bo dostęp do światła przez to jest mega ograniczony i muszę strasznie kombinować:))
      Też bym się chciała przeprowadzić i najlepiej do domeczku z ogródkiem:))
      Pozdrowienia!:)

      Usuń
  12. Oj tak, u mnie też panoszy się zielsko :D Z pnączy to mam hoję. ale trzymam ja krótko coby się panna nie rozpanoszyła;D Lubię też wszelakie sukulenty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie mieć dużo kwiatków różnych. Hoja ma strasznie fajne listki. Hihi, chętnie bym zaadoptowała taką panoszącą się:D

      Usuń