niedziela, 14 września 2014

Szybkie i proste kotleciki ryżowe + Podsumowanie tygodnia po Braderie de Lille

Witajcie Kochani! Moja dłuższa nieobecność wynikała z szału szydełkowego, a jego rezultaty pokażę Wam już niedługo. Oprócz tego znów wybrałam się na Braderie de Lille i zajęta byłam porządkowaniem zdobyczy:)
Braderie de Lille to największy pchli targ w Europie i odbywa się raz w roku. Dokładny opis mam dla Was tutaj: Braderie de Lille i jeszcze porcja wrażeń z 2013 jest tu: Pchli Targ w Lille.


W tym roku dnia pierwszego napotkałam dzikie świnie i jedna miała gogle i kask nawet:D
Zrobiłam sobie niewielkie, odzieżowe zakupy. Udało mi się odnaleźć indyjskie stoiska i przed Oxfamem mieli mały straganik z przecenami. Na pewno zestawy z tymi nowymi ciuszkami Wam zaprezentuję. Jestem zadowolona z mojego oka, bo bez mierzenia dałam radę wybrać dobrze rozmiarowo:)

Kupiłam także koci budzik za jedno euro yeyeye, a mój luby w wesołym miasteczku wygrał mi na strzelnicy milutkiego, białego misiaczka.


Drugi dzień Braderie de Lille upłynął leniwie na łażeniu, piciu piwa i oczekiwaniu na końcówkę targu.

Jako wielka fanka dumpster divingu znów i w tym roku przygarnęłam, pozostawione przez sprzedawców po imprezie, cudeńka. Powiem Wam, że i tym razem nie udało mi się znaleźć kwadratowych, stojących półeczek, ale za to wyłowiłam kilka par fajnych jeansów, nalepki 'wallies', sporo zielonego materiału prosto z beli, rewelacyjnego misia do przytulania i kilka szklanych miseczek, robionych na kryształ.
Mój luby znalazł sobie trochę książek.
Po powrocie do domu zdobycze udały się zaraz do mycia i prania.






Miś czyścioch śpi ze mną każdej nocy i strasznie się cieszę, że na siebie trafiliśmy i że nie udał się na wysypisko śmieci. Kiedy zobaczyłam go porzuconego, smutnego, umorusanego, leżącego na dnie kartonu, to po prostu nie mogłam go zostawić.
Miseczki siedzą w szafce i czekają na debiut deserowy, a debiutu ubraniowego oczekuje zielony materiał.
Spodniami się z mym lubym podzieliliśmy, bo wyobraźcie sobie, że w pasie jesteśmy jednakowi mniej więcej:)

Jeśli macie ochotę zobaczyć łupy z 2013, to zapraszam na post z ubiegłego roku: "Przygarnięte- przed i po"



<--Budzik koci bardzo mi się podoba, mimo że nie ma szybki:) Na tarczy napisane jest: 'W nocy małe kotki są w łóżeczku'






Pogoda u mnie cały tydzień dopisuje nawet i przez dwa dni targowe także była ładniutka. Poniżej zdjęcie dowodowe z przygotowań do pierwszego dnia braderie:) A u Was też słonko?




















Kiedy się człowiek krząta, jest zabiegany i czasu na wielkie gotowanie nie ma lub kiedy po prostu się nie chce, to można sobie nadal podjeść, ale niewielkim nakładem pracy:)

Spisałam dla Was mój osobisty przepis na kotleciki ryżowe. Ja je uwielbiam i mój luby też.

Robię te kotleciki zazwyczaj, kiedy zostaje mi ugotowanego ryżu z obiadu z poprzedniego dnia lub tak sobie je robię, kiedy przykładowo mam leniwca i apetyt jednocześnie:)




PRZEPIS NA SZYBKIE I PROSTE KOTLECIKI RYŻOWE:

- Ryż
- Jajko
- Szczypta mąki
- Bułka tarta
- Sól
- Przyszklona cebulka
- Tarty, żółty ser
- Bazylia, Oregano, Estragon, Czerwona łagodna papryka


Ryż gotujemy, obsączamy z wody, studzimy i mieszamy dokładnie z jajkiem i żółtym serem oraz ostudzoną przysmażoną cebulką. Miksturę oprószamy szczyptą mąki i dajemy do środka także trochę tartej bułki. Dodajemy bazylię, oregano, estragon i czerwoną, łagodną paprykę.

Formujemy lekko płaskie kotleciki i obtaczamy je w tartej bułce.

Smażymy kotleciki na oleju, i uważamy, aby nie za szybko je obrócić, bo się nam porozwalają. Ściągamy kotleciki z patelni, kiedy już są złociutkie po obu stronach.

Ja takie ryżowe kotleciki jem sobie same, z gotowanymi kolbami kukurydzy lub z frytkami. Pasują też fajnie do gniecionych ziemniaczków. Są dobre na zimno i na ciepło. Jak wyjdzie nam więcej, to spokojnie można je zjeść na następny dzień, bo nic się z nimi nie dzieje.

Polecam Wam ten przepis i jako nieprzepadająca za mięsem stwierdzam, że to super substytut kotleta mielonego:) Wypróbujecie?

_        _        _        _        _        _        _        _        _        _        _        _        _        _        _        _        _      
Teraz już kończę i przesyłam Wam uściski:)

PEACE

26 komentarzy:

  1. Świetne łupy. Fajny taki pchli targ. U nas parę razy do roku organizują wyprzedaże garażowe. przepis na kotleciki fajny. Ja robie podobnie tylko bez żółtego sera.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki:) Ja zawsze czekam cały rok z niecierpliwością:) Tutaj u mnie też takie są lokalne targi, ale to raz w roku niestety. Kurcze, fajnie masz:)) By mnie nie zabrakło na żadnej takiej wyprzedaży:) Ten przepis właśnie bardzo lubię za prostotę i smaczne kotleciki wychodzą. Ja jestem tak mało mięskowa i jak już robię coś z mięsa, to to jest głównie, aby mego lubego rozpieścić:D
      Uściski!:))

      Usuń
    2. Niby fajnie, ale rzadko bywam. Czasem nie mam wolnego dnia akurat, ale jest na drugim końcu miasta... Ogólnie fajna sprawa takie wyprzedaże. Mięsa to ja tez nie specjalnie lubię. Gdyby nie rodzina to bym pewno tylko bezmięsne dania gotowała. Pozdrawiam miłego poniedziałku :)

      Usuń
  2. Mój tata jest takim chomikiem, że też mógłby mieć stoisko na tych targach.
    Kotleciki wyglądają apetycznie. Ja zwykle robię z ryżu, którego mam za dużo, racuszki na słodko. Ale Twój sposób chętnie wypróbuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi, to ja też jestem chomikiem:) Polecam te kotleciaki, ale na słodko to mnie zaciekawiłaś? Chętnie bym zrobiła takie racuszki. Dałabyś mi przepis?

      Usuń
  3. Uwielbiam takie targi. Zawsze można znaleźć na nich coś ciekawego. Zazdroszczę trochę tych łupów. I już nie mogę doczekać się tego, co zrobisz z tego zielonego materiału. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda. Takie targi są super. Oj Kochana, gdybyś miała możliwość przyjechania na ten, to oczywiście Cię zachęcam i fajnie by było razem pobuszować:) Dużo ludzi tak poluje i trochę szczęście trzeba mieć też. Sprzedawcy często zostawiają po sobie kartony nawet tak ładnie uporządkowane, aby było 'łowcom' łatwiej grzebać.
      Hihi, ja już sobie obmyślam właśnie, co z niego będzie i chyba będą spodnie takie haremki:)
      Pozdrowienia!:))

      Usuń
  4. U nas słonko cały czas...
    To miałaś udane polowanie :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, ja już trochę straciłam nadzieję na ładne pogody, a tutaj proszę. Zaskoczenie:)

      No poszczęściło mi się. Żałuję, że dłużej nie mogłam zostać, bo by było jeszcze więcej różności do zgarnięcia:))

      Usuń
  5. Niesamowite miejsce, z chęcią bym się tam wybrała, najlepiej bez portfela ;) Kotleciki z chęcią wypróbuję, uwielbiam takie cuda! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękny ten rynek jest dla mnie ze względu na to, że właśnie są nie tylko profesjonalni sprzedawcy, ale również i zwykli ludzie i oczywiście bez portfela też się da coś wyhaczyć:)) Polecam kotleciki, bo nawet nie trzeba nic specjalnego kupować do ich zrobienia, a są pyszniutkie:)

      Usuń
  6. I have not realized until you mentioned in a comment to my post that you live in France. The market looks like tons of fun! I need to deep my toes into vintage markets here... Your crochet jacket is fantastic, as all your creations! xxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yup, I live in the north of France for a few years now:) Oh it absolutely is and I am so sure you would love it. It's many kilometers of walking but definetely worth the effort tho in the end all the muscles hurt:) That's really cool you have vintage markets at your place. Here it's just this big market once a year and also once a year small markets in the surrounding towns.
      Thank you so much. I always wanted to have granny squares jacket and finally I made one:) xxx

      Usuń
  7. Przepadłabym na takim targu całkowicie, bardzo ubolewam nad tym, że w moich okolicach takie imprezy się nie odbywają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi, no tam można przepaść. Tyle kilometrów to ja zazwyczaj nie przechodzę w ciągu kilku miesięcy nawet:D Dużo ludzi przyjeżdża i również słychać język polski. Fajnie jest i polecam, gdybyś kiedyś wybierała się do Francji, to warto zaplanować Braderie de Lille.
      Uściski!:)

      Usuń
  8. Ogólnie zakupy mnie męcza ale po takim targu to bym mogła połazić :D , a kotleciki wypróbuje
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak myślę, że by Ci się podobało i wiesz co, w sumie to ja raczej nic tam nie kupuję wielkiego i bardziej poluję już po rynku, ale samo chodzenie jest super:) Bardzo Ci je polecam, bo naprawdę są takie szybciutkie, a do tego smaczek fajny i konsystencja.
      Pozdrowienia!:))

      Usuń
  9. A wiesz, że bardzo podobne kotleciki robiła moja babcia? Były tak pyszne, że nie mogłam przestać ich jeść. Dzięki Tobie znowu przypomnę sobie ten smak :))
    Ciuszki fajne ale misio najsłodszy :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. WOW:))) No to super. Bardzo się cieszę, że Ci je przypomniałam:)) Hihi, oba misie się kumplują z innymi pluszakami i szydełczakami i strasznie są kochane:)
      Buziaki!:))

      Usuń
  10. Oj taki pchli targ to moje marzenie, u mnie w pobliżu takich atrakcji nie ma, ale może to i dobrze, bo pewnie majątek bym wydała:) Kotleciki wyglądają bardzo apetycznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi, powiem Ci, że ceny to niektórych rzeczy są kosmiczne, ale można znaleźć też i trochę tańszych bibelotów i mebelków. Ja w każdym razie mebli jeszcze nie kupowałam i cały czas mam nadzieję, że znajdę któregoś roku niewielkie, kwadratowe półeczki stojące:)) Polecam kotleciki:)

      Usuń
  11. A ja mięso jem, ale takie kotleciki na pewno wypróbuję :)
    Super targ! Szkoda, że u mnie nic takiego nie organizują.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam:) Ja też jem czasami, ale nie jestem fanką. Oj tak, ten targ to ja bardzo lubię i szkoda, że jest tylko raz w roku:)
      Buziaki!:)

      Usuń
  12. kotleciki wyglądają super i już sobie przepis spisałam :) sama muszę wybrać się na taki targ - bo szukam starego budzika Jantar :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że spróbujesz. Daj znać koniecznie, czy Ci smakowały, bo ja je uwielbiam:) To wyobraź sobie, ja widziałam na jednym przeszłym Braderie de Lille takie wagi jak u nas w PL w sklepach były jeszcze za komuny.
      Wiesz co, Jantara to wypatrzyłam na Allegro:)
      Buziaki!:)

      Usuń
    2. widziałam na allegro, są różne modele :) ale akurat takiego jakiego szukam brak :) będę się czaić :)

      Usuń