niedziela, 30 września 2012

Podróż do krainy wyobraźni - Szydełkowy miś

"Gdyby tak móc z kimś dzielić widok na drzewo i na słońce"-Miś wpatrywał się w zielone liście kasztanowca i cichutko marzył. Cichutkie marzenia często wypełniały główkę misia i było ich bardzo wiele jak na taki niewielki łebek.
Słońce opadało za horyzont i szara rzeczywistość zdawała się być jeszcze bardziej szara.
Miś westchnął i poczłapał w głąb pokoju. Włóczkowy dywanik skutecznie tłumił resztki misiowej obecności i miś zastanawiał się, czy człapiąc po nim w kółko, mógłby zniknąć całkowicie?
Z tą myślą zaczłapał miś prosto przed lustro. Nieśmiało wyciągnął łapkę i przesunął po lodowatej tafli. Miś po drugiej stronie lustra zrobił to samo. Lodowata łapka misia zza lustrzanej tafli podrapała misia po łebku i przygładziła zmierzwione futerko.
"Skąd jest ten miś po drugiej stronie lustra? Czyżby pochodził z jakiejś mroźnej krainy?"- Miś przyjrzał się misiowi badawczo.
Nagle oba misie podskoczyły nieco rozweselone ponieważ w ich główkach pojawił się dokładnie jeden i ten sam pomysł.
Postanowiły misie wybrać się na poszukiwanie kogoś do dzielenia widoku na drzewo i na słońce. Wędrówka prowadzić miała przez krainę wyobraźni wprost do granicy między jawą a snem. Wędrówka w wyobraźni to nie byle jaka wędrówka i misie postanowiły rozpocząć przygotowania od razu.
Niezwykle istotną kwestią było przygotowanie odpowiedniego prowiantu. W podróży przez krainę wyobraźni nie mogło zabraknąć wymyślonych baryłek z miodkiem i oczywiście każdy podróżnik powinien mieć pod dostatkiem prawie prawdziwych jabłek w cukrowej polewie.
 Misie biegały i tu i tam i gromadziły zapasy na drogę. Oprócz wymyślonych baryłek z miodkiem i prawie prawdziwych jabłek w cukrowej polewie udało się misiom wymyślić jeszcze gorące kakao z pianką w kształcie serduszek.
Tak przygotowane misie ruszyły przed siebie, patrząc się sobie wzajemnie w swoje zielone oczka. Oczywiście każde mrugnięcie powiekami mogłoby przerwać wyprawę, ale misie nie musiały się mruganiem przejmować ponieważ nie miały powiek a ich koralikowe oczka mogły patrzeć i patrzeć i wcale się nie zmęczyć.
Najpierw dotarły misie do łąki pełnej kwiatów i zasiadłszy pośród wesoło latających motylków, podjadły sobie misie miodku z wymyślonych baryłek. Przepysznie słodki był to miodek i tak pokrzepione misie ruszyły dalej. Przebywszy łąkę pełną kwiatów misie znalazły się w lodowej krainie. Straszny mróz mroził mroźniej niż mogłoby się zdawać. Gdyby się zdawało, to zapewne zdawałoby się niewyobrażalnie mroźno.


Misie zapiszczały z zimna i sięgnęły po kubeczki z gorącym kakao. Pianka wyskoczyła dziarsko z kubeczków i zatańczyła wesoło pośród śniegu. Za pianką popędziło samo kakao i przez samiutki środek lodowej krainy utorowało misiom wąską ścieżkę. Popędziły więc misie co sił w łapkach po kakaowej ścieżce i w całym tym rozpędzie wpadły wprost do wielkiego jeziora. Machały misie rozpaczliwie łapkami, ale okrutne jezioro obojętne było na ich wysiłki. Pokryte wodorostami dno jeziora było coraz bliżej i bliżej i bliżej, aż w końcu misie zakryły pyszczki łapkami, czekając na najgorsze. Najgorsze jednak postanowiło się nie pojawiać a na jego miejsce pojawiła się ryba. Zmącona woda zwabiła czerwonołuską strażniczkę jeziora, która zauważyła trafnie, iż bezpłetwe misie, potrzebują pomocy. Wzięła więc strażniczka jeziora misie na swój grzbiet i chętnie odeskortowała na bezpieczny brzeg. Misie uprzejmie zaoferowały rybie gościnę i wspólne patrzenie na drzewo i na słońce. Niestety ryba bez wody obyć się nie mogła i kategorycznie postanowiła zostać w jeziorze, gdzie wody miała pod dostatkiem.
Zsiadły misie z rybiego grzbietu i w podzięce za uratowanie poczęstowały rybę prawie prawdziwymi jabłkami w cukrowej polewie. Ucieszona ryba dała sobie wrzucać jabłka wprost do paszczy i wywijała w powietrzu fikuśne piruety. Kiedy jabłka się skończyły, pożegnały się misie z rybą, aby stawić czoła granicy między jawą a snem.
Rozwinęły misie granicę szybko i sprawnie. Czerwona nić kusiła swoją czerwonością i zachęcała do przejścia na drugą stronę. Zebrały się misie na odwagę i na trzy cztery postanowiły postawić po jednej łapce za granicą.



Udało się!



Na ziemi wkoło pojawiły się śrubki i nakrętki i kawałki drewienek a nawet gumka.
Zabrały się misie do zbierania tych skarbów i do łączenia ich w całość przy pomocy czerwonej nitki. Między jawą a snem powstała proca, która z powodzeniem mogła wystrzelić misia daleko, daleko a nawet bardzo daleko.
Bez wahania więc miś usadowił się w procy a drugi miś napiął gumkę, po czym z impetem wypuścił ją z łapek.
Poleciał miś daleko, daleko a później jeszcze dalej i rozłożonymi łapkami gładził miękkie czubki chmurek aż do momentu, gdy zaczęło się wielkie opadanie.
Poszybował miś w dół przez obłoczki i wpadł wprost w koronę tysiącletniego kasztanowca, po czym zwinnie ześlizgnął się po jego potężnym pniu  do cienia.
Cień błyszczał kropelkami rosy i pachniał świeżutko mchem.
Postanowił miś odpocząć chwilę i rozsiadł się wygodnie, rozprostowując tylne łapki i podpierając się przed sobą przednimi. W takiej pozycji było misiowi bardzo, ale to bardzo wygodnie i bardzo szybko miś zrelaksował się i zapomniał o całym świecie.
Ni stąd ni zowąd coś ciężkiego uderzyło misia w sam czubek łebka.
To kasztan zeskoczył z kasztanowca. Miś zobaczył wszystkie gwiazdy a kasztan przywitał się, pokrzykując dość donośnie.
-O jejku, ależ to był lot! Kasztan jestem a teraz to nawet Kasztan bezdomny.- Kasztan spojrzał w górę ku koronie tysiącletniego kasztanowca i gdyby miał rączki, to zapewne pomachałby do innych kasztanów na pożegnanie. Rączek jednak nie miał, więc tylko krzyknął "żegnajcie".
-Miło cię poznać Kasztanku. Ja jestem Miś-powiedział miś wciąż mając przed oczami kilka większych galaktyk- Jeśli lubisz drzewa i słońce, to możesz ze mną zamieszkać. Musimy tylko trafić do domu.
Kasztanek z chęcią przystał na tę propozycję ponieważ lubił drzewa i słońce i do tego polubił od razu misia, na którym wylądowało mu się bardzo wygodnie.

Wskoczył Kasztanek misiowi w objęcia i nagle świat zawirował. Pośród gwiazd przemknął miś z Kasztankiem i trafiła para przyjaciół wprost do ciepłego łóżeczka.
Zarówno Miś jak i Kasztanek bardzo byli zmęczeni i  szybko zasnęli.
Miś cieszył się bardzo, iż nie będzie już sam i nie mógł doczekać się następnego dnia. Kasztanek  wdzięczny był losowi za tak oddanego przyjaciela i wtulił się w brązowe, misiowe futro również w oczekiwaniu.
Miś i Kasztanek zasnęli razem i razem powitali poranek.  Przyjaciele stali się nierozłączni i już zawsze dzielili widok na drzewo i na słońce.
Miś wspominał nieraz swoją wyprawę przez krainę wyobraźni i nieraz miś z Kasztankiem wymyślali sobie nowe interesujące szlaki i przeżywali wspaniałe przygody.

K O N I E C 


















PEACE




8 komentarzy:

  1. :)Taki samotny............... "na miarę czasów"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Nie no, teraz ma Kasztanka i tak sobie razem są...samotność "na miarę czasów" jest okropna:) ehhhh

      Usuń
    2. :)Tak sobie pomyślałem co wynikło by z takiej krzyżówki .......kolczasty kordonek ?

      Usuń
    3. szydełkowy jeżo-miś o kasztanowych oczkach?:)

      Usuń
    4. :)Górale mówią kolcok lub iglok.

      Usuń
  2. :)Chyba kasztankę i choć z kolcami to kobieta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oni tylko śpią razem:) Miś ma rączki na kołderce:))

      Usuń