piątek, 12 grudnia 2014
Prosty,smaczny,bezprzyprawowy chłodnik dla rekonwalescenta (i nie tylko) + Deser błyskawiczny + Szpitalne wspominki
Dziś na początek będzie kulinarnie i przepisy będą moje autorskie i najprostsze na świecie.
Do szybkiego eksperymentu zmusiła mnie ekstrakcja zębów, bo jeść trzeba, a w kuchni mi ciężko było ustać bez wywrotek. Po narkozie trochę mnie muliło i najchętniej bym tylko siedziała i nic nie robiła w ogóle:D Niby mogłam, bo miałam lody, ale z lodami na każdy posiłek jest trochę nudo.Postanowiłam pokombinować z tym, co akurat miałam pod ręką i narodził się kremowy chłodnik z pomidorów, awokado, kaki i śmietanki. Nazwałam go swojsko egzotycznym:)
'Kremowy chłodnik swojsko egzotyczny':
-2 pomidory
-1 awokado
-1 dojrzałe kaki
-3 czubate łyżki stołowe tłustej śmietany (30%)
Pomidory oparzamy by łatwo ściągnąć skórkę, kaki i awokado też obieramy. Miksujemy wszystko i wstawiamy do lodówki na jakieś 15 minut.
Ten chłodniczek całkiem nie wymaga gryzienia. Pomaga walczyć z opuchlizną, bo jest zimny, a do tego dostarcza witamin i kalorii.
Konsystencja jest kremowa, a smak delikatny, ale dzięki pomidorom nie mdły.Kaki dyskretnie komplementuje pomidory słodyczą. Awokado dodaje coś od siebie i leniwie pieści podniebienie.
Deserek 'Raz jedno raz drugie':
Na ten pomysł wpadłam już jakiś czas temu. Deser sprawdza się świetnie na co dzień i również kiedy średnio możecie gryźć. Prostota wykonania zadziwia:
-1 awokado
-1 kaki
-szczypta bazylii
Tniemy w kostkę obrane kaki i awokado, układamy w miseczce i opruszamy bazylią. Ot i całe przygotowanie, a deser po prostu świetny!!!:) Wcinamy naprzemiennie kosteczkę kaki i awokado i doznajemy smakowego uniesienia:D
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Szpitalne Wspominki po moich głupich zębach mądrości:)
Po raz pierwszy miałam okazję zobaczyć od środka szpital we Francji i muszę Wam powiedzieć, że byłam przyjemnie zaskoczona już na samym wstępie. Miałam pokój jednoosobowy, z ubikacją i umywalką. Ze szpitalnego łóżka mogłam sobie popatrzeć na telewizję i pod ręką miałam również lodówkę i szafę z sejfem, fotelik i szafkę i stół na kółkach. Pilot do wzywania pielęgniarki, sterował także światłami:)
Sama obsługa była bardzo miła. Po wypełnieniu ankiety, upewnieniu się przez pielęgniarkę, że nie mam lakieru do paznokci i makijażu i po przebraniu się w niebieską piżamkę zostałam bez większych ceregieli przewieziona na rozśpiewany blok operacyjny (oj tak, tak,muzyczka grała, a obsługa sobie podśpiewywała i nawet podtańcowywała:)), gdzie dostałam narkozę. Widząc mój stres przed założeniem wenflonu, najpierw uśpiono mnie maską i film mi się przyjemnie urwał.
Po wszystkim obudziłam się na specjalnej sali do wybudzania pacjentów i zauważyłam, że mam podłączoną w miejsce narkozy kroplówkę, ale nic to nie bolało:)
Następnie trafiłam z powrotem do mojego pokoiku i tam, przysypiając co chwilę, w lekkim otępieniu, na obserwacji spędziłam kilka godzin (pielęgniarka wpadała zmierzyć mi ciśnienie i sprawdzić, czy nic mi nie jest. Odwiedził mnie też stomatolog i anestezjolog). Dostałam kartonowe miseczki do wymiotowania i chusteczki do wypluwania krwi, ale na szczęście obyło się bezkrwawo i bez nagłych zwrotów akcji:D
Pani pielęgniarka założyła mi taki fajny ochładzacz z lodem, który możecie zobaczyć na jednej fotce w kolażu i dostałam leki przeciwbólowe, a po jakimś czasie schłodzone jogurty i przecier jabłkowy do przekąszenia. Moja przygoda zaczęła się o 7:00 rano i od północy musiałam być na czczo, a więc skromny posiłek spałaszowałam w kilka minut:)
Później już mogłam pozbyć się wenflonu i iść do domku. Pani pielęgniarka była bardzo delikatna i nawet nie poczułam wyciągania konstrukcji z mojej żyły. Do wypisu byłam gotowa o 14:00. Nie musiałam na szczęście czekać do 20:00, bo mąż dał radę wpaść po mnie wcześniej. Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej:)
Kilkunastominutowy spacerek do metra przyjemnie mnie ochłodził, a sama jazda minęła nawet szybko, bo udało mi się upolować siedzące. Później jeszcze tylko wpadliśmy do piekarni po chlebek dla mężulka i po paru minutkach byłam w domu,w łóżku, z miseczką lodów:))
Przed wizytą w szpitalu musiałam iść ze skierowaniem od dentysty do stomatologa, a później na spotkanie z anestezjologiem. Po spotkaniu zrobiono mi badanie krwi i teraz już wiem na pewno, jaką mam grupę. W ogóle samo pobieranie krwi bardzo mi się podobało, bo było całkowicie bezstrzykawkowe i bezbolesne. Podobno w PL teraz też tak pobierają, ale ja jeszcze się załapywałam na strzykawy z końskimi igłami.
Nie mogę się już doczekać, jak dojdę do siebie, bo podjęłam decyzję, że od tej pory będę sobie regularnie oddawała krew. Zawsze bałam się bólu, a teraz już będzie bezstresowo:))) Taki mały geścik, a może moja krew się komuś przyda?
Przy okazji dowiedziałam się, że we Francji dawcą narządów jest każdy. Nie trzeba nic podpisywać. Jeśli nie chcemy być dawcą, to wtedy dopiero trzeba wypełnić specjalny formularz, no i rodzina może się nie zgodzić na pobranie organów.
Jakie jest Wasze zdanie na temat pobierania narządów. Wpisalibyście się na listę dawców? A może już jesteście?
DODATKOWE SPOSTRZEŻENIA:
-Szpital we Francji jest bardzo zadbany, czyściutki i nowoczesny
-Pobyt w prywatnym szpitalu podlega refundacji
-Obsługa francuskiego szpitala nie przypomina mi polskiej. Miałam okazję nieraz zetknąć się w Polsce z chamstwem, opryskliwością i wręcz obojętnością personelu. Były oczywiście i bardzo miłe osoby na mojej polskiej drodze, ale niestety w mniejszości. Tutaj każdy był miły i uśmiechnięty i mimo bariery językowej daliśmy radę:) Nawet pan, który pchał moje łóżko na salę zabiegową i z powrotem, starał się zagaić, a była to zaledwie kilkuminutowa wycieczka korytarzami i windą.
-Czas oczekiwania na zabieg ekstrakcji pod narkozą stosunkowo niedługi. Przy mojej infekcji i bólu było to zaledwie 6 dni.
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Dziękuję Wam za wszystkie miłe słowa. Bardzo dużo one dla mnie znaczą. Mam nadzieję, że szybkie przepisy się Wam przydadzą. Przesyłam Wam moc uścisków i same serdeczności.
PEACE
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
bardzo się cieszę, że już po wszystkim i masz same dobre wspomnienia :)
OdpowiedzUsuńniech szybciutko się zagoi :**
Dzięki:)) Czekam z niecierpliwością, aż mi zejdzie pyszczek chomika, ale póki co widzę, jakbym wyglądała, gdybym miała szeroką żuchwę i trochę dziwnie, ale ciekawie:D
UsuńBuziaki!:)
Życzę szybkiego powrotu do pełni sił :-)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia z szaro burej PL :-)
Bardzo dziękuję:)) U mnie też szaro buro, ale dzięki lekom przeciwbólowym od razu jednak bardziej kolorowo:D Pozdrowienia!:)))
UsuńPrawie jak wczasy :-)))
OdpowiedzUsuńCiekawie to wszystko wygląda ...
Całkowicie:) Tylko co błogo przysypiałam, to wpadali z pomiarem ciśnienia:) Było inaczej, niż w szpitalu w PL, ale ja w PL nie byłam już dawno dosyć, to może teraz jest podobnie?
UsuńBuziaki!:)
Ciekawe przepisy. To co piszesz o szpitalu to trochę jak jakiś film SF przynajmniej dla nas Polaków. Mimo wszystko dobrze,że masz to już za sobą :) Pozdrawiam i życzę zdrówka
OdpowiedzUsuńDzięki i polecam, bo ja od tej zupki, to się zaczynam uzależniać:) Wczoraj mi się skończyły zapasy owoców , a że dopiero w niedzielę idę na rynek, to muszę się dziś obejść smakiem:) Właśnie nie wiem, jak to teraz jest w PL w szpitalu, bo byłam jako pacjent kilkanaście lat temu, a w odwiedzinach to ostatni raz kilka lat temu. Nie wspominam tych ostatnich odwiedzin miło, bo pielęgniarka była bardzo niesympatyczna , a sam szpital taki biedniutki był, obskrobany i na korytarzu toalety. Smutno było patrzeć, jak pacjenci sami, przytrzymując się ścian, chodzili. Dzięki Kochana:) Ściskam cię!:))
UsuńChłodnik wygląda bardzo smacznie. Dobrze, że masz to już za sobą. Pozdrawiam jusinx.blogspot.com
OdpowiedzUsuńI taki właśnie jest, normalnie super ma smak:) Oj, też się cieszę, że już po wszystkim. Pozdrowienia!:))
UsuńJak dobrze, że już po wszystkim i jak dobrze, że wszystko jest dobrze :-) Miłej rekonwalescencji życzę :-)
OdpowiedzUsuńCieszę się też, bo to oczekiwanie było strasznie stresujące i wiesz co, teraz sobie fruwam po przeciwbólowych i jest całkiem znośnie:)))) Dziękuję Kochana i ściskam Cię!:))
UsuńJak to dobrze czytać, że już po wszystkim i masz się dobrze! :) Oby tak dalej, trzymaj się, Kochana! :)
OdpowiedzUsuńTakiego szpitala tylko Ci pozazdrościć. U nas to sobie można pomarzyć, trzeci świat normalnie :((
Ten deserek muszę wypróbować, bardzo lubię takie owocowe przyjemności :)
Hej Kochana! No, już najgorsze minęło i teraz tylko gojenie zostało i leniuchowanie:))) Ja byłam naprawdę zaskoczona szpitalem, że dostałam pokój jednoosobowy o.O I telewizor taki nowoczesny i w ogóle... no aż widzisz, że foty porobiłam, bo nie wierzyłam własnym oczom:) Myślałam, że w PL może teraz jest już podobnie, ale okazuje się, że jednak nie. Tylko sala wybudzania była trochę stresująca, bo po lewo i po prawo ludzie się budzili, co chwila ktoś pytał 'sawa?'. Taki trochę szok. Pamiętam, że mi stopy przykrywali, bo się rozkopywałam, a w końcu jak otworzyłam bardziej oczy, to pojechałam z łóżkiem do zacisza pokoju:) Też miałam na palcu takiego jakby śmiesznego klipsa, jak w filmie:D
UsuńPolecam Ci bardzo deserek i nawet ten chłodnik też, bo ja zup nie lubię, a on mi strasznie smakuje. Ten mix tak jakoś razem istnieje, że powstaje jeden z najfajniejszych smaków, jakich w życiu doświadczyłam i to bez żadnego przyprawiania. W sumie nie byłam pewna, jak yjdzie kaki z pomidorem, a okazało się, że normalne bajka:)
Buziaki!:))))
Teraz w szpitalach w PL jest tak samo. Pół miesiąca temu byłam u babci bo miała zabieg na oczy. Starsi ludzie leżą w ścisku w pokojach z 5 łóżkami prawie jeden na drugim. A te łóżka wyglądały jak z jakiegoś horroru. Obdrapane i żółte. Ściany też okropne...Sama jednak nie leżałam na szczęście nigdy w szpitalu więc nie mam opinii co do personelu...Wracaj do zdrowia a zupki i deseru chętnie spróbuję :)
OdpowiedzUsuń:(((( O rany:((( Czyli zupełnie tak, jak ja pamiętam sprzed paru lat. Też właśnie ścisk pamiętam i ściany odrapane i obleśne WC zbiorowe, gdzie przez zakratowane okienko nieraz ktoś sobie wypuszczał dymek z papierosa. Tu palący pacjenci, którzy mają prawo do zapalenia, mogą iść na zewnątrz do specjalnego miejsca. Ja póki co nie palę, bo mi nie wolno i nawet z tego bólu mnie nie ciągnie wcale do fajek także jest gites:)) Dziękuję Justynko za życzenia i bardzo polecam jedzonko. Ja już myślami jestem na niedzielnym rynku i planuję awokado, kaki i pomidory:)))
UsuńBuziaki!:))
Szkoda, że u nas do takich warunków daleko... Leżałam kiedyś w szpitalu, w pokoju 4-osobowym. Ja i jedna z dziewczyn byłyśmy przykute do łóżka, nie mogłyśmy wstawać. Jedna dziewczyna osunęła się na podłogę, a tu ani guzika, ani pielęgniarek w pobliżu... Gdyby jedna z dziewczyn nie mogła chodzić to mogłoby się to źle skończyć...
OdpowiedzUsuńDo WC nie można nam było chodzić (z racji podłączenia do kroplówki), chyba, że pielęgniarka się zlitowała i nas puściła. Musiałyśmy czekać, aż sobie o nas przypomną..
To właśnie pamiętam z PL z ostatniej wizyty: widzę guziki w ścianach i mówię 'to chociaż macie guziki i można wezwać pielęgniarkę w razie czego', a pacjenci zaraz mnie z błędu wyprowadzili, że guziki owszem są, ale nie działają:/ Straszna ta sytuacja, co opisałaś:((((( Mnie się dopytywali, czy nie muszę czasem do ubikacji, bo właśnie też miałam kroplówkę i pewnie by mi pielęgniarka pomogła przejść tę parę kroków do WC. Bardzo Ci współczuję:( Ja tylko raz zadzwoniłam guzikiem, bo kroplówka mi się skończyła i można było wyjąć. Pielęgniarka przyszła w ciągu 2 minut może i była uśmiechnięta jak słoneczko po prostu i przemiła. Jakie to dziwne, że u nas w PL się nadal nic nie zmienia. Cieszę się, że tutaj usunęłam te zęby a nie w PL:/ Na pewno i we Francji coś się może stać i pójść nie tak itd., ale jednak warunki się różnią i pacjent się lepiej czuje w szpitalu tutaj niż w PL. Miłe było też, że po wszystkim wpadł do mnie anestezjolog i stomatolog później jeszcze, tak tylko się pożegnać i zapytać, jak się czuję. I wyobraź sobie, że tutaj nikt nie przynosi lekarzom prezentów żadnych ani nic, po prostu są mili ot tak, bo to część ich pracy.
Usuń...Nie mogę sobie wyobrazić, jak dziewczyna upadła na podłogę i nie było jak wezwać pomocy:((( To po prostu horror!:(
Uściski!
Deserek wygląda bardzo smakowicie :) A odnośnie tego pobierania krwi bezstrzykawkowo, to ostatnio miałam pobieraną krew i niestety uczestniczyła w nim i igła i strzykawka ;( Pozdrawiam i życzę szybkiego powrotu do zdrowia.
OdpowiedzUsuńJest taki właśnie i powiem Ci, że wczoraj zakupiłam nowe owoce i warzywa i zupka i deser powracają:) To bez strzykawki było do tego stopnia fajne, że najpierw zaczęłam na fotelu zwyczajowo mruczeć pod nosem, gotowa na ból, a później zrobiłam 'hę?' i już nie mruczałam, bo w ogóle nie czułam ani wkłucia, ani pobierania, ani wyciągania igły o.O Było sporo śmiechu:)) Dziękuję i Ciebie też pozdrawiam cieplutko!:)
UsuńFajnie ze już po wszystkim, naszym szpitalom to jeszcze długo będzie daleko do takiego poziomu jak opisujesz , a już nie wspomnę o tych "dowodach wdzięczności " które wręczają , nic mnie tak nie drazni jak właśnie to , chyba wiedzieli na co się decydują wybierając taką pracę , a teraz uważają że te "wolne datki " im się należą i bez tego ciężko cos załatwić , masakra jakaś i tyle
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Hihi, no właśnie 'dowody wdzięczności'. Tutaj nikt nie wręcza, a lekarz się nie spodziewa i nie wiem, jak by zareagował. Jak już dawno z mężem rozmawialiśmy na ten temat, to zrobił wielkie oczy:D
UsuńUściski!:))
Z tymi złymi warunkami w Polsce to tak nie do końca. Zdaję sobie sprawę, że w małych miejscowościach to jest niekoniecznie, ale w dużych jest naprawdę dobrze. Coraz mniej jest szpitali z dawnych czasów. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia.:)
OdpowiedzUsuńJa byłam dawno w dużym mieście jako pacjent i na odwiedzinach parę lat temu też w dużym mieście i powiem Ci, że parę lat temu to były te niedziałające guziki lub brak, obdrapane ściany i zaduch, a toaleta była tylko na korytarzu i ludziom po zabiegach można było współczuć, jak się skradali po ścianach do tej ubikacji. Też pechowo trafiłam przy odwiedzinach na pielęgniarkę, której chamstwa nie zapomnę. Wszystko razem pamiętam dość nieciekawie, ale to było ...czekaj...czekaj...z jakieś 5 lat temu. Oby właśnie coraz więcej było w PL szpitali z ludzkim podejściem i zadbanych. Naprawdę człowiek lepiej się czuje, kiedy wszystko jest takie czyściutkie i pachnące i obsługa miła i opiekuńcza i na każde zawołanie.
UsuńDziękuję:) Ściskam Cię serdecznie!:))
Oh my dear, I am glad that it's all behind you! I hope you are feeling much better now, staying cozy at home, with your beloved one taking a good care of you. :) Your experience with French hospital vs. Polish hospital is very similar to what I remember about my experience in US vs. Russia. I've only stayed in a hospital here once, for 2 days when I gave a birth to my daughter, and it was very friendly and very human which is not always the case in my home country, sadly, but I know that there are plenty good people working in hospitals there too, of course... just like you said about Poland. People do make the difference.
OdpowiedzUsuńYour inventions sound yummy! Feel better! xxxxxx
I'm happy too. That waiting time was stressful itself. I'm still sore on one side and have problems sleeping but I think it'll pass soon as I'm trying to rest.
UsuńTwo days make a good time to compare.
See I was absolutely shocked how nice the hospital personel was here in France. That's true it's all about the people. Even if the hospital would be modern and good looking the personel could make one feel like persona non grata there. My memories of Polish hospitals sadly include not only poor looking rooms but also rude nurses and that lack of friendliness was to me the worst thing.
They really are. You totally must try some time. I can't even describe the taste of this creamy soup but it's so delicious that Im gonna be eating it regularly now:) Thank you:)
xxxxxx
przez kilka lat realizowaliśmy kontrakty we Francji i sporo czasu tam spędzałam,nie mówiąc o naszych pracownikach.Jak zawsze zdarzają się różne sytuacje i miałam kilka razy kontakt ze szpitalami i lekarzami,zawsze byłam zachwycona profesjonalnością,szybką diagnostyką i czystością.Moja córka na nartach uszkodziła kolano i wspaniale się nia zajeli w szpitalu.Niestety u nas ciąge jeszcze wiele jest do życzenia.Ale i tak dużo sie zmieniło.
OdpowiedzUsuńTo był mój pierwszy raz w szpitalu i aż takiego komfortu si nie spodziewałam:) Ja w polskim szpitalu jako pacjent, to byłam bardzo dawno, a jako odwiedzający kilka lat temu i to było zupełnie coś innego niż tutaj. Teraz na pewno jest choć trochę nowocześniej w PL niż ja pamiętam:) Wiesz co, w PL w ogóle nie chcą lekarze dawać skierowań do specjalistów i pośrednio zetknęłam się z tym nie tak dawno, a tutaj nie ma z tym problemu i to też jest fajne. Francuska opieka zdrowotna budzi jakoś większe zaufanie.
UsuńPozdrowienia:)