Zaciskał się powoli wokół jej szyi,
Przeskakiwał bezszelestnie splot po splocie,
Otworzyła szerzej zamglone oczy,
Jak kiedy po raz pierwszy się zobaczyli,
Rozgrzany dłońmi,
Sznur wił się po skórze,
Wyginał jej ciało stopniowo ku górze,
Przywarła do niego w oczekiwaniu,
Dwa spojrzenia zaplecione,
Jedna zguba oddana z pośpiechem,
Podziękowała milczącym uśmiechem,
Teraz znów milczeli oboje,
Znów zgubiła spinkę z kwiatem z materiału,
Włosy jej się po twarzy rozsypały,
Spłynęły gładko na ramiona,
Opadła miękko w niego wpatrzona
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz