czwartek, 12 lutego 2015

Przesyłka z Mimiwoo i smutne szczury + super wino

Cześć Kochani! Dzisiaj chciałam Wam pokazać dwie przesyłki. Jedna jest z Polski a druga z Hong Kongu.

Listonosz się nanosił różności i oto przedstawiam Wam najpierw dwie ofiary z wielkim potencjałem.

Poznajcie Barbie i lalkę pochodzenia nieznanego. Barbie pochodzi z ciucha i oprócz obciętych, potarganych włosów, jest trochę pogryziona, podrapana i ktoś w niesamowitym przypływie weny wydziabał jej i wymalował lakierem do paznokci sutki.  Oprócz tego nic jej nie jest i mam silne przeczucie, że jeszcze będą z niej 'ludzie'.  Nie mam pojęcia, co to za Barbie, ale jej główka jest jaśniejsza od ciała, a z tyłu widnieje napis 1996 Mattel Inc Indonesia.
Druga lala została wyciągnięta z kosza na śmieci i przybyłą do mnie ubrana w plastikowe buciki i doszytą do głowy czapeczkę. Nie wiem, jak ktoś mógł wywalić ją do śmieci?
W każdym razie obie lale są teraz w spa i powolutku dochodzą do siebie.
Bardzo się ucieszyłam na ich widok, ale w kopercie było jeszcze jedno źródło mej wielkiej radości. Cudna lalka Moxie Girlz Avery Alicja w Krainie Czarów, o której za chwilkę więcej Wam opowiem i która wiąże się z paczką z Hong Kongu:)

Oto moje biedne szczury...ehm... lalunie:












Dla mnie są śliczniutkie:)) Nie mogę się doczekać, jak będą wyglądały po zabiegach pielęgnacyjnych i w nowych ubrankach.

A tutaj laleczka Moxie Girlz:
Ubranko lali jest świetne, ale niestety getry są zszyte na stałe z sukienką:) Lalka była przyczepiona do opakowania głównie nitkami i chyba z piętnaście minut ją rozpakowywałam:))

Buzia Avery po prostu mnie urzekła i powiem Wam, że dopadł mnie cień wątpliwości co do planu, jaki miałam w związku z nią, ale mało wygimnastykowane ciałko i namalowane buciki, sprawiły że usunęłam główkę z ciała i sięgnęłam po paczuszkę z Hong Kongu...









Z Hong Kongu przyszło do mnie ciało Obitsu, o którym od czasu do czasu Wam marudziłam. Bardzo chciałam je mieć i w końcu udałam się do sklepu Mimiwoo i złożyłam zamówienie. Paczka szła do mnie zaledwie 10 dni i ogromnie mnie to zaskoczyło. Zazwyczaj czas dostarczenia zamówienia do Francji wynosi kilka dobrych tygodni.














Muszę napisać kilka słów na temat Mimiwoo. Rzadko spotyka się taką miłą obsługę, a sama wymiana maili była błyskawiczna.
Zachciało mi się ciałka Obitsu hard bust fleshtone z magnesami w stopach i przybyło ono do mnie doskonale zabezpieczone folią bąbelkową, w sztywnej kopercie i okazało się absolutnie wspaniałe.
Mogę każdemu polecić sklep Mimiwoo i te cudne lalkowe ciała. Warto popatrzeć co jest w ofercie i może obudzi się w Was pasja lalkowa???:)

A poniżej możecie zobaczyć, co stało się z głową Moxie Girlz:




Przeszczep zakończył się powodzeniem:) Głowa Moxie Girlz na Obitsu prezentuje się bardzo proporcjonalnie i słodziutko. Odcień skóry jest prawie identyczny i co ważne głowa się nie gibie i w pełni daje się nią poruszać w górę i w dół i w prawo i lewo.


Lala otrzymała imię Lucy i nowe ubranka, które szyłam ręcznie w oczekiwaniu na paczkę z Polski.
Największe wyzwanie przedstawiała dla mnie jeansowa spódniczka, ale jakoś się udało:) Ciekawym rozwiązaniem jest zapięcie spódniczki, zrobione z drutu. Postaram się w miarę dziarsko zamieścić wykrój i zbliżenie zapięcia na blogu lalkowym. Dzięki temu zapięciu spódniczka ładnie się układa z tyłu.

Lucy dostała także szydełkowego króliczka:)



Jak podoba się wam moja hybryda?:))) Czy myślicie, że imię Lucy do niej pasuje?

















Zrobiłam jeszcze parę bucików z filcu od Justyny, ale nie wyszły rewelacyjnie i niestety będę musiała jeszcze poćwiczyć, zanim zostanę lalkowym szewcem:D


W każdym razie, byłam tak cicho, bo szyłam i dziergałam dla laluni, a teraz mam do obszycia i odziergania jeszcze dwie lalkowe panny:) Zastanawiam się również, jak wyprostować pozagniatane włoski Barbie? Suszarki nie mam, ale nawet bym nie śmiała, a po myciu i odżywieniu włosy są nadal zawinięte. Ciekawi mnie, czy Barbie miała włosy firmowo ścięte na skos?? Ale co coś mi się wydaje, że jednak nie:))) Ja je zostawiłam tak na skos i tylko wyrównałam, bo przypominają mi te włoski troszkę fryzurę, którą sama miałam:D



Ooo... i jestem już po nowym epizodzie The Walking Dead i nie mogę się doczekać kolejnego. Zrobiło się w apokaliptycznym świecie trochę smutno, ale też ciekawie. Mogłabym oglądać ten serial codziennie:)

Na sam koniec chcę się podzielić z Wami moim nowym odkryciem winkowym.
Ostatnio jedliśmy z moim lubym raclette i otworzyliśmy butelkę białego wina. Cóż to była za uczta.

Półsłodki riesling 2009 jest z Alzacji (vin d'Alsace) z winiarni Francois Meyer'a. Nuta główna tego wina to kamienie, ponieważ właśnie z kamienistego gruntu zbierane są winogrona.
Niebo w gębie i normalnie jeśli lubicie wino, to to pewno Wam posmakuje:)

Butelka szybko poszła i obecnie po winku pozostało jedynie piękne wspomnienie:)

...i nie pamiętam, ale chyba nie pokazywałam Wam jeszcze naszej starusieńkiej maszynki do raclette?
Fajna jest ta maszynka, bo dwuosobowa i można rozpieszczać się w domu:)

Raclette i butelka dobrego wina to gwarancja udanego wieczoru.




Teraz już kończę i ślę Wam buziaki!

PEACE

30 komentarzy:

  1. Masz niesamowitą pasję. Lalek Barbie nie cierpiałam, były zbyt " wyniosłe" jak dla mnie i zupełnie nieosiągalne w czasach mojego dzieciństwa. Kochałam i kocham za to misie. Ale masz fajne pomysły i fajnie ubierasz te laleczki.
    To danie mnie zaintrygowało, nie jadłam takiego czegoś, a win białych nie pijam, no chyba, że do posiłku. jednak takich tradycji nie mamy. Sprawdzę, czy można je kupić w Polsce.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam lale i nie dam rady przejść też obok tych porzuconych:))) Misie też uwielbiam i powiem Ci , że misie ieźle balują z lalami:D Bardzo dziękuję:)) Staram się, żeby lale wraz z ubiorem miały swoje charaktery. Lucy na przykład będzie troszkę gapciowata i bardzo przyjacielska. Duża lala z kolei wygląda mi na mądralinkę. Barbie jest z kolei na razie wciąż bliżej nieokreślona z charakteru, ale pewno mi coś przyjdzie do głowy, jak wreszcie uporam się z jej nieszczęsnymi włosami:)))
      Polecam obie rzeczy:) Ja na przykład jestem zdecydowanie piwna i wódki lubię, ale czasami właśnie się znajdzie jakieś wino, które mnie absolutnie oczaruje.
      Uściski!:))

      Usuń
  2. Lucy jest przecudnej urody, prawdziwa z niej modelka :) Nie dość, że ma śliczną buzię to jeszcze te wspaniałe włosy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki:) Wiesz co, właśnie się nie spodziewałam, że będą takie fajne włosy i jestem miło zaskoczona:))

      Uściski!:)

      Usuń
  3. Bardzo fajne to połączenie główki z ciałkiem. Rewelacyjnie wręcz. Jednak artyulacja dużo robi :)
    Ps. A jak tam patera?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, że Ci się też podoba. Ja miałam w ogóle trochę stracha, dobierając kolor w ciemno, ale jest ok:)) Prawda, to oryginalne ciałko Moxie nawet nie siedziało fajnie, tylko z lekko rozłożonymi nóżkami:D Patera jest super i stoi sobie na regale. Muszę się w nią w końcu publicznie pochwalić:))
      Pozdrowienia!:))

      Usuń
  4. To może zrobisz jej stylizację na Jasminę? W końcu lubisz haremki ;-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi, tylko że do tych obciachanych włosów coś mi Jasmina nie pasuje, chyba że taka Jasmina na miarę naszych czasów:D
      Uściski!:))

      Usuń
  5. Lucy jest boska i wygląda teraz o wiele lepiej, seksowna z niej lala ;)
    A jak zrobiłaś tego króliczka? Fajny na Wielkanoc :)
    My z mężem lubimy alzackie wina więc wierzę, że było dobre :) Tylko raclette jeszcze nigdy nie próbowałam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi, prawda? Ja się nie mogę nadziwić, jak dobrze to nowe ciało na nią wpłynęło:) Króliczek jest zrobiony z kwadratu szydełkowego zeszyty:D Oj było, było, a raclette to ja dopiero tutaj jadłam po raz pierwszy i przepadłam całkiem w serowym świecie:))))
      Buziaki!:)

      Usuń
  6. Śliczna ta Twoja hybryda :) Ciuszki też pierwsza klasa :)
    Jestem ciekawa co wymyślisz z włosami u barbi.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki:)
      Na razie Barbie dostaje nowe ciuszki i postanowiłam, że będzie romantyczką i te włosy jakoś chyba zepnę czy cuś, a póki co wyglądają na sfatygowane:D
      Pozdrowienia!:)))

      Usuń
  7. Fajne fanty dorwałaś. Przeszczep też ci całkiem dobrze wyszedł. Powiem ci, że do Lucy bardziej to nowe ciało pasuje. Z nią też zrobisz jakiś filmik?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki:) Jestem w zawsze rozemocjonowana kiedy trafia do mnie nowa lala:) Jestem tylko mega ciekawa, co to za model lalkowy tej większej lali. Zastanawia mnie, jak wyglądała w ubranku. Pewno z Lucy będą głównie foto historyjki, ale może film się trafi też:)) Też myślę, że z tym nowym ciałem jest bardziej proporcjonalna. Moxie było jeszcze mniejsze i niby spoko słodko całość, ale jednak teraz jakoś tak naturalniej, przy czym wciąż lalkowo.
      Pozdrowienia!:)))

      Usuń
  8. Świetna metamorfoza :) a dobra winka bym się napiła.
    Pozdrowionka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki:))) Dziś mam taki nastrój, że chętnie bym się skuliła z kieliszkiem wina przy zapadanym oknie:)))
      Uściski!:)

      Usuń
  9. Zdecydowanie po przeszczepie wygląda lepiej :) , podoba mi się
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki:))) Ja cały czas jej robię różne ciuszki teraz i udało mi się również doprowadzić do porządku lalkowe bidulki:))
      Uściski!:)))

      Usuń
    2. Musisz mieć nieziemską cierpliwość żeby takie małe ubranka uszyć , bo ja jak mam zrobić coś małego to nawet nie powiem ile się przy tym namęczę czasem :D

      Usuń
    3. Odpręża mnie to i dziabię w rękach, bo moja maszyna ma tylko jedną prędkość i przy moich zdolnościach szyciowych, to bym nie dała rady tak zasuwać:)))))
      Najpierw sobie obrzucam, by się nie strzępiło, a potem jadę powolutku:))) Chciałabym tylko umieć robić wykroje dla lal, bo zawsze mam na początku stres, że zmarnuję materiał:D

      Usuń
    4. Ja zawsze jade "na żywca" i czasem sie wsciekam na siebie samą potem :D

      Usuń
    5. No ja też jeszcze żadnego wykroju gotowego nie mam, ale jeden zrobiłam swój-spodniowy dla kapitana Snapa:) Szydełkowanie wychodzi mi lepiej:))))

      Usuń
  10. Serdecznie zapraszam po odbiór nagrody:
    http://alicjawkrainiekorali.blogspot.com/2015/02/noworoczne-rozdanie-wyniki.html

    PS. Niezła Laska Ci wyszła:PP Nie ma co - udana metamorfoza;D

    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, bardzo dziękuję:))))

      Hihi, dzięki:) Ja miałam cichutką nadzieję, że ta głowa będzie pasowała odcieniem i jakoś to poszło:)

      Pozdrowienia!:)))

      Usuń
  11. Muszę powiedzieć, że po tym poście zrozumiałam tak na prawdę, jak wielką pasję i zamiłowanie masz do lalek :) To piękne, że dajesz im drugie życie!:) Metamorfoza wyszła wspaniale, cudna kobietka z tej Lucy :) Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To całkowity jest bzik i właśnie nie mogę nie zainteresować się trupkami lalkowymi, bo mi ich strasznie żal. Tak sobie myślę, że kiedyś komuś się podobały, ktoś się bawił, a później wyrzucił do śmieci na przykład:/ To mnie rozkleja, bo te przedmioty dla mnie mają duszę, energię poprzednich właścicieli. W życiu żadnej lali ani maskotki nie włożyłam do śmietnika również przez zwykły szacunek do rzeczy. Ktoś to wykonał, jest jeszcze dobre, a więc po co zaśmiecać planetę. Myślę, że już prędzej bym oddała w dobre ręce:)
      Bardzo dziękuję:) Lucy dostałą wczoraj nowe monokini i jest w kolejce do sesji foto:)))
      Uściski!:)

      Usuń
  12. Juz od dawna chodzi za mna kieliszek dobrego wina. Jednak takie przyjemnosciu u mnie odpadaja, bo nadal karmie piersia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi, no to możesz zakupić i niech sobie stoi i dojrzewa:))))
      Pozdrowienia!:)

      Usuń
  13. pysiałki moxie bardzo do mnie przemawiają - choć w Polsce zauważyłam, iż niunie moxie
    generalnie nie są szczególnie hołubione jak inne lalunie, ale się tym nie przejmuję i już!
    natomiast ciałka wciąż są w sferze planów - do którejś z moich malusich Blythe LPS :)))

    win nie pijam - ale kocham sery - im bardziej śmierdzące tym częściej jedzone - lubię robić
    sobie zapiekankę z jakiegoś typu szara bądź niebieska pleśń z dużą ilością pora oraz kulek
    winogron - soczystych, jasnych a słodkich - mniam!
    jeśli zaś nie mam ani winogron ani pleśniowego sera - zadowalam się prostą zapiekanką z
    ogromem czarnych żuczków, tj. oliwek, znowuż pora (u nas jest zawsze pora na pora!) a
    pod spód tegoż dobra - odrobinkę majonezu, coby smak przetrącić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się bardzo podobają, a ostatnio patrzyłam na buziaczki lalek Kurhn i też są takie słodziuchne. Ciekawi mnie, czy bez żadnego repaintu dałoby się spasować główkę z obitsu.
      Też jestem serowa bardzo i te pleśniowe lubię też:) Z oliwkami mam tutaj fajnie, bo na rynku kupuję świeżutko zrobione z beczek. W różnych smakach są i różnych odmian. Tak jak u nas kapusta kiszona na rynku z beczki, tak tutaj oliwki:)) Dobry majonez mogę jeść łyżkami i czasem tak robię. Niestety mój ulubiony jest taki jeden polski, a tutaj go nie ma:(((((((((((((((

      Usuń