Do starego miasta dotarliśmy na piechotę. Minęliśmy duży dworzec, na którym roiło się od bezdomnych. Tam po raz pierwszy usłyszałam polski język, a później natykałam się również na polskich turystów. W każdym razie, zdjęć z dworca i okolic nie będzie, ale oto i przepiękne stare miasto:
Zabudowa naprawdę zapierała dech w piersiach i przenosiła w czasie. Na Wielkim Placu było tłoczno, ale przyjemnie. Na środku stały dorożki, a w ich pobliżu można było nabyć na pamiątkę obrazek. W ogóle, nie brakowało sklepów z pamiątkami. We wszystkich było praktycznie to samo i jak pewnie się domyślacie, przedmiotów wyprodukowanych w Belgii raczej nie można było tam kupić.
Zdecydowaliśmy się odwiedzić informację turystyczną i przysiedliśmy w restauracji przy placu. Słońce piekło i zanim udaliśmy się do hotelu, posmakowaliśmy cudnie zimnego belgijskiego piwa.
Zaplanowaliśmy też dalsze zwiedzanie.
Na pierwszy ogień poszedł sławny Manneken Pis (siusiający chłopiec). Z Wielkiego Placu można tam bez trudu dotrzeć na piechotę.
Później metrem udaliśmy się w okolice muzeum zabawek. Bardzo chciałam tam pójść i powiem Wam,że uczucia mam nieco mieszane. Muzeum było ogromne i pełne eksponatów, ale przypominało mi raczej cmentarzysko zabawek. Nadal było magicznie i niesamowicie, ale jednak wydaje mi się, że można było stworzyć coś o wiele bardziej spektakularnego.
Tak czy owak z aparatem szalałam:
Barbie również znalazły swój kącik i był to dosłownie kącik.
Chciałam bardzo kupić sobie coś na pamiątkę w sklepiku muzealnym, ale niestety ceny były strasznie wysokie i autentycznie nic nie złapałomnie za serce. Byłam trochę zawiedziona, ale i tak z Brukseli przywiozłam laleczkę i do tego jeszcze kaczą figurkę/pudełeczko:) Po prostu obok super pubu, który znaleźliśmy znajdował się sklepik z koronkami i innymi cudeńkami i tam właśnie siedziało stado małych laleczek wyprodukowanych w Brukseli i dużo malutkich drobiazgów, a wśród nich moja kaczka:)
Teraz opowiem Wam o tym super pubie. A więc, w pobliżu starego placu znajduje się mały korytarzyk, który wiedzie do Théâtre Royal de Toone. Tam można nie tylko napić się piwa i zjeść to i owo,ale również obejrzeć spektakl w tradycyjnym teatrze marionetkowym.
To miejsce urzekło mnie do tego stopnia, że w ciągu dwóch dni byliśmy tam kilka razy:)
Wiele osób wpadało zrobić zdjęcia i popieścić przyjaznego kotka:)
Przed pubem stały stoliczki i można było odpocząć na świeżym powietrzu. Trafiliśmy akurat na remont i przebudowę, ale i tak było bardzo klimatycznie.
W pobliżu Wielkiego Placu znajduje się wiele restauracji i kiedy sobie pierwszego dnia pozwiedzaliśmy, to wybraliśmy się na obiad.
Przed większością restauracji stali naganiacze i wierzcie mi, że łapali klientów strasznie nachalnie. Jeden płakał niemalże i mówił, że ma na utrzymaniu rodzinę, inny zachwalał, że ma wszystko i owoce morza i ryby i mięsa i tradycyjne belgijskie jedzenie. Wszyscy kusili darmowymi drinkami i menu w dobrej cenie. W każdej z tych restauracji znajdował się sztuczny kominek i jedna do drugiej była podobna. Doszłam do wniosku, że to jakaś grubsza sprawa i wylądowaliśmy w końcu w Chez Leon. Jest to restauracja, która zapoczątkowała restauracyjną sieć pod tą samą nazwą.
Było szybko i ogólnie smacznie. Jedynie moje główne danie okazało się rozczarowujące. Zamówiłam makaron w sosie pesto z pomidorami, a otrzymałam rozgotowaną papkę polaną śmietaną z kilkoma skrawkami pomidora i małymi plastrami sera. Kelner zachował się jednak bardzo profesjonalnie i kiedy wyraziłam opinię na temat pasty, zaniósł ją do kuchni i odliczył od całości.
Pierwszy dzień zwiedzania zakończyliśmy w Delirium Café. To prawdziwy moloch pośród pubów. W jego ofercie znajduje się ponad 2400 rodzajów piw.
Przed snem wpadliśmy jeszcze na Wielki Plac nacieszyć się romantycznym oświetleniem.
Drugiego dnia wymeldowaliśmy się z hotelu i znów ruszyliśmy w miasto. Tym razem cały czas na piechotę. Nogi bolały, ale chodzenie na całego zaczęło się w muzeum komiksu.
Luby spotkał masę postaci komiksowych, które zna i darzy sympatią. Ja z kolei o znacznej ilości nie słyszałam, ale również znalazłam coś dla siebie:)
Całkiem spora sekcja muzeum poświęcona jest Smerfom:) Uwielbiam te małe niebieskie stworzonka i jako dziecko nie tylko oglądałam smerfne dobranocki, ale również czytałam komiksy. Widziałam też film ze Smerfami.
Miło było znaleźć się w smerfowej wiosce:)
Stanęłam oko w oko z Gargamelem i Klakierem i usiadłam przed smerfową chatką!:)
Było naprawdę miło i żałuję tylko, że nie mogłam zabrać tego wszystkiego ze sobą:))
...Moje lale bez wątpienia zaakceptowałyby nowych sąsiadów, a kapitan Snap dopilnowałby, aby Gargamel zbytnio się nie panoszył:)
W każdym razie, jeśli też lubicie Smerfy, to muzeum komiksu zdecydowanie zachwyci Was smerfowym światem.
Dzięki muzeum dowiedziałam się również, jak powstają komiksy. Okazuje się, że jest to dość długi proces.
Polskim motywem były komiksy Marzi "Petite Carpe" i "La Pologne vue par les yeux d'une enfant".
W sali projekcyjnej mogłam zobaczyć także kreskówki z Boerke.
Wizytę w muzeum komiksu zwieńczyła wspinaczka po schodach do pomnika Gastona Lagaffe.
Później wpadliśmy jeszcze na belgijskie frytki, wrzuciliśmy pieniążki do fontanny z siusiającą dziewczynką (Jeanneke Pis) i czas było powędrować z powrotem na przystanek autokarowy.
To były intensywnie spędzone dwa dni, a do zobaczenia zostało jeszcze bardzo wiele. Może następnym razem?
Mam nadzieję, że miło się Wam ze mną zwiedzało i że się nie nudziliście.
Byliście w Brukseli? Co zrobiło na Was największe wrażenie?
Życzę Wam miłego wieczoru i ślę moc buziaków.
PEACE
Później wpadliśmy jeszcze na belgijskie frytki, wrzuciliśmy pieniążki do fontanny z siusiającą dziewczynką (Jeanneke Pis) i czas było powędrować z powrotem na przystanek autokarowy.
To były intensywnie spędzone dwa dni, a do zobaczenia zostało jeszcze bardzo wiele. Może następnym razem?
Mam nadzieję, że miło się Wam ze mną zwiedzało i że się nie nudziliście.
Byliście w Brukseli? Co zrobiło na Was największe wrażenie?
Życzę Wam miłego wieczoru i ślę moc buziaków.
PEACE
Super relacja !! :)
OdpowiedzUsuńNa zdjęciach nie wyczułam cmentarnej atmosfery w muzeum zabawek :) Miałam taką maszynkę do mielenia mięsa !!!! Teraz już wiem gdzie biec w pierwszej kolejności podczas pobytu w Brukseli :):)
Buziaki !!! :)
Dzięki:) Wiesz co, niektóre lalki były w witrynkach przewrócone, wszystko takie jakby czas się zatrzymał z 15 lat temu i dlatego mi się tak skojarzyło:) Hihi, ja też miałam:)
UsuńBuziaki!:))
Tak . przewrócone lalki mogą sprawiać takie wrażenie :):)
UsuńJedynym belgijskim miastem, w którym byłam i to bardzo dawno temu jest Antwerpia. Bardzo chętnie pospacerowałam z Tobą po Brukseli, bo nie wiem, czy tam kiedyś trafię? Zachwyciła mnie starówka, zwłaszcza wieczorne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.:))
Ja jeszcze nie byłam w Antwerpii, ale chętnie bym zobaczyła. Może też trafisz do Francji do Lille? Jestem pewna, że oświetlenie wieczorem by Ci si też bardzo spodobało.
UsuńBuziaki!:))
Прекрасная поездка! Очень понравились фотографии из музея игрушек! Спасибо за интересный рассказ 😊👏💕
OdpowiedzUsuńCieszę się, że miło Ci się oglądało zdjęcia.
UsuńBuziaki!:))
Я рад, что вы наблюдали хорошую картину.
Целую! :))
Chętnie zwiedziłabym to miasto. Strasznie ciekawe zjawisko, Ci naganiacze. Budynki są przepiękne i zaintrygowała mnie ta knajpka z teatrem kukiełkowym. Tak,szlakiem kulinarnych przysmaków, mogłabym zwiedzić całą Europę. Jak piwko, dobre? Pamiętam, ze w filmie "Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj", gdzie akcja odbywała się w Brugii, bohater śmiał się z belgijskich piw i wygłosił teks w stylu "wypiłem 4 małe i 6 dużych piw i nadal jestem trzeźwy..."
OdpowiedzUsuńNo, ci naganiacze to nas bardzo zaskoczyli. Myślę, że te restauracje to biznes jednej osoby. Ta knajpka była cudnym schronieniem przed zgiełkiem. Oj tak, zdecydowanie dobre:)) Bohater filmu musiał mocną głowę mieć, bo belgijskie piwa mocne są i niektóre nawet bardzo:))
UsuńBuziaki!:))
Super! Nigdy tam nie byłam, ale bardzo spodobał mi się Wasz spacer! Tyle ciekawych miejsc i rzeczy! Rewelacyjne to muzeum zabawek, ale to pewnie pozostawienie ich w stanie, jakim były (bez odnowienia, czy chociażby poczesania włosów lalek) daje to odczucie "starości"... Niemniej zobaczyłam kilka ogromnie interesujących eksponatów! Fantastyczna wycieczka :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Tak, niepoczesane i niektóre eksponaty poprzewracane. Myślę, że to muzeum może nie jest bardzo popularne czy coś i po prostu nie jest modernizowane w żaden sposób? Tak czy owak mnie się strasznie podobało i to było pierwsze miejsce, jakie bardzo chciałam zobaczyć:) Jeszcze nigdy nie byłam otoczona taką ilością zabawek:)
UsuńBuziaki!:))
Very nice pics! Have a lovely Day! ������
OdpowiedzUsuńThank you:) Have a lovely day too. Kisses!:))
UsuńWycieczka do pozazdroszczenia:)))fantastyczne muzeum lalek:))))my byliśmy w Krynicy w takim muzeum,też jest ślicznie:))Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńNaprawdę fajnie się czułam w tym muzeum lalkowym, a w Krynicy w muzeum lalek nie byłam. Ono jest w Morskiej czy Górskiej? Może jest w miarę nowe?
UsuńBuziaki!:))
Rynek w Brukseli i jego zabudowa są piękne. Przykro mi, że Muzeum Zabawek trochę Cię rozczarowało. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOj tak, robi wrażenie ta zabudowa. Wiesz co, nawet nie tyle że mnie rozczarowało, ale miałam poczucie, że jakby zostało trochę w przeszłości.
UsuńBuziaki!:))
Dzięki za relację, zwłaszcza z muzeum zabawek i Smurfów. W muzeum zupełnie rozwaliło mnie zdjęcie z miniaturką maszynki do mięsa, będę o niej marzyć. Jestem pewna, że bym z tego muzeum dobrowolnie nie wyszła. Jak będę na emeryturze, to się tam zatrudnię jako sprzątaczka wolontariuszka ;)Pomysł pubu z teatrem lalkowym też mi się ogromnie spodobał. Pozdrowionka.
OdpowiedzUsuńHihi, a jak ja zobaczyłam tą maszynkę do mięsa, to pomyślałam od razu o wpisie na Twoim blogu:D Ja tam byłam baaardzo długo:)) Oj Kochana, gdybyś tam pracowała, to z pewnością lalki by były szczęśliwsze:)
UsuńTen pub-teatr to moje zdecydowanie ulubione miejsce do odpoczynku.
Buziaki!:))
Świetna wycieczka. Chętnie bym zwiedziła takie muzeum zabawek
OdpowiedzUsuńTo muzeum to naprawdę bardzo polecam. Niesamowita jest ilość eksponatów w nim i naprawdę przyjemnie się zwiedza.
UsuńBuziaki!:))
Bardzo miło mi się zwiędzało! Oba muzea są naprawdę rewelacyjne, nie wiem, które bardziej (chyba jednak lalek, ale tylko chyba:)) i jeszcze ten teatr marionetkowy...
OdpowiedzUsuńFajnie, że byłaś i napisałaś:))
Mnie bardziej się podobała organizacja tego komiksowego, ale sama tematyka, to wiadomo ZABAWKI!:))) Teatr marionetkowy był taki jakby oderwany od rzeczywistości i naprawdę niesamowity.
UsuńBuziaki!:))
Excellent post (as always)!
OdpowiedzUsuńDziękuję za super wycieczkę :)
OdpowiedzUsuńBuziaki
Bardzo się cieszę, że się ze mną wybrałaś i że Ci się podobało:)
UsuńBuziaki!:))
Hola querida amiga, un placer acompañarte en este paseo maravillo. Preciosas fotos que nos muestran tu alegría y cosas muy bonitas e interesantes. Muchas gracias y un beso enorme.
OdpowiedzUsuńHola, I'm happy you found it all interesting. Un beso enorme!:))
UsuńWidać że wyjazd się udał. Też chciałabym odwiedzić muzeum zabawek :-)
OdpowiedzUsuńUdał się i to muzeum bardzo polecam, bo baaaardzo dużo tam różnych zabawek.
UsuńBuziaki!:))
Faktycznie budowle są przepiękne i bardzo klimatyczne! A jak mnóstwo zdjęć! Dziękuję za oprowadzenie. :) Z wielką chęcią zobaczyłabym to na żywo.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Ci się ze mną przyjemnie spacerowało:)
UsuńBuziaki!:))
Piekn zdjecia <3 <3 Oj jaka szkoda ze ta lalki sa takie rozczochrane co niektore. Buziaki :)
OdpowiedzUsuńDzięki:) No, ale i tak już wolałam jak były rozczochranie niż poprzewracane:D
UsuńBuziaki!:))
Świetna wycieczka! Masz rację to muzeum zabawek miejscami wygląda właśnie jak mała graciarnia.Ale w sumie świetna sprawa!I mnóstwo fajnych zdjęć tam zrobiłaś! Z kolei muzeum komiksu- chciałabym tam pochodzić...Miasto uchwycone przez Ciebie bardzo mnie się podoba. W ogóle super relacja, taka na luzie, bo i muzea, place, zabytki, ulice i Wasze wizyty w restauracjach...A co do naganiaczy przed lokalami gastronomicznymi-czy wiesz,że w Łodzi też się pojawiają coraz częściej?Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWiesz co, naprawdę myślę, że po prostu by można było w to zabawkowe muzeum tchnąć więcej magii, ożywić to wszystko fajnymi scenami i oświetleniem. To komiksu muzeum to super sprawa nawet jak się nie zna tych wszystkich komiksów, bo jakoś tak to jest pokazane wszystko, że człowieka zachęca i zbliża do bohaterów i komiksów.
UsuńNie miałam pojęcia, że w ogóle w PL funkcjonuje takie zjawisko. JA restauracje z naganiaczami omijam szerokim łukiem.
Bardzo mi miło, że Ci się relacja spodobała:)
Buziaki!:))
Romantyczne jest oświetlenie pałacu.
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że Ty lepiej poradziłabyś sobie z wystawą lalek; jestem tego pewna.
Pozdrowienia :)
To prawda, bardzo romantyczne i czuć przez to taki przyjemny spokój. Hehe, ja bym tam chętnie za strawę pracowała:D
UsuńBuziaki!:))