Witajcie Kochani, Długa przerwa w blogowaniu to moje kiepskie samopoczucie i trudność formułowania myśli. Jak ten Wasz człowiek ma doła, to po prostu nie może się na niczym skupić:) Bardzo przepraszam za to zniknięcie i wracam. Pewnie nie będę pisać codziennie, ale będę częściej.
Po pierwsze, chcę Wam pokazać serwetkę szydełkową z trójwymiarowymi kwiatkami.
Zrobiona już jakiś czas temu, wreszcie doczekała się blogowego debiutu:)
Podoba mi się w niej to, że trójwymiarowe kwiatuszki są na brzegach i w ten sposób na serwetce można bez problemu ustawiać drobiazgi (zapozować niewielkowymiarowo:))
Po drugie, odkryłam w Lille świetny sklep MAISONS DU MONDE i oprawiłam wreszcie stare foto. To duży postęp, ponieważ nie jestem fanką wystawiania własnych zdjęć. Nawet jeśli jestem z Lubym, to i tak jakoś nie przepadam, ale to jedno może być:D Zrobione w fotomatonie ponad pięć lat temu, teraz sobie wisi.
Czy też tak macie? Ja do tego w ogóle nie lubię wieszać na ścianach wizerunków twarzy...
Po trzecie, muszę oczywiście wspomnieć o Bastet. Z cmentarnego dzikusa zrobiła się kicia przytulanka!:) Moja co prawda jedynie, bo na Lubego wciąż reaguje niepewnie (chyba, że jest pora karmienia:))... Przed obcymi natomiast chowa się i tak naprawdę, to niewiele osób ją widziało:D
Obecnie ćwiczymy chodzenie w obroży. Idzie nieźle i Bastet nie próbuje już za wszelką cenę zerwać tej wyszukanej biżuterii...
Dlaczego chcę, żeby miała obrożę?
Choć Bastet jest kotkiem domowym, to czasem wymknie się za drzwi na klatkę schodową. Ostatnim razem wpadła w panikę i musiałam ją gonić po piętrach. Było to mało zabawne. Dała się w końcu złapać, gdy już sąsiedzi zaczęli otwierać drzwi i pytać, czy wszystko w porządku:p Gdyby przypadkowo wypadła na dwór, to obroża pomoże ludziom zorientować się, że to czyjś kotek, a nie bezpański kłębek nerwów.
W każdym razie, Bastet to naprawdę nie ten sam kotek, którego przygarnęliśmy. Pamiętacie, jak opisywałam Wam jej postępy? Jak siedziała w szafce i jak powoli robiła pierwsze kroki? (Możecie przeczytać jak ją oswajałam zakładce"kocie sprawy")
Na koniec mam dla Was słodkie foteczki z zabawy słomką...
Mam nadzieję, że mnie jeszcze pamiętacie?:) Witam również nowych obserwatorów i ślę Wam wszystkim cieplutkie buziaki i moc uścisków:)
PEACE
Pamiętamy, pamiętamy i jeszcze ze dwa tygodnie temu rozmawiałyśmy z Igą na fb co się z Tobą stało? nie dajesz żadnej informacji o sobie? normalnie zaczęłyśmy się już martwić :(
OdpowiedzUsuńDobrze, że odezwałaś się :D
Kocisko cudne <3
Hej! Pierwszy komentarz pod pierwszym postem powrotnym:) Dziękuję za pamięć i mam nadzieję, że już nie zniknę:)
UsuńBuziaki!:)
PS. Kocisko upatrzyło sobie dzisiaj mnie jako swoje łóżeczko:D
ja też mam taką nadzieję ^_^ <3
UsuńOczywiście że pamiętamy:)))serwetka bardzo ładna a kicia jest urocza:))Pozdrawiam serdecznie i samych pozytywnych myśli życzę:))))))))))
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło i dziękuję za słowa wsparcia:)
UsuńBuziaki!:))
What a pleasant surprise to see a post from you! I certainly remember you :-). Do you remember me? I'm Linda, from Belgium. I have a new blog now, the old one doesn't exist anymore. I'm so glad you're back!
OdpowiedzUsuńThat kitty is really lovely. I can imagine what a fight it must have been to put the collar on, my cat is also frightened easily and turns into a wild animal then lol! The napkin you crocheted is lovely.
Well, I'm so happy that you are okay!!! Big hugs :-)
Oh wow, I definetely remember you Linda and I was wondering where you went. Even tried contacting you but with no luck. I'm happy to br back and to see you!:)
UsuńBisous!:))
Bom ter retornado. Seu trabalho é muito bonito. Ter um animalzinho de estimação é muito bom.
OdpowiedzUsuńUm abraço.
Élys
Obrigado Elys:) Um abraço!:))
UsuńCieszę się z Twojego powrotu! Bastet wyrosła na piękną kicię, i tak cudnie wyszła na zdjęciach jak bawi się słomką. Czekam aż napiszesz, co nowego w Niewielkim Wymiarze:))
OdpowiedzUsuńDzięki:) Hihi, a dziś cały dzień się naprasza dodatkowo, wspina się na mnie i ucina sobie drzemki:D
UsuńBuziaki!:))
Interesting post dear! xx
OdpowiedzUsuńOjej, Kto tu się wreszcie pojawił! Czy Cię pamiętam?! A można Cię zapomnieć? Jesteś taka radosna i pozytywna! Serwetka bardzo ładna i oprawione zdjęcie też, o Baset nie wspomnę... Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńHej, bardzo dziękuję za miły komentarz:) Wiesz co, ostatnimi czasy gdzieś prysł mój optymizm i też dlatego była cicho. Póki co jest lepiej:)
UsuńBuziaki!:))
Oczom nie wierzę!!!!! :)))))))))))))))))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńOdnalazłaś się!!!!!!!
Będą wykrzykniki bo ja już nerwy traciłam, poważnie, a tu jakieś straszne rzeczy dochodziły ze świata, tutaj cisza i... i... o jej nawet nie będę pisać jakie myśli do głosu dochodziły
Super, że jesteś, super, że jesteś cała i zdrowa :D
Suuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuper :)
Jej:)) Dziękuję za ciepłe przyjęcie z powrotem:)
UsuńBuziaki!:))
A ja już myślałam, że coś Ci się stało, nawet pytałam blogowe koleżanki. Wiesz, jak się cieszę, że się pojawiłaś. Twój blog jest bardzo kolorowy, radosny, bez Ciebie sfera blogowa nie miała dla mnie sensu. Zawsze czułam w Tobie bratnią duszę, a Twoje zniknięcie poważnie mnie zaniepokoiło.
OdpowiedzUsuńOj Kochana, ja to też mam takie blogi, bez których sobie nie wyobrażam blogosfery i Twój się zalicza:) Super, że czujemy tak samo.
UsuńBuziaki!:))
wspaniale, że wróciłaś!!!
OdpowiedzUsuńi już nie uciekaj na tak
długo, bo będzie trzeba
wystosować postulat obroży
z dzwoneczkiem dla Ludzia :)
Hej, hej:) Dzięki:)) Haha, a wiesz, że miałam sobie zrobić naszyjnik z kocim dzwonkiem???:)
UsuńBuziaki!:))
Hurrraaaa! Hurrraaaa! HUUUUUraaa! JESTEŚ! Bardzo się cieszę! Ogromnie! Cieszę się jak nie wiem co! I tak jak Ewunia z Porcelanowych lal napisała, trochę się martwiłyśmy o Ciebie :-) Ale ważne, że wróciłaś :-) Blogosfera bez Ciebie wydawała się uboższa :-) Kotek... Cieszę się, że nadal mu z Tobą dobrze i nawet lepiej. Uplotek szydełkowy - prześliczny! :-) Co do zdjęć, ja swoich też nie lubię wieszać, ani stawiać w domu na widocznych miejscach. Właściwie to na żadnym miejscu, bo w ogóle ich nie ma :-) Sa w szufladach i na komputerze :-) uściski!
OdpowiedzUsuń:D Ja też się cieszę i raz jeszcze Ci dziękuję za maila. Pchnęłaś mnie delikatnie do działania:D Bastet jest bardzo przylepna do mnie i aż się tego nie spodziewałam, bo początki były dzikie:) Dzięki. Ja am ślubne jeszcze wystawione, ale w miejscu mało widocznym:D Buziaki!:))
UsuńOchłonęłam z tej radości na widok Ciebie mogę pisać dalej :)
OdpowiedzUsuńKotek przecudny i cieszę się, że tak doskonale się zaaklimatyzował, a to, że na widok obcych ucieka to cóż... bardzo mocno stracił zaufanie do ludzi. Pisz, pisz jak najwięcej :) Co z tą lalą golasem? Co tam dalej w świecie lalek, co nowego stworzyłaś? Ja tak mocno za Tobą tęskniłam, że nawet zaczęłam się zastanawiać na własnym lalkowym domkiem i jego światem... może? Ale nie... może gdybym miała córkę... a tak? Ale często patrzę na różne miniaturki przedmiotów i widzę ich potencjał w świecie Barbie jako ich przedmioty użyteczne. ooo! ostatnio trafił mi w rękę kawał fajnego wieczka od pudełka i stwierdziłam, że byłby z niego świetny regał taki otwarty dla lalki i nawet zaczęłam mężowi opowiadać co bym jeszcze dodała przed pomalowaniem... patrzył na mnie dziwnie, a to tęsknota za Tobą była :)
:))) Przeważnie jest tak, że syknie i zwiewa pod łóżko w sypialni, a czasem w ogóle jej nie widać ani przez chwilkę:) Jak kiedyś kocia niania do nas przychodziła, to cały tydzień jej nie widziała ani razu:D Tylko po paru dniach jedzenie zaczęło znikać:P Hihi, tak mam i ja, że patrzę na rzeczy pod kątem miniaturyzacji:D
UsuńBuziaki:)
PS. Na lalki nigdy nie jest za późno i polecam jako hobby tylko dla siebie, nawet jak nie masz córki....nawet lepiej, bo nie będziesz musiała się dzielić lalkami:D:D
No myślę, na razie myślę ale kto wie? Kto wie :D ?
UsuńCieszę się, że wróciłaś. Martwiłam się o Ciebie, zwłaszcza że Twoje posty przed zniknięciem sugerowały, że masz jakieś problemy.
OdpowiedzUsuńSerwetka jest śliczna. Też kiedyś robiłam taką i zawsze wyciągam ją na Wielkanoc bo wydaje mi się bardziej wiosenna niż zwykła biała. Bastet pięknie wyrosła. :)
Dziękuję:)No, czytałaś dobrze i to po prostu duży dołek był, z którego trzeba się jakoś wygramolić:) Tak am ostatnio, że zwykłe białe niej mnie kręcą i chcę kolorów:)
UsuńBuziaki!:))
Piękna kicia <3 Doły mają to do siebie, że demobilizują totalnie i niezależnie od wszelkich światłych rad i własnych chęci, czasem się po prostu nie da. Wszystkiego dobrego!
OdpowiedzUsuńDziękuję:))Oj to prawda, że rady wtedy na nic i chęci jeszcze dodają do doła, bo mimo że się je ma, to nie można się ruszyć:)
UsuńUściski!:))
Ależ się cieszę! Naprawdę :D Ulżyło mi, bo bardzo się martwiłam, co się z Tobą stało. Wielka ulga, że wszystko w porządku :)
OdpowiedzUsuńJa na blogi zaglądam już rzadko, sama też niewiele publikuję. Wciąż mam nadzieję to zmienić, ale mi się nie udaje...
Ta serwetka jest śliczna, a przez te kwiatuszki nietypowa, naprawdę fajnie to obmyśliłaś :)
Tak, pamiętam Bastet i jej strachy, dlatego to bardzo budujące, że już się tak bardzo oswoiła. I jak wyładniała, prawdziwa przytulanka z niej :)
Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę dużo optymizmu i wielu radości każdego dnia, żebyś już nam nie znikała :) :*
Hej Kasiu!!:)) Czyżby brak czasu, a może tak jak u mnie niemoc? Trzymaj się Kochana.
UsuńDzięki:)) Och tak, przytulać się lubi i tylko jeszcze mamy do przerobienia kilka zagwostek zachowawczych np. strach przed ludźmi:)
Dziękuję za życzenia i staram się jak mogę, aby było lepiej. Buziaki!:))
AAAAA! Will you believe it - I was thinking of you this morning!!! I am sooo happy that you posted! I totally understand that sometimes we just don't "feel" it (blogging, writing, and whatever), but I hope you'll feel it again from now on and post regularly again!
OdpowiedzUsuńLoved the photo on the wall, the new crochet is fantastic, and Bastet looks like Bagirka's younger brother! (One of our two cats is tortoiseshell).
Lots of love and welcome, welcome, welcome back!!!
Hi Natalia and WOW!! It's totally awesome. I'm happy to read from you. Oh yes, it's like a wall and all your creativity is just behind it. It's there but out of reach and it's so frustating:)
UsuńThank you:) I love the name Bagirka! BAstet says "meowlo" to your kitties.
Kisses!:))
No nareszcie. Porządnie się martwiłam, co z Tobą. Mam nadzieję, że wrócisz do nas na dobre. :)
OdpowiedzUsuńEhh, widzisz takie doły nieraz człowieka dopadają i tym razem był to głębszy niż zwykle. Głupio mi było, że tak prysnęłam z blogosfery, ale po prostu nie mogłam nic napisać.
UsuńBuziaki!:))
Fajnie, że wróciłaś :) Życzę Ci dużo dobrego humoru i samopoczucia, i ślę uśmiech od ucha do ucha :))) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńFajnie ze wrocilas <3 <3 Zastanawialam sie wiele razy co sie stalo ze tak zniknelas.
OdpowiedzUsuńKoteczka zupelnie inna <3 Widac ze juz sie zadomowila i zapomniala o trudach poprzedniego zycia <3
Dobrze, że się odezwałaś :-) Jak widzę, nie marnowałaś czasu i powstała śliczna trójwymiarowa serwetka! Oprócz kociaka w postaci Tereski masz super przyjaciółkę - kotkę! Jej zielone oczy normalnie czarują!
OdpowiedzUsuńGorąco pozdrawiam :-)
U nas kotki trzy-niewychodzące. Bez obróżek. Nie ma takiej opcji, by którykolwiek zdołał się wywinąć na klatkę schodową-tak uważnie się wchodzi i wychodzi, tak manewruje torbami, do listonosza i kuriera wychodzi samemu na klatkę-po to, by nie narażać kotów na ucieczkę ( na którą z ciekawości i nieświadomości zagrożeń, mają rzecz jasna wielką ochotę).
OdpowiedzUsuń