sobota, 28 listopada 2015

Magicznie świąteczny sklepik w Lille i słodki żółwik:)

Pisałam Wam ostatnio, że mnie ciągnie do świąt i że w Lille wszystko już udekorowane. Wczoraj znalazłam w mieście taki sklepik, w którym można kupić tylko świąteczne przedmioty:)
Były karuzele, bombki, najróżniejsze Mikołaje, choineczki, czapki, śnieżne kule do potrząsania, nakręcane kolejki, skarpetki, a nawet...bociany???:) Tak, tak, w sklepie wisiały nawet pluszowe bociany. Być może to przez biało czerwony kolor, bo nie mam pojęcia, co ma bocian do świąt?:) Wszystko to błyszczało, poruszało się siłą baterii, dyndało, grało, gadało, uśmiechało się ze sklepowych półek i rozlewało się po duszy prawdziwą świąteczną magią wprost ze snu renifera Rudolfa:)
Byłam zachwycona:D Najmniej z tego wszystkiego podobały mi się ceny, bo niestety takie świąteczne szaleństwo to droga sprawa.
Nic nie kupiłam, ale za to obejrzałam chyba wszystko i jeszcze bardziej wpadłam w świąteczny nastrój.

Czy u Was w okolicy też są takie sklepy świąteczne?
❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄
 W trakcie spaceru po mieście wpadłam się ogrzać do Fnac'a. W tym sklepie znaleźć można dosłownie wszystko od książek, przez winyle, po gry, filmy i gazety. Są również zabawki... no i zakochałam się po uszy w żółwiku. Tak długo wierciłam Lubemu dziurę w brzuchu, aż się poddał i żółwik wrócił z nami do domu:D

...a właściwie to było to tak...



Pewnego dnia żółwik jechał sobie jak zwykle autobusem. Nikt nie zwracał na niego jak zwykle uwagi i sam żółwik też na nikogo się nie patrzył. Przykleił nosek do szyby i oglądał sobie świat. Wszystko było jak zwykle, do momentu aż na niebie pojawił się dziwny, okrągły obiekt.
Żółwik w zdziwieniu przetarł oczy łapkami. Obiekt jednak wcale nie zniknął, a przybliżył się i zawisł po drugiej stronie szyby tuż przed nim.

Nikt inny nie zwrócił uwagi na tą latającą niecodzienność. Być może niecodzienność zainteresowała się żółwikiem, bo to on jako jedyny ją zauważył?  Nie wiadomo do końca, co tak naprawdę się wydarzyło, ale po dłuższej chwili wpatrywania się w gładką powierzchnię  obiektu, żółwik poczuł, że już nie jest w autobusie. Zgiełk ucichł, a powietrze pachniało jakoś inaczej.
Żółwik pomyślał sobie, że dzień jest bardzo niezwykły i w tym momencie dotknął łapkami miękkiej trawy . Było to wspaniałe uczucie, zwłaszcza że trawa była świeżutka, pokryta delikatną rosą i gdzieniegdzie przyozdobiona kępkami smakowicie wyglądających kwiatków.
Świetnie było przechadzać się choćby i w kółko po takiej trawce. Po zatoczeniu kilku niewielkich okrążeń żółwik doszedł jednak do wniosku, że pójdzie przed siebie.
Tak też uczynił i po chwili napotkał istotę, jakiej wcześnie nie widział nawet z okien autobusu.

-Ehm?!- zachrząkała istota

-Ehm- odchrząknął żółwik. Pewnie to jakiś obcy język- pomyślał i przyjaźnie chrząknął jeszcze kilka razy.

-Przeziębiony?- przemówiła istota, po czym nalała żółwikowi filiżankę aromatycznej herbaty z pięknego złotego czajniczka, który stał na tacy na niewielkiej pufie.-Proszę, częstuj się- postawiła filiżankę na ziemi, a żółwik podziękował i zaczął chłeptać.
-A więc potrafisz mówić po żółwiemu?- żółwik podziwiał różową fizjonomię istoty i jej zwinność. Sam bowiem nie byłby w stanie tak zgrabnie wypełnić filiżanki herbatką.
-Po żółwiemu? Pewnie dopiero od niedawna jesteś w Niewielkim Wymiarze, co? Jak masz na imię?
-Na imię?
-No tak, ja na przykład mam na imię Nimarfe.- Różowa istota zatrzepotała długimi rzęsami i zmarszczyła złociste brwi. Oczekiwała odpowiedzi, ale żółwik jakoś nigdy wcześniej nie zastanawiał się nad imieniem. Imię nie było mu potrzebne, bo nikt się do niego nie zwracał. Ba, nikt go nawet nie zauważał.
-Jakoś tak myślę, że mam na imię Żółwik i do tej pory nie zdawałem sobie z tego sprawy.- Żółwik potrząsnął ramionami, bo nagle urósł sam w sobie. - Imię to bardzo przyjemna sprawa- wyszeptał, po czym już całkiem głośno dodał -Miło mi cię poznać Nimarfe. Nie wiem, jak długo tutaj będę, ale wierz mi, że zapamiętam cię na zawsze.
-Żółwiku, wszyscy jesteśmy tutaj na zawsze. Kto raz trafi do Niewielkiego Wymiaru, ten już nie wraca tam, skąd przybył. Niektórzy nawet nie mają pojęcia, skąd się wzięli.-Nimarfe czule poklepała żółwika po skorupie i dolała mu herbatki.
-Ja coś tam pamiętam, ale coraz słabiej.- Żółwik przekręcił główkę na jeden bok, potem na drugi bok i odetchnął- Właściwie dopiero teraz czuję się kimś.
-To bardzo dobrze- Nimarfe spojrzała w niebo i w tej właśnie chwili zerwała się wichura- Chyba będzie padać. Lepiej przenieśmy się do mojej lampy, zanim nas zmoczy.
-Mieszkasz w lampie? Jak się w niej mieścisz?- Żółwik nie znał wcześniej nikogo, kto mieszkałby w lampie. Ba, żółwik w ogóle nikogo wcześniej nie znał...chyba... Jakiż niezwykły był ten dzień!
-No wiesz co? Oczywiście mieszczę się i to całkiem nieźle zważywszy na to, że jestem wielkim magiem.
Pierwsze krople deszczu spadły na ziemię i część z nich wylądowała w różowo pomarańczowych włosach Nimarfe. Nie czekając na dalszy rozwój wypadków, magiczka pstryknęła długimi palcami i wraz z żółwikiem przeniosła się do lampy.
-Jak tu przestronnie! Zupełnie inaczej niż w mojej skorupie!- Żółwik nie miał pojęcia, że lampy mogą być tak niesamowicie ekstrawaganckie od środka.
-Drogi Żółwiku, witaj w moim domu i witaj w Niewielkim Wymiarze.
Następne godziny upłynęły Żółwikowi i Nimarfe na rozmowie. Żółwik dowiedział się, że Niewielki Wymiar to ogromne miejsce, które składa się z wielu galaktyk i że w ich obrębie podróżuje się szybciej, jeśli znajdzie się grzybki teleportacyjne. Nimarfe opowiedziała nowemu mieszkańcowi także o statkach kosmicznych, targowiskach i zachęciła do odwiedzenia gabinetu Doktor Werk. W końcu Żółwik porządnie chrząkał i zdążył trochę zmoknąć po bez wątpienia wyczerpujące podróży międzywymiarowej.
Żółwik czuł się szczęśliwy i czasami aż szczypał się ukradkiem po ogonku, a następnie uśmiechał się szeroko, gdy nowa rzeczywistość wciąż trwała. Bardzo nie chciał, żeby Niewielki Wymiar okazał się tylko snem.
Gdy po nocy, przespanej w magicznej lampie, obudził się wtulony w mięciutkie, pluszowe poduszki, to aż zapiszczał z radości. Był gotów żyć naprawdę!

❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄     ❄
Jak podoba się Wam Żółwik?:) Czy nie jest absolutnie i całkowicie słodki?:)
Figurka PAPO Galapagos Tortoise 2014 seria Wild Animal Kingdom



























Ściskam Was serdecznie i życzę Wam bajecznie miłego weekendu:)


PEACE

39 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Dzięki:) Po prostu nie mogłam obok niego przejść i nie wziąć do domu:)

      Buziaki!:))

      Usuń
  2. O matko jaki fajny sklep :D Koło mnie takiego nie ma, ale lubię zaglądać na wszelkiego rodzaju jarmarki świąteczne.
    Żółwik jest mega uroczy. Ciekawe jak dalej rozwinie się jego historia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, niesamowity jest i już sama wystawa sprawia, że się człowiek uśmiecha:) Ja też lubię i jak będzie już świąteczny ryneczek w Lille, to się wybiorę popatrzeć i wypić szklaneczkę
      grzanego wina:)
      Dzięki:) Mam już pomysł na dalsze jego losy:))
      Buziaki!:)

      Usuń
  3. Uroczy sklepik musi być! Pogłaskaj żółwika ode mnie ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, klimatyczny jest niesamowicie i dodatkowo ciekawy, bo istnieje tylko w okresie świąt:)
      Dziękuję, właśnie głaskam:)
      Uściski!:))

      Usuń
  4. Красивый магазин, красивые фото))) Черепаха, как настоящая))) Интересная история)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thank you:) I'm really happy you enjoyed the story and that you like my little turtle:)

      I have never seen a shop like this before and I was totally mesmerised:)

      Hugs!:))

      Usuń
  5. Lovely post. Have a great weekend! xx

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie takich sklepów nie ma. A żółwik jest słodki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mnie zaskoczył taki świąteczny sklep i powiem Ci, że nastrój mi cały czas trwa taki świąteczny:) Jak żółwika zobaczyłam, to nie mogłam z rąk wypuścić i jak już byłam przy kasie, to pani kasjerka właśnie też powiedziała, że jest słodki:D Po prostu to miłość od pierwszego spojrzenia:))
      Buziaki!:)

      Usuń
  7. Po twoim wpisie wiem jedno chce mieć żółwia.pamiętam jak byłam mała tak ok 11 latek i mama nauczycielka przyniosła żółwia do domu jej radochy było co niemiara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi, żółwie na żywo też bardzo lubię:) Strasznie słodkie są, a kiedy ziewają, to się rozklejam:))
      Uściski!:))

      Usuń
  8. I love this winter atmosphere *__*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Me too:)) This shop is a lot of fun and all the people start to dress warm. One can feel the Winter comming:)
      Hugs!:))

      Usuń
  9. Od razu po Wszystkich Świętych sklepy powyjmowały mikołaje, kalendarze adwentowe i inne świąteczne gadżety i taki stan mam 'przyjemność' oglądać już miesiąc. Nie ma jak komercja...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, tak to jest teraz i nastrój świąteczny coraz wcześniej człowiek podłapuje:D Ludzie tak bardzo chcieli kapitalizmu, to jest i śmieje się nam wszystkim w twarz. Staram się o tym nie myśleć:/
      Buziaki!:))

      Usuń
  10. ha, mój żółw Teofilek serdecznie pozdrawia Twojego -
    Teofil mieszka z nami od kilku lat, gdy przybył - mieścił
    się w dłoni - teraz już jest okazałym gadem - muszę Go
    kiedyś pokazać w Szydełeczkowie - to długowieczna
    Istota, mogąca żyć do 80 r.ż., więc raczej zdąży na sesję ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, koniecznie pokaż Teofilka! Uwielbiam żółwiki i te lądowe i te wodne. Teofilek jest lądowy? Hihi, rób foty, bo nie wiadomo, ile ja jeszcze pociągnę, a bardzo bym go chciała poznać i zobaczyć jego żółwiowy domek:D
      Buziaki!:))

      Usuń
  11. Imię to bardzo ważna sprawa - nawet Twój żółw to wie :)))
    a że ma karmelkowy kolor - może Carmello albo Tofik?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi, został oficjalnie Żółwikiem przez duże Żet:D

      Usuń
  12. Ojacie... kiedyś ja też będąc w autobusie, tak jak Żółwik, za szybą zauważyłam latającą niecodzienność! dopiero teraz wiem, że brakowało chwili i miałam szansę znaleźć się w Niewielkim Wymiarze... Ale to na Żółwika czekała Nimarfe...:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, mnie się takie zjawiska nie przytrafiają, a byłoby super, bo bym mogła dokładniej opisać:) Fajną miałaś przygodę:)
      Buziaki!:))

      Usuń
  13. Ja zdecydowanie powinnam omijać wszelkie sklepiki i stoiska świąteczne... bo jestem gotowa zostawić fortunę w takich sklepach! A nie jestem zwolenniczką kupowania co święta zupełnie nowych ozdób, biorę te z zeszłego roku i daję im nowe życie albo pozwalam zdobić mój dom w niezmienionej formie... to taka tradycja, wtedy czuję że to moje święta w moim domu z ukochanymi rzeczami i ozdobami :) Ale mimo to świąteczne stoiska przyprawiają mnie o zawrót głowy! Mogłabym wziąć wszystko i zrobić u siebie taki sklepik, napawać oczy tymi wszystkimi cudeńkami :D A wybór jest coraz większy, więc zawsze wychodzę z takowego miejsca z chociażby maleńką świeczką czy miniaturowym domkiem dla ptaszków ;) Historia Żółwika jest piękna, jestem przekonana że w Niewielkim Wymiarze będzie mu bardzo dobrze :) Pozdrawiam!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi, ja Cię rozumiem, bo rzeczywiście przepiękne ozdoby świąteczne można nieraz wyszukać. Też nie zmieniam ozdób, tylko dowieszam nowe:)) Jakoś by mi szkoda było się rozstawać z tymi zeszłorocznymi ozdobami na rzecz nawet najfajniejszych nowych:)
      Bardzo się cieszę, że Żółwikowa historia Ci się spodobała.Tak myślę, że teraz będzie mógł sobie żyć szczęśliwie w Niewielkim Wymiarze i może niejedną przeżyje przygodę?:)
      Buziaki!:))

      Usuń
  14. Ale witryna świąteczna piękna :) Uwielbiam świąteczne witryny sklepowe :) Pozdrawiam :)))

    OdpowiedzUsuń
  15. Przyznam się do zakochania w pewnym żółwiku. Niestety był żywy i jak mnie uświadomiono urósłby do sporych rozmiarów. Sklep całe szczęście był zamknięty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi, tak to jest z tymi żywymi, a je też bardzo lubię:) Są taki misiowate:))
      Uściski!:))

      Usuń
  16. Bociany faktycznie niezbyt kojarzą się ze świętami ale z drugiej strony też przynoszą prezenty, może trochę inne ale jednak.:)
    Żółwik wygląda bardzo realistycznie i masz rację, że jest słodziutki :) Przypomniało mi się jak kiedyś w Chorwacji widzieliśmy żółwia na wolności. Chodził sobie po drodze. Poczekaliśmy aż przejdzie na drugą stronę (w międzyczasie zrobiłam mu szybką sesję zdjęciową) i pojechaliśmy dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, no może właśnie o takie prezenty chodziło i wtedy bocian jest bardziej na miejscu:D
      Dzięki w imieniu Żółwika:) Och to super, ja jeszcze na wolności lądowego żółwia nie widziałam. Jedynie w lesie widziałam takie błotne, pływające żółwiki:) Fajnie, że udało Ci się uwiecznić na zdjęciach to spotkanie, bo to niesamowita sprawa.
      Buziaki!:))

      Usuń
  17. The shop windows are so lovely at Christmas! I love the turtle, and he can ride on the bus ;-D! He looks very real! Hugs xxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. That's so true. Christmas shop windows are somtimes very special, and I like to just go and look at all the fun exhibitions behind the glass. Hehe, thank you. Och yes, he is a very clever turtle:)
      Hugs:)) xxx

      Usuń
  18. U nas nie ma takich sklepów, ale my mieszkamy w małym mieście. A żółw? Super sprawa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jutro znów się wybieram do miasta i znowu sobie popatrzę na świąteczne dekoracje i się nakręcę świątecznie:D Hihi, tego żółwika nie dałam rady z rąk wypuścić:))

      Usuń
  19. Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję:)) Po prostu mnie urzekł i musiałam go przygarnąć:)

      Usuń