piątek, 26 października 2012

Mommy (1995) - Obejrzany

" Never let het tuck you in" - hehe. Żadne arcydzieło, ale zwyczajnie fajne filmidło. Obejrzałam, bo nic innego mi nie wpadło w ręce i nie żałuję. Film się trzyma do kupy i jest znowu mój ulubiony (obok kochanych zombie, które są zawsze naj naj ) motyw rodziny dysfunkcyjnej.
Nie podobała mi się Mommy aż tak bardzo jak Stepfather i może ziewnęłam raz czy dwa przy oglądaniu, ale i tak daję psychopatycznej mamuśce sześć równie psychopatycznych słoni.

PEACE

9 komentarzy:

  1. Ten lakier to nic specjalnego - Wibo express growth, a jaki konkretnie kolor to nie wiem, bo niestety nazwa się starła. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) strasznie mi się ten odcień podoba. Właśnie sobie w podobnym wydzierguję bransoletkę:)

      Usuń
  2. A ja to nigdy z wlasnej inicjatywy nie daję rady włączyć filmu z nieszczęśliwymi dziećmi ...
    Jak trafię i leci to oglądam - tak zobaczyłam np Plac Zbawiciela - nie miałam odwagi sama po niego sięgnąć ... albo Kieślowski w dekalogu ... no normalnie jak bym się miała mleka napić - nie i koniec ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mommy to nie dramat i głębi cierpienia w nim nie uświadczysz. Powiedziałabym, że to nie film z nieszczęśliwym dzieckiem z typu filmów głębokich.
      Chyba nie widziałam Placu Zbawiciela i mnie jakoś nie ciągnie. Właśnie za takimi filmami nie przepadam bo mnie przygnębiają.

      ...co z tym mlekiem?:)

      Usuń
  3. Ja za to ostatnio obejrzałam film "Jabłka Adama". Ma klimat :) Podobał mi się, więc i Tobie polecam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, super! Nie widziałam tego filmu a więc będzie co oglądać:)

      Usuń
    2. W takim razie czekam na Twoją opinię :)

      Usuń